foto

foto

środa, 3 czerwca 2015

Filharmonia Paryska - nadal w budowie...

Widok na Filharmonię Paryską od strony wejścia

Uroczystemu otwarciu Filharmonii Paryskiej, w styczniu tego roku, towarzyszyła atmosfera skandalu. Nie dosyć, że wykonawcy mieli dwa lata opóźnienia, to do tego kosztowała trzykrotnie więcej niż planowano -nie 120 mln euro ale 380 i końca wydatków tak naprawdę jeszcze nie widać. W ostatniej fazie prac wycofał się z podpisania się pod projektem autor-światowej sławy architekt Jean Nouvel - oskarżając wykonawców i szefa instytucji o nierespektowanie założeń architektonicznych projektu, o brakoróbstwo a nawet sabotaż wykonawców. I nie stawił się w dniu otwarcia, na znak protestu, twierdząc, że w obecnej formie, budynek nie jest czytelny a niedokończony nie powinien być udostępniony publiczności i... wytoczył proces zarządcom tej instytucji. Ale dyrekcji i politykom spieszyło się, tym bardziej, że umówieni byli już muzycy, zaproszone orkiestry, więc otwarcie się odbyło, mimo, iż bryła otoczona była rusztowaniami i skończono jedynie na tę okazję główną salę...

 Wczoraj miałam okazję się przekonać na własne oczy, jak wygląda nowa Filharmonia Paryska i szczerze mówiąc, nie jestem zaskoczona oburzeniem jej projektanta. Z zewnątrz przypomina ona bunkier albo skorupę żółwia, sama bryła jest asymetryczna, linie rozchodzą się we wszystkie strony, sporo jest też zaokrągleń, kolory materii, którą jest pokryta przechodzą z szarości w srebro. Troszkę przypomina nasze warszawskie Złote Tarasy. Interesujące jest bogactwo kształtów, mniej-pokrycie fasad kolorowymi, aluminiowymi ptaszkami. Przyznam się szczerze, architektura tego budynku mnie nie zachwyciła, zrobiła raczej  smutne wrażenie.

Na zewnątrz, na dzień dzisiejszy, przestrzeń wokół budynku wygląda niczym plac budowy: nie działają schody ruchome, większość fasad nie jest jeszcze skończona, walają się worki z cementem, stoją jeszcze nie rozebrane rusztowania a do tego budynek nie jest zabezpieczony i ulega stopniowej degradacji z powodu kradzieży fragmentów fasady. Dyrektor tej instytucji planuje ją zamknąć na okres wakacji, aby skończyć prace budowlane, ale czy mu się to uda- nie wiadomo.

Jean Nouvel w kwietniu przegrał proces i zażądano od niego zapłacenia 6 tys. na rzecz Filharmonii, ale architekt nie daje za wygraną twierdząc, że wina za opóźnienie realizacji projektu nie leży po jego stronie, podobnie jak trzykrotnie wyższy budżet, bo więcej zażyczyli sobie wykonawcy, wyższe okazały się ceny materiałów, ubezpieczeń a ponadto trzeba było stawić czoła strajkującym robotnikom, którzy bronili się przed przeciążeniem pracą. W 26 punktach opisał stopień nieprzystawalności realizacji do projektu i zażądał poprawek według jego koncepcji, jeśli miasto chce, aby podpisał projekt. jak na razie, miastu się do realizacji jego żądań nie spieszy. Ale we Francji tego rodzaju problemy są rzeczą normalną, ponoć przy budowie Bastylii było jeszcze gorzej.

Dlaczego o tym piszę? Bo chciałabym, aby o tym przeczytali  nasi etatowi malkontenci. W lutym, jedną z najbardziej prestiżowych nagród architektonicznych Mies van der Rohe otrzymała nasza Filharmonia w Szczecinie a we wrześniu, oddane zostanie we Wrocławiu Narodowe Centrum Muzyki. Powinniśmy być dumni, i świadomi, że nie mamy czego zazdrościć Paryżanom. O ciekawym programie nowej Filharmonii, z którym rusza już od września napiszę natomiast przy innej okazji.

Zwróćcie uwagę na te maleńkie elementy, wiele z nich już odpadło, albo "zniknęło"








Jak widać na zdjęciu, niedokończone elementy pokrycia

3 komentarze:

  1. No cóż, i ja nie dziwię się architektowi, że nie chciał firmować swoim nazwiskiem tej budowli. Często pisałam o tym, iż nie rozumiem współczesnej architektury. Przedstawiony na zdjęciach budynek robi i na mnie smutne wrażenie, jak coś niedokończonego, nieprzemyślanego i ... co tu dużo mówić- brzydkiego. Przypomina mi się budynek Teatru Szekspirowskiego w Gdańsku - czarna trumna, brzydka fasada, mimo, iż olbrzymi to wielce niefunkcjonalny, z niewygodnymi siedzeniami. Pomysł był świetny, bo miasto potrzebowało miejsca na przedstawienia teatralne (od dawna dziwiło mnie, iż tak duża metropolia ma właściwie jeden teatr z prawdziwego zdarzenia, w dodatku od kilku lat nastawiony na przedstawienia komercyjne li tylko). Pomysł z otwieranym dachem, nawiązaniem do historii teatru oraz miejsce dla wystawiania sztuk teatrów z innych rejonów kraju i spoza jego granic to bardzo dobra idea. Gorzej z realizacją. Tak więc wpadki zdarzają się i tu i tam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawy temat poruszasz. W Warszawie buduje się tysiące wieżowców na wszelkiego rodzaju biura, powstają gigantyczne centra handlowe a nikomu jakoś nie przyszło do głowy, żeby zbudować teatr...jak wiesz Janda przejęła dwa kina, inni prywatni przedsiębiorcy teatralni remontują stare kamienice a teatry państwowe zbudowane po wojnie jakie były takie są...Jeśli chodzi o architekturę, to próbuję sobie przypomnieć, czy widziałam ostatnio coś, co mnie oszołomiło, ale nie! Londyńska Tate jest też brzydkim, czarnym klockiem, nowa Fundacja Louis Vuittona też nie zachwyca. Może berliński Bundestag? Musimy koniecznie wybrać się do Szczecina, tamtejsza Filharmonia jest ponoć piękna:)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Szczecin jako łącznik pomiędzy Gdańskiem a Paryżem, a może Gdańskiem a Wrocławiem? Czemu nie.

    OdpowiedzUsuń