Skrzyżowanie dwóch ulic noszących imię Jurija Gagarina i Karola Marksa. Trochę dalej, nowoczesny, przeszklony budynek olimpijskiego basenu noszący nazwę wymienionego wcześniej słynnego radzieckiego kosmonauty a po lewej stronie ulicy, czerwone wrota liceum im. Karola Marksa. Po prawej - przedszkole noszące imię słynnego ideologa komunizmu. Gdybyśmy chcieli zapuścić się głębiej, to natkniemy się na kolejne ulice noszące imiona komunistycznych przywódców: Karola Liebknechta i Róży Luksemburg. Można również pospacerować bulwarem Maksyma Gorkiego albo przejść pasażem Lenina, ulicą Stalingradu i Lwa Tołstoja. Nie, nie jestem ani w Moskwie ani w Irkucku ani w żadnym innym postradzieckim mieście, ale 20 minut metrem od Notre Dame i Luwru, w Villejuifs, jednym ze słynnych « czerwonych miast » oplatających Paryż, w których przez dziesiątki lat władzę sprawowała Francuska Partia Komunistyczna-i w których burmistrzami byli, a w wielu miastach nadal są, jej przedstawiciele. Czerwony Paryż, « Czerwony pas » wokół Paryża nadal istnieje, mimo, iż od kilku lat się kurczy.
Pierwsze spotkanie z robotniczymi przedmieściami paryskimi zawdzięczam Gombrowiczowi. W Malakoff wystawiano przed kilkoma miesiącami « Iwonę księżniczkę Burgunda ». Po przedstawieniu, zabrałam ze sobą kilka ulotek z rozstawionych w foyer stojaków. Jedna z nich zachwalała « wieczór włoski » z muzyką i doskonałym menu. Zapisałam się. Sala, w której miejscowe stowarzyszenie organizowało imprezę okazała się ogromna, mogła pomieścić ponad sto osób. Posadzono nas za stołem z osobami, których nie znaliśmy. Po mojej lewej stronie siedział starszy Pan, już na emeryturze i jak miałam się wkrótce dowiedzieć, był, jak twierdził całe swoje życie, komunistą. Komunistą i robotnikiem, który przyjechał do pracy w jednej z okolicznych fabryk jeszcze przed wojną i został. Przyglądałam się siedzącym wokół mnie ludziom: mieli zniszczone, spracowane dłonie i twarze, to oni budowali powojenną Francję, zakładali związki zawodowe, walczyli o prawa robotników i tworzyli bardzo silną, solidarną wspólnotę, wspólnotę popierającą francuską Partię Komunistyczną i Georges'a Marchais.
Przed kilkoma tygodniami, wybory w Villejuifs wygrała po raz pierwszy UMP –Unia na rzecz Ruchu Ludowego-partia Sarkozy’ego-prawicowa do szpiku kości. Wówczas zmienił się burmistrz miasta, które od 1925 roku było rządzone przez komunistów. W lutym postanowił zmienić nazwę dziedzińca przed kościołem, które nosiło imię najwybitniejszego przywódcy francuskich komunistów. Zmiany, mimo protestów, dokonano. Liczba miasteczek wokół Paryża rządzonych przez komunistów z roku na rok się zmniejsza, ale po ostatnich wyborach w 2014 roku utrzymało się jeszcze 26 „czerwonych gmin”.
Ten „czerwony pas” wokół Paryża utworzył się po zburzeniu starych fortyfikacji tuż po pierwszej wojnie światowej. Pomiędzy wiejskimi przedmieściami, które służyły Paryżanom za miejsce wypoczynku a miastem, powstał szeroki pas, na którym od lat 20-tych zaczęły instalować się fabryki samochodów, samolotów, centrale elektryczne. Kominy fabryczne zaczęły dymić na horyzoncie nieba paryskiego przyciągając ludność pochodzącą ze wsi i małych miasteczek szukających zatrudnienia w fabrykach, ale również Paryżan, dla których ceny najmu w centrum miasta stały się za wysokie. Rozpoczął się potężny wzrost demograficzny i przemysłowy a koncentracja robotników sprzyjała zaszczepieniu się tam Partii Komunistycznej. Ci najbardziej zaangażowani w ruchu robotniczym brali udział w wyborach i wygrywali je, ponieważ bronili programowo tych najsłabszych-najmniej zarabiających i bezrobotnych. Prowadzili politykę na rzecz „mas pracujących” budując mieszkania, łaźnie, szkoły, system transportu, stadiony, baseny. W latach 70-tych dojdą do tego biblioteki a dziś nowoczesne, wspaniale wyposażone mediateki. Nowoczesna architektura, której przykładem może być liceum Karola Marksa zaprojektowane w Villejuifs w latach 30-tych przez André Lurçat i uznane za najpiękniejszą szkołę we Francji, było dumą czerwonych władz miasta. Priorytetem były dzieci, w okresie wakacji i ferii organizowano dla nich kolonie, budowano nowoczesne żłobki i przedszkola.
Partia komunistyczna, która zakorzeniła się na przedmieściach stworzyła również bardzo silne struktury stowarzyszeń organizujących wolny czas i rozrywki robotnikom. Pan, z którym rozmawiałam podczas wieczoru włoskiego opowiadał o wakacjach na Kubie a w ubiegłym roku- w Bułgarii- organizowane przez stowarzyszenia komunistów.
Od 1977 roku, gdy cieszyli się największym poparciem i zarządzali 54 gminami wokół Paryża, komuniści tracą poparcie. Przyczynił się do tego upadek komunizmu we wschodniej Europie, ale chyba nie tylko: odprzemysłowienie, brak zaangażowania państwa, przemieszczanie się zamożniejszej ludności z Paryża.
Pozostały nazwy ulic oraz chyba najpiękniejsze teatry, sale koncertowe, biblioteki.
Miasteczko Villejuifs nie jest jakoś szczególnie piękne, ale w samym centrum miasta wyrosła imponująca mediateka im. Elsy Triolet i teatr im. Romain-Rollanda ze wspaniałą tabliczką wmurowaną w ścianę budynku przypominającą o wizycie Nelsona Mandeli.
Dla nas, którzy nazwy ulic miast już tak pozmieniali, że nie możemy się połapać, te wszystkie Gagariny i Karole brzmią archaicznie. Francuzom kojarzą się ze wspomnieniami i nostalgią o czasach, gdy wierzyli, że uda im się zbudować szczęśliwe i oparte na zasadzie równości społeczeństwo.
Stadion im. Karola Marksa w Villejuifs |
Dom sportów Karola Marksa w Villejuifs |
Informacja o remoncie dumy miasta |
Mediateka Elzy Triolet, komunistki i partnerki Aragona |
"Bieriozki" wzdłuż liceum Karola Marksa |
Przez kilka lat mieszkałem po przeciwnej stronie Paryża w Pierrefitte sur Seine przy Alei Lenina, która była główną ulicą miasta. Było tam też przedszkole im. Gagarina. Dziwiłem się, jak można nazwać ulicę imieniem ludobójcy, ale jak widać, niektórzy zapamiętali go jako (marnego) filozofa.
OdpowiedzUsuń