Albarran Cabrera Rambla Catalunya, Barcelona
Dla zakochanych w fotografii artystycznej, listopad to najlepszy moment na odwiedzenie Paryża. W ubiegły weekend, odbywały się tu jedne z największych na świecie targów fotograficznych Paris Photo 2011. W porównaniu w rokiem ubiegłym, ilość galerii biorących w nich udział wzrosła do tego stopnia, że trzeba było je przenieść z miejsca, w którym tradycyjnie odbywały się od lat, czyli z Carrousel du Louvre do lewego skrzydła Grand Palais. Na marginesie, ku rozpaczy właścicieli galerii, gdyż okazało się że nadmierna ilość światła, która przedostawała się w ten weekend przez przeszklony dach sali wystawienniczej była zabójcza dla fotografii. Ponadto, odbywały się i trwają jeszcze do dziś dziesiątki innych wystaw, przeglądów i wiele z nich będzie jeszcze otwarta przez najbliższe tygodnie a nawet do stycznia.
Lita Albuquerque i Jean de Pomereu
Dla kompletnego ignoranta i amatora w dziedzinie fotografii takiego jak ja, oglądanie artystycznych wizji utrwalonych na światłoczułym papierze przypomina błądzenie Minotaura po zaprojektowanym przez Dedala labiryncie. Dużo łatwiej było rozeznać się w pracach starych mistrzów w epoce, w której nie było jeszcze Photoshopu, a artyści operowali jednie filmem i światłem. Dzisiaj, bardzo trudno jest z pewnością stwierdzić, na ile zdjęcie swój sukces zawdzięcza talentowi artysty a na ile najnowszej wersji Photoshopu. Odnoszę wrażenie, że żadnej innej dziedziny sztuki, rozwój technologii nie przeobraził do tego stopnia, zarówno w zakresie używanego sprzętu jak i procedur wywoływania i prezentacji.
Jednak widoczy jest wyrażny wpływ wszystkich kierunków w nowoczesnego malarstwa, ale może najbardziej pop-artu, poezji wizualnej, minimalizmu, hiperrealizmu. Dość łatwo się je wychwytuje.
W tym roku przestraszyłam się tłumów oraz natłoku obrazów i zrezygnowałam z odwiedzenia Grand Palais, odpadło mi dzięki temu 137 galerii i to tych najlepszych, ale nie żałuję. Obejrzałam trzy inne paryskie targi fotograficzne, które odbywały się w różnych punktach miasta, dając również obraz tego co w tej dziedzinie sztuki najciekawsze.
Na pierwszym z nich, zaledwie trzy kroki od Grand Palais, w Espace Cardin, prace wystawiało 35 galerii. Ogromna rozmaitość tematyki, technik, światów, wyobraźni artystów. Trudno więc określić czy też wychwycić najnowsze tendencje, ale jedno jest pewne. W przeciwieństwie do tego, co głoszą niektórzy, zdjęcia nie są jeszcze ciagle robione tylko iphonem, wręcz przeciwnie, najczęściej nie są to ujęcia „ decydującej chwili” jak mawiał Cartier Bresson, ale są to potężnie wykoncypowane, wyreżyserowane i zaplanowane kreacjami. Oto kilka z nich:
Ellen Kooi, Holandia
Eric de Ville, Belgium
A z drugiej strony, bardzo wysoką cenę ma klasyczna, bardzo prosta, oparta na dobrym ujęciu i kompozycji, najczęściej czarno-biała fotografika. Bodajże dzień przed salonem świat obiegła informacja, że za prace niemieckiego artysty Andreasa Gurskiego zapłacono niebagatelną sumę 4 mln dolarów. A było to zdjęcie Renu, kilka horyzontalnych, ciągnących się w nieskończoność linii…zielony pas trawy, srebrno-szary pas wody, znów pas zieleni i szare, ciężkie chmury…Ale przyznam się, że po obejrzeniu innych prac tego artysty, wcale się nie dziwię, że są chętni, aby zapłacić za nie miliony…
Drugim miejscem, które widniało na mojej liście był przekształcony w halę wystawiennicza zwyczajny samochodowy parking, wynajęty przez organizatorów w gejowsko-artystycznej dzielnicy Marais. Zaskakujący dobór galerii i artystów. Nie będę się wdawała w szczegóły, ale faktycznie, tak jak zapowiadano, niektóre a nawet wiele pokazanych prac wywoływało nawet na mnie spore wrażenie i niekoniecznie przyjemne. Sceny uprawiania miłości przez gejów, akty męskie i kobiece w dziesiątkach póz, ujęć i formatów…
Praca Thomasa Malaendera pokazywana w Nofound photo fair
Podobnie jak w ubiegłym roku, odwiedziłam natomiast Belleviloise - Paris Photo Off i serdecznie polecam. Jest to miejsce szczególne, może dlatego, że jeszcze nie do końca skomercjalizowane. Galerie biorące udział w targach są wybierane pod kątem jakości artystycznej prac a ciekawych propozycji było wiele. Jak już wspomniałam, wybór kierunków, tematów, technik jest tak ogromny, że trudno, aby wszystko nam się podobało. Jest to bardzo sprawa bardzo indywidualna. Osobiście oczarowały mnie prace dwóch artystów –Hiszpana- Albarrana Cabrery, nawiązujące troszkę do tradycyjnej czarno-białej fotografiki wielkich mistrzów Doisneau czy Bresson-Cartiera i jeszcze wielu innych oraz kolejna rewelacja –unikalny, niezwykle piękny świat południowoafrykańskiego fotografa, Graeme Williamsa, troszkę reporterska, ale pełna poezji wizja.
Graeme Williamse, RPA
Pozostałe zdjęcia z wystawy w Bellevilloise można obejrzeć tu.
I jeszcze jedno zdanie-o cenach. Gdy zupełnie nieświadomie przyznałam się właścicielce galerii, że wybrany przeze mnie kadr kosztuje aż 2700 euro, spojrzała na mnie ze zdziwieniem, „ależ to bardzo tanio”-czym ja byłam nieco zaskoczona, w końcu to znowu nie była aż tak symboliczna cena. Ale miała rację. Prace poczatkujących fotografików można kupić „tanio”, w granicach 1- 5 tys. euro. A później ceny idą już tylko w górę…do 4 mln.
A oto lista wystaw fotograficznych otwartych aktualnie w Paryżu i z pewnością wartych obejrzenia...
Jak na kompletnego ignoranta i amatora - za jakiego się podajesz - zaskakująco dużo wiesz o fotografii. Widać też jak kochasz fotografię i jakie piękne, miłosne zdjęcia ci "wychodzą".
OdpowiedzUsuńCeny, jakie osiągają fotografie trochę mnie zbiły z tropu. Trzeba mi było inwestować (w swoim czasie) w fotografie Erica Neveu np., miała bym dziś nie tylko niezłą fortunkę a i ciekawe ujęcie damskich pup i nóżek - a rebours.
Ewo,
OdpowiedzUsuńWcale się nie znam, a chciałabym....Dla inwestorów najlepsza jest bez wątpienia Bellevilloise, wystawiają tam dopiero ci, którzy zaczynają robić sobie nazwisko. Ale najważniejsze, żeby się podobało!
Mnie tez nieco wstyd, bo moj Majster zajmuje sie fotografia od przeszlo 30 lat a ja sie nadal kompletnie na tym nie znam a co gorsza, wpadlam w maniere oceniania zdjecia w pierwszej kolejnosci za jego wartosci techniczne a dopiero potem artystyczne. Po za tym jestem "wychowana" na fotografii reporterskiej, w ktorej nacisk na strone artystyczna jest raczej sprawa drugorzedna - choc nie zawsze.
OdpowiedzUsuńZ przyjemnoscia weszlam na linki, ktore polecilas. Niestety przyziemne sprawy nie pozwalaja mi do konca roku na "szalenstwa", wiec chociaz w ten sposob sobie zrekompensuje tegoroczny "post".
Pozdrawiam, Irez
Irez,
OdpowiedzUsuńNo to jesteśmy z tej samej szkoły! Uwielbiam fotografię prasową, albo artystyczną- starych mistrzów, mniej reprodukującą malarstwo współczesne. Może w przyszłym roku wybierzemy się na Paris Photo razem?
Holly, zazdroszczę tych fotograficznych wrażeń - również tych mniej przyjemnych. Nawet na mojej prowincji życie kulturalne ożywia się trochę na zimę, ale nie może jednak równać się z paryskim.
OdpowiedzUsuńHolly - Z PRZYJEMNOSCIA. Trzymam za slowo :)
OdpowiedzUsuńKatasiu, jednak dzieki internetowi mozna zyc na prowincji a rownoczesnie "zwiedzac" galerie nie tylko w Paryzu :)
Ja chetnie "zwiedzam" w ten sposob zakatki w Polsce, w ktorych nie bylam a ktore, o zgrozo, sa oddalone o ledwie kilka/kilkanascie kilometrow od domu w ktorym dorastalam.
Pozdrawiam, Irez