Marie Baszkircew |
Tuż przed wyjazdem na
wakacje przyjaciel podarował mi niewielką książeczkę-proszę, to dla
Ciebie-powiedział i wręczył „Dziennik” Marii Baszkircew. Był on pisany pisany przez dorastającą
panienkę, która miała 12 lat, gdy
zaczęła notować regularnie swoje wrażenia i myśli... a kończył kilka dni przed śmiercią autorki w wieku lat 24. Nigdy nie przepadałam
za literaturą dla dorastających panienek, w rodzaju Ani z Avonlea, ale
« Dziennik » Marii zaczęłam czytać z zainteresowaniem i blisko 500 stron książki połknęłam w dwa dni.
Kim jest autorka
„Dzienników”? Urodziła się w bardzo bogatej, rosyjskiej rodzinie ziemiańskiej.
Gdy miała zaledwie 10 lat, rodzice się rozstali i dziewczynka wraz z matką, jej
siostrą, guwernantkami oraz polskim lekarzem wyruszyła w podróż po Europie osiadając najpierw w Nicei, a później a to w Rzymie, a to w Paryżu czy Berlinie. Dziewczynka pisze
na samym początku, że posiadała dwie guwernantki, Francuzkę i Rosjankę. A
ponadto nauczycieli, których troskliwa mama wyszukiwała jej na miejscu. Dość,
że młoda dama, w wieku kilkunastu lat mówiła i pisała biegle w kilku językach:
francuskim, angielskim, włoskim, rosyjskim i niemieckim.
Dorastająca panienka opisuje
sceny z życia europejskiej arystokracji na francuskiej Riwierze, bale i
spotkania tzw. dobrego towarzystwa. Ale Maria tylko pozornie uczestniczy w
życiu kosmopolitycznego świata-pasjonuje ją bardziej sztuka niż stroje i bale,
literatura niż leniwe, beztroskie spędzanie czasu. Marie chce stać się sławna i
uważa, że jedną z takich dróg jest literatura. Zaczyna więc pisać swój
dziennik, uważając, że nikt jeszcze nie czytał takich prawdziwych,
nieocenzurowanych myśli młodej kobiety.
„Po co kłamać i udawać?
Tak, chciałabym, mam nadzieję, że zdobędę sławę na tej
ziemi, bez względu na środki. Jeśli nie umrę młodo, to mam nadzieję, że pozostanę w pamięci jako wielka artystka, ale jeśli umrę młodo, to pozwolę na
publikację mojego dziennika, on nie może nie być interesujący.”
Rękopis jej dziennika |
Obserwujemy więc jak
zmienia się gust Marii, spacerujemy razem z nią po muzeach Rzymu i Berlina, słuchamy
muzyki i zwiedzamy Paryż. Ale czytamy też jej refleksje dotyczące otaczającego
ją świata, kształtującego się gustu: „ Ja jestem arystokratką. Wolę kogoś dobrze urodzonego, mimo iż
zrujnowanego niż bogatego mieszczanina, więcej uroku ma dla mnie mnie stara
satyna czy też czerniejące z czasem złocenia, kolumny i ozdoby z przeszłości
niż bogate dekoracje, bez gustu, kłujące w oczy. „ Tematem jej obserwacji stało się również rodzenie się idei socjalistycznych: ”Mówi się, że w Rosji roi się od
łajdaków, którzy chcą Komuny, a to jest coś obrzydliwego. Wszystko podzielić i
żeby wszystko stało się wspólne. Ich przeklęta sekta stała się tak popularna, że
nawet gazety piszą apele do społeczeństwa, żeby przed nią przestrzec. Czy głowy rodzin, nie położą końca tej
infekcji? Oni chcą przecież wszystko zniszczyć: cywilizację, sztukę, piękne i
wielkie rzeczy. Pozostawić tylko środki
materialne, aby istnieć. Praca ma być również wspólna, nikt nie będzie miał
prawa, mimo zasług, wynosić się ponad innych. Chcą zniszczyć Uniwersytety,
wyższe wykształcenie, żeby przekształcić Rosję w rodzaj karykatury Sparty. Mam
nadzieję, że Bóg i car do tego nie dopuszczą. Będę błagała Boga, aby uchronił
mój kraj przed tymi dzikimi zwierzętami”-pisze.
To, co stanowi wartość
jej dzienników, to bardzo dojrzała, wyważona refleksja- jak na osobę w tak młodym wieku na temat, właściwie wszystkiego, co ją
otacza, ale także szczerość w opisywaniu uczuć. „ Kiedyś w końcu zacznę żyć tak jak
lubię! Wyjdę za mąż za człowieka z wielkim majątkiem, wielkim nazwiskiem, ale przede wszystkim, za sympatycznego człowieka, gdyż nie jestem tak sprzedajna, jak myślicie. Skądinąd, jeśli nie
jestem, to z egoizmu. To byłoby okropne
żyć z mężczyzną, którego się nienawidzi i ani bogactwo ani pozycja społeczna by
mi tego nie zrekompensowały.
Marie Baszkircew w atelier Juliana |
Autoportret |
Spotkanie |
Parasolka |
Gdy osiada w Paryżu, jej
pasją staje się malarstwo, zapisuje się do akademii Juliana, i tam zaczyna
poważnie, intensywnie pracować. Jej obraz zostaje przyjęty na wystawę, zbiera
pochwały, pisze o niej paryska prasa. Wreszcie, znajduje bratnią duszę w osobie
paryskiego malarza, Bastiena Lepage. Ale oboje padają ofiarami gruźlicy,
wówczas nieuleczalnej i siejącej spustoszenia wśród młodych ludzi. Była świadoma, że jest skazana, pisała do samego końca. Ostatnia notka pochodzi sprzed 11 dni przed jej śmiercią. Z jej życia,
zmarła w wieku 24 lat, pozostało zaledwie kilka obrazów, i ten dziennik, który
zdobył jej światową sławę.
Ale jaki to wszystko ma
związek z Paryżem?-zapytacie... Otóż, gdy któregoś dnia znajdziecie się tuż obok wieży Eiffla, na Trocadero, zajrzyjcie na cmentarz Passy, który
znajduje się na tym placu, tuż za murem. Nad cmentarzem, z którego skądinąd widać doskonale wieżę Eiffla
góruje pałacyk. TJest to grobowiec Marii Baszkircew, zbudowany dla niej przez nieutulonych w żalu rodziców. Miejsce otoczono wielką pamięcią i opieką. Wstęp do
grobowca jest obecnie zamknięty, ale przez szyby, zaglądając do wnętrza, dostrzec można jeden z jej obrazów. Smutna, bardzo smutna pamiątka po
młodocianej pisarce i jedna z historii, które wydarzyły się w Paryżu i które stanowią jedną z jego głęboko ukrytych tajemnic.
Jedno zdanie na koniec. Dziennik był pisany po francusku, bardzo pięknym, eleganckim językiem. Taką więc jego wersję poznałam, ale udało mi się znaleźć polskie tłumaczenie z 1961 roku. Okazało się ono jednak bardzo słabe, treść utraciła magię, książka stała się mniej ciekawa.
Dotarłam również na cmentarz Passy i oto kilka zdjęć grobowca Marii Baszkircew.
Lubię te twoje odkrycia, nie miałam pojęcia o istnieniu tej dziewczyny, choć nazwisko chyba obiło mi się o uszy. Nagrobek niczym miejsce spoczynku królewskiej córy
OdpowiedzUsuńGuciu, ja u Ciebie również odkrywam wiele pasjonujących historii i książek, do których pewnie sama bym nie zajrzała. Nagrobek w naturze jeszcze bardziej imponujący niż na zdjęciu!
UsuńBardzo ciekawa historia! Chętnie przeczytałabym jej dziennik, ciekawe czy uda mi się gdzieś znaleźć.. :) Merci, bardo przyjemnie czytało się wpis!
OdpowiedzUsuńJeśli czytasz po francusku, to na ebayu jest kilka egzemplarzy...Dziękuję:-)
UsuńW każdym kolejnym wpisie znajduję coś ciekawego i tym razem taka ciekawa historia.
OdpowiedzUsuńZawsze czytam z przyjemnością - dziękuję :)
no i ja tam trafiłam
OdpowiedzUsuń