Jest współautorką najsłynniejszej
paryskiej fontanny-Strawińskiego,
twórczynią znanych na
całym świecie gigantycznych rozmiarów kobiecych figur z poliesteru zwanych
„Nanami", ogrodu Tarot w
Toskanii i setki innych dzieł
rozsianych po Europie, Japonii i Stanach Zjednoczonych. Była artystką zbuntowaną przeciwko burżuazyjnym, społecznym normom i tradycyjnej rodzinie, chciała uwolnić kobietę z łańcuchów męskiej dominacji. Jej całe
życie to manifest feminizmu i wiary w silną, wolną kobietę. Paryski Grand
Palais poświęcił jej wielką, retrospektywną wystawę, która potrwa do lutego
2015 roku. Musicie ją koniecznie zobaczyć!
„Komunizm i kapitalizm poniosły klęskę-pisała.
Myślę, że nadszedł czas nowego, matriarchalnego społeczeństwa. Czy naprawdę
wierzycie, że ludzie nadal umieraliby z głodu, gdyby zajęły się tym problemem
kobiety, które rodzą, dają życie. Nie mogę powstrzymać się przed myśleniem, że
mogłyby one stworzyć świat, w którym chciałoby mi się żyć”. Te słowa Niki de
Saint zostały napisane pod wpływem lektury Simone de Beauvoir, której „Drugą
płeć” ceniła nade wszystko.
Urodziła
się w bogatej podparyskiej dzielnicy- Neuilly. Ojciec
był francuskim bankierem, matka należała do amerykańskiej burżuazji. Gdy Niki miała kilka lat, rodzina przeniosła się do Nowego Jorku,
gdzie dziewczynka została zapisana do katolickiej szkoły
Sacre Coeur. To
konserwatywne, katolickie wychowanie znajdzie silne odbicie w jej twórczości.
Już jako kilkunastoletnia dziewczyna znajduje pracę modelki-jej zdjęcia publikują
Vogue, Harper’s Bazaar i Life Magazine. W wieku 19 lat wychodzi za mąż za
pisarza Harry Mathewsa. Dwa lata później rodzi się jej córka Laura. Niki maluje pierwsze gwasze i oleje. I ucieka z
mężem ze Stanów-z represyjnej Mc Carthy-owskiej Ameryki- do
Paryża.
We
Francji, w Nicei, przeżywa
pierwszy kryzys i trafia do kliniki psychiatrycznej, gdzie diagnozują u niej
schizofrenię. Leczą ją elektrowstrząsami. Dwa lata później, w 1955 roku poznaje
Gaudiego, który wywrze na niej ogromne wrażenie i rodzi się jej syn-Philip. Rok
później wystawia swoje prace po raz pierwszy w Szwajcarii, w Saint Gallu i
poznaje Jeana Tinguely, który cztery lata później stanie się jej partnerem
życiowym- do końca życia.
Następnie
nadchodzą lata olbrzymiej, kreatywnej
pracy. 1968-wystawy w Nowym Jorku, w MoMA, w Mediolanie, gdzie bierze udział w festiwalu Nowych Realistów, buduje Golema w Jerozolimie i kręci film „Daddy”, który jest wymierzony w wykorzystującego ją seksualnie w
dzieciństwie ojca. Ale o tym świat dowie się później.
W 1974
roku buduje w Hanowerze trzy gigantyczne „Nany”, które mieszkańcy nazwą Carolina, Charlotta i Sophie-dedykując je najważniejszym kobietom w historii tego miasta.
Trzy
lata później rozpoczyna prace
nad Ogrodem Tarot w Toskanii-surrealistycznym
i bajecznie pięknym tworem jej artystycznej wyobraźni.
W 1983
roku Jean Tinguely otrzymuje propozycję zbudowania fontanny przed centrum
Pompidou, ale zgadza się tylko pod warunkiem, że stworzą ją razem z Niki de
Saint Phalle. Tak powstaje fontanna Strawińskiego, którą znają doskonale
odwiedzający Paryż.
Po
śmierci Jeana Tinguely, w 1993 roku, Niki ucieka do San Diego w Kalifornii. Tam
publikuje swoją książkę „Mój sekret” w której po raz pierwszy ujawnia, że została zgwałcona przez swojego ojca w wieku 11 lat. W tym samy roku w Japonii otwiera się muzeum Niki w Nasu.
Umiera w
2002 roku w wieku 71 lat na chroniczną niewydolność oddechową.
Wystawa
w Grand Palais obejmuje całokształt jej twórczości, około 200 rzeźb, filmy,
rysunki. Aż wierzyć się nie chce, że udało się przywieźć i zainstalować w Grand
Palais taką ilość jej najsłynniejszych "Nan". Pierwsze prace wyeksponowane w Grand Palais pochodzą z okresu, w którym artystka tworzyła kolaże. Robią one ogromne wrażenie: mały miś okręcony metalowym sznurem, plastikowy bączek i rozlana biała farba ze śladami czerwonej. W jej pierwszych pracach pojawiają się częste aluzje do zniszczonego dzieciństwa. Wszystkie jej prace z tego okresu zawierają połamane dziecięce zabawki, stłuczone szklane naczynia, karty.
Później nadchodzi okres obrazów-tarczy strzelniczych. Rozmaitego
rodzaju przedmioty z życia
codziennego oraz woreczki z kolorową farbą malowała na biało a
później strzelała w nie z
pistoletu. Farba się
rozpryskiwała i tworzyło nowe płótno. Niszcząc-tworzyła na nowo. Doświadczyła
w swoim życiu przemocy i jak przyznała w którymś z wywiadów, powinna była
zostać terrorystką, ale zaznaną przemoc przetworzyła w sztukę. Sztukę, która stała się dla niej
rodzajem autoterapii.
Następna
faza jej pracy to
konstruowanie gigantycznych manekinów olbrzymich, silnych kobiet, najpierw z wełny i materiału a później z
żywicy i i gipsu. Interesują ją najważniejsze wydarzenia w życiu kobiety, jej
„funkcyjność” i fizjologia: ciąża, poród ale także przełomowe chwile, gdy poddaje się dominacji mężczyznyzny-ślub.
Gdy Niki
jest zaproszona, aby wystawić swoje „Nany u władzy” w amsterdamskim muzeum Stedelijk, pokazuje kobiety o zaokrąglonych kształtach,
wielkich pupach i brzuchach.
Są one manifestem innego świata, nowego świata w którym władzę sprawuje
kobieta. Ich kolorowe i obfite ciało niebawem powiększy się i otworzy w Nanach,
które będą propozycją życia inaczej. Pierwszą i największą z nich jest Hon-
gigantyczna, efemeryczna rzeźba
zrealizowana w 1966 roku w Moderna Musset w Sztokholmie. Do wnętrza wchodziło się waginą a wychodziło pępkiem- "to była największa na świecie kobieta-niczym katedra, niczym fabryka, wieloryb, arka
Noego, matka, ale także
k....a"-pisali krytycy sztuki.
Niki
pisała: „ Dla mnie, moje rzeźby reprezentują wzmocniony świat kobiet,
szaleństwa wielkości, kobietę w dzisiejszym świecie, kobietę u władzy...Nany noszą w sobie nadzieję nowego świata,
w którym kobieta będzie
miała prawo bytu. W wielu pracach nawiązuje do tematu dzieciństwa, bardzo
subtelnie, aby w 1994 roku wyjawić „Mój sekret”:
„Napisałam tę książkę przede
wszystkim dla mnie samej, aby spróbować uwolnić się wreszcie od tego gwałtu,
który odegrał tak decydującą rolę w moim życiu. Udało mi się uciec przed
śmiercią, miałam potrzebę, aby mała dziewczynka, która jest we mnie, wreszcie
zaczęła mówić...Długo myślałam, że byłam
wyjątkiem, co mnie jeszcze bardziej izolowało od innych : od tego czasu miałam
okazję porozmawiania z innymi ofiarami gwałtu: skutki są
tragiczne i zawsze
takie same : rozpacz, wstyd, poniżenie, strach, samobójstwo, choroba,
szaleństwo. Etc. Skandal wreszcie wybuchł: każdego dnia ujawniane są informacje dotyczące tego sekretu tak mocno pilnowanego przez wieki: gwałt wielu
dzieci, chłopców i dziewcząt, przez ojca, dziadka, sąsiada, profesora, księdza
etc. Po „Sekrecie”, mam zamiar napisać inną książkę
zadedykowaną dzieciom, aby nauczyć je bronić się, bowiem edukacja, którą im się daje, pozostawia ich całkowicie bezbronnymi wobec dorosłych.
Świat Niki, to marzenia i
koszmary, to świat wyobrażeniowy, to mikrokosmos oniryczny ale też realiów:
pożerających dzieci matek i gwałcących je ojców, chorej rodziny i aprobującego
zło społeczeństwa i religii, która całe to zło zasłania.
„Poza niewielkimi wyjątkami,
rodzina to miejsce w którym wszyscy się wzajemnie pożerają”-pisała.
Mama zjada tatę |
Wystawa w Grand Palais
potrwa do 2 lutego 2015. Tu możecie zamawiać z wyprzedzeniem bilety a warto,
jeśli nie chcecie stać w dwugodzinnej kolejce.
Widzę, że w tej kwestii mamy zupełnie inne gusta :) Nie poszłam i jak widzę dobrze zrobiłam, bowiem wystawa kompletnie nie w moim stylu. Dla mnie interesująca jest innego rodzaju sztuka; z przyjemnością obejrzałam nowe (i przy okazji) stare ekspozycje w Luwrze, a także wystawę poświęconą marszandowi impresjonistów w Muzeum Luksemburskim. Ale dzięki wpisowi dowiedziałam się czegoś nowego i za to dziękuję.
OdpowiedzUsuńNie wiem...Niki to troszkę taka młodsza siostra Gaudiego. O nim mówią wszyscy i głośno, o niej czasem się zapomina. O fontannie Strawińskiego mówi się często jako o fontannie Tinguely'ego...Oczywiście rozumiem, dzisiejsza sztuka jest tak zróżnicowana, że każdy może sobie wybrać coś "dla siebie":)
UsuńNo to ja nie widzę podobieństwa wcale a wcale, sztuka Gaudiego to dla mnie przejaw twórczego wykorzystania wyobraźni, fantastyczne formy, kształty, wykorzystanie elementów przyrody w rzeźbie, wszystko spójne i harmonijne. A te dmuchane lale czy zwoje drutów z paćką farby sprawiają na mnie wrażenie czegoś co ktoś wyrzucił na śmietnik i zupełnie nie dostrzegam w nich sztuki. :(
UsuńWydaje mi się, że niesamowita kobieta. Ale niestety w jej pracach nie zaintrygowało mnie zupełnie nic. Kwestia gustu pewnie. :)
OdpowiedzUsuńA może zajrzyj na stronę ogrodów Tarota? Nie byłam w nich, ale na wystawie obejrzałam film i stworzyła w Toskanii dzieło, moim zdaniem, niezwykłe. I masz oczywiście rację-Niki to niesamowita osobowość. Może kiedyś się odnajdziecie?
UsuńJa zerknęłam na stronę Ogrodów i rzeczywiście dostrzegam pewne podobieństwo do sztuki Gaudiego. Może nawet znalazłabym parę elementów, które nie budzą cieplejsze uczucia, a może gdybym zobaczyła na własne oczy byłoby inaczej :)
UsuńDziś 84 rocznica jej urodzin. Zatem, może warto zapoznać się i z innym, równie interesującym wpisem, dotyczącym Niki de Saint Phalle - niezwykłej artystki i modelki "która strzelała do obrazów" :) http://www.wyrwanezkontekstu.pl/literatura/niki-de-saint-phalle-modelka-ktora-strzelala-do-obrazow/
OdpowiedzUsuńJa również, jak tylko zobaczyłam dziś logo Google, od razu pomyślałam o Tobie :) Super, że jesteś i że poszerzasz nasze horyzonty !
OdpowiedzUsuńJustyna, dzięki! Bez Ciebie nawet bym nie zauważyła:) Cieszę się, że ktoś w Googlu ją docenił!
Usuń