Mimo, że nie zanosi się w ten weekend na jakąś rewelacyjną pogodę, to czy tak naprawdę pogoda ma jakieś znaczenie w obliczu tylu niesamowitych wydarzeń, które na nas czekają w ten weekend?
Nomen-omen przynajmniej dla mnie, festiwal fotografiki kulinarnej. Dowiedziałam się, że nie tylko sztuka kulinarna, ale nawet fotografika kulinarna jest już dziedziną sztuki samą w sobie. W Paryżu do 13 listopada trwa festiwal, podczas którego odbywają się prezentacje zdjęć 123 profesjonalnych fotografików, o tematyce kulinarnej w pieciu miejcach(Bercy Village, Espace Mobalpa, restauracja La Coupole) oraz w kilkunastu galeriach sztuki, piekarniach a nawet…księgarniach. Małe polonikum, w oficjalnym konkursie jako jedyna bierze udział Polka, Paulina Jakobiec. Zainteresowanych odsyłam na stronę : http://www.festivalphotoculinaire.com/index.php?langue=fr
(informacje są dostępne również w angielskiej wersji językowej.
Inne wydarzenie bliskie naszej polskiej sztuce kulinarnej będzie się odbywać na wzgórzu Monmartre, gdzie dziś rano otwarty został pierwszy festiwal dla zakochanych w…zupie. Jest to danie mało rozpowszechnione w elitarnej wyrafinowanej Francji (no dobrze…wszyscy znamy francuską zupę cebulową i kremy) Zupa we Francji kojarzy się raczej z daniem dla ubogich, ale ostatnimi laty zdobywa serca nawet najbardziej ekscentrycznych szefów kuchni. Skądinad festiwal jest organizowany przez jednego z nich. Oto strona dla zainteresowanych: http://amoureusement-soupe.blogspot.com/
Polecam jeszcze w ten weekend wystawę w Petit Palais o francuskim teatrze narodowym czyli Comédie Française. Słyszałam, że znakomita, zwłaszcza, gdy zwiedza się ją z przewodnikiem, a Petit Palais organizuje takie zwiedzanie na przykład dziś o 14.30, ale również w wielu innych terminach.
Jeśli ktoś znajdzie się w Marais, to trzeba koniecznie zajrzeć do Muzeum Carnavalet na wystawę o XIX-wiecznych paryżanach, sporo humoru, scen rodzajowych, dowcipu...niekoniecznie trzeba znać francuski, żeby się ubawić i sporo dowiedzieć.
A skoro o zupie mowa...oto jeden z eksponatów- bon na zupę rozdawany paryskim ubogim.
I wreszcie, nie wolno zapomnieć, że jutro, wszystkie muzea państwowe są darmowe. Oto ich lista
http://www.parisinfo.com/paris-guide/argent/gratuite-et-bons-plans
Miłego weekendu!
Dobre zdjęcia kulinarnych cudów, to naprawdę sztuka. Potrawy na zdjęciach muszą pobudzić apetyt czy choćby tylko zarekomendować potrawę. Widziałam kiedyś film zdradzający tajemnice fotografujących. Raczej nie chciałabym później zjeść 'tego' co sfotografowano, ale zdjęcia były bajeczne.
OdpowiedzUsuńOd dawna (z lekkim zdziwieniem) obserwowałam we Francji niebywałe ilości zjadanej zupy. I to nie jako danie pierwsze, jako jedyne. Gotowanej na dodatek 'na chybcika'. Nie tak jak w Polsce, gdzie podstawą zupy jest stosownie długo gotowany bulion. W czasie ostatniego pobytu w Paryżu, na powitanie, dumni gospodarze potraktowali mnie właśnie zupą! Zmiksowaną, czyli kremem. Później był jeszcze jeden ser... i to wszystko.
Sądzę, że bierze się to z powszechnego pośpiechu. A zupa - to zupa! miłym ciepłem rozleje się po żołądku... i świat pięknieje.
Później można już zwiedzać te wszystkie cuda, które tak smakowicie rekomendujesz holly :)
to ja chętnie poszwędałabym się po tych muzeach:) ech...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Ewo, zdjęcia były, przynajmniej niektóre- fantastyczne, natomiast na jedzenie tego, co można było na nich zobaczyć, jakoś nie miałam chęci, bowiem okazało się, że były to zdjęcia dotyczące głownie„Street food”, a wiec wszystkiego, co można skonsumować szybko i na stojąco… a więc raczej mało wyrafinowanej kuchni… Natomiast odkryłam gastronomiczny raj czyli Village bercy, metro Cour Saint-Emilion, niezwykłe miejsce, mnóstwo butików, sklepów ze sztuką, designerskich restauracji.
OdpowiedzUsuńNatomiast jeśli chodzi o Twoje doświadczenie u zupami, to masz rację- stają się modne, z tym że uważa się je za danie samo w sobie. Ogólnie kuchnia się bardzo, bardzo zmienia, staje się lekka, fantazyjna, bardziej dla oka, smaku i zapachu. Kolorowa zupa może być artystyczna, kolorowa, pięknie udekorowana…z tym, że dość rzadko spotykam się z nią w menu paryskich restauracji. Francuzi wolą ostrygi?
Montgomerry,
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś się to uda…czego serdecznie życzę, bo naprawdę warto!
Holly, w takm razie zapraszam na kolacje ale na przelomie maja i czerwca, w pelni rozanego sezonu. Po niezbyt tanim ale swietnym posilku warto przejsc sie po Parku Bercy - wstajesz od stolika i idziesz na spacer po jednym z piekniejszych paryskich parkow, wokol zapach i niesamowite barwy kwiatow, rowniez przeogromnych piwonii... z parku wychodzisz na metro Bercy i wracasz do szarej paryskiej rzeczywistosci ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Irez
Irez,
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję za zaproszenie do Parku Bercy! Nie znam go zupełnie, podobnie jak Cours Saint Emilion. Wysiadłam z metra i miałam wrażenie, że znalazłam się w zupełnie innym świecie.
Tak szybciutko - ciesze sie, ze "odkrylas" Saint Emilion i Bercy :)
OdpowiedzUsuńPo wyjsciu z parku, jesli skierujesz sie w lewa strone i wespniesz sie po schodach pomiedzy ktorymi plynie woda, to ujrzysz kladke Simone de Beauvoir a po drugiej stronie Biblioteke Mitteranda a posrodku Biblioteki - las.
Naprawde warto :)
Pozdrawiam, Irez