foto

foto

sobota, 14 maja 2016

Gustaw Eiffel: portret wizjonera, racjonalisty i masona (2)

Wiadukt Garabit prawie gotowy
Własną firmę otworzył w podparyskim Levallois gdy miał 35 lat. Chciał budować mosty, fabryki i wiadukty a jego przewaga polegała na tym, że części do budowanych struktur konstruowano na miejscu, w jego warsztatach i rozsyłano na cały świat. To była nowość, ale uznanie zyskała też nadzwyczajna precyzja wykonania oraz nowoczesny materiał-żelazo, na punkcie którego świat oszalał, bo było lekkie,  prawie elastyczne. Eiffel buduje mosty i budynki dla Egiptu i Rumunii, Peru i Boliwii a nawet kościół dla stolicy Filipin, Manili. Ale największe uznanie zyskuje budową wiaduktu kolejowego Garabit w Kantalu, dwa ramiona żelaznego mostu o długości 565 metrów budowanego na dużej wysokości miały się spotkać idealnie pośrodku. Udało się, co było nie lada wyczynem technologicznym. Mówi się, że Garabit, to ojciec wieży Eiffela a matka? Most Maria Pia na rzece Douro w Portugalii. Eiffel zdobywał wiarę w siebie, ale nie było w nim śladu pychy. Po każdej konstrukcji publikował bardzo precyzyjne informacje o swoich obliczeniach, nie bojąc się, że ktoś skradnie jego pomysł. Wiedział, że on sam i tak potrafi w rozwoju pójść dalej...

W zbiorach Muzeum Orsay znajdują się dokumenty dotyczące powstawania Wieży. Sporo zdjęć i rysunków. Na jednym z nich widać szkic wieży autorstwa  Koechlina, szwajcarskiego inżyniera pracującego dla Eiffela. Ten zalążek projektu jest w zasadzie dokładnie tym, co zostanie już za kilka lat zrealizowane. Autorów było trzech-wspomniany, Maurice Koechlin, Emile Nauguier i autor koncepcji artystycznej wieży-Stephen Sauvestre. Budowa ruszyła 28 stycznia 1887 roku. Pierwsze piętro ukończono 1 kwietnia 1988 roku, drugie-14 lipca 1988. Trudne do wyobrażenia były warunki pracy ekipy Eiffela. Ludzie pracowali po 10 a czasem po 16 godzin dziennie. Wieżę zbudowała niewielka ekipa, raptem 250 osób z czego 189 to stali współpracownicy Eiffela, którzy byli z nim od początku. Bardzo o nich dbał. Zorganizował im  na pierwszym piętrze wieży stołówkę, płacił więcej niż otrzymywali inni paryscy robotnicy, dostaczał ciepłej odzieży, ale jednocześnie nie tolerował  nieposłuszeństwa czy strajków. Przywiązywał ogromną wagę do bezpieczeństwa. Swoistym fenomenem jest to, że pracując na takich wysokościach, w trakcie budowy nie zginęła ani jedna osoba. 

Gdy właściciele domów w okolicach Pola Marsowego złożyli na niego w sądzie skargę w obawie prze zawaleniem się wieży podczas budowy, Eiffel zaręczył  miastu, że odszkodowania-jeśli do tego dojdzie-zapłaci z własnej kieszeni. Poręczył ryzyko własnym majątkiem. Wiele osób uznało go wówczas za wariata.

31 marca 1889 roku inżynier Eiffel wywiesił na wieży trójkolorową flagę pokonując wraz zaproszonymi gośćmi 1710 stopni w zaledwie godzinę, windy jeszcze nie działały. W dwa miesiące później, 6 maja 1889 roku otwarta została Wystawa Światowa. Punktem centralnym była sięgająca chmur ponad 300-metrowa wieża, najwyższa stworzona przez człowieka końca XIX wieku budowla na świecie. Gdy w Starym Testamencie ludzie chcą zbudować wieżę do nieba, Jahwe miesza im języki, aby nie dopuścić do jej ukończenia. Gustaw Eiffel nie bał się Boga, był humanistą, racjonalistą i masonem, wierzył tylko w potęgę ludzkiego rozumu.

Miał jeszcze mnóstwo innych projektów w planach. Na przykład projekt budowy paryskiego metra. Zostanie on zrealizowany, ale już nie przez niego, dziesięć lat później. Albo tunel pod kanałem La Manche. Chciał umieścić pod kanałem dwie metalowe tuby o przekroju 7 m położone na dnie morza. I obserwatorium na szczycie Mont Blanc. Ale po skandalu z kanałem Panama, w który nie z własnej winy został zamieszany, Eiffel postanowił ratować  firmę i całkowicie się z niej wycofał. Od 1893 roku poświęcił się całkowicie badaniom aerodynamicznym. Napisał też dwie książki „ 300-metrowa wieża” i „Drzewo genealogiczne rodziny Eiffel”.

Gdy staniecie  kiedyś u stóp Wieży noszącej imię francuskiego inżyniera pamiętajcie, że jest dziełem odwagi i wyobraźni, przykładem fenomenalnej umiejętności pokonywania przeszkód finansowych i technologicznych, zmagania się z pogodą i ludzką zazdrością, majstersztykiem doskonałej organizacji. Eiffel był człowiekiem, który nie mieszał się do polityki, nie tracił czasu na spory i debaty, ale budując wieżę- budował pokój.  Dał Francji poczucie prestiżu większe niż sukces militarny, wzbudził podziw i fascynację tworząc wizerunek kraju nowoczesnego, o nieograniczonych możliwościach technologicznych.

I mimo iż stoi już 127 lat, jest nadal najbardziej rozpoznawalnym symbolem Paryża, ikoną miasta kojarzącą się ze wszystkimi innymi jej atrakcjami, klimatycznymi kawiarenkami i wolnością. Dla mnie jest symbolem ludzkiej mocy, przewagi rozumu nad obskurantyzmem,  wiary , że chcieć to móc i dlatego poświęciłam jej odrobinę uwagi.

2 komentarze:

  1. Z przyjemnością przypomniałam sobię historię powstania wierzy. Zachwyca mnie nieustająco, a mam okazję na nią patrzeć kilka razy w tygodniu. Jednocześnie zdumiewa mnia, jak bardzo Paryżanie byli przeciwni jej budowie i jak sceptyczni już po jej postawieniu. To chęć przejechania się windą przekonała Paryżan do tej genialnej wierzy, aż trudno w to uwierzyć. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie nie dziwi, zawiść ludzka jest nieograniczona to raz. A sceptycyzm wobec tego co nowatorskie to dwa. Co do pierwszego - mam nadzieję, że mu nie ulegam (podziwiam wizjonerów i zapaleńców, choć nie zawsze rozumiem), co do drugiego - sama nie mogę się przekonać do różnych nowinek architektonicznych dla przykładu. Może za sto lat budynek teatru Szekspirowskiego w Gdańsku okaże się wizytówką miasta (projekt zdobył zresztą jakąś prestiżową nagrodę), a dla mnie to wyraz złego gustu - katafalk, nagrobek, czarna brzydka bryła, w dodatku zupełnie niefunkcjonalna. Przepraszam, bo z tym teatrem wyskakuję u Ciebie nie po raz pierwszy, ale tak mi się jako pierwszy pojawił, kiedy szukałam w pamięci przykładu. Lubię takie powiązanie miejsca-budowli- sztuki z osobą, która była z nią związana. Mam nadzieję, że stanę jeszcze kiedyś pod Wieżą, bo choć nic mnie do niej nie ciągnęło- to nie da się zaprzeczyć, że bez niej nie wyobrażam sobie dziś Paryża.

    OdpowiedzUsuń