Podwieczorek z mamą |
Rodzinny powrót do domu |
Gdy oglądam francuską
telewizję, to mam czasem wrażenie, że oglądam telewizyjną propagandę. Są
tematy, które się porusza i takie o których się milczy. Informacja jest bardzo
sprytnie skonstruowana. Są priorytety w polityce zagranicznej i dziennikarze je
egzekwują. Na przykład, informacji o mianowaniu naszego premiera szefem Rady
Europejskiej nie podano w oficjalnej telewizji publicznej France 2 –Francuzi
mogli się dowiedzieć o tej informacji na marginesie konferencji prasowej
prezydenta Hollande’a, który po raz kolejny wyraził „zaniepokojenie” sytuacją
na Ukrainie a dziennikarz dodał przy
okazji, że polski premier, w Brukseli...Nie drażnić niedźwiedzia-to polityka
francuska. Kim jest niedźwiedź-doskonale wiecie. Skądinąd o Ukrainie informuje
się skąpo i rzadko, tak rzadko jak tylko można. Wyjątkiem jest "Le Monde".To nie jest nasz konflikt, ani
nasza wojna-przeczytałam dziś wyznanie jakiegoś francuskiego polityka. Francuzi
zaangażowali się w dostarczanie Irakijczykom broni i pomocy humanitarnej w
walce z państwem Islamskim. Z pomocą, wojskową i humanitarną, byli gotowi w 24
godziny- i nic na to nie poradzimy. Europa Wschodnia nie obchodzi Francji. Jak
powiedział mi przed kilkoma dniami pewien znajomy dyplomata francuski-wy
chcielibyście, aby między Polską a Francją było jak za Napoleona, ale to się
już nie wróci, waszym sprzymierzeńcem w Europie są Niemcy, czy wam się to
podoba czy też nie.
Od rana francuskie media
mają o czym nadawać. Była pierwsza dama, Valerie Trierweiler wydała książkę, w
której opisuje swój romans z obecnym prezydentem, jak również warunki w jakich została przez
niego wyrzucona z Pałacu Elizejskiego, gdy prezydent rozpoczął romans z młodziutką aktorką Julie Gayet. Co prawda z inklinacji do erosa
Francja jest znana i nikogo takie sprawy nie dziwią, ale afera jest, a książkę
każdy chętnie zakupi i przeczyta, a ponieważ wydawnictwo wydrukowało 200 tys. egzemplarzy to znaczy, że liczy na sukces.
Takie polityczno-erotyczne kawałki znakomicie się sprzedają i pani
Trierwailer ma szanse w ten sposób wynagrodzić sobie straty moralne. Jeśli
zarobi tylko 2 euro na egzemplarzu, to do jej kieszeni trafi 400 tys. euro.,
całkiem okrągła sumka. Dziś pierwsze fragmenty publikuje Paris Match, w którym
pani Trierweiler pracuje jako dziennikarka pisząc recenzje z książek. Czy
napisze też o swojej? Wypadałoby, biorąc pod uwagę hałas a może nawet skandal
jaki wywoła. Pewnie jeszcze do tej książki wrócę. Ale jak mawiał mój serdeczny
francuski przyjaciel, problemu nie ma, gdy się śpi z kobietą, problem się
zaczyna, gdy się przestaje...
Chińskie przysmaki w zabytkowych wnętrzach |
Spacerowałam wczoraj po
tzw. Górnym Marais, czyli w 3-ciej dzielnicy. Pełno tam starych domów z 16-17 wieku, troszkę podreperowanych, ale widać na nich ząb czasu. Takie ulice jak
Voita, Montmorency, Gravilliers, au Maire kryją w swoich podwórkach małe
restauracyjki, modne butiki, ale sporo jest też tam chińskich sklepów, na przykład z torebkami. W górnym Marais mieszka kolonia Chińczyków i w jednym
z najstarszych domów Paryża, mieści się dziś chińska restauracja i chiński
fryzjer. Może dlatego, że jakość tych domów nie jest najlepsza, nierzadko są to
niewyremontowane, zapuszczone rudery. Zabawne były jednak wracające do domu
małe chińskie dzieci trajlujące po francusku, w języku swojej nowej ojczyzny.
Jutro na Trocadero o
godz. 19. manifestacja przeciwko sprzedaży Mistrali przez Francję Rosji. Pójdę na nią. Ciekawe, kto jeszcze przyjdzie i czy będziemy liczni. Francja czuje się chyba
przyparta do muru, ale nie wiem, czy mało zdecydowany i nienawidzący konfliktów
prezydent zdobędzie się na krok niedostarczenia Rosji wysokiej klasy sprzętu
wojskowego. Ale nie to jest głównym problemem Francji, ale dziura budżetowa i
praktycznie zerowy wzrost. Ostatni numer tygodnika „Le Point” dał na okładkę
tytuł „Kto może uratować Francję”?
A może Putin?
:):):) czekam na więcej :)
OdpowiedzUsuńBędzie, będzie więcej:)
UsuńDzięki, Holly, za ten pożywny koktajl wiadomości na śniadanie. Ostatnie pytanie wielce zasadne...
OdpowiedzUsuńA Julie Gayet byłaby Ci wdzięczna za określenie "młodziutka", gdyż jest to pani po czterdziestce ;)
Ale nie wygląda:)
UsuńI jak manifestacja? Piękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńDziękuję, udana!
OdpowiedzUsuń