"Jest takie słowo, które uwalnia nas od całego ciężaru i bólu życia. Tym słowem jest miłość"
Sofokles
Po
dwóch tygodniach spędzonych w Polsce powoli wracam do francuskiej
codzienności. Nie wiem, jak Wam, ale dla mnie za każdym razem wyjście z samolotu na
lotnisku Chopina oznacza całkowite przestawienie się na inny rytm i sposób życia. Zmieniają się widoki, z paryskiego poetyckiego, ale zagęszczonego
ludźmi tłumu przenoszę się na warszawską ulicę-zimniejszą, pustawą, mniej
roześmianą i mniej pędzącą. Z rozchybotanego, dusznego metra
paryskiego przesiadam się do nowoczesnego, komfortowego metra warszawskiego. Z przepełnionych
zapachem kawy i wina kawiarenek paryskich przenoszę się do hipsterskich wnętrz „Wrzenia świata” i "Czułego barbarzyńcy", gdzie
pachnie kawą, ale i książkami naszych najlepszych reporterów.
Ludzie
są w Polsce bardziej zamknięci, bardziej nieufni, mniej szczęśliwi. To tak na
pierwszy rzut oka. W rodzinach nie porusza się tematów politycznych, bo
każdy, przynajmniej u mnie, myśli inaczej. Ale jak ? Nawet nie wiem. Mam
siostrę kibolkę i wiem, że jakiekolwiek słowo krytyki pod adresem Legii
wywołałoby burzę-a więc nie mówimy o polityce. Każdy jednak swoje myśli. Nie zdążyłam co prawda na demonstracje KOD, ale nie mogłam się powstrzymać, żeby nie podjechać i nie zapalić w nocy świeczki pod
budynkiem Trybunału Konstytucyjnego o którego istnieniu nie wiedziałam, mimo iż kilka lat
pracowałam okolicy, na Bagateli. Ale teraz już wiem, gdzie jest i do czego
służy.
Znajomi
bardzo różnie odnajdują się po tych 25 latach liberalnej demokracji. Moim
zdaniem lepiej niż gorzej, przynajmniej pod względem materialnym. Gorzej jest
ze stanem psychicznym, moralnym, dokonywanymi wyborami. Jednak jedno rzuca mi
się w oczy-za dużo murów. Ci, którym się powiodło, nie mają ochoty spotykać
tych, którym nie wiedzie się tak dobrze-bo może poproszą o pracę, o pomoc, o
pożyczkę- lepiej ich unikać. Z kolei ci, którzy sobie kiepsko radzą, stają się sfrustrowani,
zgorzkniali i pakują się w jakieś sekty polityczne w rodzaju Kukiza czy PiS-u.
Jeden z moich siostrzeńców ledwo zdał maturę i nie poradził sobie na studiach.
Nie ma pracy, za to dzielnie bierze udział we wszystkich manifestacjach kiboli.
To pewnie daje mu poczucie przynależności, dowartościowuje. Stoję z jego
dziadkiem, były sekretarzem partii komunistycznej na przystanku, czekamy na
autobus-„Kiedyś to by się pomogło-mówi, podzwoniło po znajomych i coś znalazło.
Pracy szuka też dla niego matka. Tylko nikt nie wytłumaczył temu już 27-letnemu
chłopcu, że nie znajomości, ale praca i nauka pomogą mu wypłynąć na
powierzchnię. Jak na razie powiększa armię frustratów głosujących na PiS, rzucających racami na stadionie Legii i głośno upominających się o pamięć o żołnierzach wyklętych.
Wieczór tu, rozmowa tam i stworzył mi się obraz bardzo heterogeniczny naszego
społeczeństwa. Trochę obitego, trochę zagubionego i chyba nie do końca
szczęśliwego.
Wszyscy
obiecują złote góry-kościół po śmierci, PiS za życia, ale nie wszyscy ludzie rozumieją, że szczęście to tu i teraz a powodzenie w życiu zależy tylko od nas samych, naszej przedsiębiorczości, pracowitości, talentom...tak to już jest w demokracji
liberalnej i na Zachodzie, do którego aspirujemy. Potwierdzi to na pewno nie jedna osoba drążąca skałę paryskiego bruku.
Przypomniał
mi się niedawno oglądany film Felliniego „Noce Cabirii”. Nie wiem czy ten film
widzieliście, ale jeśli nie, to polecam. Może nawet jest na Internecie. Cabiria
jest energiczną i uroczą (gra ją żona Felliniego –Giulietta Masina)
prostytutką. Film rozpoczyna się, gdy widzimy młodą parę całującą się i
biegnącą przez pole. Scena bardzo romantyczna. Chwilę później Giorgio, ukochany
Cabirii wyrwie jej torebkę, wepchnie do rzeki i ucieknie. Cabirię uratują
przypadkowi robotnicy-a ta, gdy tylko się ocknie, zacznie go szukać od
nowa. Z przyjaciółmi uda się do jakiegoś
włoskiego Lourdes, prosząc świętą panienkę o opiekę i szansę na lepsze życie.
Ale nic takiego się nie dzieje. Traci wiarę. Później spotyka przypadkowo
słynnego aktora, który luksusową limuzyną zawiezie ją do domu na kolację i
wyrzuci, gdy zjawi się jego narzeczona. Pęka jeszcze jedna bańka mydlana. Gdy
nie ma co ze sobą począć, wstąpi do nocnego lokalu, gdzie wykorzysta ją do
seansu spirytystycznego magik. Zahipnotyzowana zagra rolę młodej zakochanej
dziewczyny. Jej łatwowierność wykorzysta napotkany po wyjściu z lokalu
przypadkowy mężczyzna. Po kilku spotkaniach oświadczy się i Cabiria sprzeda
swój mały domek, wyjmie z konta wszystkie oszczędności i pojedzie za nim w
świat w zamian za obietnicę szczęścia. Narzeczony okaże się kolejnym
oszustem-zaprowadza ją nad przepaść, aby okraść i niej zrzucić. Cabiria poznaje
się na zbrodniarzu, oddaje mu wszystkie pieniądze i uchodzi z życiem. W środku
nocy przechodzi przez ciemny las. Straciła wszystko, nadzieję na lepsze życie,
pieniądze, narzeczonego, jest na samym dnie. I wówczas spotyka bandę aktorów,
muzykantów, którzy grą, śpiewem i uśmiechem wyciągają ją z dna rozpaczy. I tak
się kończy film, który jest hymnem na cześć sztuki, muzyki, kultury i relatywizmu
wobec rzeczy materialnych jako drogi do szczęścia.
Pomyślałam
sobie, że jesteśmy jako społeczeństwo jak Cabiria, trochę poturbowane przez życie, ale żądne sukcesów i miłości, łudzone obietnicami lepszego życia przez kościół, obietnicami poprawy sytuacji
materialnej przez PiS a przecież życie toczy się tu a sukcesem mogą się okazać małe radości wynikające z obejrzenia dobrego filmu czy znalezienia ludzi, z którymi można się dobrze
bawić i porozmawiać o życiu. Sekretem szczęścia nie są dobra materialne-lepiej jest być
niż mieć-najważniejszy jest rozwój osobisty, zaspakajanie potrzeb intelektualnych i miłość. A
niech tam, zdradzę Wam kilka moich sekretów...
Gdzieś
ostatnio czytałam, że w Polsce Platforma przegrała, gdyż wydawało jej się, że jak mężczyźnie, że jeśli przyniesie do domu pieniądze, to wszystko w rodzinie ułoży się samo
a tu porzuca go zaniedbana żona, dzieci nie radzą sobie w szkole i są u
terapeuty, bo zabrakło czasu na wysłuchanie, na bycie razem i teraz wszystko się rozpada.
Wyszłam
wczoraj wieczorem na Plac Republiki, gdzie przez cały dzień składano hołd ofiarom
terroryzmu, zasadzono też dąb i wmurowano tablicą upamiętniającą tragiczne
wydarzenia. Ale na tarasach kawiarń siedziała roześmiana, szczęśliwa młodzież.
Nie toczono sporów religijnych ani politycznych. Pomyślałam sobie wówczas, że
państwo, politycy są po to, aby ludziom ułatwiać, a nie zatruwać życie, że
Francuzi posiedli sztukę dobrego, szczęśliwego życia, mimo, że religijni
frustraci i psychopaci starają się im tę radość odebrać. Nie tylko zresztą im.
Znakomicie napisane. Jest o czym podumać.
OdpowiedzUsuńWiele sformułowanych przez ciebie smutnych myśli też mi chodzi po głowie.
Biorę sobie do serca konstatację, radości nie dam sobie odebrać.
A ja o polskich młodych ludziach myślę pozytywnie, może dlatego że sama do nich przynależę. Nie jestem religijnym frustratą.
UsuńTrochę kilka na gorąco pisanych refleksji, może bardziej naskórkowo niż metodycznie. A w piątek idę na wieczór poezji Blaise Cendrars'a w Gilotynie-spektakl wyreżyserował Jorge Parente-i to nazywam szczęśliwym życiem!!! Serdecznie pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńWiem, wiem, informację zamieściłam na Fb. Ciekawa jestem twoich refleksji...
UsuńWyraziłaś w poprzednim poście przypuszczenie, że uciekam w świat literatury- bardzo bym chciała. Ale ostatnie miesiące w spowodowały taki chaos myśli, że trudno było znaleźć ucieczkę w czytanie, bowiem wciąż gdzieś z tyłu głowy pojawiały się tysiące myśli. Mam to szczęście, że w najbliższej rodzinie panuje nie tyle jednomyślność, co myślenie w tym samym kierunku, więc chętnie prowadzimy rozmowy na temat, który może gdzie indziej być tematem tabu. Również w najbliższym otoczeniu w pracy spotykam osoby myślące podobnie, więc możemy się duchowo wspierać. A przecież w życiu chodzi tylko o to, aby żyć radością, spokojnym, codziennym dniem. Ale jak widać naszej władzy się to nie podoba. A tak w kontekście tego co napisałaś to mogę uważać się za szczęściarę, skoro nie muszę kryć swoich poglądów :)
OdpowiedzUsuńMasz rację, że państwo nie powinno ludziom utrudniać życia, czy je ułatwiać? Nie wiem, może zwyczajnie nie powinno się wtrącać, regulować, nakazywać, zakazywać tylko pozwolić swym obywatelom na spokojne życie, podejmowanie samodzielnych decyzji i ponoszenie konsekwencji( tych dobrych i tych złych). I też mam odczucie, że Warszawiacy jacyś sfrustrowani....tylko czy kiedyś było inaczej? Może nie widać tego tak wyraźnie gdy się wśród nich mieszka ;)
OdpowiedzUsuńJa będę bronić polską młodzież. Znam wielu ambitnych młodych ludzi w wieku Twojego siostrzeńca, którzy rozwijają się, są ambitni, twórczy mają pomysły na siebie. Nie uciekają poza granice państwa. Owszem zgadzam się że państwo nie jest przychylne wszystkim, utrudniając w samorealizacji.
OdpowiedzUsuń@ Iskra: Zgadzamy się, ja też bronię naszej młodzieży-otwartej, dynamicznej, twórczej...denerwują mnie jednak osoby z roszczeniowym stosunkiem do życia. Nikt nam nic nie da, jeśli nie wydrapiemy tego własnymi pazurami, jeśli ciężko na coś nie zapracujemy i tyle. Buntuje się przeciwko takim ludziom, zwłaszcza młodym, którzy mogą wszystko-uczyć się, pracować zamiast manifestowania swojego niezadowolenia na stadionie Legii. Przerażają mnie dzisiaj młodzi, którzy nie wiedzą, jaką szansą jest dla nich dziś to, że jesteśmy w Europie, że zarabiamy jakieś tam pieniądze, że mamy paszporty w domu, że nie potrzebujemy wiz, aby wjechać do większości krajów w Europie. Na obecny dobrobyt zapracowało bardzo ciężko poprzednie pokolenie i trzeba ich za to szanować. A mam wrażenie, że wielu młodym ludziom wydaje się, że wszystko spadło z nieba, zrobiło się samo...Nie...
OdpowiedzUsuńCzytałam ten tekst i poczułam że wrzucasz wszystkich Polaków, młodych i starszych, ludzi glosujących na PiS, i manifestujących swoją nijakość na stadionach do jednego worka. Odniosłam wrażenie, że wg Ciebie tylko młodzi którzy wyjechali do Francji poczuli co to jest ciężka praca itd. Uwierz mi niektórzy ludzie swoje szczęście budują na krzywdzie innych. Ja tę krzywdę doświadczyłam i dlatego mam potrzebę napisać do Ciebie komentarze. Życie jest przewrotne, czasami nie wiemy z kim obcujemy, jaką w sobie skrywają tajemnicę.
OdpowiedzUsuńPrzykro mi, że tak to dostrzegasz. Może za bardzo marudzę po powrocie z Warszawy, a może za bardzo słucham skarg, narzekań, a wiem, że nigdzie nie ma raju, że tym rajem nie jest żaden kraj na świecie, jeśli sami sobie tego raju nie zbudujemy. We Francji jestem pełna podziwu dla młodych ludzi bardzo ciężko pracujących przy naprawdę bardzo niskich zarobkach. Czasem mam wrażenie, że u nas mieliby lepsze szanse, większe możliwości. Ale to tylko takie sobie gdybanie, podobnie jak kilka moich obserwacji przygodnego turysty. O sobie piszesz zbyt mało, abym mogła Ci odpowiedzieć, ale wierzę na słowo, że ktoś Cię bardzo rozczarował.
OdpowiedzUsuńPiszesz: Francuzi posiedli sztukę dobrego, szczęśliwego życia...
OdpowiedzUsuńjuż wiem dlaczego - przez to e uśmiechnięte, czyli e z akcentem w prawą stronę. Mam nadzieje że zrozumiałaś :)
We francuskim są dwa e, jedno uśmiecha się w lewo (è), drugie w prawo(é), może to one tworzą tę równowagę? :)
Usuń"Z kolei ci, którzy sobie kiepsko radzą, stają się sfrustrowani, zgorzkniali i pakują się w jakieś sekty polityczne w rodzaju Kukiza czy PiS-u."
OdpowiedzUsuńKomentować - nie komentować... Ignorowac --- Czy jednak - nie pozwalac na publiczne obrazanie...
Autorko, pojechałaś niemal niczym Janda. Zapewniam Ciebie. Radze sobie w życiu doskonale, nie jestem zgorzkniała ani sfrustrowana. Nie dotyczy to również moich znajomych. W przeciwieństwie do Ciebie i innych Jando - czy Stuhropodobnych - nie wyśmiewam osob, którym sie w życiu nie powiodło. Nawet jezeli efektem - jest demonstrowanie na KOD-ach za 100- 150 zlotych dniowka.
Nie, nie wyśmiewam się, wręcz przeciwnie, jest mi z tego powodu potwornie smutno, to raczej gorzka prawda. Szanuję wszystkich ludzi, a jeszcze bardziej tych, którym się powiodło mniej, o nich trzeba myśleć i nie ukrywam, że dziś najbliższa jest mi partia Razem, ponieważ myśli o właśnie tych najsłabszych, ale może się mylę, jestem daleko. Ale uważam, że ani Kukiz ani PiS właśnie tym ludziom nie pomogą. Wiem, że bardzo łatwo złapać się jak rybka na wędkę na argumenty populistyczne, ale dobrobytu od tych haseł nie przybędzie. A tylko dobrobyt może ogólnie wszystkim pomóc i podnieść poziom życia. Tak się zresztą dzieje przez ostatnie lata w Polsce. W demonstracjach KOD-ów biorą ludzie na znak protestu wobec nie respektowania Konstytucji , znam wiele takich osób wśród znajomych, przyjaciół i rodziny i zaręczam Ci, że nikt nie chodzi na te protesty dlatego, że ktoś im płaci 100-150 złotych. Życzę Ci, aby Twoje przekonania polityczne okazały się słuszne, abym to ja nie miała racji, aby w Polsce wszystko poszło w jak najlepszym kierunku i aby rozwijała się tak jak dotychczas i abyśmy mogli być z niej dumni i wszystkim powodziło się jak najlepiej. Nie wiem, co powiedziała Janda, ale zgadzam się, że powinniśmy się wzajemnie szanować, bez względu na poglądy.
OdpowiedzUsuń"Gorzka prawda" - wygląda dokładnie na odwrót. Młodzi, inteligentni, wykształceni i doskonale sobie radzący w życiu glosują na PiS, ew. Kukiza. Ci jeszcze młodsi - na Korwina. Warunkiem - "radzenie sobie w życiu" - opiera sie na własnej pracy, nie tzw "układach".
OdpowiedzUsuńKto demonstruje? poza całym "resortowym establiszmentem" - "demokracji" bronią osoby starsze.
Takie jak tutaj:
https://www.youtube.com/watch?v=EM_5kyOQC9s
czy tez tutaj (żeby nie było ze filmik to manipulacja):
http://opinie.newsweek.pl/kod-i-mlodzi-dlaczego-mlodzi-nie-protestuja-przeciw-pis-,artykuly,378169,1.html
Kim sa te protestujące "panie starsze"? Poza osobami "resortowymi" (z Komorowska i Gronkiewicz w pierwszym szeregu :) ) - sa to przede wszystkim - osoby, dla których DTVN - to szczyty intelektualnego wysiłku. W telewizji powiedziano im co jest mądre i trendy, Janda oświadczyła, ze tamtymi kieruje "nienawiść zrodzona z kompleksów, braku perspektyw, niedouczenia, nienawiść polska, katolicka." A oni sa przecież europejczyki i światowe, młodzieżowe i postępowe, elita panie, nie to co oszołom Kaczynski, Macierewicz i "zblazmowany Kurski". Wiec ida i protestują. Na tym budowali przez lata poczucie swojej wartości. Trudno - nagle to rzucić... i jeszcze trzeba by sie przyznać, ze wyśmiewając ciemnogród - najzwyczajniej, nie miało sie racji, a to bywa bardzo trudne.... najtrudniejsze. Rodzice - maja takich "młodzieżowych i postępowych" znajomych. W ich wieku ;)
Dla czesci "protestujących" - 100- 150 zl (wg Petru jest to "zwrot kosztów dojazdu na demonstracje") - to całkiem sporo pieniędzy. I to jest ta "gorzka" cześć prawdy.
Nie wiem, czy ten film dotarl nad Sekwane :)
https://www.youtube.com/watch?v=2Ocy6pYKkDg
Czego bronia w rzeczywistosci KOD- owcy oraz pol Europy (czyt.: Niemcy)?
Polskiej Konstytucji?
Wielka Brytania - nie ma konstytucji.
Niemcy - nie maja konstytucji.
Finlandia- nie ma trybunału konstytucyjnego
Luksemburg, ten od Junckera - wlasnie trybunał konstytucyjny - likwiduje
To moze - zlikwidujmy konstytucje? lub przynajmniej trybunał?
I zapanuje wtedy w Polsce demokracja.
90% wloskich mediow - nalezy do Berlusconiego.
Niemieckie media - należą do kilku rodzin scisle powiązanych z CDU i SPD (opozycja tych partii jest mniej wiecej taka, jak PZPR i ZSL) a "niemiecka wolność slowa" - w międzyczasie budzi usmiech politowania nawet wśród Niemców.
Ale "demokracji" - Niemcy bronia w Polsce?
hahaha
Nie. Niemcy bronia miliardow. Setek miliardow.
180 mld zlotych rocznie - to tylko luka podatkowa.
Chyba nie trzeba dodawac, ze to nie te resztki polskich firm, którym cudem udało sie przez 8 lat uniknąć bankructwa - sa tutaj beneficjatem (no chyba, ze z odpowiedniego resortu).
A to nie jest jedyne zrodlo, z ktorego mozna bylo czerpać pieniądze z kolonii zwanej PO-lska.
Kolonii- która nagle sie zbuntowała i ktora probuje sie ukarac.
http://www.mpolska24.pl/post/10005/prof-konrad-raczkowski-luka-podatkowa-w-polsce-wynosi-mniej-wiecej-9-pkb-to-jest-ok-180-mld-zl-rocznie
Za takie pieniądze można dużo, można nawet "bronic demokracji".
Coz. taka jest ta najbardziej gorzka część prawdy.
Pozdrawiam mimo wszystko.
Nie wiem, czy jesteśmy niemiecką kolonią, myślę, że nie. Nie wiem, czy faktycznie w Niemczech nie ma wolności słowa-raczej jest- biorąc pod uwagę jak ostro krytykuje się ostatnio w prasie decyzje pani Merkel dotyczące uchodźców. Czy Niemcy faktycznie bronią miliardów? Bronią dobrobytu, stabilizacji i pokoju w Europie, bo wiadomo przecież, że ten pokój może się w każdej chwili skończyć. Wiadomo i mówią o tym ostatnio często dziennikarze francuscy, a wiedzą o tym wszyscy, że Polska była wspierana przez Niemcy w akcesji do Unii Europejskiej. Zbudowanie dobrych stosunków z Niemcami przez ostatnie lata to nasz wielki sukces, bo mury trzeba przecież kruszyć a nie je budować, nieprawdaż? Otworzył się niemiecki rynek pracy dla Polaków, tyle osób znalazło dzięki temu w Niemczech pracę a przecież nikt ich do wyjazdu nie zmuszał. Na tym polega wolność, którą zdobyliśmy dzięki członkostwu w Unii.
OdpowiedzUsuńŻyjemy w świecie powiązanych gospodarek, w Polsce inwestują nie tylko Niemcy ale również Francuzi, Chińczycy, Belgowie, Austriacy czy Amerykanie-cały świat! Dlaczego więc czepiamy się akurat Niemiec? Może trzeba napisać, że jesteśmy światową kolonią? Przecież cały świat walczy o inwestycje zagraniczne i ucieczka kapitału, odpływ inwestycji, często na skutek niestabilności politycznej, są wszędzie traktowane jako porażka rządu.
Słuchałam ostatnio wywiadu z panem Macierewiczem w telewizji Trwam i przeraziłam się-wrogiem jest dla niego Bruksela, wrogiem są Niemcy. Jedynym przyjaznym narodem są Węgrzy i ich premier Orban. Osamotnieni, bez poparcia Unii, Niemiec, Stanów Zjednoczonych daleko nie zajdziemy...
Dlaczego starsi ludzi przychodzą na manifestacje KOD-u? Może mają większą świadomość wartości jaką niesie w sobie przynależność do Unii-gwaranta naszego pokoju i dobrobytu a młodzież po prostu w politykę nie chce się angażować? Czy faktycznie popierają Kukiza i nacjonalistów, których wprowadził do Parlamentu? Nie wiem. Mnie mrożą krew w żyłach jakiekolwiek hasła o charakterze antysemickim i rasistowskim ale także ataki pod adresem Unii, bo dobrze pamiętam czasy, gdy przynależenie do europejskiego klubu było dla nas największym zaszczytem i dumą. Sama organizowałam wielką imprezę w klubie polskim w dniu, w którym Polska przed dziesięcioma laty przystępowała do Unii. I od dziesięciu lat nie mam nareszcie kompleksów, że jestem z Polski. Mam takie same prawa jak Francuzi, Niemcy, Brytyjczycy. Ale i obowiązki solidarności, wspólnego zmierzania się z trudnościami. A czasami mam wrażenie, gdy słyszę ostatnio polityków PIS, że te problemy nas nie dotyczą.
Czy faktycznie tylko "resortowe dzieci" miały szansę na pracę i karierę? Jestem z Warszawy, po wyjeździe moją kawalerkę wynajmowały dziesiątki osób, które przyjeżdżały do stolicy ze wsi i małych miasteczek i w przeciągu kilku lat dorabiały się własnych mieszkań, znajdywały dobrze płatną pracę, bez znajomości, bez przynależenia do układu.
Nie wiem, jak do tego doprowadzić, ale jestem przekonana, że tylko zgoda i konstruktywne działanie pozwoli nam na rozwój, ale czy znajdzie się ktoś, kto obie strony wysłucha i będzie umiał je pogodzić? Co stanie się z naszym dorobkiem? Nie wiem...Pozdrawiam serdecznie!
A to w prasie niemieckiej krytykuje się Merkel? Nie zauważyłam, a przypadkiem tutaj przebywam i nawet zaglądam do niemieckiej prasy. Czy pisząc o "wolnych mediach niemieckich" - masz na myśli te, które przez 5 dni donosiły, jak to wesoło się Niemcy bawili na Sylwestra? Ze cos nie do końca jest w porządku - dotarło do najoporniejszych niemieckich głów (a one sa bardzo, bardzo oporne). Dotarło również do "wolnych niemieckich mediow" - ze trudno pisać o rosnącym poparciu Merkel (aktualne - jeszcze kilka tygodni temu) gdy - raz po raz na ulicach niemieckich miast rozlegaja sie "neonazistowskie" (tak określa je "wolna" niemiecka prasa) okrzyki "Merkel muß weg" (skad my ta retorykę znamy....)
OdpowiedzUsuńPłacenie haraczu w wysokości kilkudziesięciu miliardów rocznie - jest przywilejem kolonii. Te pieniądze - płyną własnie tam, skąd najgłośniej bronią "polskiej demokracji". Uzyskane w zamian - łaskawe poklepanie po plecach oraz możliwość (czyt. ekonomiczny przymus będący bezpośrednia konsekwencja ww haraczu) "pracy" jako "Polin" (synonim służącej) niemieckich staruszków może satysfakcjonować osoby które "od dziesięciu lat nie maja nareszcie kompleksów, że sa Polski", ale ja tych kompleksów - pozbyłam sie po 2 tygodniach pobytu na dzikim zachodzie. A było to znacznie wcześniej - niz 10 lat temu. I czasy komunizmu - pamiętam tez doskonale.
Takich kompleksów- nie maja na szczęście młodzi Polacy- którzy bardzo interesują sie polityka i jak najbardziej sie w nia angażują - i WŁAŚNIE DLATEGO - nie znajdziesz ich na demonstracjach KODu.
Nie tylko Niemcy drenują Polskę, ale oni przede wszystkim. Tak w 80-90%. Dlaczego? Bo na to pozwolił im rzad Tuska, który byl zwykłą niemiecka agentura. Proste.
I dotyczy to nie tylko Polski- ale również np Grecji.
Gospodarka Niemiec jest jedyna w UE - która przezywa boom gospodarczy (najwyższe wpływy z podatkow w historii Niemiec, 12 mld nadwyżka budżetowa). Wszystkie inne kraje -poza trzymająca sie na dystans GB oraz kolaborująca Francja - przeżywają kryzysy 100 lecia.
Polska - od 2004 roku - nie zyskała ekonomicznie nic. Zadłużenie wzrosło z 500 mld zl w 2007 roku do 4 Bln w 2015. W 2015 roku - poniżej minimum egzystencji (420 zl/miesiac) - żyło 4,6 mln Polakow, w 2013 roku - było to jeszcze 2,8 mln. 5 mln młodych Polaków - wyjechało "za chlebem" - jest to największa emigracja w historii Polski w ogóle. Większa - niz w czasie wielkiego kryzysu w latach 20-tych XXw.
Na czym ma polegac nasz "obowiazek solidarnosci"? Niemcy potrzebują rak do pracy - wiec Merkel ściągnęła tutaj caly arabski świat (widac - woli ich od Ukraincow, ktorych wnioski o azyl sa odrzucane). Uchodźców wśród "uchodzcow" sie nie doszukasz (75% - nie ma żadnych dokumentów; nie dotyczy Syryjczykow), ale przecież nie o to tu chodzi. Merkel - wymyśliła sobie, ze po wstępnej selekcji, roześle tych mniej przydatnych dla niemieckiej gospodarki imigrantów - po koloniach, z tym ze na nie ma spaść przymus dopilnowania, by imigrant nie chciał powrócić do Mutti. A tu taki pech - kolonie się buntują.
Z USA - akurat rzad PiS - nawiązuje bliższą współprace - co nie jest w smak układowi Merkel- Putin. Trudno o lepsza rekomendacje tego działania.
Otworzyłam internetową stronę Spiegla i natrafiłam na artykuł krytyczny wobec Merkel http://www.spiegel.de/politik/deutschland/csu-horst-seehofers-dauerkritik-schadet-den-cdu-wahlkaempfern-a-1074169.html, otworzyłam stronę FAZ-u i mam całą serię artykułów na temat kryzysu z uchodźcami. Nie mam zamiaru szukać dalej, ale podejrzewam, że cała prasa niemiecka pisze przede wszystkim o tym problemie. Tylko nie jest to taka krytyka, jaką uprawia niektóra prasa w Polsce, przecież nie chodzi o obrzucanie pani kanclerz błotem, ale o znalezienie rozwiązania, możliwie najlepszego wspólnego problemu. Merkel uważam za wspaniałego polityka, jedyną osobę, która bez zastanowienia, posługując się humanitarnymi przesłankami, bez względu na konsekwencje otworzyła drzwi emigrantom. Chylę czoła przed taką postawą i jest mi przykro, że nam takiej odwagi nie starczyło. To są ludzie uciekający przed wojną, głodem, bombami. I trzeba się wobec nich kierować przesłankami humanitarnymi. Nam też kiedyś otwierano drzwi.
OdpowiedzUsuńPolska od 2004 roku urosła gospodarczo, te zmiany widać na każdym kroku, wszędzie dokąd się nie pojedzie, a troszkę po Polsce przez te ostatnie lata jeździłam. Ludziom żyje się dobrze, Polaków jako turystów spotkać można wszędzie na świecie. Wiele osób znalazło się w trudnej sytuacji materialnej, ale nie ma kraju na świecie, w którym panowałby dobrobyt dla wszystkich.
Nawet w takiej bogatej Szwajcarii, 7 proc. społeczeństwa żyje w ubóstwie. Gdybym chciała udowodnić, to nie miałabym trudności z wykazaniem w jakiej strasznej biedzie żyją Szwajcarzy.
I jeszcze jedno, mam taką zasadę, że nie krytykuję kraju, który dał mi schronienie, staram się polubić i uszanować gospodarzy, to sprawa kultury. Czuję się ambasadorem własnego kraju za granicą i wiem, że to co powiem, jak się zachowam, będzie decydowało o wizerunku jaki cudzoziemcy mają o Polakach. I staram się, aby był to obraz jak najlepszy. Dla zasady.
Nie ma porozumienia Merkel-Putin i nigdy nie będzie. Natomiast osłabianie Unii i Niemców, którzy są lokomotywą gospodarczą Europy to woda na młyn Putina, który stara się nas wziąć za wszelką cenę pod swoje skrzydła.
Zwróć uwagę na datę tych publikacji. Tak, po wesołym niemieckim Sylwestrze i masowych protestach nawet niemieckim mediom trudno pisać ze "Merkel muss weg" - to hasło neonazistowskie. Do grudnia - "cały świat patrzył z podziwem na Merkel i Niemców" a nawet grożono jej pokojową nagrodą Nobla.
OdpowiedzUsuńDo Niemiec przybyło - pewnie około 2 mln imigrantow, może więcej. Z tego 1,5 mln (może więcej) to młodzi mężczyźni w wieku 20-30 lat (bo jak powszechnie wiadomo, tylko młodym, wysportowanym i dobrze ubranym mężczyznom grożą bomby). Odpowiada to całemu pokoleniu populacji wielkości min 30 mln, czyli większej, niż liczy cala Syria. A mamy przecież jeszcze "uchodźców" w innych krajach europejskich. Wojna w Syrii powinna sie już dawno skończyć.
Problem w tym - ze ci co uciekli spod bomb pozostali w obozach i umierają tam - z zimna.
Jakbyś zechciała może nieco mniej "kierować sie humanitarnymi przesłankami", ale za to najzwyczajniej w świecie pomoc ludziom w potrzebie - to możesz wpłacić kilka centów.
http://pcpm.org.pl/pomoc-humanitarna/liban-pomoc-dla-uchodzcow-syryjskich
Na zaproszenie Merkel - przyjechali wszyscy inni, świat arabskojęzyczny jest duży (nie maja dokumentów, wiec kraj pochodzenia - ocenia sie wg dialektu arabskiego... trudno na takiej podstawie odsyłać niemających prawa do azylu...no chyba ze do kolonii w Polsce), sam Pakistan - liczy prawie 200 mln mieszkańców.
Swego czasu - zrobiłam przegląd niemieckiej prasy na temat (wśród entuzjastycznych artykułów o ubogacającej roli imigrantów - nawet niemieccy dziennikarze przemycają czasem cenne informacje - trzeba tylko czytać uważnie). Najbardziej podoba mi sie, ze 300 000 "uchodźców" - "zniknęło" po drodze - nigdzie sie nie rejestrując...
http://ja-lilka.blogspot.de/2015/10/niemcy-nie-daja-rady.html
http://ja-lilka.blogspot.de/2015/11/chciaam-juz-wczesniej-napisa-krokta.html
http://ja-lilka.blogspot.de/2015/11/po-atakach-w-przed-hanowerem-w_17.html
"nam tez kiedys otwierano" - serio? wpuszczano "nas" - bez dokumentów, bez rejestracji, bez jakiejkolwiek kontroli? Miliony osób?
Czy Tobie nie mylą sie aby daty? Poprawa bytu Polaków miała miejsce w latach 1989 - 2008 (pytanie - jakim kosztem). Ostatnio co zrobiono dla Polaków dobrego - to była obniżka podatków przez rząd Kaczyńskiego w 2006 roku, dzięki czemu - Polska przetrwała kryzys 2008 roku. Od tego czasu - jedyne co miało miejsce - to podwyższanie podatków, szaleńcze zadłużanie sie Polaków (kredyty frankowe! Ich gorący orędownik, niejaki Petru, walczący w pierwszym szeregu o "polska demokracje" (na Rubikoniu ;)) - swoje przewalutowal na złotówki), za te kredyty pobudowano straszne "apartamentowce", przy których komunistyczne blokowiska sa cudami urbanistyki. Polska - jako kraj zadłużyła znacznie powyżej Grecji, za pieniądze za które, moznaby wybudować gospodarkę od zera.
Nie wiem, czy ty dobrze przeczytałaś, co ja napisałam. Prawie 5 mln Polaków żyje za mniej niz 420 ZLOTYCH miesięcznie. To jest ok. 95 euro. To nie jest kieszonkowe, jakie należy sie imigrantom w Niemczech, tylko pieniądze, za które trzeba sie utrzymać. Dzięki umowie z Gazpromem, podpisanej 20.04.2010 roku (co za przypadek) - Polska płaci o 50% więcej za gaz niz Niemcy, co odpowiednio podwyższa podstawowe koszty życia w Polsce.
"Nie ma porozumienia Merkel- Putin"? poważnie? nord-pipeline tez nie ma? Planow NPII , a nawet NPIII - również nie?
Dla Ciebie Niemcy - to "lokomotywa" - dla mnie jest to zwykli neokolonialni rabusie. Jak zwal, tak zwal.
Nikt mi nigdzie żadnego schronienia nie dawał. Pracuje tutaj i place bardzo solidne podatki. Tak, rząd kraju w którym mieszkam zachowuje sia jak neokolonialny bandyta. Czy z tego powodu, ze place jemu podatki - nie wolno mi o tym mówić? Bo nie bardzo rozumiem, co masz na myśli.
Co do krytyki "niektorej prasy w Polsce"- pelna zgoda. Obrzucanie blotem, histerie o "zamachu stanu".
urwalo mi sie.
Usuń... histerie o zamachu stanu - tak, to jest styl czesci polskiej prasy. W sumie - to przyzwyczailismy sie i malo kto na to zwraca uwagę. Ale prasa niemiecka - tez obrzuca bardzo mało wybrednym błotem. Mamy nazistow Węgierskich, Orban - to potwor jedzący dzieci żywcem na śniadanie, które wieczorami grilluje mu Kaczynski. Spisek - Orban - Kaczynski to faszysci, przy ktorych Hitler i cala IIIReich - to zabawy w piaskownicy. Grecy to banda lenii wysysajaca krwawice niemieckiego podatnika, itp, itp, itp, na kogo akurat wypadnie. Polskojezyczna prasa niemiecka ma na kim sie wzorować.
Wiele tematów, wiele spraw poruszyłaś...Chętnie bym odpowiedziała, ale mam za godzinę pociąg i wyjeżdżam na trzy dni z Paryża. Nie omieszkam powrócić do naszej dyskusji po powrocie. Życzę miłego weekendu, mimo wszystko:)
Usuńmoze drobna semantyczna poprawka, zamiast okreslenia "bandyta" lepiej pasuje "grabieżca".
Usuń