Wiadukt Garabit prawie gotowy |
W
zbiorach Muzeum Orsay znajdują się dokumenty dotyczące powstawania Wieży. Sporo
zdjęć i rysunków. Na jednym z nich widać szkic wieży autorstwa Koechlina, szwajcarskiego inżyniera
pracującego dla Eiffela. Ten zalążek projektu jest w zasadzie dokładnie tym, co
zostanie już za kilka lat zrealizowane. Autorów było trzech-wspomniany, Maurice
Koechlin, Emile Nauguier i autor koncepcji artystycznej wieży-Stephen
Sauvestre. Budowa ruszyła 28 stycznia 1887 roku. Pierwsze piętro ukończono 1
kwietnia 1988 roku, drugie-14 lipca 1988. Trudne do wyobrażenia były warunki pracy ekipy Eiffela. Ludzie pracowali po 10 a czasem po 16 godzin dziennie. Wieżę zbudowała niewielka ekipa, raptem 250 osób z czego 189 to stali
współpracownicy Eiffela, którzy byli z nim od początku. Bardzo o nich dbał. Zorganizował im na pierwszym piętrze wieży stołówkę, płacił więcej niż otrzymywali inni paryscy robotnicy, dostaczał ciepłej odzieży, ale jednocześnie nie
tolerował nieposłuszeństwa czy strajków. Przywiązywał ogromną
wagę do bezpieczeństwa. Swoistym fenomenem jest to, że pracując na takich wysokościach, w trakcie budowy nie zginęła ani jedna osoba.
Gdy
właściciele domów w okolicach Pola Marsowego złożyli na niego w sądzie skargę w obawie prze zawaleniem się wieży podczas budowy, Eiffel zaręczył miastu, że odszkodowania-jeśli do tego dojdzie-zapłaci z własnej kieszeni. Poręczył ryzyko własnym majątkiem. Wiele osób uznało go wówczas za
wariata.
31
marca 1889 roku inżynier Eiffel wywiesił na wieży trójkolorową flagę pokonując wraz zaproszonymi gośćmi 1710 stopni w zaledwie godzinę, windy jeszcze nie działały. W dwa
miesiące później, 6 maja 1889 roku otwarta została Wystawa Światowa. Punktem
centralnym była sięgająca chmur ponad 300-metrowa wieża, najwyższa stworzona przez
człowieka końca XIX wieku budowla na świecie. Gdy w Starym Testamencie ludzie chcą zbudować wieżę do nieba, Jahwe miesza im języki, aby
nie dopuścić do jej ukończenia. Gustaw Eiffel nie bał się Boga, był humanistą,
racjonalistą i masonem, wierzył tylko w potęgę ludzkiego rozumu.
Miał
jeszcze mnóstwo innych projektów w planach. Na przykład projekt budowy
paryskiego metra. Zostanie on zrealizowany, ale już nie przez niego, dziesięć lat później. Albo tunel pod
kanałem La Manche. Chciał umieścić pod kanałem dwie metalowe tuby o przekroju 7
m położone na dnie morza. I obserwatorium na szczycie Mont Blanc. Ale po skandalu z kanałem Panama, w który nie z własnej winy został zamieszany, Eiffel postanowił ratować firmę i całkowicie się z niej wycofał. Od 1893 roku poświęcił się całkowicie badaniom aerodynamicznym. Napisał też dwie książki „ 300-metrowa wieża” i „Drzewo genealogiczne
rodziny Eiffel”.
Gdy
staniecie kiedyś u stóp Wieży noszącej
imię francuskiego inżyniera pamiętajcie, że jest dziełem odwagi i wyobraźni, przykładem
fenomenalnej umiejętności pokonywania przeszkód finansowych i technologicznych,
zmagania się z pogodą i ludzką zazdrością, majstersztykiem doskonałej
organizacji. Eiffel był człowiekiem, który nie mieszał się do polityki, nie
tracił czasu na spory i debaty, ale budując wieżę- budował pokój. Dał Francji poczucie prestiżu większe niż sukces
militarny, wzbudził podziw i fascynację tworząc wizerunek kraju nowoczesnego, o
nieograniczonych możliwościach technologicznych.
I mimo iż stoi już 127 lat, jest nadal najbardziej rozpoznawalnym symbolem Paryża, ikoną miasta kojarzącą się ze wszystkimi innymi jej atrakcjami, klimatycznymi kawiarenkami i wolnością. Dla mnie jest symbolem ludzkiej mocy, przewagi rozumu nad obskurantyzmem, wiary , że chcieć to móc i dlatego poświęciłam jej odrobinę uwagi.
Z przyjemnością przypomniałam sobię historię powstania wierzy. Zachwyca mnie nieustająco, a mam okazję na nią patrzeć kilka razy w tygodniu. Jednocześnie zdumiewa mnia, jak bardzo Paryżanie byli przeciwni jej budowie i jak sceptyczni już po jej postawieniu. To chęć przejechania się windą przekonała Paryżan do tej genialnej wierzy, aż trudno w to uwierzyć. ;)
OdpowiedzUsuńMnie nie dziwi, zawiść ludzka jest nieograniczona to raz. A sceptycyzm wobec tego co nowatorskie to dwa. Co do pierwszego - mam nadzieję, że mu nie ulegam (podziwiam wizjonerów i zapaleńców, choć nie zawsze rozumiem), co do drugiego - sama nie mogę się przekonać do różnych nowinek architektonicznych dla przykładu. Może za sto lat budynek teatru Szekspirowskiego w Gdańsku okaże się wizytówką miasta (projekt zdobył zresztą jakąś prestiżową nagrodę), a dla mnie to wyraz złego gustu - katafalk, nagrobek, czarna brzydka bryła, w dodatku zupełnie niefunkcjonalna. Przepraszam, bo z tym teatrem wyskakuję u Ciebie nie po raz pierwszy, ale tak mi się jako pierwszy pojawił, kiedy szukałam w pamięci przykładu. Lubię takie powiązanie miejsca-budowli- sztuki z osobą, która była z nią związana. Mam nadzieję, że stanę jeszcze kiedyś pod Wieżą, bo choć nic mnie do niej nie ciągnęło- to nie da się zaprzeczyć, że bez niej nie wyobrażam sobie dziś Paryża.
OdpowiedzUsuń