Magnolia przed budynkiem UW |
Warszawa lat 80. nie była tak pięknym miastem jakim jest
dziś. Najbrzydsza stawała się zimą, gdy błoto i rozpuszczający się śnieg
pokrywały połamane trotuary, gdy brakowało oświetlenia i twarze ludzi
rozpoznawało się dopiero w zatłoczonych, oświetlonych żółtymi jarzeniówkami
autobusach. Czekaliśmy więc wówczas wszyscy z utęsknieniem na wiosnę. I warszawska
wiosna wreszcie nadchodziła a jej najpiękniejszym zwiastunem była
rozkwitająca na biało, co roku na dziedzińcu Uniwersytetu Warszawskiego dorodna magnolia.
Nigdy nie interesowałam się na tyle botaniką aby wiedzieć, że swoją pięknie brzmiącą nazwę cudowne drzewko zawdzięcza osobie jednego z najbardziej zasłużonych botanistów
francuskich oraz, że w tym roku przypada trzechsetna rocznica jego śmierci.
Pierre Magnol urodził się w Montpellier i z tym miastem był związany przez
całe życie. W Ogrodzie Botanicznym, którego przez długie lata był dyrektorem
postawiono mu nawet pomnik, ale otoczony agawami, o których istnieniu nawet nie
wiedział, a przecież, chyba lepiej byłoby mu w towarzystwie drzew i krzewów magnolii, które to właśnie jemu zawdzięczają nazwę.
Charles Plumier-Klematis ok. 1693 |
Żył w czasach Ludwika XIV, dorobił się tytułu jednego z największych botanistów
swoich czasów dokonując klasyfikacji roślin w „rodziny” - czyli ustalił w botanice to, co było już znane w zoologii- pokrewieństwo
pomiędzy gatunkami. W 1689 roku
opublikował dzieło w którym zaklasyfikował 2000 roślin w 75 rodzin.
Ale wracając do drzew i krzewów magnolii...Nazwę tę, na cześć naszego
pracowitego botanisty, nadał drzewu napotkanemu w Ameryce opat Charles Plumier.
Ten ostatni to tak barwna postać, że warta moim zdaniem osobnego
wpisu-podróżnik, rysownik, pasjonat botaniki- jemu zawdzięczamy na przykład
odkrycie wanilii albo pewnie dobrze wam znanego pnącego się kwiatu o
egzotycznej nazwie klematis.
Pierre Magnol zmarł w 1715 roku, czyli równo 300 lat temu jako członek Akademii Nauk,
ale kariera nie przyszła mu łatwo, był protestantem a po odwołaniu
edyktu nantejskiego ich los we Francji był bardzo trudny. Mógł pewnie
wyemigrować do protestanckiej Genewy, jak uczyniło wielu jego kolegów, ale z takiej możliwości nie skorzystał. Został we Francji, ale przeszedł na
katolicyzm.
Uważa się powszechnie, że nie został nigdy odpowiednio
doceniony, ale czy najpiękniejszym pomnikiem nie są rozkwitające co roku na
wiosnę magnolie, noszące swoją nazwę od jego nazwiska?
Jedna z moich uczennic używa pseudonimu "magnolia". Muszę koniecznie podesłać jej Twój artykuł :)
OdpowiedzUsuńPS Jakoś nigdy nie mogłam przekonać się do francuskiego brzmienia tego słowa.
Piękny pseudonim:) Mnie też francuskie brzmienie nie za bardzo się podoba, ale cóż, nie mamy wyboru:)))
UsuńPiękny pomnik wdzięczności, odżywający co roku od nowa :) Nie znałam źródła nazwy mojego ukochanego drzewa. Nie znam francuskiego, ale chyba dobrze odgaduję wymowę :)
OdpowiedzUsuńGuciu, mój też ulubiony:))) Pewnie dobrze, po polsku brzmi ładniej, tak jakoś bardziej elegancko!
OdpowiedzUsuńHolly, właśnie za to uwielbiam Twojego bloga. Zawsze tu u Ciebie jakieś ciekawe historie, historyjki, smaczki, o których do tej pory nie miałam pojęcia. Dziękuję. I za ten wpis także. :)
OdpowiedzUsuńTo ja dziękuję za tyle miłych słów:))) Cieszę się, gdy mogę coś nowego, ciekawego opowiedzieć...
OdpowiedzUsuń