W tym mieście bezustannie coś się dzieje, wystarczy wychylić nosa z domu. Wybrałam się wczoraj po bilety na Dom Juana, który grany jest obecnie w przesławnej Komedii Francuskiej. I co widzę? Czterech panów mocujących się z wydostaniem na ulicę gigantycznych rozmiarów fotela. Czy już wiecie o jaki fotel chodzi? Oczywiście o słynny fotel Moliera, który z okazji rocznicy urodzin mistrza komedii francuskiej postanowiono zaprezentować przez tydzień, przed teatrem, przechodniom.
Fotel ten ma swoją długą historię, choć wystawiony rekwizyt to jedynie powiększona dwukrotnie kopia oryginału. 10 lutego 1673 roku, ciężko chory już Molier wystawił w Teatrze Pałacu Królewskiego niezwykle pogodną komedię, który miała od niego oddalić myśli o śmierci „Chorego z urojenia“. Był to jeszcze jeden spektakl „ku chwale” Króla-Słońce, wyposażony w prolog z intermediami śpiewanymi przez pasterzy. Gdy podniosła się kurtyna, Molier grający Argana, w znakomitym makijażu ukrywającym jego zły stan zdrowia, siedział w owym fotelu, w bonżurce i czapce na głowie rozprawiając na temat lekarstw przepisanych mu przez aptekarza. Tydzień później, 17 lutego, w ostatniej scenie spektaklu słynny aktor dostał ataku kaszlu i zmarł kilka godzin później. Po miesiącu komedia Moliera została wznowiona, a na fotelu, w pierwszej scenie, siedział już nowy aktor grający Argana.
Z czasem, prawo do zasiadania na tym fotelu zostało zarezerwowane dla najlepszych aktorów, to było miejsce honorowe. Fotel ten znalazł się również na scenie, gdy zainaugurowano teatr Odeon w 1782 roku. Obchodzono się z nim jak z teatralną relikwią, mimo, iż nadal był wykorzystywany jako rekwizyt teatralny i to nie tylko w „Chorym z urojenia“. Podczas inwentaryzacji zapisywano go jako „fotel Moliera pokryty czarną skórą“. W 1879 roku zrobiono jego kopię i to już tylko kopia „grała“ na scenie. Fotel wystawiany jest corocznie na widok publiczny jedynie na urodziny mistrza, które przypadają 15 stycznia, w najbliższą środę ale już od wczoraj Paryżanie mogą go oglądać przed Komedią Francuską ukryty przed deszczem w ogromnych rozmiarów witrynie.
Jeszcze tylko kilka centymetrów, uwaga...
Jest! już w całej swej okazałości!
ciekawe :) Fotel robi wrażenie nie tylko swoją wielkością ale i historią :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
Francuzi są z niego bardzo dumni:) Dziś przed Komedią Francuską oglądały go tłumy!
Usuńz przyjemnością patrzę na ten fotel.. super uczucie, móc widzieć go dzięki Twoim fotkom :)
OdpowiedzUsuńTo mnie sprawia ogromną przyjemność dzielenie się z wami takim odkryciem!
UsuńA jak przetłumaczyłabyś tytuł przedstawienia, na które kupiłaś bilety? Czym teraz jest obity fotel, nie przypomina 'czarnej skóry'. Żałuję, że nigdy wcześniej go nie widziałam, choć okazji nie brakowało.
OdpowiedzUsuńOczywiście "Don Juan", ale ja nigdy nie wiem, czy mam pisać Dom czy Don, bo w wersji oryginalnej, molierowskiej jest jednak Dom...Czarna skóra, ale wyświecona i mocno zużyta...Taki pokaz trwa tylko przez tydzień! W styczniu!
OdpowiedzUsuń"Dom Juan ou le festin de pierre " ten tytuł miałam na myśli, a nie zwracanie uwagi na rzekome błędy, holly najmilsza :)
OdpowiedzUsuńO fotel pytałam, bo u mnie na ekranie wygląda jakby obicie był beżowo-niebiesko-białą tkaniną. Bardzo podobają mi się przetarte poręcze.
Ogromny!
OdpowiedzUsuńZaglądam do Ciebie i czytam co tam słychać w ukochanym mieście. Raz tylko tam byłam ale każda chwila zapisana w pamięci. Lubię czytać Twojego bloga. I Fotel z dużej litery oczywiście :) porządnie obejrzałam.
OdpowiedzUsuńDziękuję a za co? Za to chcesz pisać, piszesz i dzielisz się sobą.
Nie nachalnie ale zapraszam Cię do siebie jeśli znajdziesz chwilę czasu, tylko u mnie to tak trochę inaczej jest , nie każdemu może się podobać, ale zapraszam. :)
Dawno mnie nie bylo Holly :) Wpadlam zobaczyc czy piszesz cos o skandaliku. Na angielskiej BBC to jest temat-wydarzenie, prezydent/aktorka/szpital..
OdpowiedzUsuńWe Francji też! Ktoś powiedział, że Francja to Królestwo udające Republikę. Sądząc po ostatnich wydarzeniach, od XVII wieku niewiele się zmieniło. Stara metresa została zastąpiona nową, tak było od zawsze i nikt się temu nawet nie dziwi:) Dzisiaj o Valerie Trierweiler nikt już nie mówi, natomiast na pierwszych stronach magazynów pojawiły się gloryfikujące portrety Julii Gayet...
UsuńA po ile on? Biorę, nie mam czym meblować ;)
OdpowiedzUsuńZobaczę, co się da zrobić:)
UsuńO fotelu, a jakże!, czytałam w przewodniku, setki razy przechodziłam koło Comedie-Francaise, a 15 stycznia przegapiłam...
OdpowiedzUsuńrewelacja i jakich rozmiarów, nie można przejść obojętnie ;), geniusz Moliera też chętnie bym podejrzała w takim miejscu i towarzystwie ;)
OdpowiedzUsuńWitaj Holly,
OdpowiedzUsuńdawno mnie nie bylo, wiec byc moze juz zapomnialas o irez. Moja wina!
Niemniej o Twoim blogu przypomnial mi artykul wpolityce.pl o promowaniu jezyka polskiego w Instytucie Polskim, powoluja sie tam na Twoj niezaprzeczalny autorytet :).
Bardzo bym Cie prosila o zerkniecie od czasu do czasu na strony Ifrancja.fr, mimo ze najwieksza popularnoscia ciesza sie porady na temat zycia codziennego we Francji, to jednak administrator chce by ta strona promowala cos wiecej, czyli cos dla ducha, nie tylko dla nedznej ludzkiej powloki.
Ja ze swej strony kajam sie za znikniecie ( w sumie to jakas forma kary, prawdaz?), niestety tak czlowiek sobie sam naplacze w zyciu...
Pozdrawiam serdecznie, Irez
Dzięki Irez! Oczywiście, że o Tobie pamiętam...IFrancja prowadzona jest przez przemiłych ludzi, miałam nie tak dawno okazję ich poznać, zaproponowali mi prowadzenie u nich bloga i pewnie z tej propozycji skorzystam, bo ostatnio troszkę nie mieszczę się w moim "Oknie". Czy już wróciłaś do Paryża?
OdpowiedzUsuńHolly, jestem caly czas... Ciesze sie ogromnie, ze poznalas ifrancjowiczow a zarazem ogromnie zaluje, ze nie bylam razem z nimi, moglabym Cie w koncu poznac.
UsuńNiestety nie jestem zbyt towarzyskim stworzeniem... Troche sie ostatnio odsunelam od zycia. Mysle, ze jednak nasze drogi w koncu sie skrzyzuja, Paryz wbrew pozorom jest malenkim miastem.
Gdybys cokolwiek czasem "skrobnela" na lamach (wirtualnych ale jednak) ifrancji, mnie samej sprawilabys ogromna przyjemnosc.
Obiecuje, ze tym razem dopilnuje, zeby Twoj "Widok..." nie zniknal z moich zakladek, jak sie to ostatnio zdarzylo.
Ciesze sie ogromnie, ze znow odkrylam Cie na nowo.
Irez
Niezłe! Dzięki za info! patgore
OdpowiedzUsuńŚwietny post ;-)
OdpowiedzUsuńWłasnie dlatego Paryż jest tak niesamowitym miejscem według mnie.
Nigdy nie wiesz co może cie tu spotkać lub co zaskakującego zobaczysz.
Dziękuję za informacje i poczekam do przyszłego roku aby to zobaczyć ;-)
Pozdrawiam
Zazdroszczę Ci tych wrażeń w tym niesamowitym mieście. Historia niezwykła, chyba jak każda na Twoim blogu. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń