Delphine de Vigan, autorka wielu znakomitych powieści |
Koniec lata i początek
jesieni to okres wielkiego ożywienia. Wiadomo-do szkół po udanych wakacjach
wracają opalone i pełne energii dzieciaki, a do biur- z mniejszą energią i
zapałem-ich rodzice. Kawiarnie zapełniają się ludźmi, z powakacyjnej drzemki
budzą się do życia teatry- reklamując nowy sezon, na stacjach metra podróżni analizują
plakaty z reklamami wystaw, które koniecznie w tym sezonie trzeba zaliczyć.
Ale najgłośniej robi się
wokół nowych książek. Na rynek czytelniczy trafia ponad 400 nowych powieści,
esejów, biografii, tłumaczeń z literatury obcej. Nerwowa atmosfera wokół
nowości wydawniczych spędza sen z oczu nie tylko tym, którzy z zawodowego
obowiązku muszą aż tyle dzieł w dość krótkim czasie przeczytać, ale także pisarzom.
Bo jest to okres przyznawania nagród literackich a otrzymanie nagrody, to
gwarancja sukcesu wydawniczego.
Najpierw pojawiają się
listy nominowanych najbardziej prestiżowych wyróżnień: Goncourt, Renaudot, Femina,
Goncourt licealistów i nagroda czytelniczek Elle, Interallié, Nagroda księgarzy, Médecis, de Sade’a i
Akademii Francuskiej. Na listy trafia 10-15 powieści, po kilku tygodniach
połowa odpada a wreszcie, nobliwe jury decyduje, który z pisarzy sięgnie w tym
roku po palmę zwycięstwa. Prestiż nagrody nie jest koniecznie związany z jej
materialnym prestiżem (10 euro za Goncourtów!)-raczej gwarantuje sukces u czytelników. Dla przykładu, przyznanie
nagrody Goncourtów oznacza, że książka zostanie wydana w co najmniej 400
tys. egzemplarzach.
Nowa powieść Delphine de
Vigan „Prawdziwa historia” znalazła się wśród piętnastu
nominowanych do nagrody Goncourtów. Nie mogłam jej ominąć, tym bardziej, że tematyka wydała mi się warta uwagi.
Po wielkim sukcesie jakim
było„Nic nie oprze się nocy”, za którą Vigan zebrała liczne nagrody - powieść
niezwykle wzruszająca, bardzo intymna, rekonstruująca skomplikowane losy jej
matki Lucile- pisarka sięgnęła po raz kolejny do historii opartej na prawdziwej
historii. Tym razem, bohaterką jest pisarka, która zdobyła ogromny sukces swoją
poprzednią powieścią i przeżywa okres
braku inspiracji. Jest troszkę rozbita, brakuje jej wsparcia wśród bliskich i w
tym momencie, do jej życia wkracza pani L. pracująca na co dzień jako ghost
writer, to jej pisarka się zwierza, jej daje dostęp do swojego prywatnego
życia, komputera, korespondencji, przyjaciół i krok po kroku staje się ona jej
alter ego, przejmuje wszystkie sfery aktywności, odizolowuje od przyjaciół, Z czasem, L. staje się osobą niezastąpioną
natomiast pisarka popada w coraz głębszą depresję i przestaje sobie radzić z
codziennym życiem.
Rzecz dotyczy więc manipulacji,
pozbawiania kogoś tożsamości, dominacji, uzurpowania sobie prawa do kogoś i
zawłaszczaniu jego życia, stopniowo, subtelnie, w sposób wyrafinowany i
niezauważalny dla ofiary, niczym pająk, który siecią oplątuje swój łup. W wywiadzie, jakiego autorka
udzieliła radiu dowiedziałam się, że opisywana przez nią postać istniała
naprawdę, że nie mamy tu do czynienia jedynie z pisarską fikcją, ale z historią
opartą na autentycznych przeżyciach.
Lubię świat i język
Delphine de Vigan, lubię czytać jej powieści z pogranicza życia i fikcji. W
powieści „Nikt się nie oprze nocy”, w której opowiada życie swojej matki buduje
świat na podstawie zdjęć, dokumentów i własnych wspomnień. Ale nie jest to
powieść rozliczeniowa a taka mogłaby być, bowiem matka pisarki nie potrafiła,
nie umiała wywiązać się ze swojej roli. Była psychicznie chora, przebywała
często na leczeniu a ponadto piła i brała narkotyki. Ale jest to ciepła,
wyrozumiała opowieść o matce, która niezdarnie, jednak ją kochała.
Poprzednie książki de
Vigan też zahaczają o jej doświadczenia życiowe-„Dni bez głodu”-to opowieść o
okresie w którym zapadła na anoreksję a z kolei „Podziemne godziny” –książka
moim zdaniem bardzo realistycznie opowiadająca o życiu w Paryżu, to z kolei
historia dwojga ludzi-kobiety w wieku średnim, która mimo mobingu walczy o
utrzymanie pracy i lekarza pogotowia, któremu praca pozwala na poznanie
ludzkiej biedy i samotności.
Ostatnia jej książka jest powieścią, którą bardzo wysoko notują czytelnicy. Dziś
już wiadomo, że nie dostanie nagrody Goncourtów, odpadła podczas ostatniej selekcji, ale tak naprawdę, dla pisarza i czytelników, czy liczą się tylko nagrody?
O widzisz, znowu dowiaduję się tylu ciekawostek, i przyznaję bez bicia, że to nazwisko było mi do tej pory obce, ale po Twojej rekomendacji czas to zmienić ;)
OdpowiedzUsuńPolecam wszystkie jej książki, nie wiem jakiej jakości są tłumaczenia-po francusku pisze znakomicie. Wiem, że ukazały się, ale chyba przeszły bez echa. Poza jedną, która otrzymała polskiego Goncourta za "Godziny podziemne". Ciekawa osoba, ciekawa biografia, dobry pisarz i do tego kobieta!
OdpowiedzUsuńNie znam tej autorki a zachęciłaś mnie do przeczytania jej ostatniej książki, dziękuję ;))
OdpowiedzUsuńPolecam! A jeśli jesteś w Paryżu, to w najbliższy wtorek odbędzie się spotkanie z nią we FNAC-u Montparnasse, ja się wybieram:-)
UsuńO! Za Nike dają 100 tys.zł a za Goncourtów 10 euro! O! To sobie muszę zapamiętać. Jak symboliczne bywają wyróżnienia.
OdpowiedzUsuńPoza tym jestem w szoku: 400 tytułów to ogrom. Ale ta aura świeżości i ciepłego wydruku, jaka się nad jesiennymi premierami unosi, wzmaga apetyt. Dzięki za opowieść o Delphine de Vigan. Zapamiętuję, choć pewnie jeszcze nie jutro trafi na polskie półki. Bardzo dobrze wspominam "Nic nie oprze się nocy" (jest na mojej liście tytułów polecanych). Młodzież czyta jej powieść "No i ja" - nie znam, ale odbiór ma wielce pozytywny.
W Polsce wydaje Autorkę Sonia Draga i to są sympatyczne płócienne edycje. Ale ta historia z ghost writerem to niesamowita! Nawet jako metafora robi wrażenie. To, ile można ukraść bezkarnie, a nawet bezpowrotnie. I co za potwory z tych, co włażą w czyjąś skórę.
Pozdrawiam, tamaryszek
Tamaryszku, w ubiegłym roku, we wrześniu, ukazało się ponad 600 nowych powieści! Dżungla! Nie wiem, kto jest w stanie prześledzić wszystko co się ukazuje na rynku. I jeszcze te książki zrecenzować! Ja odkrywam powoli kogo się da, biegam na spotkania z pisarzami (ostatnio z Matthew Enardem -autorem powieści "Busola"-może dostanie Goncourta?) , ale trzeba się zajmować chyba tylko literaturą i czytać jedną książkę dziennie, żeby wyrobić sobie jakąś opinię o nowo wychodzących pozycjach. Niemniej jednak nie rezygnuję:-)
UsuńOstatnia powieść Delphine de Vigan wyleciała z listy nominowanych do Goncourtów, słyszałam głosy krytyczne, ale uważam nadal, że jest to bardzo ciekawa postać i nieźle pisze. Mnie fascynują pisarze, którzy piszą o własnym garbie owijając go w interesującą opowieść. Na pewno jest to osoba z talentem i ma coś do powiedzenia. Francuscy krytycy nie przepadają za literaturą, którą się łatwo czyta. Brawo za wpisanie "Nic nie oprze się nocy" na listę lektur polecanych!
Pozdrawiam serdecznie!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń