C. Monet Impresja, wschód słońca |
Dochodziła
piąta rano, gdy na balkonie pokoju hotelu Amirauté w Hawrze Claude Monet rozstawiał sztalugi.
Przed jego oczami rozciągał się zamglony obraz portu, po lewej stronie- dymiące
kominy, pośrodku widać było otwartą śluzę Transatlantycką, a po prawej -gąszcz
portowych dźwigów. W głębi, zza horyzontu, wyłaniało się coraz bardziej okrągłe
jak pomarańcza słońce. O godzinie 5.37,
gdy wznosiło się ono już dobrze na niebie, Monet nakreślił pędzlem pomarańczowe
koło i dodał kilka kresek-odbicie w wodzie pierwszych promieni. Budził się dzień
13 listopada 1872 roku, który przejdzie do historii sztuki jako data powstania
sztandarowego obrazu jednego z najznamienitszych nurtów w sztuce- impresjonizmu-
„Impresja, wschód słońca”. Fikcja literacka? Ależ skąd! Wiedza poparta bardzo
szczegółowymi badaniami naukowymi!
W 140 rocznicę narodzin impresjonizmu, co miało miejsce w
dwa lata później, w 1874 roku podczas wystawy w pracowni fotograficznej Nadara
na bulwarze Kapucynów, i gdzie po raz pierwszy prezentowano wspomniany obraz
Moneta, paryskie muzeum Marmottan, w którego zbiorach się ono znajduje,
postanowiło zająć się tym pokazowym dziełem głębiej i rozwikłać kilka
związanych z jego historią zagadek. Przede wszystkim, co reprezentuje i pod
jakimi wpływami powstał? Czy został namalowany o wschodzie-jak twierdzą
niektórzy, czy też raczej o zachodzie słońca? Kiedy został namalowany i co się
z nim stało po wystawie w 1874 roku? Jak
trafił do kolekcji Marmottana w 1940 roku?
No tak, ale jak na te wszystkie pytania odpowiedzieć?
Przecież na samym obrazie, Monet podał jedynie rok 1872. Muzeum Marmottan
podeszło do sprawy bardzo konkretnie i zatrudniło astrofizyka, Dona Olsona z
Uniwersytetu w Dallas specjalizującego się w tego rodzaju badaniach.
Wykorzystał on dane meteorologiczne z epoki, kalendarze odpływów i przypływów
morza i po konsultacji z historykami sztuki, inżynierami oraz dokumentami, data
13 listopada 1972 roku okazała się najbardziej prawdopodobna, to na nią
przynajmniej wskazują wszystkie badania ikonograficzne i naukowe. Z pewnością
był to ranek, mniej więcej 30 minut po wschodzie słońca, o czym świadczy
widoczna na obrazie otwarta śluza.
Co się wydarzyło w życiu Moneta wcześniej? Kto miał na niego
wpływ i co stało się zanim autor „Impresji” rozłożył sztalugi na balkonie
hotelu w Hawrze?
Claude Monet jest autorem słynnego zdania, że „artysta rodzi
się w samotności”, niemniej jednak w jego życiu fundamentalne znaczenie miały
spotkania z ludźmi, którzy stali się z czasem jego mistrzami. Gdy
kilkunastoletni Monet nudzi się w licealnej szkolnej ławce to rysuje
karykatury-kolegów, nauczycieli. Któregoś dnia pokazuje je właścicielowi sklepu
papierniczego. Ten postanawia zorganizować mu małą wystawę i zaprasza na nią
słynnego już wówczas w Hawrze Eugeniusza Boudina. Ten bierze Moneta pod swoje
skrzydła i odtąd chłopiec zaczyna pracować u jego boku. „To jemu zawdzięczam to, że zostałem
malarzem”-powie Claude Monet po latach. Boudin jest wówczas znany przede
wszystkim z malowania postaci na plażach Normandii, ale to nie portrety ludzi
go interesują, ale nieba, krwawo-pomarańczowe albo pierzaste, albo z kolei
niebieskie i skudłaczone jak baranki. Kocha światło, plener, grzbiety fal.
Camille Claudel nazywa go gdzieś nawet „królem nieba”. Studiuje chmury, maluje
wariacje meteorologiczne, we wszystkich postaciach i w sposób radykalnie nowy i
zaraża swoją pasją młodszego o 15 lat Moneta.
Eugene Boudin Scena na plaży |
Drugim mistrzem autora „Impresji” staje się holenderski, osiedlony w Normandii malarz, Johan Barthold Jonkind i to jemu, jak wspominał po latach Monet
zawdzięczał on ostateczną edukację oka”. Jonkind maluje miękkie światło. Jego
znakomity „Zachód słońca na kanale w Holandii” zainspirował Moneta. Jeździ z
nimi malować do Deauville, do Trouville, spacerują razem szerokimi plażami
Normandii.
Ale nie tylko Ci dwaj malarze mieli wpływ na styl Moneta. W
1870 roku wybucha wojna prusko-francuska i wraz z rodziną wyjeżdża on do
Londynu a tam, ogromne wrażenie robi na nim malarstwo Williama Turnera-
podziwia używaną przez niego paletę barw i światło. Sam też maluje londyńskie
doki przykryte mgłą o wschodzie i zachodzie słońca, ale na tych londyńskich
obrazach widać już uprzemysłowienie brytyjskiej stolicy-smog, dym, mgły
okrywające miasto. Gdy wojna ustaje, Monet, przez Amsterdam wraca do Francji,
do Hawru. 13 listopada skoro świt zasiada na balkonie hotelu i zaczyna malować.
Ciąg dalszy znamy...
Nie wiem, czy zdawał sobie sprawę, jakie dzieło nabywa Ernest
Hoschedé, handlarz koronkami i i
tiulami, który po wystawie w 1874 roku
stał się pierwszym właścicielem „Impresji, wschodu słońca” wydając na nią aż
800 franków. W kilka lat później musi się ze swoją kolekcją rozstać, bo żyjąc
ponad stan, stoi na granicy bankructwa. « Impresja » trafia na aukcję
w Drouot i zostaje sprzedana jedynie za 210 franków do kolekcji Georgesa de
Bellio, który obiecuje autorowi dzieła, że nigdy się z nią nie rozstanie. I
słowa dotrzymuje. Obraz dziedziczy jego córka Victorine, która obdarowuje
muzeum swoją kolekcją, na wystawie pokazane są dokumenty w których dokonuje
donacji. Wybucha wojna, aby uchronić obraz
przed bombardowaniami Victorine oddaje „Impresję” na przechowanie do zamku
Chambord a w 1940 roku zostaje przekazana Muzeum Marmottana, można ją tam oglądać
do dziś.
Bardzo piękna historia, fascynująco opisana. Masz żyłkę rasowego 'szperacza'.
OdpowiedzUsuńUważa się, że impresjoniści byli jednymi z pierwszych artystów, którzy namalowane (szczególnie w plenerze) obrazy
zostawiali już w tej formie do końca. W twoim wpisie też niczego bym nie zmieniła :)
Dzięki, ale to nie ja szperałam, ale kuratorzy wystawy:) Ja też nie:)
UsuńBalsam na oczy - Wschód słońca Moneta i Twój wpis :) Wyczytałam gdzieś, że obraz został skradziony z Marmottan w 1985 roku, szczęśliwie odnaleziono go po pięciu latach...
OdpowiedzUsuńTak, czytałam o tym i nie dziwię się, że jakiś rabuś wziął go sobie na cel, może pracował na czyjeś zamówienie? Historia tego obrazu jest bardzo ciekawa, ale już nie chciałam wszystkiego opisywać. Wystawa jest też dowodem na to, że sztuka i (astro)fizyka, wbrew pozorom, mają wiele wspólnego:)
Usuń