D. Velázquez: Infantka Maria Teresa |
Malował koronowane głowy i nocne życie Madrytu, interesowali
go ludzie i ich charaktery, chciał poznać prawdę o ludzkiej duszy. Paryski
Grand Palais poświęcił hiszpańskiemu
mistrzowi pędzla, po raz pierwszy we Francji, obszerną retrospektywę.
Nie był malarzem tak płodnym jak Rubens czy Van Dyck, jego
rówieśnicy. Ale to, co namalował wystarczyło, aby nazwany został przez Maneta
« Malarzem malarzy ». Picasso, Giacometti, Delacroix i Bacon nie
ukrywali, że jego malarstwo ich inspirowało i fascynowało. Jego sztuka reprezentuje
więcej niż naśladowanie życia- pisali o nim krytycy-to życie w całym swoim
rozkwicie, w całym swoim drżeniu-pełnym tajemnic i załamań.
Na przykład słynny portret papieża, wykonany podczas pierwszego
pobytu w Rzymie-wystarczy spojrzeć na oczy. Papież, gdy podarowano mu ten
portret wyznał-jestem na nim bardziej niż prawdziwy-wzrok jest intensywny,
skóra pełna cieni. I wreszcie, potrafił
wydobyć to, co najbardziej nieuchwytne- psychologiczną głębię, potrafił
zaglądać w dusze ludzi.
Zachwyca w jego malarstwie światłocień, trochę przypominający
Caravaggia. Mistrzem był sewilski malarz Pacheco, do którego pracowni Velázqueza trafił w wieku lat 12 i od razu zdobył jego serce
mistrza, do tego stopnia, że kilka lat później poślubił jego córkę, Juanę.
D. Velázquez: W stajni Vulcana |
W latach 20-stych XVII wieku, Velázquez stał się ulubieńcem
hiszpańskiego króla Filipa IV. Jednym z pierwszych namalowanych przez niego obrazów,
który się zachował, był portret pijaków, do którego artysta zaangażował kilku
bywalców okolicznych wyszynków, szokując innych malarzy związanych z dworem
królewskim. Operuje na nim doskonale światłocieniem i kompozycją-podobnie jak
na innych swoich obrazach, czyniąc je dziś doskonałym polem obserwacyjnym dla
fotografów.
Tym obrazem zachwycił Rubensa, wówczas najsłynniejszego
malarza Europy, który akurat w tym momencie przebywał przez osiem miesięcy w
Madrycie. Rubens udzielił mu też kilku porad, oraz przekonał króla, aby wysłał
go na kilka miesięcy do Włoch, po nauki. Ale czy można w obrazach Velázqueza dojrzeć
wpływy Tintoretta, Tycjana czy Veronese? Szczerze mówiąc, to z lekkim uśmiechem
porównywałam pokazane na wystawie prace włoskich mistrzów i Velázqueza, bo różnice
są ewidentne, chociażby w kolorystyce, pokazywaniu piękna lub brzydoty ciała
ludzkiego. Jego obrazy są bardziej pruderyjne, bardziej religijne niż dzieła
włoskich mistrzów. Mam
wrażenie, że wpływy włoskie na Velázqueza
były tylko naskórkowe, formalne i nigdy nie utracił czegoś bardzo
osobistego, wręcz intymnego w portretowaniu ludzi.
Przywiązywał wielką wagę do tła. Najpiękniejszym obrazem
jest czarny portret księcia Baltazara Carlosa. To maestria w pokazywaniu ciemnych
odcieni, warstw, materii w kontraście z
jasną twarzą księcia Baltazara. Malując swój najsłynniejszy i
najpiękniejszy obraz, „Venus przed lustrem” artysta ryzykował wiele, groziła mu nawet ekskomunika,
ale widocznie nie mógł się powstrzymać przed utrwaleniem na płótnie alabastrowej
skóry i kształtów kobiety. Czy była to jego kochanka, z którą podczas drugiego
pobytu we Włoszech dorobił się syna czy też
metresa króla Filipa IV znanego ze słabości do niewiast. W Grand Palais
można również zobaczyć słynny portret infantki Małgorzaty „w niebieskim”, z
roku 1659, namalowany na rok przed śmiercią artysty, w którym osiąga on
mistrzostwo gry świateł i cieni na sukni.
D. Velázquez: Venus przed lustrem |
Wystawa potrwa jeszcze tylko do 13 lipca. Radzę się
pospieszyć.
Istne cuda, ach mieć ten wasz Grand Palais w zasięgu ręki...Dobrze, że chociaż mamy wyborną sprawozdawczynię :)
OdpowiedzUsuń(PS gratuluję blogowi wspaniałej nowej letniej sukienki)
Na Velasqueza trzeba pewnie pojechać do Madrytu, ale skoro w najbliższych planach takiego kierunku nie uwzględniłam...Grand Palais to wielkie okno na świat, nie wolno przegapić żadnej wystawy, będzie się żałować do końca życia, zdarzyło mi się, aż wstyd się przyznać...Po pierwsze mają środki a pod drugie, wiele rzeczy na cały świat mogą zaproponować w zamian-szczęśliwcy ci Francuzi:))) Ale chyba o tym wiedzą, na wystawie były tłumy!
OdpowiedzUsuńI między innymi za to kocham Paryż, za to bogactwo, jakie oferuje, każdego pobytu przeżywam rozterkę, co wybrać, bo oferta jest różnorodna i ogromna. Moje rodzime muzeum nie zaoferuje tyle przez dziesięć lat (a może nawet całe życie), co Paryż w trakcie jednego sezonu. A i tak zmuszona jestem wybierać. Oglądałam bardzo ciekawy film o obrazie Wenus z Lustrem BBC (zresztą ta seria Wielkie dzieła jest godna polecenia).
OdpowiedzUsuńDziękuję za informację o serii BBC-o Wenus z lustrem z wielką przyjemnością bym obejrzała-obraz jest niezwykle piękny i...enigmatyczny. Jest tyle dzieł sztuki, które kryją w sobie jakąś tajemnicę, to naprawdę niezwykłe...
OdpowiedzUsuń