Boję się Rosji-napisał w w "Szkicach Piórkiem"w 1943 roku Andrzej
Bobkowski. Przebywał wówczas w Paryżu okupowanym przez faszystowskie Niemcy. Na stronach swego słynnego dziennika
wyjaśniał, nie raz, co ten strach w nim zrodziło. W jednym z fragmentów książki opowiada o wieczorze spędzonym u znajomej J. w towarzystwie trzech Francuzek: matki i dwóch córek.
Jedna z nich była dziennikarką. Rozmowa zeszła na temat Rosji.
Komentarz Bobkowskiego do dyskusji, jakie toczyły się tego wieczoru brzmi dzisiaj, w kontekście sytuacji na Krymie, niezwykle aktualnie. Ale nie tylko to. W dzisiejszym "Le Figaro" ze zdziwieniem odnotowano "zaślepienie" Francuzów wypowiadających się bardzo przychylnie o polityce Putina i Rosji wobec Krymu. Zamieszczam jedynie krótki fragment dziennika Bobkowskiego, natomiast gorąco polecam lekturę
całości. Już nie pierwszy raz.
2 stycznia 1943 roku pisał:
„Francuzi, jak papugi, wyuczą się
„inteligentnych” pytań, wygłaszają je i potem nawet nie próbują na nie
odpowiedzieć. Teraz jest modne „czerwone niebezpieczeństwo”, ale w gruncie
rzeczy nikt nic o Rosji nie wie. Tak jakby Gide nigdy nie pojechał i nie
wrócił, jakby od stu lat nic się nie wiedziało. A pisali o niej świetnie już
Condillac i Rousseau, Michelet i de Coustine a z nowszych doskonałe studium
Bainville’a „La Russie et la barriere de l’est”. O Rosji plecie się głupstwa i
najprzytomniejsi skądinąd ludzie dają się brać na pozory. Kilka dni temu
słyszałem „Rosja demokratyzuje się”. Bardzo możliwe, skoro Stalin kazał. Już
Rambaud w swojej historii Rosji pisał, że Piotr Wielki waleniem kijem i
nahajkami przyzwyczajał swoich obywateli do czucia się ludźmi wolnymi i
Europejczykami. Komunizm jest w tym wszystkim jednym zagadnieniem, a Rosja
drugim-i najważniejszym. Bainville pisze już w 1937 roku: „Pod bolszewizmem,
zgodnie z prawami niejednej rewolucji zachodniej, urosła druga Rosja. I to
odwieczna Rosja jest tą, która porusza się, szuka przestrzeni i oddechu w tym
samym znaczeniu, w jakim Rosja szukała ich zawsze. Nie należało sobie zbytnio
życzyć, aby Rosja, od czasu gdy jej bolszewicy opuścili nas (Francuzów) w
środku walki, stała się znowu silną i ukazała się światu jako mocarstwo
polityczne…Nieostrożni ci, co w dalszym ciągu wzdychali do renesansu Rosji. Ona
odradza się i pomimo anarchii i nędzy, robi to już ku zaniepokojeniu
Europy…Sowiecka czy nie, Rosja jest Rosją” Bainville jest w tym studium niemal
proroczy. I dziś wcale się nie cieszę, gdy ludzie z figlarnym przymrużeniem
oczu mówią mi „ Panie, wiele się zmienia…już w wojsku przywrócono epolety, oficerowie
mają ordynansów…pagony i dieńszczyki…powoli przyjdą inne zmiany”. Że niby
zmiany na lepsze. Wcale nie boję się komunizmu, bo ideologie, nawet tak tępe
jak marksizm, nie są wieczne. Boję się Rosji. (…) Komunizm nie jest żadnym
problemem, chyba tylko o tyle, o ile jest związany z Rosją, tą odwieczną Rosją,
gdzie uczy się ludzi „być wolnymi” waląc kijem po plecach.”
Mądry i przenikliwy analityk był z Bobkowskiego. Niewiarygodne, jak aktualne są jego spostrzeżenia po 70. latach!
OdpowiedzUsuńMoże najbardziej trafne są uwagi na temat Rosji, ale 600 stron jego dzienników to uczta dla czytelnika. Przeczytałam je po raz kolejny, tym razem po francusku (tłumaczenie jest, mam wrażenie, jeszcze lepsze niż oryginał) i jestem pod wrażeniem. Niezwykle ważna i chyba zbyt słabo ceniona książka!
OdpowiedzUsuńOstatnie odkrycia wykazały, że dziennik został mocno zmieniony przed wydaniem. Bobkowski wykreślił m.in. swoje antysemickie komentarze. Zimand już te zmiany zauważył pisząc, że Bobkowski używa słów, których przed wojną w polszczyźnie nie było (np. "kultura masowa"). Więc to nie jest 70 lat. Co nie zmienia faktu, że o Rosji, o komunizmie, o francuzach i o europejskim etatyzmie pisze prawdę, świetnie napisną prawdę.
OdpowiedzUsuń