foto

foto

piątek, 25 marca 2016

Odważna, dociekliwa, przełamująca tabu fotografika Bettiny Rheims


Bettina Rheims: Sniadanie z Moniką Belucci, 1995
Od kilku lat marzy mi się napisanie książki o fotografujących kobietach. Fascynują mnie nie tylko ich zdjęcia, ale także osobowość, upór w przełamywaniu  barier w zawodzie zdominowanym przez mężczyzn.  Są to zazwyczaj kobiety o silnej, niezależnej osobowości, musiały przecież przedrzeć się przez gąszcz ograniczeń i  stereotypów związanych z płcią. W ich spojrzeniu, w poszukiwaniach artystycznych, kobiety mają w sobie coś bardziej autentycznego, indywidualnego, mocniejszego. Może mają więcej empatii, może są mniej narcystycznie, może potrafią lepiej słuchać,  a więc też lepiej widzieć? 

Jedną z takich moich pierwszych odkryć była Diane Arbus. Dawno temu pisałam o jej fascynującej wystawie w Jeu de Paume. Później wypatrzyłam Berenice Abbott, Annie Leibowitz, Claude Cahun i jeszcze kilka innych. Kobietom-fotografkom poświęciły potężne wystawy muzeum Orsay i w Oranżerii. Mówi się o kobiecej literaturze, ale myślę, że jest też coś takiego jak kobieca fotografia.

Wczoraj do mojej listy fotografujących kobiet dopisałam Bettinę Rheims, jej wystawę, na czterech piętrach,  jeszcze do niedzieli obejrzeć można w paryskim Europejskim Domu Fotografii. Niewątpliwie jest to jedno z najciekawszych wydarzeń artystycznych ostatnich miesięcy. Czym mnie zaskoczyła, czym przykuła uwagę francuska artystka, która od czterdziestu lat, od swoich pierwszych ujęć interesuje się losem i kondycją kobiety?

Bettina Rheims: Seria "Zamknięty pokój"
 Początek jej prac, to lata 80. W okolicach placu Pigalla spotyka prostytutki, zaprasza je do małych, obskurnych pokojów hotelowych, aby utrwalić je na kliszy.  Tworzy w ten sposób swoją pierwszą serię aktów, które nazywa Streap-tease. Wprowadza nas w świat zakazany, świat, który nas intryguje. Tematyka kobiety, jej ciała, nagości, tożsamości, płci stanie się tematem przewodnim. Podejmowana będzie, z rozmaitych stron, do dziś. Powróci do niej, robiąc słynną serię  „Zamknięty pokój”, której bohaterkami stały się spotykane przypadkowo na ulicy kobiety, fotografowane w hotelowych wnętrzach w erotycznych pozach, prawie nagie. Są to przepiękne, zainscenizowane akty, bez barier i pruderyjnych ograniczeń pokazujące kobiece ciało. Może to, co najbardziej cenię i co wyróżnia prace Bettiny Rheims to uwolnienie kobiecego ciała, odarcie go z szat, pokazanie go w całej swej złożoności i pięknie. Uwolnienie w bardzo szerokim pojęciu tego słowa...


Bettina Rheims: "Edward V.III"
Ciało kobiety, ciało mężczyzny...a jeśli ten podział jest sztuczny, jeśli tak naprawdę ta granica płci nie jest tak sztywna jak nam się wydaje? Od lat 90-tych Bettina Rheims interesuje się osobami, które nie identyfikują się z przyznaną im przez naturę płcią. Tak powstaje seria, która moim zdaniem robi największe wrażenie - „Modern Loves”. Artystka wychwyciła taki moment, nowe zjawisko, które pojawiło się w całej Europie na początku lat 90.-dyskusje wokół płci. Może stało się to pod wpływem zmiany fizycznej wyglądu nastolatków, może odrzucone zostało pewne tabu, może uwolniły się pewne głęboko ukryte, naturalne potrzeby nie tłumienia potrzeb psychicznych i chęć decydowania do jakiej płci chcemy przynależeć. W każdym bądź razie gdy w 2011 roku Bettina Rheims podejmuje temat gender powstają obrazy niezwykle przekonujące, portrety trawestytów i transseksualistów. Na wystawie, obrazom towarzyszą wywiady z osobami, dla których wyznaczona granica pomiędzy płciami nie jest ewidentna, a tożsamość seksualna nie jest definitywna, dana raz na zawsze. Uzmysławia nam jednocześnie, że problemów cierpienia ciała nie zmienia całkowicie operacja chirurgiczna, że skazy, rany, okaleczenia są nie tylko na ich duszy, ale też są widoczne na ich ciele.

Kolejnym tabu, którym zajęła się Rheims były kobiety w systemie penitencjarnym, Przez dwa lata odwiedzała więzienia francuskie dla kobiet. Każde ze zdjęć z tej serii budzi w nas pytanie o przyczynę, o dramatyczne wydarzenia, które wpłynęły na ich sytuację oraz ile czasu będą musiały pozostać za kratkami. Fotografowane kobiety wybierały do zdjęcia strój, czasem zakrywały twarz, oczy.  

Bettina Rheims często mówi o sobie, że jest niesłychaną gadułą, że jej seanse przypominają często seanse Voodoo, gdy tłumaczy, mobilizuje, przekonuje, że warto jej poświęcić czas. Wiedzą o tym wszyscy, którzy zajmują się fotografią, że aby zrobić udany portret w fotografii, należy mieć wcześniej doskonały kontakt z fotografowaną osobą, trzeba umieć stworzyć odpowiedni klimat, inaczej portret nie będzie dobry.

Bettina Rheims fotografuje również od lat  gwiazdy. Chyba nawet trudno wymienić wszystkie aktorki, które zostały uwiecznione jej obiektywem: Sharon Stone, Charolotte Rampling, Monica Belucci, Marion Cortillard, Madonna, Naomi Campbell....Jest ona absolutnym przeciwieństwem paparazii, nie jest też uczennicą Cartier-Bressona-każde ujęcie jest perfekcyjnie przemyślane, skadrowane. Każdą sesję poprzedzają długie godziny przygotowań: makijażu, fryzury, dekoracji, garderoby czy światła. Najbardziej znany jest zmysłowy portret Moniki Belucci, w czerwonej, plastykowanej sukience, zajadającej polane czerwonym ketchupem spaghetti.

Okładka katalogu INRI Bettiny Rheims 

Bettina Rheims: Ostatnia Wieczerza z serii INRI


 W EDF pokazana też została seria, która swego czasu wywołała skandal- nosi tytuł „INRI”- 2000 lat później”  i jest próbą odczytania artystycznego, na nowo, w dzisiejszych realiach, Biblii. Przecież Biblia przez wieki inspirowała artystów, czemu więc nie może być dziś źródłem inspiracji dla fotografów? Jednak temat jest niezwykle drażliwy, wystawa wywołała swego czasu sporo kontrowersji we Francji, ale była pokazywana z wielkim sukcesem w Niemczech czy Włoszech i żadni integryści nie podnieśli tam zgiełku czy protestów. Jednym ze zdjęć jest portret trzynastu młodych chłopców. Jeden z nich, o długich włosach i pięknych klasycznych rysach stoi z przodu. Obraz nosi tytuł Chrystus i apostołowie. Albo „Pieta”-młoda dziewczyna trzyma w ramionach szmacianego manekina. Albo ta ostatnia wieczerza, gdzie każdy apostoł dostał do rąk jakiś instrument. Ale są i zdjęcia bardzo mocne, wieloznaczne, na przykład  z młodą, piękną kobietą na krzyżu...

Do zamknięcia wystawy francuskiej fotografki Bettiny Rheims zostały jeszcze tylko dwa dni. Jeśli więc jesteście w Paryżu , to może zainteresuje Was ta fotografia- odważna, dociekliwa, przełamująca tabu. W przeciwnym razie pozostaje Wam śledzenie twórczości tej paryskiej artystki na Internecie, wiele prac można tam odnaleźć.

  


1 komentarz:

  1. Lubię kobiecą fotografię, wybieram się na inną wystawę w przyszłym tygodniu. Muszę przyznać, że coraz bardziej podoba mi ta forma artystycznego przekazu. A po książkę już ustawiam się w kolejce. Wesolych Świąt!

    OdpowiedzUsuń