Paryż artystów i zakochanych, bukinistów i włóczykijów. Pieszo, metrem i z aparatem. O mieście, jego historii i mieszkańcach oraz o wszystkim tym, o czym nie przeczytacie w przewodnikach.
foto
wtorek, 12 listopada 2013
W hołdzie Edith Piaf
Od 50-tej rocznicy śmierci Edith Piaf minęło już kilka tygodni, ale Ménilmontant, dzielnica w której się urodziła i wychowywała, nadal o niej pamięta. W parku Belleville oraz na murach domów, artyści Street Artu oddali jej hołd, na swój sposób...
Włóczę się po ulicy paryskiej może spotkam Adama Mickiewicza spóźnionego trochę by zajść do kawiarenki na przedmieściu Batignolles - zresztą nie ma daleko od domu z ulicy de la Santé ale jak to poeta - jego myśli są wszędzie.
Zatopiłem się we własnych czekam na telefon z Belgii - tam moja miłość ma skrzydła rozwija swój talent pisarski ocierając o moje kontury wobec ukończenia książki.
I jest w tym aromat kawy i zapach truskawek i wieczna ucieczka do marzeń by spotkać się ze mną na paryskiej ulicy - może spotkamy Adama w surducie i w kapeluszu opierającego się o laskę gdzieś z wybiegającymi oczyma na odlatujące szpaki.
Square des Batignolles jest ławka usiądziemy Ewo by przywitać wiersz albo jego fragment Gwyna Williamsa: "Wzrok wahającego się września ciąży źrebakowi, gałęzi i myśli..." - czy nie uważasz za stosowne dopisać poza wierszem moje słowa - (że różnością różni się czucie między łaskawym wyróżnieniem spotkać się z wieszczem akurat tutaj ?)
Panie Zygmuncie, wiersz "Pięć białych róż" świetny ! Sam Tuwim by lepszego nie wymyślił. Zapisuj Pan swoje wiersze w osobnych plikach, bo gdyby co nie daj Boże przepadły... to wielka szkoda. W wydaniu książkowym mogła by to być rewelacja poezji niby retro, a przecież takiej, która zawsze jest (najbardziej kobietom) potrzebna i na czasie. W każdym z nas siedzi oprócz wściekłego awangardzisty tęsknota do sentymentalnej poezji, że owszem, piszemy wariackie i wyszydzające sentymentalną miłość kawałki (wiersze piekące w oczy jak soda kaustyczna szarego mydła), ale to dlatego, że bardzo pragniemy spotkać kogoś kto nas naprawdę pokocha.
Witamy poetkę ! To ważne powitanie, tak się składa że 18 listopada tego roku autorka 19 wierszy przeżyje pierwszą rocznicę narodzin. Tak, to prawda. Jak ten czas upływa, ale Ewa Prusińska - Kolasińska zdążyła się ukazać w pełni, co ukrywała przez te lata, jakie to wnętrze i dojrzałość literacka w niej była ukryta. Od wiersza pierwszego „Bieg długodystansowy” do tego najświeższego „Sen głodnych serc” - to jakby spowiedź kobiety do przestrzeni wizualnej i ukrytej wewnątrz. Tyle lat nosiła się z tym żeby zostać pisarką – to jej marzenie od panieńskich lat. Ale na razie zdecydowała się krążyć ptakiem nad krainą poezji. I co by nie mówić, jej siła jest zaznaczona w tych wierszach z ogromnymi przemyśleniami za czym pozwoli wypuścić wiersz – tego ptaszka z klatki na wolność.
Niech tak będzie, umówmy się że poetka jest w tym dążeniu zupełnie szczera. Pisze za parawanem światła do swojego jakby nie było mężczyzny, który także jest poetą. Zatem nie żartuje z uczuć do niego, jeśli pisze „o intymnej muzyce” - kobieta na tym poziomie wybiera sobie odpowiedniego partnera do czardasza, dodając wręcz że ma być ognisty... To nie są żarty. I on o tym wie że nie są to żarty. Najpierw „słomkowe myśli” a potem to zaplątanie rozgrzewające gdzie wymaga kobieta nie tyle skupienia co zgodnej wizji przeżyć z obu stron. I tu się zgadzam z autorką wiersza.
Część druga...
„Smutny krajobraz dżdżu jesieni drażni karnację marzeń o bezdrożach zakochanych dłoni... Zrzucam sukienkę na podłogę w zwierciadle duszy oglądam proporcje nagiego cienia...
Czy naszych tłustych dni...?”
Cudowny fragment. Niesamowite napięcie erotyczne kiedy poetka pisząc o sobie, zachowuje się ostentacyjnie, że choć tę sukienkę rzuca na podłogę to wie że jedynie on jest cieniem namaszczonym przez nią, bo go w tej chwili nie ma przy niej – a pragnienie jest proporcją zawiłą, bo widzi i cień swój nagi „w zwierciadle duszy”. Choć zdawać by się mogło, że czuje się kochaną przez niego ale tak mało tej rzeczywistości, zatem pyta i odpowiada w tej samej tonacji zwierzeń, a chodzi o tłuste dni, by przeżywać z nim rozkosz istnienia z nim. Na razie tylko cienie szukają swych „zakochanych dłoni”..., aczkolwiek wierzy że będzie inaczej, i po tych bezdrożach pójdą razem.
Część trzecia...
„Choć milkną echa słonecznych snów... w oddali sekretarz uczuć stawia lampę zawirowań
dwóch słów...
Jaka siła każe nam się przedostawać do krainy niepewnych przygód...?”
O tych słonecznych snach poetka pisze ostatnio sporo. To jej zbiór specjalnej poezji. Jest to obrona czystości. Dlatego tak pięknie ułożyła słowa w bogatą myśl niczym aforyzm odkupienia: „Jaka siła każe nam się przedostawać do krainy niepewnych przygód...?” Ale wie że ta przygoda trwa i połączy dwa ukochane serca w jedną całość, bo nie inaczej nazwała poznanie z nim, od 19 Maja 2012 roku, „Miłością tysiąclecia” i, chce być temu wierna do granic bólu.
Poetka Ewa Prusińska - Kolasińska to przypadek rzadkiej moralistki, z walorami zasad bycia w roli kobiety kryształowej. I o tym pisze w swoich książkach.
Anna Łożowska ze Słupska napisała recenzję o antologii poezji "Gdzie kwitną sny", w swoim autorskim eseju pt. "Wędrówka po wybojach klasycyzmu i nie tylko..." I zatrzymała się przy moich wierszach, i napisała tak:
"Podobną, bo klasycystyczną stylistykę mają wiersze Zygmunta Jana Prusińskiego. Wiersz "Idźcie tam, gdzie nic nie ma" jest pozorną negacją podstawowych wartości, o których nieustannym trwaniu pisał Herbert. Poszukiwanie ładu wszechświata rozpoczyna się od poczucia "niemocy skomplikowanej". Charakterystyczną cechą jego twórczości jest rozdźwięk stylistyczny pomiędzy dwiema podstawami: neoklasystyczną harmonią i spełnieniem jednostki w czasie oraz neobarokową marnością egzystencji ludzkiej". - Anna Łożowska.
Mam zamieszczone w tej omawianej antologii siedem wierszy:
1. Tobie zaśpiewają drozdy w klonach 2. Owoce dawno pospadały z drzew 3. Zapraszam do salonu ciszy 4. A tam za horyzontem biało 5. Idźcie tam gdzie nie ma nic 6. Migotliwy oddźwięk światła 7. Fryderyk Szopen i trzy medale
Współautor - Zygmunt Jan Prusiński.
Komentuje: 2010-03-26 Krótkie recenzje o moich wierszach.
Z książki, która niedawno została wydana jako antologia poezji pt. "Gdzie kwitną sny", wybór redaktorów: Mirosław Kościeński i Jerzy Fryckowski, pisze Mirosław Kościeński - Wiceprezes Słupskiego Oddziału Związku Literatów Polskich tak, cytuję:
"Na coraz wyższe poziomy poetyckie wznosi się Zygmunt Jan Prusiński z Ustki. W świetnym wierszu "Fryderyk Szopen i trzy medale" (i nie chodzi tu o przewrotne napisanie nazwiska Chopin) zaskakuje stwierdzeniem, jakże kulturalnym: "bieda naciera, to widać po smutnych twarzach kobiet".
A Jerzy Fryckowski pisze tak:
"Myślę, że już najwyższy czas, by objawił się nam ze swoim indywidualnym tomikiem Zygmunt Jan Prusiński. Myślę też, że mogłaby powstać ciekawa praca magisterska oparta tylko na tytułach wierszy Zygmunta. W tej antologii mamy interesujący cykl wierszy poświęcony najbliższej rodzinie poety. Prusiński to jeden z nielicznych zamieszczonych tu autorów, który nadal się wspina".
To prawda, zaskoczony byłem tym wierszem, chodzi mi o pomysł, bo tylko pomysły artystyczne zostają zapamiętane. Autorka Ewa Prusińska potrafi mnie jako krytyka zadziwić. Bo to jej osiemnasty wiersz w życiu. Od pierwszego napisanego "Bieg długodystansowy" minie 12 miesięcy, dokładnie 18 Listopada 2012 roku. I dodam, mam satysfakcję i udział główny w tym, że przyszłą poetkę namówiłem do pisania. Ponad pół roku szeptałem i też głośno mówiłem: pisz literaturę, wnioskuję z listów do mnie że masz predyspozycje, i posłuchała się... Wisława Szymborska w wywiadzie kiedyś powiedziała, że pisze jeden wiersz na rok, a tu proszę, osiemnaście utworów w ciągu jedenastu miesięcy. I słusznie, pisz poetko nie bacząc na to, jak ta laureatka Nobla wymądrzała się, aż muchy pospadały do miodu z zadziwienia.
Powiem tak, to nie jest łatwy wiersz. Ciekawe jest w nim rozpoznanie:
"błądząc po białych kartkach spoconych czekaniem słów"
Autorka jest szczera. Sporo przeżyła od wiersza do wiersza, i wie jaki to trud intelektualny. Bo kamień prędzej można ożywić, ale wiersz ? Dobry wiersz jest rzadki, podobny do rzeki która nie zmienia nurtu z powrotem. Wiersze Ewy Prusińskiej - Kolasińskiej są przemyślane. Choćby jak ten "Eliksir Jesieni"...
Poetka pyta: "Czy mam szyfr do snów twojej krainy"? - Cóż za styl, i jaka kobieca ciekawość by poznać świat swojego mężczyzny, jego intymności do których jest przygotowana. Szczególnie jej zależy "o czwartej nad ranem", wręcz skrada się i kradnie...
"jestem złodziejką myśli nieprzyzwoicie gołych dygoczących błękitną tęsknotą"
Więc „drżyj Morfeuszu”, bo egzamin przed tobą. Tak, bo moje "niecierpliwe palce" chcą ciebie poznać, dlatego moje "roznegliżowane myśli" są jak płonące zaskarbienie wypływające na wierzch. To rzeka miłości nas namawia. Spróbujmy, właśnie o czwartej nad ranem...
Drżyj Morfeuszu - jestem złodziejką myśli nieprzyzwoicie gołych dygoczących błękitną tęsknotą skradzionych o czwartej nad ranem W płomieniach świecy jak wytrawna rzeka Chateau Angelus - płyną erotykiem...
Przecież byłem tam, jako anonimowy obywatel Europy, przybyłem z Wiednia, poznać nastroje ptaków w Paryżu.
Obchodził mnie i kurz i ewentualna mgła, paryżanki na wysokich obcasach. I wino, i noce, i szmery, wyznania miłosne - jakbym musiał odrobić lata w nieładzie, lata młodości i lata dorosłego w PRL.
- Kogo oskarżyć o to ? - Że nie mogłem udać się z paszportem, i zapukać do drzwi Jerzego Giedroycia w cichych ułożonych lotach na skrzydłach do Maisons-Laffitte...
Może i ja jak wielu poetów na oczach dziś nieobecnych, przekazałbym wiersze krzyku ...o Polsce.
Wiesz Jerzy, w pobliżu katedry Notre-Dame zamoczyłem stopy w Sekwanie. - Dumna to katedra, niebo czyściutkie nad nią śpiewało "Paris" za Edith Piaf - była nieobecna, a może mi się zdawało; byłem pijany urokiem.
Wiersze pisałem o Polsce., plusk wody, jakby ktoś pukał do mojego serca, a nade mną malarze sprzedawali obrazy. Nie czułem się obco - uliczny muzyk na akordeonie grał paryskie tanga, przecinała jedynie okrężną drogą tęcza.
I w tym obiegu zaczarowany poniekąd kierowałem się na Wyspę Świętego Ludwika.
Motto: Czy skłonność do szufladkowania to domena otwartego umysłu ?
Recenzja na wybiegu poematu dnia
W wierszu "Człowiek na wzgórzu" poeta umiejscowił się w świetnym miejscu - zielonym otoczeniu skąd idealnie można podglądać życie. Nizać w pamięci kolorowe koraliki wspomnień, wyłapywać chwile, które są świeżym oddechem dla Duszy... Mądrość czerpać z natury. A czego można nauczyć się z życia przyrody ? Autor wiersza nie ma wątpliwości, że są to najcenniejsze lekcje kolekcjonowania doświadczeń, dlatego przyjaźni się z orłami. I słusznie ? W symbolice orzeł to ptak dalekowzroczności.
A właściwie jak daleko widzi ? W idealnych warunkach orzeł potrafi dostrzec niewielkie poruszenie królika z odległości większej niż dwa kilometry, a nawet może dalej !
Wygodnie się położyć wysoko rozmyślać o czasie sklejać to co miłe nie tylko ołtarze zaprzyjaźnić się z orłami.
Czyżby poeta chciał posiadać wzrok orła ? Pewnie tak ! Bo wiedziałby co teraz robi jego dziewczyna z Południa... Może jeszcze śpi, albo biegnie przez miasto ze słonecznym pasemkiem we włosach. A może jest smutna...i właśnie pisze wiersz ? Niestety, tego nie wie ! Ale może poskładać myśli o niej i zapisać kolejną stronę książki tu na leśnej polanie z widoku zielonego wzgórza.
Wygodnie jest na mchu w zapachu jodeł pisać wiersz do dziewczyny z południa
Widać, że pisanie wierszy to jego pasja, ale pragnienia sięgają dużo dalej dlatego autor pisze:
"Ucieka życie jak pory roku"
Ma rację, same marzenia to nie wszystko ! Jeśli nie zaprosi ją na spacer, na koncert do teatru lub na rurki z kremem, albo lody z bitą śmietaną to będzie widział ją za mgłą nawet jeśli jest ważnym człowiekiem ze wzgórza...
* * *
Może dodam jeszcze, że świetny tytuł wymyślił do tej książki "Róże i rzeki". Róże to symbol piękna, miłości, a rzeki - niedostępności i przemijania.
Te wąskie uliczki przechodzę obok prostytutek zaczepiają każdego mężczyznę by nie wątpić w swe piękno - ach te paryskie noce bulwersuje się ktoś w katedrze sowy uspokojone mają tam siedliska a ja niczym retro konserwatysta snuję się z magnetofonem i słucham szlagiery Edith Piaf.
Jest w tym wyborna aktywność Sekwana mruczy jak pijana kobieta - ktoś ją w bramie dopieszcza policja co jedynie w głównych arteriach łapie powietrze syte szykuję pióro by coś zapisać o czerwieni z ust nocy na Ménilmontant to ta sama Edith Giovanna Gassion - kto by przypuszczał że odwiedzę tę dzielnicę Paryża i zatopię się w jej głosie...
i jaka czujność do końca posłuchać Non je ne regrette rien -
Wiersz "Słoneczne sny" pewnie przejdzie do historii pod względem jego powstawania i czasu. Jeśli miałoby być że każdy jej wiersz powstaje 3 - 4 miesiące, to nie trudno zgadnąć, ile Ewa Prusińska - Kolasińska napisze w roku. Jest to dowodem niezaprzeczalnym, że Poezja to nie spacerek w ładnej sukience. Jest to przykład, iż poetka podchodzi do swojej twórczości bardzo poważnie, i skrupulatnie łączy słowa by zostały na tym poziomie jaką i sama wobec siebie wymaga.
Pisze wiersz do swojego ukochanego. Okazuje przy tym zaangażowanie, choćby w tym fragmencie:
W twoich opowieściach są jasne barwy (...) czy pójdziemy razem drogą odkrywców tęczowej wspinaczki ?
A więc zaprasza go na tę wspinaczkę by trudy pokonać. Wraz z liryką łączy postawne założenia, że tak musi być by ta miłość była mocna jak to życie. - Bo jeśli się kochamy to wygramy !
Okrąża najpierw zjawiska powstałe garścią tęsknot. Będąc i kobietą i poetką, wyznaje szczerze że mu wierzy bo inaczej by nie pisała o tym. Oto drugi fragment:
Odpływając muskam porcelanową duszę z płatków składasz serce z żądlących tęsknot rozpalasz aurę w rumiankowe lato...
Tak rozumie to co przed oczyma autorka widzi. Żądli on a ona tego chce, by to rumiankowe lato rozpalał w niej, bo ona jest główną aurą odbioru. To się nazywa czułość wyobraźni.
Pisze poetka: "To się tylko śni"? - Czyżby nie była pewna tych racji ?
To ważny fragment wiersza:
Wiosłowały moje biodra (...) w słońcu dojrzewając kocim grzbietem jak struna z wiersza Herberta celowałam strzałą amora w aureolę twoich obłoków...
Może po tej recenzji uda się poetce więcej napisać wierszy. Namawiam ją szczerze, bym miał takową przyjemność pisać ciąg dalszy z jej twórczości. Może posłucha mnie...
Wiosłowały moje biodra przez dzień i trud w słońcu dojrzewając kocim grzbietem jak struna z wiersza Herberta celowałam strzałę amora w aureolę twoich obłoków...
To się tylko śni...?
odpływając muskam porcelanową duszę z płatków składasz serce z żądlących tęsknot rozpalasz aurę w rumiankowe lato...
W twoich opowieściach są jasne barwy nie mącisz słowem kryształków źródła czy pójdziemy razem drogą odkrywców tęczowej wspinaczki...?
Ps. Wiersz nazwałam - słoneczne sny... (niekoniecznie jest skończony...)
Witam Gospodarza "Widoku z paryskiego okna" i Czytelników - życząc Wszystkim Udanego Roku 2014. Szczególne Życzenia Noworoczne przekazuję dla poetki i pisarki Ewy Prusińskiej - Kolasińskiej, żeby Zawsze Wierzyła w Miłość Zygmunta i, dozgonną jego Wierność !
Niech nas ten Rok 2014 połączy - byśmy byli Zawsze Razem ! Przecież sama wypowiedziałaś Ewunia, że jest to "Miłość Tysiąclecia"!
Poeta i poetka - Dwa Rodzynki Świata... Kocham Cię ! Uwielbiam Cię ! I zawsze będę pod Twoją Sukienką wraz z motylami !
Co do Edith Piaf to napiszę na żywo książkę pt. "Edith Piaf w podróży"...
W trudach ten wiersz powstał. Każda zwrotka miała swój długi czas powstawania. Poetka Ewa Prusińska - Kolasińska była jakby poza granicami Poezji. Codzienność ją dopadła - jak każdego żyjącego w tym kraju, no bo to taki polityczny urok, i ekonomiczny także.
Znam i powody dlaczego autorka zwolniła to tempo. Jest zakochana w poecie. Wybrała go sobie z rozsądku. Na pewno. Ale i kryzys zagląda do uczuć, a nie było i nie ma powodów. Żadnych. Nadwrażliwość jej jest doceniana przeze mnie, bo jestem jej recenzentem. Uczciwie chcę napisać to co w wierszu "W głąb ognia" mogę zobaczyć. Tak. W wierszu wiele rzeczy można zobaczyć - nie tylko odczuć...
Zatem zapraszam do wiersza...
"Delfiny łąk hamaki mój miły a ty włóczysz się za ogniem sny lawendowe pachną w czerwcowych księżycach zatracenie..."
Proszę jak zaprasza swego mężczyznę. On oczywiście pilnuje ognia. Tym ogniem może być palące słońce na plaży lub po prostu rozpalone ognisko, takie inne, bo jest przy tym i ballada i wiersz, i taniec. Ognisko jest miejscem gdzie ludzie skupiają się i radują. O tam w głębi grajek gra na harmonii, to znowu następny gra na banjo, wszystko się zlewa z ogniem. I jest wino gronowe i uśmiech zalotnika, i jest poetka Ewa Prusińska, która lawendą pachnie. Wszystko jest w tym zapachu, ba, pachnie księżyc w czerwcu... lawendą !
"Nagryzam cię miękko jak orzech pękasz w ustach i zębach szlachetniejesz - poezją jak impresją rozjaśniasz tęskne ściany miłości..."
- Jakie erotyczne wyznanie, aż dreszcze dostałem. Co za kobieta: "Nagryzam cię lekko"., tak, on tylko tak pragnie być nagryzany. Bo jest dojrzałym orzechem. To owoc drzewa orzechowego. Wystarczy go dotknąć a szlachetnieje przy niej. Oj, poetka wie co pisze, jest w audytorium uczuć i miłości. Jak ona go musi kochać - aż zazdroszczę. Naprawdę.
"Do traw miękkich jak tratwy sprowadź mnie dosyć łagodnie skąpiemy czułe pocałunki w rozmarzonych liliach wodnych"
Od razu akcentuję na cudowną metaforę. Powtórzę: "w rozmarzonych liliach wodnych"... Tak, poetka chce niczym w trawach miękkich płynąć ciałem z ukochanym. Wręcz prosi go o łagodne dominowanie nad nią, by na trawach jak na tratwie dopłynąć do tych lilii i tam w nagrodę w pocałunkach się skąpać. - To niebywała miłosna część tego wiersza. Nic nie można ująć a zachwycać się, jakże intymną wyobraźnią kobiety.
"I obyś ujrzał między niebem a ziemią zielone oczy feniksa rozwijające się we wrzątku zmysłów
Czy zdążymy utonąć w śniadaniu...?"
Choć poetka po drodze pisze o zielonych oczach - które nota bene ten kolor ma, jak i wzbogaciła egipską postacią Feniksa, podkreślając że tylko "we wrzątku zmysłów", to frapująca jest dla mnie jednak ta puenta wiersza. I mógłbym tu przypomnieć o tej tratwie, gdzie akurat w porze śniadaniowej kochankowie giną. Niesamowite, przyznacie. W miłości odstąpić od życia. Byle byli razem w tej epickiej podróży, w poezji miłosnej do końca...
Motto: "Nikt nie żyje samotnie, i nikt samotnie nie umiera" - - Jan Paweł II -
Są źródła czasu... Nawet gdybyś miał czas nie zliczyłbyś tych nut które płyną. Rzeki prowadzą bieg stanu wyrzeczenia a kierunek jest wciąż ten sam z południa do samej północy.
W legendzie znaczeń każdego z nas osobna nie kujemy w kamieniu czarnej chmury. Nie burzymy gwiazd choć są chwilowo puste w dolinach zielonych westchnień.
Ja jestem północnym wcieleniem rozumiem wzburzone morze. Ty Karolu z górzystych terenów rozumiesz góry i ich kształty. Tak naprawdę to różnicy nie ma pomiędzy nami i lustrami. Ty piszesz wiersz i ja piszę wiersz prawie o tym samym - o "Dojrzewaniu w miłości".
- Czy rzeki umierają ? - Czy góry umierają ?
Tylko poeci... w swoich wierszach.
10.05.2005 - Ustka
W antologii współczesnej poezji polskiej "Dojrzewanie w miłości" - Radom 2000, Karol Wojtyła ma cztery wiersze i Zygmunt Jan Prusiński ma też zamieszczone cztery wiersze. Z tym że wiersz "Sosna" nie napisał Karol Wojtyła a zupełnie ktoś inny, inny ksiądz w latach 20-tych...
Wczoraj był szczęśliwy dzień a właściwie już czas nocy był, i dla mnie i dla autorki wiersza "Jak ptak" do książki "Róże i rzeki".
Poetka Ewa Prusińska - Kolasińska była tak podniesiona pozytywną temperaturą, że udało jej się przekazać swe uczucia do ukochanego mężczyzny. I jest w tym jakaś niesamowita etiuda miłości, bo gdyby nie kochała nie byłaby zdolna tego wiersza napisać. Jakby to powiedzieć, była w transie...
Czyżby nazbierały się takie wewnętrzne prądy i zbliżony instynkt połączenia tych słów za człowiekiem z którym tyle miesięcy przebywa ? Ile rozmów. Ile listów. Ile i sprzeczek - bo tak się u nich rozwija to wspólne Drzewo Miłości. To jakby klimat rajskiego ogrodu.
Zajrzyjmy do wiersza... Poetka zaprasza:
"W satynowej pokusie poranka piaskowej poduszki wróżki moich snów w figlarnym grymasie przygryzionych ust rozpuszczam wodze zadziornej wyobraźni z bonusem skrzydeł ptaka wzlatującego nad parkiem Wolności
Aby cię spotkać..."
Rozglądam się jakby. Wchodzę w te słowa jak do parku. Podoba mi się ta metafora zresztą bardzo świeża - nowa, to "piaskowa poduszka". Naprawdę trzeba być przebiegłym i trafić w sedno... I to się jakoś dziwnie poetce udaje. Choćby i to, "zadziorna wyobraźnia", to jak ogień z ust kobiety do mężczyzny, bo go w tym parku Wolności chce spotkać.
Te starania o miłość się czuje. Poetka nie zwalnia a jeszcze bardziej zanurza się w ten intymny świat dobroci...
"Nurkuję w Dolinie Orła podniebnym mostem czerwonego szlaku w pointach baletnicy z wicherkiem w grzywce stąpam dumnie - w jasnym świetle niczym Mgławica Oriona"
Czy nie ciekawy to fragment kiedy podąża do swojego ukochanego "podniebnym mostem", dlaczego akurat tędy ? Bo i te trudy nie są tajemnicą dla niej. Jest odpowiedzialna i ukształtowana by składać takowe orzeczenia, jak ta rzeczywiście "baletnica z wicherkiem w grzywce", podkreśla, że "stąpa dumnie" jako kobieta, która wierzy tej miłości, bo gdyby nie wierzyła to by takiego wiersza nie napisała. To jestem pewny.
I jakby na dowód zbliżyła się do niego, jest tak blisko, że czują się wypełnieni świadomością, że nikt nie jest w stanie im przeszkodzić. Proszę czytać:
"Białymi słowami zaklęci chłoniemy ciszę W gejzerach zmysłów pląsa duch rozkoszy ssąc z korzeni sok eliksiru miłości..."
Jako ta niewinność nie tylko wiersza ale i rzeczywistości jakże niewinnej, są sobą spowici białymi słowami, chłonąc w sobie tę ciszę namiętności, bo i tak powstanie gejzer i rozkosz, i tu dotkliwa czuciem ta fizyczna potrzeba: "ssąc z korzeni sok eliksiru miłości". Dawno nie czytałem w Poezji miłosnej takiego splotu słów w erotycznej liryce...
Poetka Ewa Prusińska na koniec wiersza pyta się jakby siebie:
"Czy poetę łatwo pokochać ?" - odpowiadam że tak. Odpowiadam za niego - który faktycznie jest poetą.
A ona czekając na jego odpowiedź, "jak ptak szybuję w błękicie nieba..."
Jestem pewny, że on też jest jej ptakiem, i czeka na niego właśnie tam...
W satynowej pokusie poranka piaskowej poduszki wróżki moich snów w figlarnym grymasie przygryzionych ust rozpuszczam wodze zadziornej wyobraźni z bonusem skrzydeł ptaka wzlatującego nad parkiem Wolności
Aby cię spotkać...
Nurkuję w Dolinie Orła podniebnym mostem czerwonego szlaku w pointach baletnicy z wicherkiem w grzywce stąpam dumnie - w jasnym świetle niczym Mgławica Oriona
Białymi słowami zaklęci chłoniemy ciszę W gejzerach zmysłów pląsa duch rozkoszy ssąc z korzeni sok eliksiru miłości...
Jurek, a gdybyś chciał powrócić, to do jakiej Polski… gdzie ona jest ?
Przetapiamy myśli jak rudę żelaza, chcemy uwierzyć że jesteśmy narodem.
Dwa razy uciekałeś z Polski, z PRL i III RP – jaka jałmużna cieni weszła w twój zakątek zatoki bez nazwy.
Kochasz ten kraj (romantycznie), wiem że wrażliwym ludziom jest ciężko skruszyć ziarno prawdy – intymność uczuć na ostrym zakręcie; sucha wierzba płacząca czyta ci wiersze.
Na pewno jesteś człowiekiem Jerzy, malujesz graffitowe obrazki marzeń ręką dziecka niewinnego z nocy układanej.
Bo każda noc jest wróżką, kiedy śpisz wciąż wracając w nicość !
Ewa Prusińska - Kolasińska napisała wiersz "Wiosenny miszmasz" do książki "Róże i rzeki". Gdyby miała wygodny czas, tych wierszy byłoby więcej, to wiem. Pobudza ją do tego jej mężczyzna, ale życie ma najpierw swoje prawa a potem (ten zupełnie inny świat), wręcz baśniowy. W dzisiejszych czasach to wręcz nieprawdopodobnie, by takowa wrażliwość i szacunek do Słowa miało miejsce. Media nam tego nie dają, a polityka wdziera się i układa łapanki jak z zasadzki pająk na swych pajęczynach . Jednak coś powstaje, jak ten czternasty wiersz...
Autorka pisze:
"Uwiodłeś mnie orzeźwieniem bystrej jak potok płynący ze szczytu gór - miodowej poezji wędrowca"
Ten miłosny zwrot do ukochanego jest tak czysty jak źródlane wody. A dlaczego zwie go "wędrowcem"? Bo jest współczesną Penelopą a swojego wybrańca nazwała Odyseuszem. I gdyby się bliżej przyjrzeć, to jest niczym współczesna epopeja ich podobnej miłości i rozłąki jak tamta legenda. Taka ujmująca.
Poetka pisze:
"Smagana słońcem na leśnej polanie zbieram bukiet ze słów pachnący czerwoną poziomką w wiosennym cocktailu dnia"
Tak, ona pisze o nim i dla niego te myśli składa, wręcz żyje w jego żyłach tak prawdziwie, że on ją czuje na odległość, ba, on czuje że jest w nim, taka zawsze kochająca i pragnąca tylko z nim łączyć strofy i wiersza i życia...
I nie jest z tym lepsza ani gorsza, po prostu jest prawdziwą wierną niewiastą. To trzeba mieć w swej naturze. To trzeba się takim urodzić !
Opisuję ten utwór miłosny jako recenzję, jakby to była baśń. Bo autorka tego wiersza jest dojrzała intelektem. Jej Słowa do wiersza są wyważone. To jest pewne mistrzostwo w Poezji... I pisze:
"Wiosna -
kluczem żurawi perłowe obłoki niczym kochanków do siebie przypina kocią bazią zmysłowo flirt z aksamitem skóry leśnej igraszki jak wirtuozowskiego smyczka świerszczy obwieszcza..."
Ile tu zjawisk kobiecej duszy ! Te "leśne igraszki" a "flirt z aksamitem skóry do siebie przypina"., jakby "kocią bazią zmysłowo". - To naprawdę jest Sztuką Słowa, takie rzeczy wydobyć.
Jakby jej było mało, poetka pyta:
"Czy wyryłam twoje imię na pomniku ust ?
Cichy szept płynący dłutem słów zabrzmi jak salwy wystrzał..."
I zaraz odpowiada, za niego, bo on daleko walczy z przeciwnościami losu, walczy by powrócić tam gdzie jego jest miejsce tak strzeżone przez Penelopę ! Odyseusz powinien być najszczęśliwszym mężczyzną świata !
Ewunia, dzisiaj mija 2 lata jak wysłałem do Ciebie list i pierwszy napisany wiersz do książki "Deszczowa Panienka". Akurat w Dzień Imienin mojego ojca, Lucjana Prusińskiego. To ważny Symbol... - Całuję i pozdrawiam
Ustka. 7 Stycznia 2014
_______________________________
Zygmunt Jan Prusiński
KOBIETA NA KRZEŚLE
Ewie Prusińskiej
Krzesło - nieodzowne dzieło.
W kręgu poszukiwań światła jest mi ono bliskie.
Wyróżniam go jak wody płynące z gór. -
Krzesło w chmurach. Tak sobie wyobrażam a na nim królowa nocy, wiąże myśli o poecie. Ozdobna w sukience macha do mnie ręką.
Więc idę do nieba, by ją spotkać prawdziwą. Jej ciało przygotowuje moje wstąpienie - jest dojrzałe i uległe, jak szarotka w skale łapie barwy wiatru.
Kobieta na krześle jest moim obrazem - nawet w nocy widzę jej natchnione oczy. Czuję usta - odblask pożądanej wiosny przy ujściu gwiazd.
7.1.2012 - Ustka Sobota 11:44
Ewa Kolasińska: „Dziękuję Poeto, bardzo podoba mi się wiersz "Kobieta na krześle". Chyba polubiłam swoje niezwykłe krzesło, krzesło w chmurach...”
Ewa Kolasińska: „Współczesny Romantyk obdarzony nie tylko talentem, ale wyjątkową intuicją i szaloną duszą... Twórca wyjątkowych wierszy, o czym mogłam się przekonać:)
Dziękuję za PIĘKNĄ POEZJĘ”
Brzeg. 07.01.2012 – 20:48
Ewa Kolasińska: „Tylko Poeta obdarzony "siódmym zmysłem" mógł z mojego niewinnego siedzenia na tym krześle wydobyć tak wiele...:)
W podzięce za ten trud wysyłam błyskawiczne pozdrowienia do Ustki”.
Brzeg. 07.01.2012 – 18:58
List do Ewy !
Polubiłaś "krzesło w chmurach", ja wcześniej bo Ty jeszcze spałaś lub byłaś gdzie indziej daleko.
Krzesło w chmurach jest symbolem - van Gogh też namalował krzesło, a na nim mężczyznę starganego życiem. U Ciebie jest inaczej, bo Ty na tym krześle promieniujesz, wyzwalasz, a i kokietujesz.
Poeta wszystko widzi. Poeta ma szósty zmysł, a może i siódmy...
Krzesło w chmurach - to będzie tytuł wiersza. Następna przeszkoda którą muszę przejść...
"Teraz już wiem, dlaczego wolę poezję od malarstwa. Ona oddaje rzeczy co najmniej w kilku wymiarach... Malarz zakończyłby swoje arcydzieło dawno. A w Poezji nie ma końca".
________________________
Zygmunt Jan Prusiński
KRZESŁO W CHMURACH
Motto: „Polubiłam swoje niezwykłe krzesło, krzesło w chmurach...” - Ewa Prusińska -
To nie jest tak że krzesło nie rozmawia, nie śmieje się, nie krzyczy.
Mój słuch jest muzyczny - w środku połyskuje światło. Wytworna i z gracją wciągasz mnie w tę muzykę.
Prawie rozskrzydlasz swe uda w gęstych chmurach - akurat święci mają sjestę. Moje ręce czujesz …
Wróciły z zielonych wzgórz na pamięć znają drogę, więc zawieszam je o twoje piersi.
Motto: „Zanim zacznę cię uwodzić siedząc na tym krześle...” - Ewa Prusińska -
W temperaturze między liniami na mapie a zagubionymi lasami, odwieczne poznawanie. Wydmy mi podpowiadają że w śnie przyjdziesz nago przytulisz Erotyk - wiersz.
Jesteś gorąca na odległość czar gołych stóp tańczących wokół ogniska - letnia sukienka śpiewa kwiatami z łąk.
To krzesło niezwykłe pod niebem czeka, że usiądziesz inaczej bym mógł dostać się w głąb zaiskrzenia - pozostać wybranym przez ciebie.
7.1.2012 - Ustka Sobota 17:16
Zygmunt Jan Prusiński
KOBIETA I KRZESŁO
Motto: „Moje krzesło ma duszę... więc bywam w chmurach... tylko nie wiedziałam, że spotkam tam podniebnego ptaka, poetę który ma skrzydła... - Ewa Prusińska -
Wybryki wiatru nad morzem dzisiaj jakby opętały go. Trochę mi przeszkadzał myśleć, a szczególnie układać słowa.
Wybiegłem na przywitanie - zdawało się że nadejdziesz. Byłem jakby roztargniony, nawet Barry White nie pomógł.
A przecież „Let the Music Play” rozbiera mnie doszczętnie. Lecz dziś królewskie krzesło, królowa nocy na nim zasiądzie.
- Jestem na służbie jak sowa - umiem czekać na miłość...
List do prof. Karola Zielińskiego Uniwersytetu Jagielońskiego w Krakowie
@skrent
Drogi Mistrzu Zbawicielu Nieba i Ziemi...
Byłem stąd daleko ale bliżej Pana. Kielecczyzna we mnie się obudziła: Radom - Szydłowiec - Skarżysko...
Pan mi tu stroisz Dzień Narodzin i Dzień Wesela, czyżbyś mi nie wierzył Panie iż pragnę tego Poślubienia !? Jeśli nie ta no to która ? Czy myśli Pan że ja w takowe uśmieszki zaglądam jak do studni pełen obaw, że szczęście bywa po Śmierci ?!
Póki piszę "Mojej Ewuni" - to znaczy że jej wierzę i to ona powinna być przez to szczęśliwa - może niematerialnie, ale ja piszę i opisuję kobietę zupełnie inną od niej samej. Ona ma przewagę nad tymi które mijam na co dzień. Ale ja jeszcze bardziej w niej znajduję tę głębię by udoskonalać to co jest "moje". Bo jeśli kiedyś (to moje wyschnie) to zostaną wiersze ale też jak liście wyschnięte. Zatem to niezależne jest ode mnie a od niej samej.
Panie Karolu, pisze Pan że gołodupiec poecina taki jak ja nie jest wart żadnej kobiety. I ma Pan rację. Bo co ja mogę dać kobiecie ? Wiersze i spermę, i to wszystko. Ale ta kobieta miała milionera, i co on jej dał ? Zdradę ! Więc co jest lepsze, miliony i zdrady czy moralna czystość i na niższym poziomie egzystować w zwykłym prostym szczęściu dwojga ludzi.
List do prof. Karola Zielińskiego Uniwersytetu Jagielońskiego w Krakowie
@skrent
Dzień dobry Mistrzu !
Tak się składa że mam smutną rocznicę - bardzo osobistą, bo dzisiaj mija jak 18 lat temu (10 Lipca 1994 r.) wróciłem z emigracji politycznej z Wiednia, po blisko 13 lat spędzeniu tam zupełnie innego życia... Muszę z tej okazji napisać wiersz.
Panie Karolu, dlaczego ludzie ingerują czyjeś życie, na dodatek w dramatycznych kolorach ? Ludzie więcej mają do powiedzenia od samych zainteresowanych sobą. Przeżywam takowy rozkwit wtrącania się - a przecież to decydują o tym dwie osoby: on i ona, to znaczy Zygmunt i Ewa.
Czy wolno w tym zdziczałym kraju być zakochanym ? Nie wolno. To wręcz ustawowo zabronione. Polak musi być smutasem ! Czy widzi Pan tam w Krakowie szczęśliwych ludzi zakochanych ? Nie. Bo w Krakowie muszą być sami smutasy, nawijacze - teoretycy...
A ta miłość, powinienem napisać przez duże "M" jest autentyczna. Ba, jest naturalna, wszem dojrzała, inteligentna. A ludzie chcą nam przeszkodzić coś naprawdę wartościowego ale tylko w naszych obopólnych wymiarach.
A może nie wolno w tym kraju być szczęśliwym ? Nie do Pana piję te treści - ja mam na żywo pewne osoby, które z zazdrości przeszkadzają. Po prosu one, te osoby mruczą a my co mamy zrobić i tak to dokonamy.
Pisze Pan o czasach dawnych - choć w seksie się nic nie zmieniło. Ba, tamtejszy seks był bardziej wolny aniżeli dzisiaj.
Piszesz Pan, cytuję:"Dlatego mówisz Pan: Jestem poetą, a masz pan na myśli "Noli me tangere". Przy czym Pan może dotykać, bo zrobi to ciałem materialnym, natomiast Pana ciało niematerialne (poetyckie, nie jest osiągalne do dotyku przez byle kogo. Podkreślając swoją poetyckość bytu, podkreśla Pan wyjątkowość i nieosiągalność".
Tycjan nieźle to wykombinował na obrazie tę Magdalenę i Jezusa. Czy nie myśli Pan że była nieziemsko podniecona iż każdy by się tej kobiety przestraszył ? Na kolanach kobieta prosi o miłość, i zostaje odrzucona. Jezus wręcz jej mówi: "Nie zatrzymuj mnie"...
A moje ziemskie posłanie dla Ewy szykuję ja - nie kto inny, i chcemy dla siebie żyć zupełnie inaczej od innych śmiertelników, bo nas łączy moralność i odbiór czystości. - Czy jest w tym jakieś ryzyko ? Nie ma...
List do prof. Karola Zielińskiego Uniwersytetu Jagielońskiego w Krakowie
@Skrent
Panie Karolu, ja bronię kawał dobrej Literatury polskiej.
Nasi okupanci współcześni chcieliby Ją przykryć liśćmi by zeschła wraz z nimi. I nie chodzi mi że akurat pisze Pan o mojej twórczości.
Jest Pan boski jak onegdaj Cezar...
Oto następny fragment dla pokoleń...
Autor: Karol Zieliński
Pisze Pan prawdziwie i pięknie, że Pan szuka w kobiecie "głębi by udoskonalić to co jest w niej pańskie". To są gorzkie ale dojrzałe myśli i zgodne ze stanem faktycznym, jaki czasem bywa w miłości. Oczywista, miłość jest stanem efemerycznym, niepewnym, tak jak niepewne jest w ogóle nasze istnienie, ale człowiek jak tonący chwyta się brzytwy i szuka czegoś sensownego w swym istnieniu, żeby się tego uchwycić, choćby było ułudą. Ale powiedz Pan, jak się to dzieje, że pewne pary wyznając sobie co godzina gorące uczucia miłości rozstają się już (z niesmaku) po dwóch tygodniach, a inne pary nigdy do siebie nie mówią o miłości, "kocham cię" i przeżywają z sobą całe życie, do śmierci ? Wiec chyba istota tego stanu (zwanego miłością) nie leży w nazewnictwie i w definiowaniu przeżyć. Gdyby tak było, to pisanie wierszy wyrażających miłość do drugiej osoby, byłyby albo wyrazem głupoty, albo powinny by zabronione.
Co do przykrych i osobistych przeżyć, jakie spotykają Pana w dwójnasób częściej niż innych ludzi, to dzieje się tak dlatego, że czujesz Pan w sobie "pomazanie" naturą wyższą (tak jak to odczuwają mistycy) i nie umiesz Pan ukryć w sobie "drugiego ciała króla", co partnerki wprawia we wściekłość i prowadzi do zniechęcenia. Zauważ Pan, że w stosunkach z nowopoznanymi ludźmi idzie Panu całkiem normalnie i dobrze, dopóki się nie dowiedzą, że jesteś Pan poetą. Gdy się dowiedzą, to spoglądają na Pana nieufnie, z rezerwą, jak na wariata. Oczywiście nie wszyscy, bo reakcje są różne w zależności od statusu, pozycji i wykształcenia.
Ja czasem mam wątpliwości, czy wszystkie pańskie wiersze są pozbawione akcentów banalnych, bo w niektórych się to zdarza, ale patrząc na dotychczasowy ich całokształt, muszę przyznać, że tych "poetyckich banałów" frazesów etc. jest mniej niż np. u Różewicza.
W każdym razie nie żałuję, że biorę udział w rozmowie z Panem, bo potrafi być interesująca. Często też trafiam na wiersze ludzi piszących podobnie jak Pan i nie wiem od czego to zależy, ale czuje w nich pozę, pustkę, i fałsz - a u Panie nie. Czuję, że "tamci" zasiadają do napisania wiersza (np. na konkurs) - (a teraz napiszę sobie o "miłości") nie mając nic do powiedzenia oprócz oczytania się cudzymi wierszami w szkole albo na uniwersytecie. No, takich wierszy to można napisać wagony. Natomiast u Pana grają takie tajemnicze względy, o jakich wspomina Różewicz, że tajemniczy sens zależy od wewnętrznego kleju, który nadaje sens pierwocinie zdania (które jeszcze nie jest zdaniem i dopiero się rodzi) i kiedy jego "maźnięcie" w pewnym miejscu ustaje, tak następuje przerwa i napięcie uwagi umysłu oczekującego i pytającego "co dalej". Jest o pytanie o sens, a skoro "pierwocina" jest ledwie zarysowana i niejasna, umysł ma szanse rozpoznać "nowe światy". "Nowe światy" za pomocą słów starego języka. Tej "przerwy" następującej po "pierwocinie" zdania (które by mogło być całkiem logiczne - ale i banalne - gdyby Pan - autor - "wiedział" co dalej) by nie było, gdyby autor "wiedział co chce powiedzieć, czyli miał na podorędziu zestaw poetyckich kłamstw i frazesów (szkolnych, uniwersyteckich etc.), czyli robił wiersz, jak szewc buta na kopycie i nie dbał o resztę ("niech gadają, że jestem poetą, to, może dorobię parę groszy a resztę mam w dupie").
Panie Karolu chciałbym zarobić na chleb z mojej Poezji, ale ja nie umiem mieć tupetu i łokciami się rozpychać do złotych źródeł. Nie zapominaj Pan że jestem Polakiem a nie żydem, więc satysfakcja z pisania jest na tyle ważna, że piszę autentycznie - nie na wzgląd pieniądza.
To są inne siły pozaziemskie które mnie do tej poetyckiej dziury pchają...
List do prof. Karola Zielińskiego Uniwersytetu Jagielońskiego w Krakowie
@Skrent
Pisze Pan: „Natomiast u Pana jest tak, że powstają "przerwy", bo Pan nie wiesz co to jest miłość (bo już porządnie Pana poraniła i wiele razy zwiodła), stajesz Pan ślepy, nagi i niemy, jak żebrak i przed miłością zupełnie bezradny. Pan nie wiesz co to jest miłość, Pan się dopiero chcesz dowiedzieć. Jak Pan napisał, "znajdywać w niej głębię, a w niej to co pańskie".
Z pańskiego ostatniego pisania wynika, że co rano w pańskim umyśle, w pańskim świecie wewnętrznym krzesła są złote i są zarazem dziewczynami. Zresztą z daleka można pomylić stojącą na wzgórzu, na wydmie, rozebraną dziewczynę z rozkraczonymi do słońca szczupłymi nogami, z krzesłem. Zresztą wielu ludzi jest podobnych z natury i z wyglądu do przedmiotów domowego użytku. Np. grubas może wyglądać jak wieli sagan, suchotnik często jest utożsamiany ze stołkiem, pucołowata kobieta, albo cycata, z jakimś garnkiem, wiotka dziewczyna z gałązką, ze źdźbłem żyta, chłopiec w berecie z młynkiem do kawy, matka z bieliźniarką, ojciec z dwudrzwiową szafą, dziadek ze stojącym, gderającym zegarem, babka ze starym zażółconym sedesem (gdyby miała spróchniałe zęby). A propos, dobrze takie kontaminacje opisał w swoim tomiku pijaka, Staszek Franczak. Np. budzi się rano i leży na podłodze, jako kurz. Żona chodzi po nim i pyta, dlaczego tu tak brudno (coś w tym stylu). A wiec nie wszystko w umyśle poety jest irracjonalną aberracją. Czy chcę przez to powiedzieć, że miłość, zarówno w umyśle człowieka normalnego jak i poety jest złudzeniem - chyba tak. Im jestem starszy, tym wyraźniej to widzę. Chociaż niektórzy też mnie chcą swatać, bo mówią, że wiele jest kobiet spragnionych miłości. Ale nie - moim zdaniem wiele jest kobiet spragnionych sponsora.
"Dziewczyny "rosną na naszych łąkach, jesteśmy ich pasterzami, a z rana dziewczyny szczerozłote, uśmiechnięte zorze".
To nie tylko pańskie dziewczyny ale i moje i nasze i każdego faceta. Wszyscy tak mamy i dlatego jest Pan wyrazicielem tęsknoty za prawdziwością uczuć i odrobiną czułości. Ale... "a potem przyszło życie zwykłe i tą robótkę zrobił czas..." I tu jest pies pogrzebany, tu jest meritum sprawy, że "miłość" nie potrafi pokonać niszczących efektów czasu. A gdy je pokonuje, to jest już wszystko niepotrzebne, bo przepadłe w przeszłości, której się nie da przywrócić, poza czasem.
_____***_____
Czy może mnie Pan wytłumaczyć, dlaczego nie lubią Pana ? Ba, dlaczego nas obu nie lubią czcigodni władcy tego świata ? Bo piszemy o Miłości, bo Pragniemy jej jak wody. A armia szatanów nie potrzebuje nauk teoretycznych tylko prosty walunek do celu.
Panie Karolu, to świetny fragment łączenia człowieka z rzeczami czy przyrządami domowymi. Pan moje Krzesło - Krzesła w Poezji wyczuł. Tak. Jest Pan inteligentnym i rzadkim sędzią w Literaturze. Przecież ja nie kłamię tak jak pisze w wierszu "Krzesło w chmurach":
To nie jest tak że krzesło nie rozmawia, nie śmieje się, nie krzyczy.
Odgadł Pan moje wnętrze w tych krzesłach... A ten taki świeżutki wiersz pt. "Magiczne krzesła":
W tych ciałach się goszczę ostatni z błękitnych romantyków zapomniany wędrowiec
Bo Pan i ja to tak naprawdę jakbyśmy w lustrze stanęli, podpowiedziałbym: Mistrz i Uczeń...
Długo czekaliśmy na następną propozycję z twórczości Ewy Prusińskiej - Kolasińskiej, przyznam że denerwowałem się czy to tylko był wiatr poetycki czy wiaterek. Ale nie, poetka jest ambitna i udowadnia swoją miłość do Literatury. I oto mamy jej 13-sty wiersz pt. "Tęcza w Dolinie Olch". Solidny to wiersz, wypracowany, bo poetka nie płynie na tratwie...
Stałem się w takiej roli że jestem nadwornym jej recenzentem. To i trochę mi przeszkadza, bo chciałbym i negatywną krytykę tu wyłożyć, ale nie mam powodów. Autorka ma dyscyplinę i kulturę co do Słowa. Z tym chyba człowiek przychodzi na świat. Ma ów instynkt piękna i potrafi zawładnąć swoją oryginalną wyobraźnią.
Więc omówmy po części ten zaproponowany wiersz... Zaczyna od motta z wiersza Emila Zegadłowicza. Przyznam że podsunąłem jej fragmenty jego twórczości, i proszę przyjęła chętnie by mistrza z ubiegłego wieku zaprezentować, jakby podbudować się że da sobie radę.
Poetka pisze:
"W słupieckiej Dolinie Olch rozświetlonej sławą piewcy Josepha Wittiga w porze topnienia śniegów zamieniam słowa - nasączone miodem i kroplą piołunu na modlitwę o złoty deszcz z nieba"
(Joseph Wittig - wybitny teolog, poeta, piewca Ziemi Kłodzkiej, autor Kronik Nowej Rudy i Słupca).
I tu poetka poczyna metaforycznie udowodnić że jest na dobrej drodze w sztuce układania słów. Takie malarskie impresje. Czy mogę się przyznać do tego że od ubiegłego roku widziałem w niej tę wrażliwość namawiając ją by spróbowała pisać, a ona od razu jakby ze szczytu, nie na szczyt a od razu od pierwszego wiersza zaskoczyła mnie ?
Poetka pisze swojemu mężczyźnie, wie jak jest czuły na miłość z jej strony:
"Niebo z dołu podpływa surową czerwienią wirtuoz powietrze drga na skrzypcach westchnień... z wiatrem chłoniesz jej zapach kropel miłości nawilżonych łzą romantyka..."
Tak, nazywa go romantykiem, no bo trafniejszej nazwy nie ma. Ale i ona jest romantyczką, zatem idealnie odnaleźli się i trwają w swej miłości. Poeta i poetka. Cóż lepszego w życiu osobistym dla nich. A jakież to wyznanie: "z wiatrem chłoniesz jej zapach"...
Spieszy poetka dodać:
"Szukasz jej śladów w bliskości wiersza Nie znanych wzruszeń w pożarze nocy płonące lody gasisz udręką kapłanki idącej w stronę wiosny"
Tak, jej kochany powinien płonąć wręcz ze szczęścia. To naprawdę w historii Poezji niesamowite wyznanie: "w pożarze nocy płonące lody gasisz"...
I spieszy dodać, podkreśla to uczucie:
"o różowej mgle nad nami wypełniającej wszystko Ziemia przyspiesza rytm... a ty jakbyś mnie znał od zawsze..."
Można mnie podejrzewać tylko o to, że jako recenzent zbyt łaskawy jestem dla poetki Ewy Prusińskiej. No proszę innych o swoje zdanie, czy nie mam racji, iż w polskiej poezji wyrasta ciekawa osobowość i ważne jej wiersze dla Literatury pięknej ? - Piszcie krytycy, macie prawo !
Motto: "Dopiero w dzielnicy mroków znikł cień, — teraz idzie Dziewczyna sama, bez towarzysza. Sama, jedna..." - Emil Zegadłowicz -
W słupieckiej Dolinie Olch rozświetlonej sławą piewcy Josepha Wittiga w porze topnienia śniegów zamieniam słowa - nasączone miodem i kroplą piołunu na modlitwę o złoty deszcz z nieba
Niebo z dołu podpływa surową czerwienią wirtuoz powietrze drga na skrzypcach westchnień... z wiatrem chłoniesz jej zapach kropel miłości nawilżonych łzą romantyka...
Szukasz jej śladów w bliskości wiersza Nie znanych wzruszeń w pożarze nocy płonące lody gasisz udręką kapłanki idącej w stronę wiosny
Zasnęłam i śniłam...
O delikatnej woni nad doliną czasie płaczu i śmiechu pieszczot i rozłąki o różowej mgle nad nami wypełniającej wszystko
Ziemia przyspiesza rytm... a ty jakbyś mnie znał od zawsze...
Chcę, planuję napisać książkę o sobie, trochę autobiograficzną.
Przez tyle lat pisałem komuś, innym a zapomniałem napisać filozoficzną książkę o sobie.
Tytuł książki "Mężczyzna z kryształowego sadu" - owszem pisałem czy zacząłem pisać jeszcze będąc na Emigracji w Wiedniu. To tam w piątej dzielnicy Wiednia na drugim piętrze od strony ulicy Wiedner Haupstrasse 112 m 17, nieraz w oknie spoglądając miałem naprzeciwko przez ulicę kościół ewangelicki, burdel - jako lokal całodobowy i biuro Caritas. Na dole w podziemiu jeździły tramwaje, nie było ich głośno słychać. Tramwaje wiedziały że tu mieszkam i nie wolno hałasować kiedy pisarz pisze...
Zostawiam chwilowo te książki które piszę jednocześnie kilka i skoncentruję się zupełnie w innym kierunku, może mi się uda, nie jestem pewny że ją skończę sukcesywnie dopisując to co było w moim życiu ważne.
Pozdrawiam
Zygmunt Jan Prusiński - Sowiński
Ustka. 11.01.2014
_____________________________
Zygmunt Jan Prusiński
W EROTYCE ZASNĄŁ...
W erotyce zasnął poeta wydostał się z powierzchni i znikł poniżej głębiej jakby wodorosty go wołały a na szpicu wyschniętej pamięci z ust ptaka kobiety nieistniejącej samoczynnie wabiona okruchami z tamtej jesieni kiedy trzaskały gałęzie zupełnie niepodobne do minionych przypomniałem sobie o umorusanych gawronach może i lepiej że nie wróciłem do tych schodów gdzie nikt na mnie nie czekał choć taki byłem gorący.
Odbijam się piłką bez powietrza pnie klną wyrażając aprobatę wyschnięcia - czasem przystanę złapię fragment powietrza rozbudzę tudzież odblask zgniłego wiersza jak jabłko nie zerwane o czasie.
Migoce jaskółka tak wspaniale tańczy w locie siadłem cichy jak cmentarz w trawie trochę dalej od domu w którym nikt na mnie nie czeka.
11.1.2014 - Ustka Sobota 21:31
Wiersz z książki „Mężczyzna z kryształowego sadu”...
Mój spacer jest tak cichy jak popołudniowe pragnienie kobiety którą mijam oglądając się za nią że może ją znam albo dopiero poznam że nie skłamie jak ma na imię rozmawiając ze mną zbliży uda słoneczne zainteresuje się samotnością w moich oczach przytuli rękę która zwisa gałęzią czułą powie wprost: "chodź ze mną"...
Zaprowadzi mnie gdzie ciepłe ściany i nalane wino na stole i będzie rozdawać uśmiech jeden a później trzynasty a wewnątrz błyski niczym spadające gwiazdy rozgrzeją umysł płynącej rzeki by nagle nago powrócić roztańczyć po części za częścią to co jej się należy być gościnną.
Obejrzałem się za kobietą nie wróciła do mnie - była w tym odchodzącym miejscu coraz mniejsza a chmury gęstniały i robiło się w moich oczach ciemno...
11.1.2014 - Ustka Sobota 22:23
Wiersz z książki „Mężczyzna z kryształowego sadu”...
Jestem w skorupie nieba odnoszę się do wybranej topoli smukłej jak cień samotnej kobiety nie wiem czy akurat teraz czyta mój ostatni wiersz kołyszący się z falą nastroju trochę uspakajam kolor niebieski moje oczy są niebieskie świecą głodem miłości i tak przystanki puste i stacje zarośnięte wysokimi trawami a przecież i one mają prawo żyć bo taki jest podział ról istniejących i mniej widocznych pod i nad sączy się pragnienie które spijam w erotyce mego świata.
Żeby istnieć i zostawić ślad poniekąd staram wywołać punkt który po chwili rozbrzmiewa harmonijną linią - tam układam świecące kamienie jak zwrotki wiersza który może obudzi wnętrze kwitnącej kobiety w nocy nie będąca skąpa rozchyli nogi bym mógł zbliżyć się całym sobą i tak pozostać w niej.
Dlaczego palę moje wiersze tego nie mogę zrozumieć że ich istnienie jest zwierciadłem mego istnienia.
11.1.2014 - Ustka Sobota 22:55
Wiersz z książki „Mężczyzna z kryształowego sadu”...
Listy z daleka, nr 72 Numer ukazał się w listopadzie 2009 roku.
W dzisiejszym numerze:
W dziale Poezji znajdą Państwo wiersze Bogumiły Olanieckiej z Hiszpanii, Jana Śliwańskiego z Niemiec, Małgorzaty Derwalis z Belgii, Zygmunta Jana Prusińskiego z Polski, Romualda Mieczkowskiego z Litwy, Krystyny Podzimskiej z Polski.
Złote koła
Ktoś się przeszedł po moim ogrodzie dziś
przedpołudniem. Być mógłby to kot albo też
wiatr. Złote koła wytańczył w głowach traw
wypłowiałych. Usiadłam w słońcu i myślę...
Stałam tak kiedyś w wydeptanym przez kury życie.
W kapronowej białej sukience i takichże kokardach.
Mamusia się zagniewała, że zboże zniszczyłam.
Ciocia Halina pstrykała zdjęcia - na przyszłość!
Leokadia Komiaszko, Litwa - Belgia
_________Ps. Miło jest przeczytać, że gdzieś poza krajem drukują moje wiersze...
Okno otwarte niech trochę świat usłyszy że czcionka maszyny nie odpoczywa wbija się dźwięk jednostajny ten co za oknem mieszka podobno jest pisarzem jego książki leżą na parapecie możesz przyjść zrobić zdjęcie pochwalić się że go znasz a jeszcze jak z nim wypiłeś kielicha to opowiedz to wnukom niech legenda zostanie po nim żywa.
Obecnie odpoczywa poeta myśli o przyszłości której nie ma w czasie pory deszczowej nadsłuchuje rynny w pieśniach - nawet lubi to brzmienie bo wreszcie coś żyje w tej stagnacji społecznej gdzie każdy mądry mądrzejszy od drewnianego płotu lgnie za swoim ja - a to ja to nie ty kobieta nie doszła nie pokochała go w rannej modlitwie,
Podobno ostatnio widziano twórcę szlakiem sosnowych ścieżek miał coś pod ręką ale nie wiadomo co - jakby poszedł z tajemnicą w ciemność.
12.1.2014 - Ustka Niedziela 5:14
Wiersz z książki „Mężczyzna z kryształowego sadu”...
Powiewa trochę skutecznie odbieram poczęstunek dajesz mi wszystko co możesz dać opieram się na humanizmie co warto wziąć nie maskując się w przyzwoitość to i nawet nie pasuje lata idą prędzej niż kalendarz a przecież usta moje są zdatne podwyższyć temperaturę okolice czułych miejsc to jak czuły wiersz napisany jednym palcem.
Jestem poetą ulicy wkładam rękę pod sukienkę szukam to co zgubiłem przed wielu laty w tym zwariowanym rejsie doszukuję się impasu - jakby blues grał mi specjalnie o niedorzeczności cywilizacji która próchnem się stała tylko ludziom się zdaje mnie zupełnie inaczej zamiera styl - kultura i honor.
W bagnistym dorzeczu nie ma nic do rzeczy uwiera spowiedź skazańca co jedynie to za tymi polami kobieta ni zamknięta ni otwarta jęczy samotna w łóżku masturbując swój narząd.
12.1.2014 - Ustka Niedziela 10:41
Wiersz z książki „Mężczyzna z kryształowego sadu”...
Odbieram ciebie inaczej za bardzo pobiegłem w przyszłość zapominając o teraźniejszości. Przepraszam za to co nam nie wyszło rozłąka to jak instrument trzeba wciąż stroić by nie zasuszyła się trawa gdzie spoczywałaś. To jest we mnie - ta głębia ma skróty by zbliżyć usta twoje.
Wspomnienia bolą - krwawi pejzaż rozglądam się jakbym czuł że idziesz w moją stronę. Morze jest ciche i niebo jest ciche układam lirykę by nie zwątpić że miłość jest nagrodą - wspólną przestrzenią pieszczot tak by się dotykać i cieszyć się na zapas aprobatą że słowo (razem) nie będzie tylko w wierszach.
Połowa stycznia - stoję na przystani oglądam taniec mew i czuję że jesteś ze mną i tak zostanie na zawsze.
13.1.2014 - Ustka Poniedziałek 11:49
Wiersz z książki "Mężczyzna z kryształowego sadu"...
Pracowita jest poetka Ewa Prusińska. Mamy następny jej wiersz "Taniec łabędzia"... Jest teraz pewniejsza siebie, i to jest do pochwalenia, i ja się cieszę że złapała i finezję i zobrazowania łączenia strof, gdzie nie ma sztucznego (inwalidztwa). To że pisze wiersz w kilka dni, to dobrze. Niech się nie spieszy, przed nią cudowny czas, być inną kobietą, bo Poezja i uszlachetnia i kształtuje - jak strumień potoku, kamyki.
Pozwólmy zrozumieć jej słowa:
"W uwodzicielskiej scenerii ponętnej rudawki - miasta z kuszącymi wzniesieniami echo niesie poetycką fantazję o dziewczynie zaklętej w łabędzia..."
Rudawka to ona, a miasto to Nowa Ruda. Stamtąd pochodzi. Ma silne korzenie, bo wiadomo: dzieciństwo, szkoła podstawowa, okres dziewczyny dorastającej, matura i, szczegóły mają tu silną podstawę by wrócić tam, przecież rosła z tym miastem. To dobra modlitwa i uroczy stan psychiki.
Kojarzy sobie że tam był jej ukochany chłopiec, to się czuje:
"Usiadłeś na ławce pod starym dębem w dymnej zasłonie kopalnianego szybu czerwienią żaru łzą liryki - dotykasz serca baśniowej Odetty"
Dobrze że poetka nadaje ten klimat, że Nowa Ruda to kopalnie, w krajobrazie miasta. Ta ławka jest i dzisiaj pod tym dębem. Wcale się nie zmieniła. Nie starzeje się... Pewnie kiedyś tam powrócą by na niej usiąść, jako goście - wraz (z łzą liryki). Autorka wiersza prezentuje ważny szczegół, kiedy pisze: "Jej taniec
etiudą uczuć baletem na niebie odlatującego ptaka pocałunkiem księżycowej przysięgi poza granicą krainy korzeni"
Ale jest strofa wysokiego lotu:
"W jeziorach oczu topisz zachwyty fenomenu Czajkowskiego dzieła Czy w walce dwóch światów masz klucz do miłości tysiąclecia ?"
Czy ma ów ulubieniec klucz to zapewne tak, poetka by o tym nie przypominała. Przecież to się czuje jak go zaprasza do tej miłości. I on o tym wie, choć zamieniona jest w łabędzia to z nią tańczy w tej intymnej poezji wyznań, obustronnej. Warto poczekać na następne wiersze. Miłosne wiersze do mężczyzny odnalezionego w pewnej nieznanej Zatoce Delfinów...
Motto: "ogród nawodnionych słów poezji" - Ewa Prusińska Kolasińska -
Ten szept z gniazda wywołany w gęstych drzewach okrywam cię sławą z nawarstwionych uczuć bielik krąży daje krótki dźwięk nad twoją głową jakby pilnował w obcym kraju - moją prośbę przyjął...
Mam prawo martwić się o ciebie czy idziesz w czółenkach czy zimowych trzewikach żebyś powróciła do naszego świata nie zmieniona wciąż poetycka bo tylko taką pożądam w tym roku.
I stanie się modlitwa drzewem białym a leśne strumienie dokona odblask świateł gwiezdnych w nauce o miłości pomiędzy nami co zwiąże już na wieki przysięga przyrzeczona.
Rozniesie się ta wiadomość nad polami gdzie tyle zgody rozkwita naraz...
Posłuchajmy morskiej muszli z niej wiele się można nauczyć.
17.1.2014 - Ustka Piątek 00:15
Wiersz z książki "Mężczyzna z kryształowego sadu"...
Profesor Uniwersytetu Jagielońskiego Karol Zieliński pisze...
serdeczny list
od: skrent - Ale Literatura
data:2014-01-30 15:58:12
Panie Zygmuncie, darzę Pana szacunkiem i traktuję Pana i pański talent, pragnienia i rozumienie świata z ogromnym szacunkiem. O podziwie nie mówię bo jak Pan wie, każdy uczciwy człowiek sterany życiem i zszarpany jak my, jest godzien podziwu i ma w sobie nietuzinkowe myśli, choćby na pierwszy rzuty oka się wydawały banalne.
Pojmuję pańskie wiersze i pańską szarpaninę, i pańskie przepychanie się przez Saharę, przez oceany banału które wlewają się w nas jedną stroną a wylewają drugą - pojmuje to wszystko jako głęboko zakamuflowane przed Panem, przede mną, przed czytelnikami posłannictwo, niektórzy powiedzieliby, przekleństwo prometeizmu. Prometeizmu który jest losem, który leży poza pańską wolą, umiejętnościami, intelektem i twórczą-duchową mocą-niemocą. Co więcej, te bidne pańskie wierszyki, im bardziej są spłakane, szczere i bidne, tym więcej są profetyczne i prometejskie, oto Zygmunt Prusiński pcha jak Syzyf pod górę głazy nonsensu, kopany przez Los, a muzy na parnasie się z niego natrząsają i śmieją (tak to czuję i tak widzę na tle innych, równie próbujących wyrazić swoje zwątpienia poetów), a on, ten Syzyf i Tantal nic sobie z tego nie robi, albo robi, tylko nie daje poznać na zewnątrz, cierpiąc kopniaki na dupie i pragnienie winnego grona które mu wisi koło wargi i nie może go dostać i nic sobie z tego nie robi, nie skarży się jak Chrystus, ile ku figur retorycznych i wszystko na próżno, bo sens tego, czy jest to rzeczywistym prometeizmem i jakim prometeizmem, będzie widoczny dopiero za jakiś czas, i oby był widoczny.
Toteż powtarzam, obserwując to co się fizycznie, rzeczywiście i poetycko, koło Pana i z Panem dzieje i w pańskich wierszach również, widzę... Skoro jestem ostrożny i "WIDZĘ" - dlatego nie jestem skory i prędki do konkluzji. Mam co do Pana poezji intuicje, że nie jest byle jaka, to znaczy, że nie jest tylko ziemskiego pochodzenie, lecz również ma pierwiastki wieszcze, jakby była tubą zaświatowego głosu, bez pańskiego udziału, który jest tylko heroldem etc. Bo inaczej, skądżeby ten maniacki i dziwaczny napęd ?
Życzę Panu jak najwięcej tego napędu, oby muzy te stare dziwki, dały Panu, żeby obsypywały Pana brylantowym proszkiem. O złote serce "głupiego" poety, że też się Panu chce, to dowód z nieba ! Drogi Panie, jak doskonale rozumiem że Pan rozmawia z Jahwe, że nie wszystko w pańskim cierpieniu na pierwiastek ludzki ależ ile w nim pragnień Asmodeusza, dobrego szatana, który by chciał zająć miejsce tego ustczanina, kryminalisty z pięcioletnim wyrokiem, który ma żoneczkę jak marzenie, zakochaną w nim po same uszy. Tak, zgadzam się, że to jest najcenniejsze ludzkie szczęście, ale nie dla Pana, nie dla psa kiełbasa. Bo któżby prometejskie wiersze pisał. Oby sam Zeus kiedyś, oby już niedługo spuścił na Pana głowę omroczenie zrozumienia, tego co Pan teraz trochę robi po omacku, bo nie wierzę, że tę enigmę - ENIGMĘ, to sam z siebie wykoncypował - czuję to siły wyższe. No chyba, że to Pan wymyśla, to byłby Pan największym poetyckim skurwysynem, większym niż Canaris. Bo wie Pan, to by już była piętrowa perwersja, żeby nie wydupczyć kobiety, po to, żeby więcej cierpieć i mieć o czym pisać ?
Gdyby tak było, to ja sobie zamawiam u Pana pierwszeństwo do prawa opisania tej kryminalnej historii w historii literatury. A propos, nie znam takiego wypadku, bo każdy normalny chłop zamiast pisać wiersze, łapie za kuciapkę i chono za stodołę. A Pan nie !... a Pana brylantowym proszkiem horacjańskie Muzy sypią, żeby Pan cierpiał za miliony milionów mężczyzn pozbawionych kobiecego ciepła, którzy zamiast się kochać z kobietą - to, odepchnięci przez te sekutnice i megiery, konia biją. A propos samogwałtu, to pańskie wizje poetyckie niebotycznych krzeseł z siedzeniami ukrytymi w chmurach, są archetypami samogwałtu. Salve !
Drogi Mistrzu, dziękuję za list – jest tak obwity treścią że nie sposób pisać powierzchowne tylko grzeczności o miałkości współczesnego człowieka. Czy dziś w ogóle paramy się mądrością życia ? A jakie mamy szansę mówić o miłości, a kto jeszcze mówi o miłości i uczuciach ? Powinienem jednak przyjść o te 200 lat wcześniej – jeżeli takowa szansa jest tylko jedna w historii każdego z nas, to jednak wolałbym. Jest Pan mężczyzną więc rozumie mnie, że w świecie literatury opierało się to, iż pisarza czy poetę świat pragnął, był jakby częścią tego świata. Dzisiaj jest tylko mgła i dziwactwa sknoconej cywilizacji. Pęd do niczego, prędzej do zniszczenia starej kultury, gdzie egoistyczny zasiew jest tak zatruty, że nie pasuję nawet profilem do tej rzeczywistości.
Wczoraj czytam przekazany cytat przez Ewę. Oto napisał mądrość Johann Christian Rost: „Kobieta panuje prośbą, mężczyzna rozkazem; ona wtedy, kiedy chce, on - kiedy może”. Mnie takie igiełki nie kłują. Ale czy mam prawo tak sądzić jeśli jestem samotnikiem, że oszustwo polega na tym kto zbierze więcej tych plonów dla siebie ? Opisuje Pan o kobietach które zaistniały z imienia i nazwiska w moich wierszy. I co mam napisać ? Prawdę. Więc piszę, nie, nic z tego nie miałem. Żadna bohaterka nie była kobietą, a zresztą, gdzie Pan widzi (kobietę w kobiecie)? Są takie ? Wie Pan sam dobrze że kobiety to wieczne studium, a i tak dokładnie Pan ich nie zrozumie. Moje pisanie przeszło przez te lata na cierpieniu. Nie tyczy się to Ewy, bo jestem z nią zaręczony. Ale sam Pan wie, że za dwa no niech będzie trzy piwa postawione kobiecie w tawernie, ów mężczyzna potem odbiera nagrodę. A poeta ? A poeta za napisanie dla danej wybranej kilka wierszy nie dostaje nic. Napiszę o niej czy dla niej książkę i też nie otrzyma tej nagrody... Może się mylę, może to tylko u mnie takie negatywne zjawisko, ale ja w swoim życiu za wiersze nie przeżyłem nawet jednego stosunku z wdzięczności, którą zauważyłem w tłumie. Nie jestem znawcą kobiet, nie wiem nawet co to jest za rzeczownik, nie umiałbym z analizować, i naukowo a i socjologicznie. Ale piszę nadal, coś mnie usilnie kieruje żeby nie zaprzestać. Piszę po prostu wiersze miłosne nie opierając się przy tym.
Byłem synem Muzyki, od wielu lat jestem synem Literatury, i moja jedyna satysfakcja że są zapisane strony przeze mnie. To te książki. A kobieta ? No cóż, jednemu jest przypisane szczęście z kobietą innemu przypisana jest samotność, dlatego w moich wierszach jest tyle uczuć, tęsknot i pragnień. Od 1995 roku w Polsce sypiam sam, zatem łatwo policzyć... Kobietę niestety znam tylko w moich wierszach !
Gitara i blues, to moje życie, niedużo napisałem piosenek w metrum cztery czwarte, więcej lirycznych ballad i rockowych więcej - to było tak dawno szyszki je ocieplają w gaju.
Wiedeń był dla mnie urodzajem - śpiewałem w Monachium, Hamburgu, Londynie, Barcelonie - jakaż różnica teraz zakopany po uszy w literaturze, a przecież ten gitarowy blues w uszach mi brzmi soczyście, muszle otwierają się w tej chóralnej pokucie.
Gitara i blues i nieme wspomnienia, kiedy to mój przyjaciel grał na harmonijce ustnej - jakaż to była potrzeba że sosny w Otwocku wchłaniały naszą muzykę, tak bardzo blisko dziewczynom z nieba...
Wiersze z Antologii "Zagraj skrzypeczku (melodię spod lipy)"
Ewa Jolanta Prusińska - Kolasińska
SZLAKIEM CHMURNEJ WSPINACZKI
Motto: "Świat bezustannie się przeobraża. Ten, kogo spotkałeś, znowu się pojawi. Komu pozwoliłeś odejść, powróci." - Paulo Coelho -
Jak na igrzyskach starożytnej Olimpii zawodów o wieniec laurowy pobiegłam za horyzont zielonej doliny - Wzgórz Włodzickich
Wspinaczek mlecznych lat nieba w białych obłokach - kreśląc na korze pamiętnik cyrklem kolistych dób z "pyłem księżycowym" Gałczyńskiego na dynamicznych stopach
Przy fontannie rzeźby Jana obok ratusza śmieszką oczom darowałeś zieleń mocnej mięty odurzenie zapachem maciejki ogrodu nawodnionych słów poezji...
Niczym Cyganka stoję na rynku z dłonią poplątanych kresek linii papilarnych statusu Noworudzianki w zakręconej fabule powieści pisarza z kałamarzem w ręku
Patrzę i widzę...
Spod firanek śnieżnych rzęs łakome usta całownika nad Sowią Górą to lot - nad wzniesieniem krainy obiecanej płynącej wartkim potokiem źródlanych wód...
Czy Nowa Ruda da się lubić...?
Brzeg. 22.01.2013
Ewa Jolanta Prusińska - Kolasińska
TĘCZA W DOLINIE OLCH
Motto: " Dopiero w dzielnicy mroków znikł cień, — teraz idzie Dziewczyna sama, bez towarzysza. Sama, jedna..." - Emil Zegadłowicz -
W słupieckiej Dolinie Olch rozświetlonej sławą piewcy Josepha Wittiga w porze topnienia śniegów zamieniam słowa - nasączone miodem i kroplą piołunu na modlitwę o złoty deszcz z nieba
Niebo z dołu podpływa surową czerwienią wirtuoz powietrze drga na skrzypcach westchnień... z wiatrem chłoniesz jej zapach kropel miłości nawilżonych łzą romantyka...
Szukasz jej śladów w bliskości wiersza Nie znanych wzruszeń w pożarze nocy płonące lody gasisz udręką kapłanki idącej w stronę wiosny
Zasnęłam i śniłam...
O delikatnej woni nad doliną czasie płaczu i śmiechu pieszczot i rozłąki o różowej mgle nad nami wypełniającej wszystko
Ziemia przyspiesza rytm... a ty jakbyś mnie znał od zawsze...
Zygmunt Jan Prusiński i Ewa Prusińska - Kolasińska
Ewa i Zygmunt w Antologii...
Antologia w Słupsku...
Czesława Długoszek napisała w słowie wstępnym „Poznawanie siebie”...
Mottem: „Zaraz przyniosę flachę” Zygmunt Prusiński rozpoczyna wiersz "Pamięci Poety i wszystkich flach wypitych", którego lirycznym bohaterem jest nieżyjący gorzowski poeta Kazimierz Furman. Autor wykorzystuje w liryku motywy biograficzne i anegdoty z barwnego życia Kazimierza Furmana. "(...) pojawił się otóż Kazik, który w chwilę po przywitaniu zgarnął z biurka te pieniądze i chyżo wyskoczył z pokoju, z okrzykiem - zaraz przyniosę flachę ! Cóż było robić ? Naraził mnie na stratę, ale i tak darzę go sympatią. Zwłaszcza, że okazał się solidny i wkrótce wrócił. Bez pieniędzy, ale w dobrym nastroju powracałem do Zielonej Góry. Ach, ci poeci !"
Fakt przypomnienia przez Zygmunta Prusińskiego we własnej twórczości znakomitego, acz niedocenionego Kazimierza Furmana jest sposobem jej ocalenia, lecz również ożywienia legendy poetów buntowników - Andrzeja Bursy, Rafała Wojaczka, Kazimierza Furmana.
Wiersze Zygmunta Prusińskiego wzbogacone elementami małomiasteczkowego pejzażu, folkloru środowiska lokalnej bohemy, autobiograficznymi motywami i erotyką - bliską tzw. legendom miejskim o czarnej Mańce (np. "Moja kobieta umie patrzyć w niebo") - określają jego twórczość wobec kultury wysokiej i tradycyjnie rozumianego folkloru miejskiego. "Ulica Towarowa" K. I. Gałczyńskiego czy "Karuzela z Madonnami" M. Białoszewskiego będą dla Czytelnika punktem odniesienia. Folkloryzm Zygmunta Prusińskiego Czytelnik odczyta jako świadomą stylizację, również w postawie poety - barda usteckiej ulicy.
___________________
9 Luty 2014 r.
Antologia w Słupsku...
Mirosław Kościeński, wiceprezes słupskiego oddziału Związku Literatów Polskich pisze trochę o mnie w tytule „Jaskółki rysują klucze wiolinowe w przestrzeni” "Dwa pierwsze wiersze Zygmunt Jan Prusiński poświęca zmarłemu poecie i koledze Kazimierzowi Furmanowi, stąd pisze o pamięci poety i wszystkich flachach wypitych (a motto z Furmana jest naprawdę celne). Dalej stwierdza, cyt.
"tyle jest jadu ukrytego w ludziach wyostrza się twoje spojrzenie i moje nie jest ostatnie"
Wiersze z Antologii "Zagraj skrzypeczku (melodię spod lipy)"
Zygmunt Jan Prusiński
SPODEK PUSTEJ SZKLANKI
Motto: " - jak powiem ci że potrzebuję trzy pięćdziesiąt to dasz trzy ?" - Kazimierz Furman -
A może pójdziemy do baru "Pod Chmurkę" zaczerpnąć powietrza i "Sporta" zapalić... tyle jest jadu ukrytych w ludziach wyostrza się twoje spojrzenie i moje nie jest ostatnie.
Pamiętasz w kiosku Ruch "Spirytus salicylowy" - tylko pięć złotych kosztował to taki poczęstunek dnia by zaostrzyć apetyt na rybkę lub na flaki i w (musztardówce) pełnej jak uśmiech kobiety - wypić czyściochę z 40 procentami.
A wieczorem wracaliśmy z Polany Białej Gwiazdy i śpiewaliśmy i śpiewaliśmy: "My ze spalonej wsi my z głodujących miast"...
I było nam lepiej - jakbyśmy wygrali konkurs poetycki.
6.5.2013 - Ustka Poniedziałek 11:25
Zygmunt Jan Prusiński
PAMIĘCI POETY I WSZYSTKICH FLACHACH WYPITYCH
Motto: "zaraz przyniosę flachę" - Kazimierz Furman -
To rycerska dusza - to znaczy była gdzieś skrywana przez samego nauczyciela - diabła rozkochanego w nim że taki był - naturalny w swej osobowości.
Nigdy nie milczał może jedynie kiedy spał w polu lub pod wierzbą a fortepiany mu grały bezlitośnie w tonacji durowej.
Byłby moim kumplem zaszlibyśmy chyba i za daleko pszenica by nam szeptała a my o niej jak o kobiecie pisalibyśmy wiersze - w zapachu kaca nazajutrz...
I jarzyłoby się słońce w nocy nie ten pijany księżyc - co tłucze te same strofy o zakochanych w tawernach pod gołym niebem.
Może by polubił moją Ewę - poetkę mego życia do końca...
Może by napisał dla niej najładniejszy erotyk świata.
6.5.2013 - Ustka Poniedziałek 10:18
Zygmunt Jan Prusiński
MASZ KRÓLA EROTYKÓW
Motto: „Myśli, pragnienia i pożądliwość. Dusza i ciało. To jest dopiero małżeństwo tysiąclecia... A ja na ironię losu mam króla erotyków”. - Ewa Prusińska -
Powinnaś rosnąć wciąż jak niezapominajka czy fiołek w lesie.
Szeptać moją poezję dla tańczących jarzębin z głową w chmurach.
Z uśmiechem brzozy na wzgórku bywać taka jak lotna myśl która od rana do wieczora macha ręką na powitanie i całuje usta poety.
Być żoną króla erotyków to zaszczyt od Bałtyku do Tatr.
Powinnaś być dumna jak Odra która w moich wierszach opowiada o tobie...
Przy ognisku czuję słowo - a w tobie czuję jabłko.
Zbliżam się w noc kochania.
9.10.2012 - Ustka Wtorek 11:09
Zygmunt Jan Prusiński
MOJA KOBIETA UMIE PATRZYĆ W NIEBO
Jest delikatna wpatruje się w niebo jakby z niego czytała przyszłość. Pod wieczór tańczy szczęśliwa jak nowe drzewa na pagórku bo lepiej być na górze niż na dole - tak mówią ci którzy są pewni. Okoliczności sprzyjają akurat burza jest daleko słychać błyski i grzmoty tu nadal świeci słońce.
Moja kobieta jest umalowana dba o figurę - biega i gimnastykuje się lubię na nią spoglądać. Wie że ją obserwuję niczym sowa - konfiguruję zamysły czym ją zaskoczyć nie tylko kwiatami każdego miesiąca dwudziestego szóstego. Wiem jak uwielbia morze przyrzekłem że musimy iść brzegiem ku zachwytom przez zielonooką...
Zmarł Karol Józef Wojtyła, polski duchowny katolicki, arcybiskup krakowski, kardynał, papież Jan Paweł II (ur. 1920)
________________________
dodano: 01.11.06 - 16:01 Czytano: [1052]
Dział: Kworum poetów
Zygmunt Jan Prusiński
DWA GŁOSY Z KSIĄŻKI
Motto: "Każda miłość jest potrzebna"
Mowa tu będzie o książce pt. "Dojrzewanie w miłości", Antologia Współczesnej Poezji Polskiej, pod redakcją Jadwigi Góźdź. Książka ukazała się w Promocyjnej Serii Wydawniczej "MiGG" w Radomiu w czerwcu 2000 roku.
W 1999 roku Jadwiga Góźdź z Radomia zaprosiła mnie osobistym pismem do przesłania kilka utworów poetyckich do wyżej wymienionej antologii. Nie było mi łatwo spełnić tę prośbę, bo nie wiedziałem, jakie wiersze przesłać. Prawdę powiedziawszy, ja już dawno "dojrzałem" i łatwiej byłoby mi przesłać wiersze do tomu "Przedojrzały w miłości" niż "Dojrzewanie w miłości". Ale zastosowałem się. Redaktorka J. Góźdź wybrała nawet z mojego wiersza motto: "Wchodząc w ogród tajemnic" i do druku zakwalifikowała cztery wiersze: "Motylowy kwiat miłości", "Nocny erotyk", "Trójwymiar w pejzażu wyklętym" i "Czarny ptak". Wiersze te powstały w latach 1997 - 1998. Gdy otrzymałem to dwutomowe wydanie, jakie było moje zdziwienie. Oczom swoim nie wierzyłem, w jakim znalazłem się doborowym towarzystwie. Sam Karol Wojtyła miał też cztery wiersze: "Do polskiej sosny", "Wybrzeża pełne ciszy", "Dzieci" i "Rozpoczyna się rozmowa z Bogiem" z mottem: "Płoń nie za blisko nieba i nie za daleko".
Poczułem się nieswojo. Dlaczego ? Z jednej strony wiersze drogiego nam Papieża Jana Pawła II, z drugiej - "płonie" jakże inna, "moja" miłość. W swoim trzecim wierszu maluję scenerię pośród trzech bohaterów. Są nimi: pederasta, Kolumb i niewiasta. Ten "trójwymiar w pejzażu wyklętym" jest znośny, lecz trochę egoistyczny, choć wszystkich trzech łączy jeden czas i to samo miejsce. W "Czarnym ptaku" piszę:
Dogonić chcę myśl - tak na opak, ale dojść wedle czasu powietrza i wiatru.
W drugiej zwrotce:
Unosi się nade mną czarny ptak, kiedy idę beztrosko i bez celu. Nie wiem, może te skrzydła rozłożone na niebie są znakiem czasu.
I kończę ten wiersz:
Mario, to ja zagubiony ptak chcę wpoić ci namiętność grzechu. Oddaj mi - lot...!
Poeta Karol Wojtyła pisze:
"Historia ludzi takich jak ja szuka Ciała, które Ty im dasz. Każdy w historii traci swe ciało i każdy odchodzi ku Tobie".
To cytat z wiersza: "Rozpoczyna się rozmowa z Bogiem".
Oczywiście, nie usprawiedliwiam, ja w wierszu "Motylowy kwiat miłości" piszę konkretnie o miłości do bardzo młodej kobiety, Dalidy z Paryża:
Masz w sobie młodość wiosennego rozkwitania i smak dzikiego miodu. Życie to burza i w strumieniu. Jeśli chcesz (złapać swój czas), nie zamykaj skrzydeł: Miej je otwarte w metaforze zaśnięcia, na swój sposób - iskrzące !
A co pisze Karol Wojtyła w wierszu "Dzieci":
"Dorastają znienacka przez miłość i potem tak nagle dorośli trzymając się za ręce wędrują w wielkim tłumie".
Więc, o co chodzi w tej miłości ze strony dwóch poetów, i co warto przekazywać w wierszach ? Ja myślę, że wszystko, co jest bezpieczne i zawsze ukryte w człowieku. Każda miłość jest potrzebna i pożądana na swój sposób. Bo nawet pisząc o niej dojrzewamy z każdym słowem - dla innych, oczekujących miłości.
Ależ mnie ucieszył ten post. Zdjęcia wyszły wspaniale. Gratulacje :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, wspaniałe miejsce i towarzystwo w jakim powstawały zdjęcia!
UsuńZygmunt Jan Prusiński
OdpowiedzUsuńUlica de la Santé
Ewie Prusińskiej
Włóczę się po ulicy paryskiej
może spotkam Adama Mickiewicza
spóźnionego trochę by zajść do kawiarenki
na przedmieściu Batignolles -
zresztą nie ma daleko od domu
z ulicy de la Santé
ale jak to poeta - jego myśli są wszędzie.
Zatopiłem się we własnych
czekam na telefon z Belgii -
tam moja miłość ma skrzydła
rozwija swój talent pisarski
ocierając o moje kontury
wobec ukończenia książki.
I jest w tym aromat kawy
i zapach truskawek
i wieczna ucieczka do marzeń
by spotkać się ze mną
na paryskiej ulicy -
może spotkamy Adama
w surducie i w kapeluszu
opierającego się o laskę
gdzieś z wybiegającymi oczyma
na odlatujące szpaki.
Square des Batignolles jest ławka
usiądziemy Ewo by przywitać wiersz
albo jego fragment Gwyna Williamsa:
"Wzrok wahającego się września ciąży
źrebakowi, gałęzi i myśli..." -
czy nie uważasz za stosowne
dopisać poza wierszem moje słowa -
(że różnością różni się czucie
między łaskawym wyróżnieniem
spotkać się z wieszczem akurat tutaj ?)
- Dotknij mnie - a liściom będzie lżej...
25.12.2013 - Ustka
Środa 1:34
Wiersz z książki "W ogrodzie Norwida"...
Zygmunt Jan Prusiński
OdpowiedzUsuńPIĘĆ BIAŁYCH RÓŻ
Motto: „...i będę winna prawdy i ognia
rozpalenia w poezji Zygmunta.Trudno”!
- Ewa Prusińska -
Nie we wszystkim jestem odważny -
ze mną trzeba zupełnie inaczej.
Opieram się o łuk tęczy -
wiersze spadają jak pioruny.
Błyskawicznie chwytam błyskawice,
ściągam je by zmiękczyć ziemię.
W ogrodzie rośnie pięć białych róż -
dbam o nie jak o twe ciało poranne.
W tej namiętności szeleści modlitwa,
rozkwita we mnie czułość kochanka.
Pod prąd z wiatrem walczę o ciebie -
by służyć ci w każdej miłosnej chwili.
16.3.2012 - Ustka
Piątek 13:13
__________________________
Recenzja...
Panie Zygmuncie, wiersz "Pięć białych róż" świetny ! Sam Tuwim by lepszego nie wymyślił. Zapisuj Pan swoje wiersze w osobnych plikach, bo gdyby co nie daj Boże przepadły... to wielka szkoda. W wydaniu książkowym mogła by to być rewelacja poezji niby retro, a przecież takiej, która zawsze jest (najbardziej kobietom) potrzebna i na czasie. W każdym z nas siedzi oprócz wściekłego awangardzisty tęsknota do sentymentalnej poezji, że owszem, piszemy wariackie i wyszydzające sentymentalną miłość kawałki (wiersze piekące w oczy jak soda kaustyczna szarego mydła), ale to dlatego, że bardzo pragniemy spotkać kogoś kto nas naprawdę pokocha.
Karol Zieliński
„Ale Literatura”
Kraków. 18.03.2012
_______________________________
http://korespondentwojenny.salon24.pl/400248,sukienki-i-motyle-czesc-i
ROCZNICA W LITERATURZE
OdpowiedzUsuńpoetki Ewy Prusińskiej - Kolasińskiej 18.11.2012 – 18.11.2013
Ewa Prusińska - Kolasińska
BIEG DŁUGODYSTANSOWY
Motto: "naucz się rozbieżności
by przestrzeń czuć
poza dźwiękami"
- Zygmunt Prusiński -
Niecierpliwość marnym sprzymierzeńcem
połaskocze nim przepadnie
zabrzmi jak pijany kontrabas
na wieczorku żałobnym pożegnalnych dusz
Biegnę jak tancerka w locie
muskam struny twoich wrażliwości
podniebnych wyobrażeń o kobiecie
stworzonej z rajskich korzeni
Czas sam się określi -
Porozbija zegary
zakręci wskazówkami
słyszałeś
zakochani są poza zasięgiem
strefy przenikania głosów
Więc wplatam w mozaikę życia
spokój
sny o wieczności
niezapomnianych chwil dwóch podlotków
kołujących na pasie startu do odlotu
18.11.2012 - Brzeg
Zygmunt Jan Prusiński
OdpowiedzUsuńRECENZJA PISANA W RAJU
- część dziewiętnasta -
Witamy poetkę ! To ważne powitanie, tak się składa że 18 listopada tego roku autorka 19 wierszy przeżyje pierwszą rocznicę narodzin. Tak, to prawda. Jak ten czas upływa, ale Ewa Prusińska - Kolasińska zdążyła się ukazać w pełni, co ukrywała przez te lata, jakie to wnętrze i dojrzałość literacka w niej była ukryta. Od wiersza pierwszego „Bieg długodystansowy” do tego najświeższego „Sen głodnych serc” - to jakby spowiedź kobiety do przestrzeni wizualnej i ukrytej wewnątrz. Tyle lat nosiła się z tym żeby zostać pisarką – to jej marzenie od panieńskich lat. Ale na razie zdecydowała się krążyć ptakiem nad krainą poezji. I co by nie mówić, jej siła jest zaznaczona w tych wierszach z ogromnymi przemyśleniami za czym pozwoli wypuścić wiersz – tego ptaszka z klatki na wolność.
Część pierwsza...
„Dzień topię
w gorzkiej czekoladzie
kształtu ust
dotykających
senną poświatą
słomkowych myśli...
Liryczne skerco
rozgrzewa
kontury serc
zaplątanych
w ognistym czardaszu
pragnień...
intymnej muzyki.”
Niech tak będzie, umówmy się że poetka jest w tym dążeniu zupełnie szczera. Pisze za parawanem światła do swojego jakby nie było mężczyzny, który także jest poetą. Zatem nie żartuje z uczuć do niego, jeśli pisze „o intymnej muzyce” - kobieta na tym poziomie wybiera sobie odpowiedniego partnera do czardasza, dodając wręcz że ma być ognisty... To nie są żarty. I on o tym wie że nie są to żarty. Najpierw „słomkowe myśli” a potem to zaplątanie rozgrzewające gdzie wymaga kobieta nie tyle skupienia co zgodnej wizji przeżyć z obu stron. I tu się zgadzam z autorką wiersza.
Część druga...
„Smutny krajobraz
dżdżu jesieni
drażni karnację
marzeń o bezdrożach
zakochanych dłoni...
Zrzucam sukienkę
na podłogę
w zwierciadle duszy
oglądam proporcje
nagiego cienia...
Czy naszych tłustych dni...?”
Cudowny fragment. Niesamowite napięcie erotyczne kiedy poetka pisząc o sobie, zachowuje się ostentacyjnie, że choć tę sukienkę rzuca na podłogę to wie że jedynie on jest cieniem namaszczonym przez nią, bo go w tej chwili nie ma przy niej – a pragnienie jest proporcją zawiłą, bo widzi i cień swój nagi „w zwierciadle duszy”. Choć zdawać by się mogło, że czuje się kochaną przez niego ale tak mało tej rzeczywistości, zatem pyta i odpowiada w tej samej tonacji zwierzeń, a chodzi o tłuste dni, by przeżywać z nim rozkosz istnienia z nim. Na razie tylko cienie szukają swych „zakochanych dłoni”..., aczkolwiek wierzy że będzie inaczej, i po tych bezdrożach pójdą razem.
Część trzecia...
„Choć milkną echa
słonecznych snów...
w oddali
sekretarz uczuć
stawia lampę
zawirowań
dwóch słów...
Jaka siła każe nam się przedostawać do krainy niepewnych przygód...?”
O tych słonecznych snach poetka pisze ostatnio sporo. To jej zbiór specjalnej poezji. Jest to obrona czystości. Dlatego tak pięknie ułożyła słowa w bogatą myśl niczym aforyzm odkupienia: „Jaka siła każe nam się przedostawać do krainy niepewnych przygód...?” Ale wie że ta przygoda trwa i połączy dwa ukochane serca w jedną całość, bo nie inaczej nazwała poznanie z nim, od 19 Maja 2012 roku, „Miłością tysiąclecia” i, chce być temu wierna do granic bólu.
Poetka Ewa Prusińska - Kolasińska to przypadek rzadkiej moralistki, z walorami zasad bycia w roli kobiety kryształowej. I o tym pisze w swoich książkach.
13.11.2013 - Ustka
Ewa Prusińska - Kolasińska
OdpowiedzUsuńSEN GŁODNYCH SERC
Motto: "Jak spełniony w wyśnieniu kochanek
Zjawia się z kwiecia naręczem
Z lirycznym wierszem."
- Krzysztof Szarszewski -
Dzień topię
w gorzkiej czekoladzie
kształtu ust
dotykających
senną poświatą
słomkowych myśli...
Liryczne skerco
rozgrzewa
kontury serc
zaplątanych
w ognistym czardaszu
pragnień...
intymnej muzyki.
Smutny krajobraz
dżdżu jesieni
drażni karnację
marzeń o bezdrożach
zakochanych dłoni...
Zrzucam sukienkę
na podłogę
w zwierciadle duszy
oglądam proporcje
nagiego cienia...
Czy naszych tłustych dni...?
Choć milkną echa
słonecznych snów...
w oddali
sekretarz uczuć
stawia lampę
zawirowań
dwóch słów...
Jaka siła każe nam się przedostawać do krainy niepewnych przygód...?
2013-11-07 - Brzeg
Recenzja...
OdpowiedzUsuńFragment o twórczości Zygmunta J. Prusińskiego:
Anna Łożowska ze Słupska napisała recenzję o antologii poezji "Gdzie kwitną sny", w swoim autorskim eseju pt. "Wędrówka po wybojach klasycyzmu i nie tylko..."
I zatrzymała się przy moich wierszach, i napisała tak:
"Podobną, bo klasycystyczną stylistykę mają wiersze Zygmunta Jana Prusińskiego. Wiersz "Idźcie tam, gdzie nic nie ma" jest pozorną negacją podstawowych wartości, o których nieustannym trwaniu pisał Herbert. Poszukiwanie ładu wszechświata rozpoczyna się od poczucia "niemocy skomplikowanej". Charakterystyczną cechą jego twórczości jest rozdźwięk stylistyczny pomiędzy dwiema podstawami: neoklasystyczną harmonią i spełnieniem jednostki w czasie oraz neobarokową marnością egzystencji ludzkiej". - Anna Łożowska.
Mam zamieszczone w tej omawianej antologii siedem wierszy:
1. Tobie zaśpiewają drozdy w klonach
2. Owoce dawno pospadały z drzew
3. Zapraszam do salonu ciszy
4. A tam za horyzontem biało
5. Idźcie tam gdzie nie ma nic
6. Migotliwy oddźwięk światła
7. Fryderyk Szopen i trzy medale
Współautor - Zygmunt Jan Prusiński.
Komentuje: 2010-03-26 Krótkie recenzje o moich wierszach.
Z książki, która niedawno została wydana jako antologia poezji pt. "Gdzie kwitną sny", wybór redaktorów: Mirosław Kościeński i Jerzy Fryckowski, pisze Mirosław Kościeński - Wiceprezes Słupskiego Oddziału Związku Literatów Polskich tak, cytuję:
"Na coraz wyższe poziomy poetyckie wznosi się Zygmunt Jan Prusiński z Ustki. W świetnym wierszu "Fryderyk Szopen i trzy medale" (i nie chodzi tu o przewrotne napisanie nazwiska Chopin) zaskakuje stwierdzeniem, jakże kulturalnym: "bieda naciera, to widać po smutnych twarzach kobiet".
A Jerzy Fryckowski pisze tak:
"Myślę, że już najwyższy czas, by objawił się nam ze swoim indywidualnym tomikiem Zygmunt Jan Prusiński. Myślę też, że mogłaby powstać ciekawa praca magisterska oparta tylko na tytułach wierszy Zygmunta. W tej antologii mamy interesujący cykl wierszy poświęcony najbliższej rodzinie poety. Prusiński to jeden z nielicznych zamieszczonych tu autorów, który nadal się wspina".
Przypisał - Zygmunt Jan Prusiński.
Zygmunt Jan Prusiński
OdpowiedzUsuńRECENZJA PISANA W RAJU
- część osiemnasta -
To prawda, zaskoczony byłem tym wierszem, chodzi mi o pomysł, bo tylko pomysły artystyczne zostają zapamiętane. Autorka Ewa Prusińska potrafi mnie jako krytyka zadziwić. Bo to jej osiemnasty wiersz w życiu. Od pierwszego napisanego "Bieg długodystansowy" minie 12 miesięcy, dokładnie 18 Listopada 2012 roku. I dodam, mam satysfakcję i udział główny w tym, że przyszłą poetkę namówiłem do pisania. Ponad pół roku szeptałem i też głośno mówiłem: pisz literaturę, wnioskuję z listów do mnie że masz predyspozycje, i posłuchała się... Wisława Szymborska w wywiadzie kiedyś powiedziała, że pisze jeden wiersz na rok, a tu proszę, osiemnaście utworów w ciągu jedenastu miesięcy. I słusznie, pisz poetko nie bacząc na to, jak ta laureatka Nobla wymądrzała się, aż muchy pospadały do miodu z zadziwienia.
Powiem tak, to nie jest łatwy wiersz. Ciekawe jest w nim rozpoznanie:
"błądząc po białych kartkach
spoconych czekaniem słów"
Autorka jest szczera. Sporo przeżyła od wiersza do wiersza, i wie jaki to trud intelektualny. Bo kamień prędzej można ożywić, ale wiersz ? Dobry wiersz jest rzadki, podobny do rzeki która nie zmienia nurtu z powrotem. Wiersze Ewy Prusińskiej - Kolasińskiej są przemyślane. Choćby jak ten "Eliksir Jesieni"...
Poetka pyta: "Czy mam szyfr do snów twojej krainy"? - Cóż za styl, i jaka kobieca ciekawość by poznać świat swojego mężczyzny, jego intymności do których jest przygotowana. Szczególnie jej zależy "o czwartej nad ranem", wręcz skrada się i kradnie...
"jestem złodziejką myśli
nieprzyzwoicie gołych
dygoczących błękitną tęsknotą"
Więc „drżyj Morfeuszu”, bo egzamin przed tobą. Tak, bo moje "niecierpliwe palce" chcą ciebie poznać, dlatego moje "roznegliżowane myśli" są jak płonące zaskarbienie wypływające na wierzch. To rzeka miłości nas namawia. Spróbujmy, właśnie o czwartej nad ranem...
Ustka. 6.10.2013
Ewa Prusińska - Kolsińska
OdpowiedzUsuńEliksir Jesieni
Drżyj Morfeuszu -
jestem złodziejką myśli
nieprzyzwoicie gołych
dygoczących błękitną tęsknotą
skradzionych o czwartej nad ranem
W płomieniach świecy
jak wytrawna rzeka
Chateau Angelus -
płyną erotykiem...
Miły, jesienne remedium
smutnej frazy -
poznaję niecierpliwymi palcami
błądząc po białych kartkach
spoconych czekaniem słów...
Czy mam szyfr do snów twojej krainy ?
Jestem gangsterką roznegliżowanych myśli...
03.10.2013 - Brzeg
Zygmunt Jan Prusiński
OdpowiedzUsuńTAK BLISKO MAISONS-LAFFITTE
Przecież byłem tam,
jako anonimowy obywatel Europy,
przybyłem z Wiednia,
poznać nastroje ptaków w Paryżu.
Obchodził mnie i kurz i ewentualna mgła,
paryżanki na wysokich obcasach.
I wino, i noce, i szmery, wyznania miłosne -
jakbym musiał odrobić lata w nieładzie,
lata młodości i lata dorosłego w PRL.
- Kogo oskarżyć o to ? -
Że nie mogłem udać się z paszportem,
i zapukać do drzwi Jerzego Giedroycia
w cichych ułożonych lotach
na skrzydłach do Maisons-Laffitte...
Może i ja jak wielu poetów
na oczach dziś nieobecnych,
przekazałbym wiersze krzyku
...o Polsce.
10.02.2010 - Ustka
Zygmunt Jan Prusiński
OdpowiedzUsuńW POBLIŻU WYSPY ŚWIĘTEGO LUDWIKA
Pamięci Jerzego Giedroycia
Wiesz Jerzy, w pobliżu katedry Notre-Dame
zamoczyłem stopy w Sekwanie. -
Dumna to katedra, niebo czyściutkie nad nią
śpiewało "Paris" za Edith Piaf - była nieobecna,
a może mi się zdawało; byłem pijany urokiem.
Wiersze pisałem o Polsce., plusk wody,
jakby ktoś pukał do mojego serca,
a nade mną malarze sprzedawali obrazy.
Nie czułem się obco - uliczny muzyk
na akordeonie grał paryskie tanga,
przecinała jedynie okrężną drogą tęcza.
I w tym obiegu zaczarowany poniekąd
kierowałem się na Wyspę Świętego Ludwika.
10.02.2010 - Ustka
Ewa Prusińska - Kolasińska
OdpowiedzUsuńRECENZJA PISANA W RAJU
Motto: Czy skłonność do szufladkowania to domena otwartego umysłu ?
Recenzja na wybiegu poematu dnia
W wierszu "Człowiek na wzgórzu" poeta umiejscowił się w świetnym miejscu - zielonym otoczeniu skąd idealnie można podglądać życie.
Nizać w pamięci kolorowe koraliki wspomnień, wyłapywać chwile, które są świeżym oddechem dla Duszy...
Mądrość czerpać z natury. A czego można nauczyć się z życia przyrody ?
Autor wiersza nie ma wątpliwości, że są to najcenniejsze lekcje kolekcjonowania doświadczeń, dlatego przyjaźni się z orłami. I słusznie ?
W symbolice orzeł to ptak dalekowzroczności.
A właściwie jak daleko widzi ? W idealnych warunkach orzeł potrafi dostrzec niewielkie poruszenie królika z odległości większej niż dwa kilometry, a nawet może dalej !
Wygodnie się położyć
wysoko
rozmyślać o czasie
sklejać to co miłe
nie tylko ołtarze
zaprzyjaźnić się z orłami.
Czyżby poeta chciał posiadać wzrok orła ? Pewnie tak !
Bo wiedziałby co teraz robi jego dziewczyna z Południa...
Może jeszcze śpi, albo biegnie przez miasto ze słonecznym pasemkiem we włosach. A może jest smutna...i właśnie pisze wiersz ? Niestety, tego nie wie ! Ale może poskładać myśli o niej i zapisać kolejną stronę książki tu na leśnej polanie z widoku zielonego wzgórza.
Wygodnie jest na mchu
w zapachu jodeł
pisać wiersz
do dziewczyny z południa
Widać, że pisanie wierszy to jego pasja, ale pragnienia sięgają dużo dalej dlatego autor pisze:
"Ucieka życie jak pory roku"
Ma rację, same marzenia to nie wszystko ! Jeśli nie zaprosi ją na spacer, na koncert do teatru lub na rurki z kremem, albo lody z bitą śmietaną to będzie widział ją za mgłą nawet jeśli jest ważnym człowiekiem ze wzgórza...
* * *
Może dodam jeszcze, że świetny tytuł wymyślił do tej książki "Róże i rzeki".
Róże to symbol piękna, miłości, a rzeki - niedostępności i przemijania.
Brzeg - 22.03.2013 - 10:45
Zygmunt Jan Prusiński
OdpowiedzUsuńCZŁOWIEK NA WZGÓRZU
Ewie Prusińskiej
Wygodnie się położyć
wysoko
rozmyślać o czasie
sklejać to co miłe
nie tylko ołtarze
zaprzyjaźnić się z orłami.
Wygodnie jest na mchu
w zapachu jodeł
pisać wiersz
do dziewczyny z południa
kupić jej pierścionek
albo zaprosić do teatru.
Ucieka życie jak pory roku
jednak one wracają
a my wciąż
oglądamy się za siebie
że każdy coś zostawił -
dzieciństwo i młodość...
Człowiek na wzgórzu
chwilowo jest ważny.
21.3.2013 - Ustka
Czwartek 5:17
Wiersz z książki "Róże i rzeki"...
Zygmunt Jan Prusiński
OdpowiedzUsuńEDITH PIAF
Te wąskie uliczki
przechodzę obok prostytutek
zaczepiają każdego mężczyznę
by nie wątpić w swe piękno -
ach te paryskie noce
bulwersuje się ktoś w katedrze
sowy uspokojone mają tam siedliska
a ja niczym retro konserwatysta
snuję się z magnetofonem
i słucham szlagiery Edith Piaf.
Jest w tym wyborna aktywność
Sekwana mruczy jak pijana kobieta -
ktoś ją w bramie dopieszcza
policja co jedynie w głównych arteriach
łapie powietrze syte
szykuję pióro by coś zapisać
o czerwieni z ust nocy na Ménilmontant
to ta sama Edith Giovanna Gassion -
kto by przypuszczał
że odwiedzę tę dzielnicę Paryża
i zatopię się w jej głosie...
i jaka czujność do końca posłuchać
Non je ne regrette rien -
słuchajcie sowy w katedrze !
30.12.2013 - Ustka
Poniedziałek 8:40
Wiersz z książki "Edith Piaf"...
Zygmunt Jan Prusiński
OdpowiedzUsuńRECENZJA PISANA W RAJU
- część siedemnasta -
Wiersz "Słoneczne sny" pewnie przejdzie do historii pod względem jego powstawania i czasu. Jeśli miałoby być że każdy jej wiersz powstaje 3 - 4 miesiące, to nie trudno zgadnąć, ile Ewa Prusińska - Kolasińska napisze w roku. Jest to dowodem niezaprzeczalnym, że Poezja to nie spacerek w ładnej sukience. Jest to przykład, iż poetka podchodzi do swojej twórczości bardzo poważnie, i skrupulatnie łączy słowa by zostały na tym poziomie jaką i sama wobec siebie wymaga.
Pisze wiersz do swojego ukochanego. Okazuje przy tym zaangażowanie, choćby w tym fragmencie:
W twoich opowieściach
są jasne barwy (...)
czy pójdziemy razem
drogą odkrywców
tęczowej wspinaczki ?
A więc zaprasza go na tę wspinaczkę by trudy pokonać. Wraz z liryką łączy postawne założenia, że tak musi być by ta miłość była mocna jak to życie. - Bo jeśli się kochamy to wygramy !
Okrąża najpierw zjawiska powstałe garścią tęsknot. Będąc i kobietą i poetką, wyznaje szczerze że mu wierzy bo inaczej by nie pisała o tym. Oto drugi fragment:
Odpływając muskam
porcelanową duszę
z płatków składasz serce
z żądlących tęsknot
rozpalasz aurę
w rumiankowe lato...
Tak rozumie to co przed oczyma autorka widzi. Żądli on a ona tego chce, by to rumiankowe lato rozpalał w niej, bo ona jest główną aurą odbioru. To się nazywa czułość wyobraźni.
Pisze poetka: "To się tylko śni"? - Czyżby nie była pewna tych racji ?
To ważny fragment wiersza:
Wiosłowały moje biodra (...)
w słońcu dojrzewając
kocim grzbietem
jak struna z wiersza Herberta
celowałam strzałą amora
w aureolę twoich obłoków...
Może po tej recenzji uda się poetce więcej napisać wierszy. Namawiam ją szczerze, bym miał takową przyjemność pisać ciąg dalszy z jej twórczości. Może posłucha mnie...
Ustka. 15.09.2013
Ewa Prusińska - Kolasińska
OdpowiedzUsuńSłoneczne Sny
Wiosłowały moje biodra
przez dzień i trud
w słońcu dojrzewając
kocim grzbietem
jak struna z wiersza Herberta
celowałam strzałę amora
w aureolę twoich obłoków...
To się tylko śni...?
odpływając muskam
porcelanową duszę
z płatków składasz serce
z żądlących tęsknot
rozpalasz aurę
w rumiankowe lato...
W twoich opowieściach
są jasne barwy
nie mącisz słowem
kryształków źródła
czy pójdziemy razem
drogą odkrywców
tęczowej wspinaczki...?
Ps. Wiersz nazwałam - słoneczne sny...
(niekoniecznie jest skończony...)
Witam Gospodarza "Widoku z paryskiego okna" i Czytelników - życząc Wszystkim Udanego Roku 2014.
OdpowiedzUsuńSzczególne Życzenia Noworoczne przekazuję dla poetki i pisarki Ewy Prusińskiej - Kolasińskiej, żeby Zawsze Wierzyła w Miłość Zygmunta i, dozgonną jego Wierność !
Niech nas ten Rok 2014 połączy - byśmy byli Zawsze Razem ! Przecież sama wypowiedziałaś Ewunia, że jest to "Miłość Tysiąclecia"!
Poeta i poetka - Dwa Rodzynki Świata... Kocham Cię ! Uwielbiam Cię ! I zawsze będę pod Twoją Sukienką wraz z motylami !
Co do Edith Piaf to napiszę na żywo książkę pt. "Edith Piaf w podróży"...
Zygmunt Jan Prusiński - Sowiński
Ustka. 31 Grudnia 2013 r.
Tel. 722151449
Zygmunt Jan Prusiński
OdpowiedzUsuńRECENZJA PISANA W RAJU...
- część szesnasta -
W trudach ten wiersz powstał. Każda zwrotka miała swój długi czas powstawania. Poetka Ewa Prusińska - Kolasińska była jakby poza granicami Poezji. Codzienność ją dopadła - jak każdego żyjącego w tym kraju, no bo to taki polityczny urok, i ekonomiczny także.
Znam i powody dlaczego autorka zwolniła to tempo. Jest zakochana w poecie. Wybrała go sobie z rozsądku. Na pewno. Ale i kryzys zagląda do uczuć, a nie było i nie ma powodów. Żadnych. Nadwrażliwość jej jest doceniana przeze mnie, bo jestem jej recenzentem. Uczciwie chcę napisać to co w wierszu "W głąb ognia" mogę zobaczyć. Tak. W wierszu wiele rzeczy można zobaczyć - nie tylko odczuć...
Zatem zapraszam do wiersza...
"Delfiny łąk hamaki mój miły
a ty włóczysz się za ogniem
sny lawendowe pachną
w czerwcowych księżycach zatracenie..."
Proszę jak zaprasza swego mężczyznę. On oczywiście pilnuje ognia. Tym ogniem może być palące słońce na plaży lub po prostu rozpalone ognisko, takie inne, bo jest przy tym i ballada i wiersz, i taniec. Ognisko jest miejscem gdzie ludzie skupiają się i radują. O tam w głębi grajek gra na harmonii, to znowu następny gra na banjo, wszystko się zlewa z ogniem. I jest wino gronowe i uśmiech zalotnika, i jest poetka Ewa Prusińska, która lawendą pachnie. Wszystko jest w tym zapachu, ba, pachnie księżyc w czerwcu... lawendą !
"Nagryzam cię miękko
jak orzech pękasz
w ustach i zębach
szlachetniejesz -
poezją jak impresją
rozjaśniasz
tęskne ściany miłości..."
- Jakie erotyczne wyznanie, aż dreszcze dostałem. Co za kobieta: "Nagryzam cię lekko"., tak, on tylko tak pragnie być nagryzany. Bo jest dojrzałym orzechem. To owoc drzewa orzechowego. Wystarczy go dotknąć a szlachetnieje przy niej. Oj, poetka wie co pisze, jest w audytorium uczuć i miłości. Jak ona go musi kochać - aż zazdroszczę. Naprawdę.
"Do traw miękkich jak tratwy
sprowadź mnie dosyć łagodnie
skąpiemy czułe pocałunki
w rozmarzonych liliach wodnych"
Od razu akcentuję na cudowną metaforę. Powtórzę: "w rozmarzonych liliach wodnych"...
Tak, poetka chce niczym w trawach miękkich płynąć ciałem z ukochanym. Wręcz prosi go o łagodne dominowanie nad nią, by na trawach jak na tratwie dopłynąć do tych lilii i tam w nagrodę w pocałunkach się skąpać. - To niebywała miłosna część tego wiersza. Nic nie można ująć a zachwycać się, jakże intymną wyobraźnią kobiety.
"I obyś ujrzał
między niebem a ziemią
zielone oczy feniksa
rozwijające się
we wrzątku zmysłów
Czy zdążymy utonąć w śniadaniu...?"
Choć poetka po drodze pisze o zielonych oczach - które nota bene ten kolor ma, jak i wzbogaciła egipską postacią Feniksa, podkreślając że tylko "we wrzątku zmysłów", to frapująca jest dla mnie jednak ta puenta wiersza. I mógłbym tu przypomnieć o tej tratwie, gdzie akurat w porze śniadaniowej kochankowie giną. Niesamowite, przyznacie. W miłości odstąpić od życia. Byle byli razem w tej epickiej podróży, w poezji miłosnej do końca...
Ustka. 28.6.2013 r.
Piątek 13:47
Ewa Prusińska - Kolasińska
OdpowiedzUsuńW głąb ognia
Delfiny łąk hamaki mój miły
a ty włóczysz się za ogniem
sny lawendowe pachną
w czerwcowych księżycach zatracenie...
Nagryzam cię miękko
jak orzech pękasz
w ustach i zębach
szlachetniejesz -
poezją jak impresją
rozjaśniasz
tęskne ściany miłości...
Do traw miękkich jak tratwy
sprowadź mnie dosyć łagodnie
skąpiemy czułe pocałunki
w rozmarzonych liliach wodnych
I obyś ujrzał
między niebem a ziemią
zielone oczy feniksa
rozwijające się
we wrzątku zmysłów
Czy zdążymy utonąć w śniadaniu...?
Brzeg. 27.06.2013
Zygmunt Jan Prusiński
OdpowiedzUsuńNA MIARĘ KORY I PIASKU
Motto: "Nikt nie żyje samotnie,
i nikt samotnie nie umiera" -
- Jan Paweł II -
Są źródła czasu...
Nawet gdybyś miał czas
nie zliczyłbyś tych nut które płyną.
Rzeki prowadzą bieg stanu wyrzeczenia
a kierunek jest wciąż ten sam
z południa do samej północy.
W legendzie znaczeń
każdego z nas osobna
nie kujemy w kamieniu czarnej chmury.
Nie burzymy gwiazd
choć są chwilowo puste
w dolinach zielonych westchnień.
Ja jestem północnym wcieleniem
rozumiem wzburzone morze.
Ty Karolu z górzystych terenów
rozumiesz góry i ich kształty.
Tak naprawdę to różnicy nie ma
pomiędzy nami i lustrami.
Ty piszesz wiersz i ja piszę wiersz
prawie o tym samym -
o "Dojrzewaniu w miłości".
- Czy rzeki umierają ?
- Czy góry umierają ?
Tylko poeci... w swoich wierszach.
10.05.2005 - Ustka
W antologii współczesnej poezji polskiej "Dojrzewanie w miłości" - Radom 2000, Karol Wojtyła ma cztery wiersze i Zygmunt Jan Prusiński ma też zamieszczone cztery wiersze. Z tym że wiersz "Sosna" nie napisał Karol Wojtyła a zupełnie ktoś inny, inny ksiądz w latach 20-tych...
Zygmunt Jan Prusiński
OdpowiedzUsuńRECENZJA PISANA W RAJU
- część piętnasta -
Wczoraj był szczęśliwy dzień a właściwie już czas nocy był, i dla mnie i dla autorki wiersza "Jak ptak" do książki "Róże i rzeki".
Poetka Ewa Prusińska - Kolasińska była tak podniesiona pozytywną temperaturą, że udało jej się przekazać swe uczucia do ukochanego mężczyzny. I jest w tym jakaś niesamowita etiuda miłości, bo gdyby nie kochała nie byłaby zdolna tego wiersza napisać. Jakby to powiedzieć, była w transie...
Czyżby nazbierały się takie wewnętrzne prądy i zbliżony instynkt połączenia tych słów za człowiekiem z którym tyle miesięcy przebywa ? Ile rozmów. Ile listów. Ile i sprzeczek - bo tak się u nich rozwija to wspólne Drzewo Miłości. To jakby klimat rajskiego ogrodu.
Zajrzyjmy do wiersza... Poetka zaprasza:
"W satynowej pokusie poranka
piaskowej poduszki
wróżki moich snów
w figlarnym grymasie
przygryzionych ust
rozpuszczam wodze
zadziornej wyobraźni
z bonusem skrzydeł
ptaka wzlatującego
nad parkiem Wolności
Aby cię spotkać..."
Rozglądam się jakby. Wchodzę w te słowa jak do parku. Podoba mi się ta metafora zresztą bardzo świeża - nowa, to "piaskowa poduszka". Naprawdę trzeba być przebiegłym i trafić w sedno... I to się jakoś dziwnie poetce udaje. Choćby i to, "zadziorna wyobraźnia", to jak ogień z ust kobiety do mężczyzny, bo go w tym parku Wolności chce spotkać.
Te starania o miłość się czuje. Poetka nie zwalnia a jeszcze bardziej zanurza się w ten intymny świat dobroci...
"Nurkuję w Dolinie Orła
podniebnym mostem
czerwonego szlaku
w pointach baletnicy
z wicherkiem w grzywce
stąpam dumnie -
w jasnym świetle
niczym Mgławica Oriona"
Czy nie ciekawy to fragment kiedy podąża do swojego ukochanego "podniebnym mostem", dlaczego akurat tędy ? Bo i te trudy nie są tajemnicą dla niej. Jest odpowiedzialna i ukształtowana by składać takowe orzeczenia, jak ta rzeczywiście "baletnica z wicherkiem w grzywce", podkreśla, że "stąpa dumnie" jako kobieta, która wierzy tej miłości, bo gdyby nie wierzyła to by takiego wiersza nie napisała. To jestem pewny.
I jakby na dowód zbliżyła się do niego, jest tak blisko, że czują się wypełnieni świadomością, że nikt nie jest w stanie im przeszkodzić. Proszę czytać:
"Białymi słowami zaklęci
chłoniemy ciszę
W gejzerach zmysłów
pląsa duch rozkoszy
ssąc z korzeni sok
eliksiru miłości..."
Jako ta niewinność nie tylko wiersza ale i rzeczywistości jakże niewinnej, są sobą spowici białymi słowami, chłonąc w sobie tę ciszę namiętności, bo i tak powstanie gejzer i rozkosz, i tu dotkliwa czuciem ta fizyczna potrzeba: "ssąc z korzeni sok eliksiru miłości". Dawno nie czytałem w Poezji miłosnej takiego splotu słów w erotycznej liryce...
Poetka Ewa Prusińska na koniec wiersza pyta się jakby siebie:
"Czy poetę łatwo pokochać ?" - odpowiadam że tak. Odpowiadam za niego - który faktycznie jest poetą.
A ona czekając na jego odpowiedź, "jak ptak szybuję w błękicie nieba..."
Jestem pewny, że on też jest jej ptakiem, i czeka na niego właśnie tam...
19-20.04.2013 - Ustka
Sobota 9:20
Ewa Prusińska - Kolasińska
OdpowiedzUsuńJak ptak
W satynowej pokusie poranka
piaskowej poduszki
wróżki moich snów
w figlarnym grymasie
przygryzionych ust
rozpuszczam wodze
zadziornej wyobraźni
z bonusem skrzydeł
ptaka wzlatującego
nad parkiem Wolności
Aby cię spotkać...
Nurkuję w Dolinie Orła
podniebnym mostem
czerwonego szlaku
w pointach baletnicy
z wicherkiem w grzywce
stąpam dumnie -
w jasnym świetle
niczym Mgławica Oriona
Białymi słowami zaklęci
chłoniemy ciszę
W gejzerach zmysłów
pląsa duch rozkoszy
ssąc z korzeni sok
eliksiru miłości...
Czy poetę łatwo pokochać ?
Jak ptak szybuję w błękicie nieba...
Brzeg. 17.04.2013
Zygmunt Jan Prusiński
OdpowiedzUsuńCHYBA ZAPOMNIANO O POECIE
Motto: 10 lat jak odszedł Zbigniew Herbert.
Kilka parafraz - słowa krytyki z boku
przez innego poetę pamflecistę...
- Czarni Judasze schowali się do dziupli.
Śpiewają tam niskie tony z zestawu
wybranych trzynastozgłoskowych sonet.
Małymi ustami mali ludzie
przewracają się na piasku.
Rzeka wyschła z braku liryki,
pusto w sadzie smutnych jabłoni.
Rozebrane dziewczyny ubierają
halkę mgły,
tańczą w głębi obrazu madisona;
nie jest łatwo nauczyć się
starego tańca.
- A co u nas słychać ?
Trawa rośnie a poezja odpoczywa.
Szedł tędy Zbigniew Herbert,
zerwał kilka ciekawych stron do wiersza.
Liczył kamienie po drodze,
jednak nigdzie o tym nie napisał.
27.07.2008 - Ustka
_______________________
Zbigniew Herbert, Data śmierci 28 lipca 1998
Zygmunt Jan Prusiński
OdpowiedzUsuńA GDYBYŚ CHCIAŁ POWRÓCIĆ…
Jerzemu Izdebskiemu
Jurek, a gdybyś chciał powrócić,
to do jakiej Polski… gdzie ona jest ?
Przetapiamy myśli jak rudę żelaza,
chcemy uwierzyć że jesteśmy narodem.
Dwa razy uciekałeś z Polski,
z PRL i III RP – jaka jałmużna cieni
weszła w twój zakątek zatoki bez nazwy.
Kochasz ten kraj (romantycznie),
wiem że wrażliwym ludziom jest ciężko
skruszyć ziarno prawdy – intymność
uczuć na ostrym zakręcie;
sucha wierzba płacząca czyta ci wiersze.
Na pewno jesteś człowiekiem Jerzy,
malujesz graffitowe obrazki marzeń
ręką dziecka niewinnego z nocy układanej.
Bo każda noc jest wróżką,
kiedy śpisz wciąż wracając w nicość !
20.05.2009 – Ustka
Zygmunt Jan Prusiński
OdpowiedzUsuńRECENZJA PISANA W RAJU
- część czternasta -
Ewa Prusińska - Kolasińska napisała wiersz "Wiosenny miszmasz" do książki "Róże i rzeki". Gdyby miała wygodny czas, tych wierszy byłoby więcej, to wiem. Pobudza ją do tego jej mężczyzna, ale życie ma najpierw swoje prawa a potem (ten zupełnie inny świat), wręcz baśniowy. W dzisiejszych czasach to wręcz nieprawdopodobnie, by takowa wrażliwość i szacunek do Słowa miało miejsce. Media nam tego nie dają, a polityka wdziera się i układa łapanki jak z zasadzki pająk na swych pajęczynach . Jednak coś powstaje, jak ten czternasty wiersz...
Autorka pisze:
"Uwiodłeś mnie orzeźwieniem
bystrej jak potok
płynący ze szczytu gór -
miodowej poezji wędrowca"
Ten miłosny zwrot do ukochanego jest tak czysty jak źródlane wody. A dlaczego zwie go "wędrowcem"? Bo jest współczesną Penelopą a swojego wybrańca nazwała Odyseuszem. I gdyby się bliżej przyjrzeć, to jest niczym współczesna epopeja ich podobnej miłości i rozłąki jak tamta legenda. Taka ujmująca.
Poetka pisze:
"Smagana słońcem na leśnej polanie
zbieram bukiet ze słów
pachnący czerwoną poziomką
w wiosennym cocktailu dnia"
Tak, ona pisze o nim i dla niego te myśli składa, wręcz żyje w jego żyłach tak prawdziwie, że on ją czuje na odległość, ba, on czuje że jest w nim, taka zawsze kochająca i pragnąca tylko z nim łączyć strofy i wiersza i życia...
I nie jest z tym lepsza ani gorsza, po prostu jest prawdziwą wierną niewiastą. To trzeba mieć w swej naturze. To trzeba się takim urodzić !
Opisuję ten utwór miłosny jako recenzję, jakby to była baśń. Bo autorka tego wiersza jest dojrzała intelektem. Jej Słowa do wiersza są wyważone. To jest pewne mistrzostwo w Poezji... I pisze:
"Wiosna -
kluczem żurawi
perłowe obłoki
niczym kochanków
do siebie przypina
kocią bazią zmysłowo
flirt z aksamitem skóry
leśnej igraszki
jak wirtuozowskiego smyczka
świerszczy obwieszcza..."
Ile tu zjawisk kobiecej duszy ! Te "leśne igraszki" a "flirt z aksamitem skóry do siebie przypina"., jakby "kocią bazią zmysłowo". - To naprawdę jest Sztuką Słowa, takie rzeczy wydobyć.
Jakby jej było mało, poetka pyta:
"Czy wyryłam twoje imię na pomniku ust ?
Cichy szept płynący dłutem słów
zabrzmi jak salwy wystrzał..."
I zaraz odpowiada, za niego, bo on daleko walczy z przeciwnościami losu, walczy by powrócić tam gdzie jego jest miejsce tak strzeżone przez Penelopę ! Odyseusz powinien być najszczęśliwszym mężczyzną świata !
07.04.2013 - Ustka
Niedziela 17:07
Ewa Prusińska - Kolasińska
OdpowiedzUsuńWiosenny miszmasz
Motto: "Lubię opowiadać o długiej włóczędze
Puszcz żywo zielonych wybarwiać pigmenty
Gdy echo odpowiada słowami poety"
- Krzysztof Szarszewski -
Smagana słońcem na leśnej polanie
zbieram bukiet ze słów
pachnący czerwoną poziomką
w wiosennym cocktailu dnia
Uwiodłeś mnie orzeźwieniem
bystrej jak potok
płynący ze szczytu gór -
miodowej poezji wędrowca
Wiosna -
kluczem żurawi
perłowe obłoki
niczym kochanków
do siebie przypina
kocią bazią zmysłowo
flirt z aksamitem skóry
leśnej igraszki
jak wirtuozowskiego smyczka
świerszczy obwieszcza...
Czy wyryłam twoje imię na pomniku ust ?
Cichy szept płynący dłutem słów
zabrzmi jak salwy wystrzał...
Brzeg. 01.04.2013
II Rocznica Poznania: 7 Stycznia 2012
OdpowiedzUsuńEwunia, dzisiaj mija 2 lata jak wysłałem do Ciebie list i pierwszy napisany wiersz do książki "Deszczowa Panienka".
Akurat w Dzień Imienin mojego ojca, Lucjana Prusińskiego. To ważny Symbol... - Całuję i pozdrawiam
Ustka. 7 Stycznia 2014
_______________________________
Zygmunt Jan Prusiński
KOBIETA NA KRZEŚLE
Ewie Prusińskiej
Krzesło - nieodzowne dzieło.
W kręgu poszukiwań światła
jest mi ono bliskie.
Wyróżniam go jak wody
płynące z gór. -
Krzesło w chmurach.
Tak sobie wyobrażam
a na nim królowa nocy,
wiąże myśli o poecie.
Ozdobna w sukience
macha do mnie ręką.
Więc idę do nieba,
by ją spotkać prawdziwą.
Jej ciało przygotowuje
moje wstąpienie -
jest dojrzałe i uległe,
jak szarotka w skale
łapie barwy wiatru.
Kobieta na krześle
jest moim obrazem -
nawet w nocy widzę
jej natchnione oczy.
Czuję usta - odblask
pożądanej wiosny
przy ujściu gwiazd.
7.1.2012 - Ustka
Sobota 11:44
Ewa Kolasińska: „Dziękuję Poeto, bardzo podoba mi się wiersz "Kobieta na krześle". Chyba polubiłam swoje niezwykłe krzesło, krzesło w chmurach...”
Brzeg. 07.01.2012 - 13:01
Listy...
OdpowiedzUsuńEwa Kolasińska: „Współczesny Romantyk obdarzony nie tylko talentem, ale wyjątkową intuicją i szaloną duszą...
Twórca wyjątkowych wierszy, o czym mogłam się przekonać:)
Dziękuję za PIĘKNĄ POEZJĘ”
Brzeg. 07.01.2012 – 20:48
Ewa Kolasińska: „Tylko Poeta obdarzony "siódmym zmysłem" mógł z mojego niewinnego siedzenia na tym krześle wydobyć tak wiele...:)
W podzięce za ten trud wysyłam błyskawiczne pozdrowienia do Ustki”.
Brzeg. 07.01.2012 – 18:58
List do Ewy !
Polubiłaś "krzesło w chmurach", ja wcześniej bo Ty jeszcze spałaś lub byłaś gdzie indziej daleko.
Krzesło w chmurach jest symbolem - van Gogh też namalował krzesło, a na nim mężczyznę starganego życiem. U Ciebie jest inaczej, bo Ty na tym krześle promieniujesz, wyzwalasz, a i kokietujesz.
Poeta wszystko widzi. Poeta ma szósty zmysł, a może i siódmy...
Krzesło w chmurach - to będzie tytuł wiersza. Następna przeszkoda którą muszę przejść...
Pozdrawiam z ptakami morskimi - Zygmunt
Ustka. 7 Stycznia 2012 r.
Sobota 13:42
Ewa Kolasińska:
OdpowiedzUsuń"Teraz już wiem, dlaczego wolę poezję od malarstwa. Ona oddaje rzeczy co najmniej w kilku wymiarach... Malarz zakończyłby swoje arcydzieło dawno. A w Poezji nie ma końca".
________________________
Zygmunt Jan Prusiński
KRZESŁO W CHMURACH
Motto: „Polubiłam swoje niezwykłe krzesło,
krzesło w chmurach...”
- Ewa Prusińska -
To nie jest tak
że krzesło nie rozmawia,
nie śmieje się, nie krzyczy.
Mój słuch jest muzyczny -
w środku połyskuje światło.
Wytworna i z gracją
wciągasz mnie w tę muzykę.
Prawie rozskrzydlasz swe uda
w gęstych chmurach -
akurat święci mają sjestę.
Moje ręce czujesz …
Wróciły z zielonych wzgórz
na pamięć znają drogę,
więc zawieszam je
o twoje piersi.
Zaśpiewaj mi balladę
o wędrowcu z chmur !
7.1.2012 - Ustka
Sobota 14:08
Zygmunt Jan Prusiński
OdpowiedzUsuńKRZESŁO NIEZWYKŁE
Motto: „Zanim zacznę cię uwodzić
siedząc na tym krześle...”
- Ewa Prusińska -
W temperaturze
między liniami na mapie
a zagubionymi lasami,
odwieczne poznawanie.
Wydmy mi podpowiadają
że w śnie przyjdziesz nago
przytulisz Erotyk - wiersz.
Jesteś gorąca
na odległość czar
gołych stóp tańczących
wokół ogniska -
letnia sukienka śpiewa
kwiatami z łąk.
To krzesło niezwykłe
pod niebem czeka,
że usiądziesz inaczej
bym mógł dostać się w głąb
zaiskrzenia - pozostać
wybranym przez ciebie.
7.1.2012 - Ustka
Sobota 17:16
Zygmunt Jan Prusiński
KOBIETA I KRZESŁO
Motto: „Moje krzesło ma duszę...
więc bywam w chmurach...
tylko nie wiedziałam,
że spotkam tam podniebnego ptaka,
poetę który ma skrzydła...
- Ewa Prusińska -
Wybryki wiatru nad morzem
dzisiaj jakby opętały go.
Trochę mi przeszkadzał myśleć,
a szczególnie układać słowa.
Wybiegłem na przywitanie -
zdawało się że nadejdziesz.
Byłem jakby roztargniony,
nawet Barry White nie pomógł.
A przecież „Let the Music Play”
rozbiera mnie doszczętnie.
Lecz dziś królewskie krzesło,
królowa nocy na nim zasiądzie.
- Jestem na służbie jak sowa -
umiem czekać na miłość...
7.1.2012 - Ustka
Sobota 18:59
Wiersze z książki "Deszczowa panienka"...
List do prof. Karola Zielińskiego
OdpowiedzUsuńUniwersytetu Jagielońskiego w Krakowie
@skrent
Drogi Mistrzu Zbawicielu Nieba i Ziemi...
Byłem stąd daleko ale bliżej Pana. Kielecczyzna we mnie się obudziła: Radom - Szydłowiec - Skarżysko...
Pan mi tu stroisz Dzień Narodzin i Dzień Wesela, czyżbyś mi nie wierzył Panie iż pragnę tego Poślubienia !? Jeśli nie ta no to która ? Czy myśli Pan że ja w takowe uśmieszki zaglądam jak do studni pełen obaw, że szczęście bywa po Śmierci ?!
Póki piszę "Mojej Ewuni" - to znaczy że jej wierzę i to ona powinna być przez to szczęśliwa - może niematerialnie, ale ja piszę i opisuję kobietę zupełnie inną od niej samej. Ona ma przewagę nad tymi które mijam na co dzień. Ale ja jeszcze bardziej w niej znajduję tę głębię by udoskonalać to co jest "moje". Bo jeśli kiedyś (to moje wyschnie) to zostaną wiersze ale też jak liście wyschnięte. Zatem to niezależne jest ode mnie a od niej samej.
Panie Karolu, pisze Pan że gołodupiec poecina taki jak ja nie jest wart żadnej kobiety. I ma Pan rację. Bo co ja mogę dać kobiecie ? Wiersze i spermę, i to wszystko. Ale ta kobieta miała milionera, i co on jej dał ? Zdradę ! Więc co jest lepsze, miliony i zdrady czy moralna czystość i na niższym poziomie egzystować w zwykłym prostym szczęściu dwojga ludzi.
Cdn.
Pozdrawiam - Zygmunt
Ustka. 9 Lipca 2012 r.
Poniedziałek 21:43
List do prof. Karola Zielińskiego
OdpowiedzUsuńUniwersytetu Jagielońskiego w Krakowie
@skrent
Dzień dobry Mistrzu !
Tak się składa że mam smutną rocznicę - bardzo osobistą, bo dzisiaj mija jak 18 lat temu (10 Lipca 1994 r.) wróciłem z emigracji politycznej z Wiednia, po blisko 13 lat spędzeniu tam zupełnie innego życia... Muszę z tej okazji napisać wiersz.
Panie Karolu, dlaczego ludzie ingerują czyjeś życie, na dodatek w dramatycznych kolorach ? Ludzie więcej mają do powiedzenia od samych zainteresowanych sobą. Przeżywam takowy rozkwit wtrącania się - a przecież to decydują o tym dwie osoby: on i ona, to znaczy Zygmunt i Ewa.
Czy wolno w tym zdziczałym kraju być zakochanym ? Nie wolno. To wręcz ustawowo zabronione. Polak musi być smutasem ! Czy widzi Pan tam w Krakowie szczęśliwych ludzi zakochanych ? Nie. Bo w Krakowie muszą być sami smutasy, nawijacze - teoretycy...
A ta miłość, powinienem napisać przez duże "M" jest autentyczna. Ba, jest naturalna, wszem dojrzała, inteligentna. A ludzie chcą nam przeszkodzić coś naprawdę wartościowego ale tylko w naszych obopólnych wymiarach.
A może nie wolno w tym kraju być szczęśliwym ? Nie do Pana piję te treści - ja mam na żywo pewne osoby, które z zazdrości przeszkadzają. Po prosu one, te osoby mruczą a my co mamy zrobić i tak to dokonamy.
Pisze Pan o czasach dawnych - choć w seksie się nic nie zmieniło. Ba, tamtejszy seks był bardziej wolny aniżeli dzisiaj.
Piszesz Pan, cytuję:"Dlatego mówisz Pan: Jestem poetą, a masz pan na myśli "Noli me tangere".
Przy czym Pan może dotykać, bo zrobi to ciałem materialnym, natomiast Pana ciało niematerialne (poetyckie, nie jest osiągalne do dotyku przez byle kogo. Podkreślając swoją poetyckość bytu, podkreśla Pan wyjątkowość i nieosiągalność".
Tycjan nieźle to wykombinował na obrazie tę Magdalenę i Jezusa. Czy nie myśli Pan że była nieziemsko podniecona iż każdy by się tej kobiety przestraszył ? Na kolanach kobieta prosi o miłość, i zostaje odrzucona. Jezus wręcz jej mówi: "Nie zatrzymuj mnie"...
A moje ziemskie posłanie dla Ewy szykuję ja - nie kto inny, i chcemy dla siebie żyć zupełnie inaczej od innych śmiertelników, bo nas łączy moralność i odbiór czystości. - Czy jest w tym jakieś ryzyko ? Nie ma...
Pozdrawiam - Zygmunt
Ustka. 10 Lipca 2012 r.
Wtorek 11:20
List do prof. Karola Zielińskiego
OdpowiedzUsuńUniwersytetu Jagielońskiego w Krakowie
@Skrent
Panie Karolu, ja bronię kawał dobrej Literatury polskiej.
Nasi okupanci współcześni chcieliby Ją przykryć liśćmi by zeschła wraz z nimi. I nie chodzi mi że akurat pisze Pan o mojej twórczości.
Jest Pan boski jak onegdaj Cezar...
Oto następny fragment dla pokoleń...
Autor: Karol Zieliński
Pisze Pan prawdziwie i pięknie, że Pan szuka w kobiecie "głębi by udoskonalić to co jest w niej pańskie". To są gorzkie ale dojrzałe myśli i zgodne ze stanem faktycznym, jaki czasem bywa w miłości. Oczywista, miłość jest stanem efemerycznym, niepewnym, tak jak niepewne jest w ogóle nasze istnienie, ale człowiek jak tonący chwyta się brzytwy i szuka czegoś sensownego w swym istnieniu, żeby się tego uchwycić, choćby było ułudą. Ale powiedz Pan, jak się to dzieje, że pewne pary wyznając sobie co godzina gorące uczucia miłości rozstają się już (z niesmaku) po dwóch tygodniach, a inne pary nigdy do siebie nie mówią o miłości, "kocham cię" i przeżywają z sobą całe życie, do śmierci ? Wiec chyba istota tego stanu (zwanego miłością) nie leży w nazewnictwie i w definiowaniu przeżyć. Gdyby tak było, to pisanie wierszy wyrażających miłość do drugiej osoby, byłyby albo wyrazem głupoty, albo powinny by zabronione.
Co do przykrych i osobistych przeżyć, jakie spotykają Pana w dwójnasób częściej niż innych ludzi, to dzieje się tak dlatego, że czujesz Pan w sobie "pomazanie" naturą wyższą (tak jak to odczuwają mistycy) i nie umiesz Pan ukryć w sobie "drugiego ciała króla", co partnerki wprawia we wściekłość i prowadzi do zniechęcenia. Zauważ Pan, że w stosunkach z nowopoznanymi ludźmi idzie Panu całkiem normalnie i dobrze, dopóki się nie dowiedzą, że jesteś Pan poetą. Gdy się dowiedzą, to spoglądają na Pana nieufnie, z rezerwą, jak na wariata. Oczywiście nie wszyscy, bo reakcje są różne w zależności od statusu, pozycji i wykształcenia.
Ja czasem mam wątpliwości, czy wszystkie pańskie wiersze są pozbawione akcentów banalnych, bo w niektórych się to zdarza, ale patrząc na dotychczasowy ich całokształt, muszę przyznać, że tych "poetyckich banałów" frazesów etc. jest mniej niż np. u Różewicza.
W każdym razie nie żałuję, że biorę udział w rozmowie z Panem, bo potrafi być interesująca. Często też trafiam na wiersze ludzi piszących podobnie jak Pan i nie wiem od czego to zależy, ale czuje w nich pozę, pustkę, i fałsz - a u Panie nie. Czuję, że "tamci" zasiadają do napisania wiersza (np. na konkurs) - (a teraz napiszę sobie o "miłości") nie mając nic do powiedzenia oprócz oczytania się cudzymi wierszami w szkole albo na uniwersytecie. No, takich wierszy to można napisać wagony. Natomiast u Pana grają takie tajemnicze względy, o jakich wspomina Różewicz, że tajemniczy sens zależy od wewnętrznego kleju, który nadaje sens pierwocinie zdania (które jeszcze nie jest zdaniem i dopiero się rodzi) i kiedy jego "maźnięcie" w pewnym miejscu ustaje, tak następuje przerwa i napięcie uwagi umysłu oczekującego i pytającego "co dalej". Jest o pytanie o sens, a skoro "pierwocina" jest ledwie zarysowana i niejasna, umysł ma szanse rozpoznać "nowe światy". "Nowe światy" za pomocą słów starego języka. Tej "przerwy" następującej po "pierwocinie" zdania (które by mogło być całkiem logiczne - ale i banalne - gdyby Pan - autor - "wiedział" co dalej) by nie było, gdyby autor "wiedział co chce powiedzieć, czyli miał na podorędziu zestaw poetyckich kłamstw i frazesów (szkolnych, uniwersyteckich etc.), czyli robił wiersz, jak szewc buta na kopycie i nie dbał o resztę ("niech gadają, że jestem poetą, to, może dorobię parę groszy a resztę mam w dupie").
Cdn.
OdpowiedzUsuńPanie Karolu chciałbym zarobić na chleb z mojej Poezji, ale ja nie umiem mieć tupetu i łokciami się rozpychać do złotych źródeł. Nie zapominaj Pan że jestem Polakiem a nie żydem, więc satysfakcja z pisania jest na tyle ważna, że piszę autentycznie - nie na wzgląd pieniądza.
To są inne siły pozaziemskie które mnie do tej poetyckiej dziury pchają...
Cdn.
Pozdrawiam - Zygmunt
13 Lipca 2012 r.
Piątek 10:03
List do prof. Karola Zielińskiego
OdpowiedzUsuńUniwersytetu Jagielońskiego w Krakowie
@Skrent
Pisze Pan:
„Natomiast u Pana jest tak, że powstają "przerwy", bo Pan nie wiesz co to jest miłość (bo już porządnie Pana poraniła i wiele razy zwiodła), stajesz Pan ślepy, nagi i niemy, jak żebrak i przed miłością zupełnie bezradny. Pan nie wiesz co to jest miłość, Pan się dopiero chcesz dowiedzieć. Jak Pan napisał, "znajdywać w niej głębię, a w niej to co pańskie".
Z pańskiego ostatniego pisania wynika, że co rano w pańskim umyśle, w pańskim świecie wewnętrznym krzesła są złote i są zarazem dziewczynami. Zresztą z daleka można pomylić stojącą na wzgórzu, na wydmie, rozebraną dziewczynę z rozkraczonymi do słońca szczupłymi nogami, z krzesłem. Zresztą wielu ludzi jest podobnych z natury i z wyglądu do przedmiotów domowego użytku. Np. grubas może wyglądać jak wieli sagan, suchotnik często jest utożsamiany ze stołkiem, pucołowata kobieta, albo cycata, z jakimś garnkiem, wiotka dziewczyna z gałązką, ze źdźbłem żyta, chłopiec w berecie z młynkiem do kawy, matka z bieliźniarką, ojciec z dwudrzwiową szafą, dziadek ze stojącym, gderającym zegarem, babka ze starym zażółconym sedesem (gdyby miała spróchniałe zęby). A propos, dobrze takie kontaminacje opisał w swoim tomiku pijaka, Staszek Franczak. Np. budzi się rano i leży na podłodze, jako kurz. Żona chodzi po nim i pyta, dlaczego tu tak brudno (coś w tym stylu). A wiec nie wszystko w umyśle poety jest irracjonalną aberracją. Czy chcę przez to powiedzieć, że miłość, zarówno w umyśle człowieka normalnego jak i poety jest złudzeniem - chyba tak. Im jestem starszy, tym wyraźniej to widzę. Chociaż niektórzy też mnie chcą swatać, bo mówią, że wiele jest kobiet spragnionych miłości. Ale nie - moim zdaniem wiele jest kobiet spragnionych sponsora.
"Dziewczyny "rosną na naszych łąkach, jesteśmy ich pasterzami, a z rana dziewczyny szczerozłote, uśmiechnięte zorze".
To nie tylko pańskie dziewczyny ale i moje i nasze i każdego faceta. Wszyscy tak mamy i dlatego jest Pan wyrazicielem tęsknoty za prawdziwością uczuć i odrobiną czułości.
Ale... "a potem przyszło życie zwykłe i tą robótkę zrobił czas..."
I tu jest pies pogrzebany, tu jest meritum sprawy, że "miłość" nie potrafi pokonać niszczących efektów czasu. A gdy je pokonuje, to jest już wszystko niepotrzebne, bo przepadłe w przeszłości, której się nie da przywrócić, poza czasem.
_____***_____
Czy może mnie Pan wytłumaczyć, dlaczego nie lubią Pana ? Ba, dlaczego nas obu nie lubią czcigodni władcy tego świata ? Bo piszemy o Miłości, bo Pragniemy jej jak wody. A armia szatanów nie potrzebuje nauk teoretycznych tylko prosty walunek do celu.
Panie Karolu, to świetny fragment łączenia człowieka z rzeczami czy przyrządami domowymi. Pan moje Krzesło - Krzesła w Poezji wyczuł. Tak. Jest Pan inteligentnym i rzadkim sędzią w Literaturze. Przecież ja nie kłamię tak jak pisze w wierszu "Krzesło w chmurach":
To nie jest tak
że krzesło nie rozmawia,
nie śmieje się, nie krzyczy.
Odgadł Pan moje wnętrze w tych krzesłach... A ten taki świeżutki wiersz pt. "Magiczne krzesła":
W tych ciałach się goszczę
ostatni z błękitnych romantyków
zapomniany wędrowiec
Bo Pan i ja to tak naprawdę jakbyśmy w lustrze stanęli, podpowiedziałbym: Mistrz i Uczeń...
Cdn.
Pozdrawiam - Zygmunt
13 Lipca 2012 r.
Piątek 9:38
Wiersz dedykuję moim Czytelnikom...
OdpowiedzUsuńZygmunt Jan Prusiński
CYGANERIA INTELIGENTÓW
Oj rozpaśliśmy się., i wiedzą,
i tłuszczem powietrza -
by być walczącymi do końca
a echo zostaje w przeręblach.
Nie umiemy rozmawiać, z przyczyn
wiekowych zaborów -
wytaczamy w teorii procesy
samemu Panu Bogu.
Lśnimy w lustrach, trącamy się
toastami za polityków -
uprzejma dziatwa w kurniku
gdacze chóralne sukcesy.
Kochamy się to prawda, w wierszach
pisanych na udach kobiety -
oswobodzeni w demokracji
ujadamy na pobliskie liście.
Szukam w kobiecie krainy, złotej
myśli twórcy w poezji -
może połączę lasy i rzeki
tylko dla aniołów wybranych.
29.6.2011 - Ustka
Środa 9:28
Zygmunt Jan Prusiński
OdpowiedzUsuńRECENZJA PISANA W RAJU
- część trzynasta -
Długo czekaliśmy na następną propozycję z twórczości Ewy Prusińskiej - Kolasińskiej, przyznam że denerwowałem się czy to tylko był wiatr poetycki czy wiaterek. Ale nie, poetka jest ambitna i udowadnia swoją miłość do Literatury. I oto mamy jej 13-sty wiersz pt. "Tęcza w Dolinie Olch". Solidny to wiersz, wypracowany, bo poetka nie płynie na tratwie...
Stałem się w takiej roli że jestem nadwornym jej recenzentem. To i trochę mi przeszkadza, bo chciałbym i negatywną krytykę tu wyłożyć, ale nie mam powodów. Autorka ma dyscyplinę i kulturę co do Słowa. Z tym chyba człowiek przychodzi na świat. Ma ów instynkt piękna i potrafi zawładnąć swoją oryginalną wyobraźnią.
Więc omówmy po części ten zaproponowany wiersz... Zaczyna od motta z wiersza Emila Zegadłowicza. Przyznam że podsunąłem jej fragmenty jego twórczości, i proszę przyjęła chętnie by mistrza z ubiegłego wieku zaprezentować, jakby podbudować się że da sobie radę.
Poetka pisze:
"W słupieckiej Dolinie Olch
rozświetlonej sławą
piewcy Josepha Wittiga
w porze topnienia śniegów
zamieniam słowa -
nasączone miodem
i kroplą piołunu
na modlitwę
o złoty deszcz z nieba"
(Joseph Wittig - wybitny teolog, poeta, piewca Ziemi Kłodzkiej, autor Kronik Nowej Rudy i Słupca).
I tu poetka poczyna metaforycznie udowodnić że jest na dobrej drodze w sztuce układania słów. Takie malarskie impresje. Czy mogę się przyznać do tego że od ubiegłego roku widziałem w niej tę wrażliwość namawiając ją by spróbowała pisać, a ona od razu jakby ze szczytu, nie na szczyt a od razu od pierwszego wiersza zaskoczyła mnie ?
Poetka pisze swojemu mężczyźnie, wie jak jest czuły na miłość z jej strony:
"Niebo z dołu podpływa
surową czerwienią
wirtuoz powietrze
drga na skrzypcach
westchnień...
z wiatrem chłoniesz
jej zapach
kropel miłości
nawilżonych łzą
romantyka..."
Tak, nazywa go romantykiem, no bo trafniejszej nazwy nie ma. Ale i ona jest romantyczką, zatem idealnie odnaleźli się i trwają w swej miłości. Poeta i poetka. Cóż lepszego w życiu osobistym dla nich. A jakież to wyznanie: "z wiatrem chłoniesz jej zapach"...
Spieszy poetka dodać:
"Szukasz jej śladów
w bliskości wiersza
Nie znanych wzruszeń
w pożarze nocy
płonące lody gasisz
udręką kapłanki
idącej w stronę wiosny"
Tak, jej kochany powinien płonąć wręcz ze szczęścia. To naprawdę w historii Poezji niesamowite wyznanie: "w pożarze nocy płonące lody gasisz"...
I spieszy dodać, podkreśla to uczucie:
"o różowej mgle
nad nami
wypełniającej wszystko
Ziemia przyspiesza rytm...
a ty jakbyś mnie znał
od zawsze..."
Można mnie podejrzewać tylko o to, że jako recenzent zbyt łaskawy jestem dla poetki Ewy Prusińskiej. No proszę innych o swoje zdanie, czy nie mam racji, iż w polskiej poezji wyrasta ciekawa osobowość i ważne jej wiersze dla Literatury pięknej ? - Piszcie krytycy, macie prawo !
16.02.2013
Sobota 13:17
Ewa Prusińska - Kolasińska
OdpowiedzUsuńTęcza w Dolinie Olch
Motto: "Dopiero w dzielnicy mroków znikł cień, — teraz idzie
Dziewczyna sama, bez towarzysza. Sama, jedna..."
- Emil Zegadłowicz -
W słupieckiej Dolinie Olch
rozświetlonej sławą
piewcy Josepha Wittiga
w porze topnienia śniegów
zamieniam słowa -
nasączone miodem
i kroplą piołunu
na modlitwę
o złoty deszcz z nieba
Niebo z dołu podpływa
surową czerwienią
wirtuoz powietrze
drga na skrzypcach
westchnień...
z wiatrem chłoniesz
jej zapach
kropel miłości
nawilżonych łzą
romantyka...
Szukasz jej śladów
w bliskości wiersza
Nie znanych wzruszeń
w pożarze nocy
płonące lody gasisz
udręką kapłanki
idącej w stronę wiosny
Zasnęłam i śniłam...
O delikatnej woni
nad doliną
czasie
płaczu i śmiechu
pieszczot i rozłąki
o różowej mgle
nad nami
wypełniającej wszystko
Ziemia przyspiesza rytm...
a ty jakbyś mnie znał
od zawsze...
14.02.2013 - Brzeg
Informacja dla Czytelników...
OdpowiedzUsuńChcę, planuję napisać książkę o sobie, trochę autobiograficzną.
Przez tyle lat pisałem komuś, innym a zapomniałem napisać filozoficzną książkę o sobie.
Tytuł książki "Mężczyzna z kryształowego sadu" - owszem pisałem czy zacząłem pisać jeszcze będąc na Emigracji w Wiedniu. To tam w piątej dzielnicy Wiednia na drugim piętrze od strony ulicy Wiedner Haupstrasse 112 m 17, nieraz w oknie spoglądając miałem naprzeciwko przez ulicę kościół ewangelicki, burdel - jako lokal całodobowy i biuro Caritas. Na dole w podziemiu jeździły tramwaje, nie było ich głośno słychać. Tramwaje wiedziały że tu mieszkam i nie wolno hałasować kiedy pisarz pisze...
Zostawiam chwilowo te książki które piszę jednocześnie kilka i skoncentruję się zupełnie w innym kierunku, może mi się uda, nie jestem pewny że ją skończę sukcesywnie dopisując to co było w moim życiu ważne.
Pozdrawiam
Zygmunt Jan Prusiński - Sowiński
Ustka. 11.01.2014
_____________________________
Zygmunt Jan Prusiński
W EROTYCE ZASNĄŁ...
W erotyce zasnął poeta
wydostał się z powierzchni i znikł
poniżej głębiej
jakby wodorosty go wołały
a na szpicu wyschniętej pamięci
z ust ptaka kobiety
nieistniejącej
samoczynnie wabiona
okruchami z tamtej jesieni
kiedy trzaskały gałęzie
zupełnie niepodobne do minionych
przypomniałem sobie
o umorusanych gawronach
może i lepiej że nie wróciłem
do tych schodów
gdzie nikt na mnie nie czekał
choć taki byłem gorący.
Odbijam się piłką bez powietrza
pnie klną wyrażając
aprobatę wyschnięcia -
czasem przystanę złapię fragment
powietrza
rozbudzę tudzież odblask
zgniłego wiersza
jak jabłko nie zerwane o czasie.
Migoce jaskółka
tak wspaniale tańczy w locie
siadłem cichy jak cmentarz
w trawie trochę dalej
od domu
w którym nikt na mnie nie czeka.
11.1.2014 - Ustka
Sobota 21:31
Wiersz z książki „Mężczyzna z kryształowego sadu”...
Zygmunt Jan Prusiński
OdpowiedzUsuńJA TAM SŁYSZĘ ŚWIERSZCZE
Mój spacer jest tak cichy
jak popołudniowe pragnienie kobiety
którą mijam
oglądając się za nią
że może ją znam
albo dopiero poznam
że nie skłamie jak ma na imię
rozmawiając ze mną zbliży uda słoneczne
zainteresuje się samotnością
w moich oczach
przytuli rękę która zwisa gałęzią czułą
powie wprost: "chodź ze mną"...
Zaprowadzi mnie gdzie ciepłe ściany
i nalane wino na stole
i będzie rozdawać uśmiech jeden
a później trzynasty
a wewnątrz błyski niczym
spadające gwiazdy
rozgrzeją umysł płynącej rzeki
by nagle nago powrócić
roztańczyć po części za częścią
to co jej się należy
być gościnną.
Obejrzałem się za kobietą
nie wróciła do mnie -
była w tym odchodzącym miejscu
coraz mniejsza
a chmury gęstniały
i robiło się w moich oczach
ciemno...
11.1.2014 - Ustka
Sobota 22:23
Wiersz z książki „Mężczyzna z kryształowego sadu”...
Zygmunt Jan Prusiński
OdpowiedzUsuńJESTEM W SKORUPIE...
Jestem w skorupie nieba
odnoszę się do wybranej topoli
smukłej jak cień samotnej kobiety
nie wiem czy akurat teraz
czyta mój ostatni wiersz
kołyszący się z falą nastroju
trochę uspakajam kolor niebieski
moje oczy są niebieskie
świecą głodem miłości
i tak przystanki puste i stacje
zarośnięte wysokimi trawami
a przecież i one mają prawo żyć
bo taki jest podział ról
istniejących i mniej widocznych
pod i nad sączy się pragnienie
które spijam w erotyce mego świata.
Żeby istnieć i zostawić ślad
poniekąd staram wywołać punkt
który po chwili rozbrzmiewa
harmonijną linią -
tam układam świecące kamienie
jak zwrotki wiersza
który może obudzi wnętrze
kwitnącej kobiety w nocy
nie będąca skąpa
rozchyli nogi bym mógł
zbliżyć się całym sobą
i tak pozostać w niej.
Dlaczego palę moje wiersze
tego nie mogę zrozumieć
że ich istnienie jest
zwierciadłem mego istnienia.
11.1.2014 - Ustka
Sobota 22:55
Wiersz z książki „Mężczyzna z kryształowego sadu”...
Znalazłem w sieci...
OdpowiedzUsuńhttp://www.polonia.be/Listy-z-daleka/images/lzd-72.jpg
"Listy z daleka"
Listy z daleka, nr 72
Numer ukazał się w listopadzie 2009 roku.
W dzisiejszym numerze:
W dziale Poezji znajdą Państwo wiersze Bogumiły Olanieckiej z Hiszpanii, Jana Śliwańskiego z Niemiec, Małgorzaty Derwalis z Belgii, Zygmunta Jana Prusińskiego z Polski, Romualda Mieczkowskiego z Litwy, Krystyny Podzimskiej z Polski.
Złote koła
Ktoś się przeszedł po moim ogrodzie dziś
przedpołudniem. Być mógłby to kot albo też
wiatr. Złote koła wytańczył w głowach traw
wypłowiałych. Usiadłam w słońcu i myślę...
Stałam tak kiedyś w wydeptanym przez kury życie.
W kapronowej białej sukience i takichże kokardach.
Mamusia się zagniewała, że zboże zniszczyłam.
Ciocia Halina pstrykała zdjęcia - na przyszłość!
Leokadia Komiaszko, Litwa - Belgia
_________Ps. Miło jest przeczytać, że gdzieś poza krajem drukują moje wiersze...
Zygmunt Jan Prusiński
4.01.2012
Zygmunt Jan Prusiński
OdpowiedzUsuńSZLAKIEM SOSNOWYCH ŚCIEŻEK
Okno otwarte
niech trochę świat usłyszy
że czcionka maszyny nie odpoczywa
wbija się dźwięk jednostajny
ten co za oknem mieszka
podobno jest pisarzem
jego książki leżą na parapecie
możesz przyjść zrobić zdjęcie
pochwalić się że go znasz
a jeszcze jak z nim wypiłeś kielicha
to opowiedz to wnukom
niech legenda
zostanie po nim żywa.
Obecnie odpoczywa poeta
myśli o przyszłości której nie ma
w czasie pory deszczowej nadsłuchuje
rynny w pieśniach -
nawet lubi to brzmienie
bo wreszcie coś żyje
w tej stagnacji społecznej
gdzie każdy mądry
mądrzejszy od drewnianego płotu
lgnie za swoim ja -
a to ja to nie ty
kobieta nie doszła
nie pokochała go w rannej modlitwie,
Podobno ostatnio widziano twórcę
szlakiem sosnowych ścieżek
miał coś pod ręką
ale nie wiadomo co -
jakby poszedł z tajemnicą w ciemność.
12.1.2014 - Ustka
Niedziela 5:14
Wiersz z książki „Mężczyzna z kryształowego sadu”...
Zygmunt Jan Prusiński
OdpowiedzUsuńHUMANIZM Z ULICY
Powiewa trochę
skutecznie odbieram poczęstunek
dajesz mi wszystko co możesz dać
opieram się na humanizmie
co warto wziąć
nie maskując się w przyzwoitość
to i nawet nie pasuje
lata idą prędzej niż kalendarz
a przecież usta moje są zdatne
podwyższyć temperaturę
okolice czułych miejsc
to jak czuły wiersz
napisany jednym palcem.
Jestem poetą ulicy
wkładam rękę pod sukienkę
szukam to co zgubiłem
przed wielu laty
w tym zwariowanym rejsie
doszukuję się impasu -
jakby blues grał mi specjalnie
o niedorzeczności cywilizacji
która próchnem się stała
tylko ludziom się zdaje
mnie zupełnie inaczej
zamiera styl - kultura i honor.
W bagnistym dorzeczu
nie ma nic do rzeczy
uwiera spowiedź skazańca
co jedynie to za tymi polami
kobieta ni zamknięta ni otwarta
jęczy samotna w łóżku
masturbując swój narząd.
12.1.2014 - Ustka
Niedziela 10:41
Wiersz z książki „Mężczyzna z kryształowego sadu”...
Zygmunt Jan Prusiński
OdpowiedzUsuńZAOKRĄGLONY PEJZAŻ
Odbieram ciebie inaczej
za bardzo pobiegłem w przyszłość
zapominając o teraźniejszości.
Przepraszam za to co nam nie wyszło
rozłąka to jak instrument
trzeba wciąż stroić
by nie zasuszyła się trawa
gdzie spoczywałaś.
To jest we mnie - ta głębia
ma skróty by zbliżyć usta twoje.
Wspomnienia bolą - krwawi pejzaż
rozglądam się jakbym czuł
że idziesz w moją stronę.
Morze jest ciche i niebo jest ciche
układam lirykę by nie zwątpić
że miłość jest nagrodą -
wspólną przestrzenią pieszczot
tak by się dotykać
i cieszyć się na zapas aprobatą
że słowo (razem)
nie będzie tylko w wierszach.
Połowa stycznia - stoję na przystani
oglądam taniec mew
i czuję że jesteś ze mną
i tak zostanie na zawsze.
13.1.2014 - Ustka
Poniedziałek 11:49
Wiersz z książki "Mężczyzna z kryształowego sadu"...
Zygmunt Jan Prusiński
OdpowiedzUsuńWOKALNIE SKŁADAM CI PIEŚNI
- Czy warto kochać i być wiernym
sam już nie wiem jakbym dziecinniał
a karty leżące na stole jakieś leniwe
żeby choć raz pasjans się udał.
Oglądam cię za szybą codziennie
że zapukasz do okna - jak dawniej
broniłaś naszą spuściznę w książkach -
tyle radości pośród wybranych liter.
Rozkochany w tobie nie umiem ukryć
łzy towarzyszą niemym nutom -
kupuję ci na twój rozmiar sukienki
widzę cię w nich pod letnim słońcem.
- Czy zatańczysz choć raz ze mną
pod sosnami ukryjemy swój zachwyt -
opieram się na wiernej muzyce uczuć
jest tyle kochania w nas ile światła.
Nie pozwól mi się zmienić -
nazbyt ci wierzę moja Ewo !
13.1.2014 - Ustka
Poniedziałek 14:35
Wiersz z książki "Mężczyzna z kryształowego sadu"...
Zygmunt Jan Prusiński
OdpowiedzUsuńRECENZJA PISANA W RAJU
- część dwunasta -
Pracowita jest poetka Ewa Prusińska. Mamy następny jej wiersz "Taniec łabędzia"... Jest teraz pewniejsza siebie, i to jest do pochwalenia, i ja się cieszę że złapała i finezję i zobrazowania łączenia strof, gdzie nie ma sztucznego (inwalidztwa). To że pisze wiersz w kilka dni, to dobrze. Niech się nie spieszy, przed nią cudowny czas, być inną kobietą, bo Poezja i uszlachetnia i kształtuje - jak strumień potoku, kamyki.
Pozwólmy zrozumieć jej słowa:
"W uwodzicielskiej scenerii
ponętnej rudawki - miasta
z kuszącymi wzniesieniami
echo niesie poetycką
fantazję o dziewczynie
zaklętej w łabędzia..."
Rudawka to ona, a miasto to Nowa Ruda. Stamtąd pochodzi. Ma silne korzenie, bo wiadomo: dzieciństwo, szkoła podstawowa, okres dziewczyny dorastającej, matura i, szczegóły mają tu silną podstawę by wrócić tam, przecież rosła z tym miastem. To dobra modlitwa i uroczy stan psychiki.
Kojarzy sobie że tam był jej ukochany chłopiec, to się czuje:
"Usiadłeś na ławce
pod starym dębem
w dymnej zasłonie
kopalnianego szybu
czerwienią żaru
łzą liryki -
dotykasz serca
baśniowej Odetty"
Dobrze że poetka nadaje ten klimat, że Nowa Ruda to kopalnie, w krajobrazie miasta. Ta ławka jest i dzisiaj pod tym dębem. Wcale się nie zmieniła. Nie starzeje się... Pewnie kiedyś tam powrócą by na niej usiąść, jako goście - wraz (z łzą liryki).
Autorka wiersza prezentuje ważny szczegół, kiedy pisze:
"Jej taniec
etiudą uczuć
baletem na niebie
odlatującego ptaka
pocałunkiem księżycowej
przysięgi
poza granicą krainy korzeni"
Ale jest strofa wysokiego lotu:
"W jeziorach oczu
topisz zachwyty
fenomenu Czajkowskiego
dzieła
Czy w walce dwóch światów
masz klucz do miłości tysiąclecia ?"
Czy ma ów ulubieniec klucz to zapewne tak, poetka by o tym nie przypominała. Przecież to się czuje jak go zaprasza do tej miłości. I on o tym wie, choć zamieniona jest w łabędzia to z nią tańczy w tej intymnej poezji wyznań, obustronnej. Warto poczekać na następne wiersze. Miłosne wiersze do mężczyzny odnalezionego w pewnej nieznanej Zatoce Delfinów...
Brzeg. 2-3.2.2013 r.
Niedziela 16:29
Ewa Prusińska - Kolasińska
OdpowiedzUsuńTANIEC ŁABĘDZIA
Motto: " Wojownik wie, że intuicja to język Boga,
nieustannie zatem wsłuchuje się w wiatr
i rozmawia z gwiazdami. "
- Paulo Coelho -
W uwodzicielskiej scenerii
ponętnej rudawki - miasta
z kuszącymi wzniesieniami
echo niesie poetycką
fantazję o dziewczynie
zaklętej w łabędzia...
Usiadłeś na ławce
pod starym dębem
w dymnej zasłonie
kopalnianego szybu
czerwienią żaru
łzą liryki -
dotykasz serca
baśniowej Odetty
Jej taniec
etiudą uczuć
baletem na niebie
odlatującego ptaka
pocałunkiem księżycowej
przysięgi
poza granicą krainy korzeni*
W jeziorach oczu
topisz zachwyty
fenomenu Czajkowskiego
dzieła
Czy w walce dwóch światów
masz klucz do miłości tysiąclecia ?
Patrzę w gwiazdy
słucham jak szumi wiatr...
01.02.2013 - Brzeg
----------------------------------------
*kraina korzeni - Kraina Ciemności
Zygmunt Jan Prusiński
OdpowiedzUsuńWOKALNIE SKŁADAM CI PIEŚNI
- Czy warto kochać i być wiernym
sam już nie wiem jakbym dziecinniał
a karty leżące na stole jakieś leniwe
żeby choć raz pasjans się udał.
Oglądam cię za szybą codziennie
że zapukasz do okna - jak dawniej
broniłaś naszą spuściznę w książkach -
tyle radości pośród wybranych liter.
Rozkochany w tobie nie umiem ukryć
łzy towarzyszą niemym nutom -
kupuję ci na twój rozmiar sukienki
widzę cię w nich pod letnim słońcem.
- Czy zatańczysz choć raz ze mną
pod sosnami ukryjemy swój zachwyt -
opieram się na wiernej muzyce uczuć
jest tyle kochania w nas ile światła.
Nie pozwól mi się zmienić -
nazbyt ci wierzę moja Ewo !
13.1.2014 - Ustka
Poniedziałek 14:35
Wiersz z książki "Mężczyzna z kryształowego sadu"...
Zygmunt Jan Prusiński
OdpowiedzUsuńBO TAK JEST ZAPISANE
Moja odwieczna
gdzieś ukryta by ją szukać
a zapach rozbudził namiętność.
Zasnąłem na plaży wśród kamieni
a ona poszła brzegiem morza -
wybrała kierunek wschodni.
Słoneczny uśmiech
w ręku kilka kamyków szklanych
przyniosła mi w prezencie -
ucieszyłem się jej widokiem.
Na pewno jest moją gwiazdą
rozumie mnie i z bliska i z daleka.
Jej instynkt to rytm rzeczny
- jest w niej też wodospad...
14.1.2014 - Ustka
Wtorek 3:50
Wiersz z książki "Mężczyzna z kryształowego sadu"...
Zygmunt Jan Prusiński
OdpowiedzUsuńWOBEC KILKU NUT...
Nie dużo potrzeba by powstała
gorączka - ale nie grypowa a miłosna.
Rozwlekle myślę jakbym otrzymał
honorarium od samego Boga.
To nic jest taka pora dzisiaj zamożna
żeby zmieścić to co mamy dla siebie.
Opiekuj się skarbami jak ja dla ciebie
kiedyś spożyjemy je intymnie. -
Piszesz że za dwa tygodnie wrócisz
więc składam nuty by powitać.
Bo każdy dzień jest ważny dla mnie
w nastrojach nie tracić nic z próżności.
Starannie pomożesz mi skruszyć noc
w częściach odlotu jak to czynią żurawie.
14-15.1.2014 - Ustka
Środa 12:56
Wiersz z książki "Mężczyzna z kryształowego sadu"...
Zygmunt Jan Prusiński
OdpowiedzUsuńNAWARSTWIENIE UCZUĆ
Motto: "ogród nawodnionych słów poezji"
- Ewa Prusińska Kolasińska -
Ten szept z gniazda wywołany
w gęstych drzewach okrywam cię sławą
z nawarstwionych uczuć bielik krąży
daje krótki dźwięk nad twoją głową
jakby pilnował w obcym kraju
- moją prośbę przyjął...
Mam prawo martwić się o ciebie
czy idziesz w czółenkach
czy zimowych trzewikach
żebyś powróciła do naszego świata
nie zmieniona wciąż poetycka
bo tylko taką pożądam w tym roku.
I stanie się modlitwa drzewem białym
a leśne strumienie dokona
odblask świateł gwiezdnych
w nauce o miłości pomiędzy nami
co zwiąże już na wieki
przysięga przyrzeczona.
Rozniesie się ta wiadomość nad polami
gdzie tyle zgody rozkwita naraz...
Posłuchajmy morskiej muszli
z niej wiele się można nauczyć.
17.1.2014 - Ustka
Piątek 00:15
Wiersz z książki "Mężczyzna z kryształowego sadu"...
Zygmunt Jan Prusiński
OdpowiedzUsuńW PIERŚCIENIU MIŁOŚCI O PÓŁNOCY
Powinnaś być szczęśliwa
że poznałaś poetę.
Odzyskujesz równowagę
słońce idzie drogą co ty.
Zaskakuję ostatnio spokój
jak to dobrze mieć bliskiego. -
Rozmnażam myśli
nie tylko w lusterku.
Wczoraj byłem na spacerze
unosiłem ręce by dotknąć mewę.
To była ta sama z Żeromskiego
kiedy zapraszałaś ją na chodniku.
Zima minie a wiosna
rozskrzydli uczucia.
Pofruniemy Ewo na wydmy
znowu zadziwisz mnie...
A o północy szampan na molu
rozśpiewa się tradycyjnie.
Tam cię przytulę -
i powiem coś miłego.
19.1.2014 - Ustka
Niedziela 21:38
Wiersz z książki "Mężczyzna z kryształowego sadu"...
Zygmunt Jan Prusiński
OdpowiedzUsuńTAK SOBIE MYŚLĘ...
Nie jestem zawadiaka
może trochę w poezji
jak ktoś sprowokuje.
Ty działasz na mnie
gdy jesteś czuła -
odchodzą zmartwienia.
Jestem z innej książki
wcielam się w duszę
poskromiony twą ręką.
Wydostaję się szczęśliwy
na zewnątrz - na stronie
gdzie piszę o spacerze.
Lipcowa cisza w parku
potajemny rozdział -
oprowadzasz alejami.
Z wierzbami się łączysz
mogę dopisać -
odbieram to piękno.
Bo łączy nas zwykły dzień
z którego powstaje święto.
16.1.2014 - Ustka
Czwartek 22:51
Wiersz z książki "Mężczyzna z kryształowego sadu"...
Profesor Uniwersytetu Jagielońskiego Karol Zieliński pisze...
OdpowiedzUsuńserdeczny list
od: skrent - Ale Literatura
data:2014-01-30 15:58:12
Panie Zygmuncie,
darzę Pana szacunkiem i traktuję Pana i pański talent, pragnienia i rozumienie świata z ogromnym szacunkiem. O podziwie nie mówię bo jak Pan wie, każdy uczciwy człowiek sterany życiem i zszarpany jak my, jest godzien podziwu i ma w sobie nietuzinkowe myśli, choćby na pierwszy rzuty oka się wydawały banalne.
Pojmuję pańskie wiersze i pańską szarpaninę, i pańskie przepychanie się przez Saharę, przez oceany banału które wlewają się w nas jedną stroną a wylewają drugą - pojmuje to wszystko jako głęboko zakamuflowane przed Panem, przede mną, przed czytelnikami posłannictwo, niektórzy powiedzieliby, przekleństwo prometeizmu. Prometeizmu który jest losem, który leży poza pańską wolą, umiejętnościami, intelektem i twórczą-duchową mocą-niemocą. Co więcej, te bidne pańskie wierszyki, im bardziej są spłakane, szczere i bidne, tym więcej są profetyczne i prometejskie, oto Zygmunt Prusiński pcha jak Syzyf pod górę głazy nonsensu, kopany przez Los, a muzy na parnasie się z niego natrząsają i śmieją (tak to czuję i tak widzę na tle innych, równie próbujących wyrazić swoje zwątpienia poetów), a on, ten Syzyf i Tantal nic sobie z tego nie robi, albo robi, tylko nie daje poznać na zewnątrz, cierpiąc kopniaki na dupie i pragnienie winnego grona które mu wisi koło wargi i nie może go dostać i nic sobie z tego nie robi, nie skarży się jak Chrystus, ile ku figur retorycznych i wszystko na próżno, bo sens tego, czy jest to rzeczywistym prometeizmem i jakim prometeizmem, będzie widoczny dopiero za jakiś czas, i oby był widoczny.
Toteż powtarzam, obserwując to co się fizycznie, rzeczywiście i poetycko, koło Pana i z Panem dzieje i w pańskich wierszach również, widzę... Skoro jestem ostrożny i "WIDZĘ" - dlatego nie jestem skory i prędki do konkluzji. Mam co do Pana poezji intuicje, że nie jest byle jaka, to znaczy, że nie jest tylko ziemskiego pochodzenie, lecz również ma pierwiastki wieszcze, jakby była tubą zaświatowego głosu, bez pańskiego udziału, który jest tylko heroldem etc. Bo inaczej, skądżeby ten maniacki i dziwaczny napęd ?
Życzę Panu jak najwięcej tego napędu, oby muzy te stare dziwki, dały Panu, żeby obsypywały Pana brylantowym proszkiem. O złote serce "głupiego" poety, że też się Panu chce, to dowód z nieba ! Drogi Panie, jak doskonale rozumiem że Pan rozmawia z Jahwe, że nie wszystko w pańskim cierpieniu na pierwiastek ludzki ależ ile w nim pragnień Asmodeusza, dobrego szatana, który by chciał zająć miejsce tego ustczanina, kryminalisty z pięcioletnim wyrokiem, który ma żoneczkę jak marzenie, zakochaną w nim po same uszy. Tak, zgadzam się, że to jest najcenniejsze ludzkie szczęście, ale nie dla Pana, nie dla psa kiełbasa. Bo któżby prometejskie wiersze pisał. Oby sam Zeus kiedyś, oby już niedługo spuścił na Pana głowę omroczenie zrozumienia, tego co Pan teraz trochę robi po omacku, bo nie wierzę, że tę enigmę - ENIGMĘ, to sam z siebie wykoncypował - czuję to siły wyższe. No chyba, że to Pan wymyśla, to byłby Pan największym poetyckim skurwysynem, większym niż Canaris. Bo wie Pan, to by już była piętrowa perwersja, żeby nie wydupczyć kobiety, po to, żeby więcej cierpieć i mieć o czym pisać ?
Gdyby tak było, to ja sobie zamawiam u Pana pierwszeństwo do prawa opisania tej kryminalnej historii w historii literatury. A propos, nie znam takiego wypadku, bo każdy normalny chłop zamiast pisać wiersze, łapie za kuciapkę i chono za stodołę. A Pan nie !... a Pana brylantowym proszkiem horacjańskie Muzy sypią, żeby Pan cierpiał za miliony milionów mężczyzn pozbawionych kobiecego ciepła, którzy zamiast się kochać z kobietą - to, odepchnięci przez te sekutnice i megiery, konia biją. A propos samogwałtu, to pańskie wizje poetyckie niebotycznych krzeseł z siedzeniami ukrytymi w chmurach, są archetypami samogwałtu. Salve !
Kraków
____________________
List do pisarza Karola Zielińskiego
OdpowiedzUsuńDrogi Mistrzu,
dziękuję za list – jest tak obwity treścią że nie sposób pisać powierzchowne tylko grzeczności o miałkości współczesnego człowieka. Czy dziś w ogóle paramy się mądrością życia ? A jakie mamy szansę mówić o miłości, a kto jeszcze mówi o miłości i uczuciach ? Powinienem jednak przyjść o te 200 lat wcześniej – jeżeli takowa szansa jest tylko jedna w historii każdego z nas, to jednak wolałbym. Jest Pan mężczyzną więc rozumie mnie, że w świecie literatury opierało się to, iż pisarza czy poetę świat pragnął, był jakby częścią tego świata. Dzisiaj jest tylko mgła i dziwactwa sknoconej cywilizacji. Pęd do niczego, prędzej do zniszczenia starej kultury, gdzie egoistyczny zasiew jest tak zatruty, że nie pasuję nawet profilem do tej rzeczywistości.
Wczoraj czytam przekazany cytat przez Ewę. Oto napisał mądrość Johann Christian Rost: „Kobieta panuje prośbą, mężczyzna rozkazem; ona wtedy, kiedy chce, on - kiedy może”. Mnie takie igiełki nie kłują. Ale czy mam prawo tak sądzić jeśli jestem samotnikiem, że oszustwo polega na tym kto zbierze więcej tych plonów dla siebie ? Opisuje Pan o kobietach które zaistniały z imienia i nazwiska w moich wierszy. I co mam napisać ? Prawdę. Więc piszę, nie, nic z tego nie miałem. Żadna bohaterka nie była kobietą, a zresztą, gdzie Pan widzi (kobietę w kobiecie)? Są takie ? Wie Pan sam dobrze że kobiety to wieczne studium, a i tak dokładnie Pan ich nie zrozumie. Moje pisanie przeszło przez te lata na cierpieniu. Nie tyczy się to Ewy, bo jestem z nią zaręczony. Ale sam Pan wie, że za dwa no niech będzie trzy piwa postawione kobiecie w tawernie, ów mężczyzna potem odbiera nagrodę. A poeta ? A poeta za napisanie dla danej wybranej kilka wierszy nie dostaje nic. Napiszę o niej czy dla niej książkę i też nie otrzyma tej nagrody... Może się mylę, może to tylko u mnie takie negatywne zjawisko, ale ja w swoim życiu za wiersze nie przeżyłem nawet jednego stosunku z wdzięczności, którą zauważyłem w tłumie. Nie jestem znawcą kobiet, nie wiem nawet co to jest za rzeczownik, nie umiałbym z analizować, i naukowo a i socjologicznie. Ale piszę nadal, coś mnie usilnie kieruje żeby nie zaprzestać. Piszę po prostu wiersze miłosne nie opierając się przy tym.
Byłem synem Muzyki, od wielu lat jestem synem Literatury, i moja jedyna satysfakcja że są zapisane strony przeze mnie. To te książki. A kobieta ? No cóż, jednemu jest przypisane szczęście z kobietą innemu przypisana jest samotność, dlatego w moich wierszach jest tyle uczuć, tęsknot i pragnień. Od 1995 roku w Polsce sypiam sam, zatem łatwo policzyć... Kobietę niestety znam tylko w moich wierszach !
z Wyrazami szacunku
Zygmunt Jan Prusiński – Sowiński
Ustka. 21 Luty 2014 r.
__________________________________
Zygmunt Jan Prusiński
OdpowiedzUsuńKAŻDY MA SWEGO BOGA
Liryzm w odcieniach
czasem pigment się wkrada
by skłócić kolory w naturze.
Potęga uczuć w jednych jest miałka
u drugich jak dojrzała huba -
słyszę twoje uczucie.
Brzmij mi sakralnym jestestwem
uwiodłaś mnie poezją
tak znaczącym słowem...
Bóg czyni cuda - nam się udało
zwilżyć usta kroplą z liści -
odnoszę się z szacunkiem.
Wrócimy do tych maków -
zaczerwieni się nasz mały świat
potulnie poturla się myśl.
Zdobędziemy maksymalnie
szum wiatru w zatoce żagli -
tam nikt nie krzyczy w dramacie.
A modlitwy powrócą rankiem.
Przytul mnie w tej odległości -
posłuchaj co serce mówi...
14.2.2014 - Ustka
Piątek 9:29
Wiersz z książki "Mężczyzna z kryształowego sadu"...
Zygmunt Jan Prusiński
OdpowiedzUsuńOBSADA W TEATRZE "POD JARZĘBINAMI"
Motto: "O wczesnym wieczorze
Zapal swoją samotność.”
- Roman Brandstaetter -
Zebrana grupa szykuje się by zagrać
komedię o żebrakach,
ubierają łachmany jak z okresu
nędzników we Francji.
W większości to cyganie,
kobiety w spódnicach i koralach
tańczą tak jakby nigdy
stopami swymi nie dotykały ziemi.
Koniki polne tańczą na łąkach
skrzypi wiatr między drzewami.
Wujek Stacho pracowity w Budkach
szykuje sznury na targ do Bodzentyna.
I niby wszystko się kręci
minuty mijają dość sprawnie,
stroję gitarę by zaśpiewać
„Dom skruszony nadzieją”.
I tak płynie moja rzeka nadzieja -
właściwie donikąd...
3.12.2013 - Ustka
Wtorek 21:46
Zygmunt Jan Prusiński
OdpowiedzUsuńGITAROWY BLUES
Andrzejowi Pokropińskiemu
Gitara i blues, to moje życie,
niedużo napisałem piosenek
w metrum cztery czwarte,
więcej lirycznych ballad
i rockowych więcej -
to było tak dawno
szyszki je ocieplają w gaju.
Wiedeń był dla mnie urodzajem -
śpiewałem w Monachium,
Hamburgu, Londynie, Barcelonie
- jakaż różnica teraz
zakopany po uszy w literaturze,
a przecież ten gitarowy blues
w uszach mi brzmi soczyście,
muszle otwierają się
w tej chóralnej pokucie.
Gitara i blues
i nieme wspomnienia,
kiedy to mój przyjaciel
grał na harmonijce ustnej -
jakaż to była potrzeba
że sosny w Otwocku
wchłaniały naszą muzykę,
tak bardzo blisko
dziewczynom z nieba...
27.11.2013 - Ustka
Środa 16:31
Wiersze z Antologii "Zagraj skrzypeczku (melodię spod lipy)"
OdpowiedzUsuńEwa Jolanta Prusińska - Kolasińska
SZLAKIEM CHMURNEJ WSPINACZKI
Motto: "Świat bezustannie się przeobraża.
Ten, kogo spotkałeś, znowu się pojawi.
Komu pozwoliłeś odejść, powróci."
- Paulo Coelho -
Jak na igrzyskach
starożytnej Olimpii
zawodów o wieniec laurowy
pobiegłam za horyzont
zielonej doliny -
Wzgórz Włodzickich
Wspinaczek
mlecznych lat nieba
w białych obłokach -
kreśląc na korze
pamiętnik cyrklem
kolistych dób
z "pyłem księżycowym"
Gałczyńskiego
na dynamicznych stopach
Przy fontannie
rzeźby Jana
obok ratusza
śmieszką oczom
darowałeś
zieleń mocnej mięty
odurzenie
zapachem maciejki
ogrodu nawodnionych
słów poezji...
Niczym Cyganka
stoję na rynku
z dłonią
poplątanych kresek
linii papilarnych
statusu Noworudzianki
w zakręconej fabule
powieści pisarza
z kałamarzem w ręku
Patrzę i widzę...
Spod firanek
śnieżnych rzęs
łakome usta całownika
nad Sowią Górą
to lot -
nad wzniesieniem
krainy obiecanej
płynącej wartkim
potokiem
źródlanych wód...
Czy Nowa Ruda da się lubić...?
Brzeg. 22.01.2013
Ewa Jolanta Prusińska - Kolasińska
TĘCZA W DOLINIE OLCH
Motto: " Dopiero w dzielnicy mroków znikł cień, — teraz idzie
Dziewczyna sama, bez towarzysza. Sama, jedna..."
- Emil Zegadłowicz -
W słupieckiej Dolinie Olch
rozświetlonej sławą
piewcy Josepha Wittiga
w porze topnienia śniegów
zamieniam słowa -
nasączone miodem
i kroplą piołunu
na modlitwę
o złoty deszcz z nieba
Niebo z dołu podpływa
surową czerwienią
wirtuoz powietrze
drga na skrzypcach
westchnień...
z wiatrem chłoniesz
jej zapach
kropel miłości
nawilżonych łzą
romantyka...
Szukasz jej śladów
w bliskości wiersza
Nie znanych wzruszeń
w pożarze nocy
płonące lody gasisz
udręką kapłanki
idącej w stronę wiosny
Zasnęłam i śniłam...
O delikatnej woni
nad doliną
czasie
płaczu i śmiechu
pieszczot i rozłąki
o różowej mgle
nad nami
wypełniającej wszystko
Ziemia przyspiesza rytm...
a ty jakbyś mnie znał
od zawsze...
Brzeg. 14.02.2013
OdpowiedzUsuńZygmunt Jan Prusiński i Ewa Prusińska - Kolasińska
Ewa i Zygmunt w Antologii...
Antologia w Słupsku...
Czesława Długoszek napisała w słowie wstępnym „Poznawanie siebie”...
Mottem: „Zaraz przyniosę flachę” Zygmunt Prusiński rozpoczyna wiersz "Pamięci Poety i wszystkich flach wypitych", którego lirycznym bohaterem jest nieżyjący gorzowski poeta Kazimierz Furman. Autor wykorzystuje w liryku motywy biograficzne i anegdoty z barwnego życia Kazimierza Furmana.
"(...) pojawił się otóż Kazik, który w chwilę po przywitaniu zgarnął z biurka te pieniądze i chyżo wyskoczył z pokoju, z okrzykiem - zaraz przyniosę flachę ! Cóż było robić ? Naraził mnie na stratę, ale i tak darzę go sympatią. Zwłaszcza, że okazał się solidny i wkrótce wrócił. Bez pieniędzy, ale w dobrym nastroju powracałem do Zielonej Góry. Ach, ci poeci !"
Fakt przypomnienia przez Zygmunta Prusińskiego we własnej twórczości znakomitego, acz niedocenionego Kazimierza Furmana jest sposobem jej ocalenia, lecz również ożywienia legendy poetów buntowników - Andrzeja Bursy, Rafała Wojaczka, Kazimierza Furmana.
Wiersze Zygmunta Prusińskiego wzbogacone elementami małomiasteczkowego pejzażu, folkloru środowiska lokalnej bohemy, autobiograficznymi motywami i erotyką - bliską tzw. legendom miejskim o czarnej Mańce (np. "Moja kobieta umie patrzyć w niebo") - określają jego twórczość wobec kultury wysokiej i tradycyjnie rozumianego folkloru miejskiego. "Ulica Towarowa" K. I. Gałczyńskiego czy "Karuzela z Madonnami" M. Białoszewskiego będą dla Czytelnika punktem odniesienia. Folkloryzm Zygmunta Prusińskiego Czytelnik odczyta jako świadomą stylizację, również w postawie poety - barda usteckiej ulicy.
___________________
9 Luty 2014 r.
Antologia w Słupsku...
Mirosław Kościeński, wiceprezes słupskiego oddziału Związku Literatów Polskich pisze trochę o mnie w tytule „Jaskółki rysują klucze wiolinowe w przestrzeni”
"Dwa pierwsze wiersze Zygmunt Jan Prusiński poświęca zmarłemu poecie i koledze Kazimierzowi Furmanowi, stąd pisze o pamięci poety i wszystkich flachach wypitych (a motto z Furmana jest naprawdę celne). Dalej stwierdza, cyt.
"tyle jest jadu ukrytego w ludziach
wyostrza się twoje spojrzenie
i moje nie jest ostatnie"
("Spodek pustej szklanki").
_____________________________9 Luty 2014 r.
Wiersze z Antologii "Zagraj skrzypeczku (melodię spod lipy)"
OdpowiedzUsuńZygmunt Jan Prusiński
SPODEK PUSTEJ SZKLANKI
Motto: " - jak powiem ci
że potrzebuję trzy pięćdziesiąt
to dasz trzy ?"
- Kazimierz Furman -
A może pójdziemy do baru "Pod Chmurkę"
zaczerpnąć powietrza i "Sporta" zapalić...
tyle jest jadu ukrytych w ludziach
wyostrza się twoje spojrzenie
i moje nie jest ostatnie.
Pamiętasz w kiosku Ruch
"Spirytus salicylowy" -
tylko pięć złotych kosztował
to taki poczęstunek dnia
by zaostrzyć apetyt na rybkę
lub na flaki i w (musztardówce)
pełnej jak uśmiech kobiety -
wypić czyściochę z 40 procentami.
A wieczorem wracaliśmy
z Polany Białej Gwiazdy
i śpiewaliśmy i śpiewaliśmy:
"My ze spalonej wsi
my z głodujących miast"...
I było nam lepiej -
jakbyśmy wygrali konkurs poetycki.
6.5.2013 - Ustka
Poniedziałek 11:25
Zygmunt Jan Prusiński
PAMIĘCI POETY I WSZYSTKICH FLACHACH WYPITYCH
Motto: "zaraz przyniosę flachę"
- Kazimierz Furman -
To rycerska dusza -
to znaczy była
gdzieś skrywana przez samego
nauczyciela - diabła
rozkochanego w nim
że taki był - naturalny w swej osobowości.
Nigdy nie milczał
może jedynie kiedy spał w polu
lub pod wierzbą
a fortepiany mu grały
bezlitośnie w tonacji durowej.
Byłby moim kumplem
zaszlibyśmy chyba i za daleko
pszenica by nam szeptała
a my o niej jak o kobiecie
pisalibyśmy wiersze -
w zapachu kaca nazajutrz...
I jarzyłoby się słońce w nocy
nie ten pijany księżyc -
co tłucze te same strofy o zakochanych
w tawernach pod gołym niebem.
Może by polubił moją Ewę -
poetkę mego życia do końca...
Może by napisał dla niej
najładniejszy erotyk świata.
6.5.2013 - Ustka
Poniedziałek 10:18
Zygmunt Jan Prusiński
MASZ KRÓLA EROTYKÓW
Motto: „Myśli, pragnienia i pożądliwość.
Dusza i ciało.
To jest dopiero małżeństwo tysiąclecia...
A ja na ironię losu mam króla erotyków”.
- Ewa Prusińska -
Powinnaś rosnąć wciąż
jak niezapominajka
czy fiołek w lesie.
Szeptać moją poezję
dla tańczących jarzębin
z głową w chmurach.
Z uśmiechem brzozy na wzgórku
bywać taka jak lotna myśl
która od rana do wieczora
macha ręką na powitanie
i całuje usta poety.
Być żoną króla erotyków
to zaszczyt od Bałtyku do Tatr.
Powinnaś być dumna jak Odra
która w moich wierszach
opowiada o tobie...
Przy ognisku czuję słowo -
a w tobie czuję jabłko.
Zbliżam się w noc kochania.
9.10.2012 - Ustka
Wtorek 11:09
Zygmunt Jan Prusiński
MOJA KOBIETA UMIE PATRZYĆ W NIEBO
Jest delikatna
wpatruje się w niebo
jakby z niego czytała przyszłość.
Pod wieczór tańczy szczęśliwa jak nowe drzewa na pagórku
bo lepiej być na górze niż na dole -
tak mówią ci którzy są pewni.
Okoliczności sprzyjają
akurat burza jest daleko słychać błyski i grzmoty
tu nadal świeci słońce.
Moja kobieta jest umalowana
dba o figurę - biega i gimnastykuje się
lubię na nią spoglądać.
Wie że ją obserwuję niczym sowa -
konfiguruję zamysły czym ją zaskoczyć nie tylko kwiatami
każdego miesiąca dwudziestego szóstego.
Wiem jak uwielbia morze
przyrzekłem że musimy iść brzegiem
ku zachwytom przez zielonooką...
21.6.2013 - Ustka
Piątek 17:48
KALENDARIUM
OdpowiedzUsuń02 Kwietnia 2005 roku
Zmarł Karol Józef Wojtyła, polski duchowny katolicki, arcybiskup krakowski, kardynał, papież Jan Paweł II (ur. 1920)
________________________
dodano: 01.11.06 - 16:01 Czytano: [1052]
Dział: Kworum poetów
Zygmunt Jan Prusiński
DWA GŁOSY Z KSIĄŻKI
Motto: "Każda miłość jest potrzebna"
Mowa tu będzie o książce pt. "Dojrzewanie w miłości", Antologia Współczesnej Poezji Polskiej, pod redakcją Jadwigi Góźdź. Książka ukazała się w Promocyjnej Serii Wydawniczej "MiGG" w Radomiu w czerwcu 2000 roku.
W 1999 roku Jadwiga Góźdź z Radomia zaprosiła mnie osobistym pismem do przesłania kilka utworów poetyckich do wyżej wymienionej antologii. Nie było mi łatwo spełnić tę prośbę, bo nie wiedziałem, jakie wiersze przesłać. Prawdę powiedziawszy, ja już dawno "dojrzałem" i łatwiej byłoby mi przesłać wiersze do tomu "Przedojrzały w miłości" niż "Dojrzewanie w miłości". Ale zastosowałem się. Redaktorka J. Góźdź wybrała nawet z mojego wiersza motto: "Wchodząc w ogród tajemnic" i do druku zakwalifikowała cztery wiersze: "Motylowy kwiat miłości", "Nocny erotyk", "Trójwymiar w pejzażu wyklętym" i "Czarny ptak". Wiersze te powstały w latach 1997 - 1998. Gdy otrzymałem to dwutomowe wydanie, jakie było moje zdziwienie. Oczom swoim nie wierzyłem, w jakim znalazłem się doborowym towarzystwie. Sam Karol Wojtyła miał też cztery wiersze: "Do polskiej sosny", "Wybrzeża pełne ciszy", "Dzieci" i "Rozpoczyna się rozmowa z Bogiem" z mottem: "Płoń nie za blisko nieba i nie za daleko".
Poczułem się nieswojo. Dlaczego ? Z jednej strony wiersze drogiego nam Papieża Jana Pawła II, z drugiej - "płonie" jakże inna, "moja" miłość. W swoim trzecim wierszu maluję scenerię pośród trzech bohaterów. Są nimi: pederasta, Kolumb i niewiasta. Ten "trójwymiar w pejzażu wyklętym" jest znośny, lecz trochę egoistyczny, choć wszystkich trzech łączy jeden czas i to samo miejsce. W "Czarnym ptaku" piszę:
Dogonić chcę myśl - tak na opak, ale dojść
wedle czasu powietrza i wiatru.
W drugiej zwrotce:
Unosi się
nade mną czarny ptak, kiedy idę
beztrosko i bez celu. Nie wiem, może te skrzydła
rozłożone na niebie są znakiem czasu.
I kończę ten wiersz:
Mario, to ja zagubiony ptak chcę wpoić ci
namiętność grzechu. Oddaj mi - lot...!
Poeta Karol Wojtyła pisze:
"Historia ludzi takich jak ja szuka Ciała,
które Ty im dasz.
Każdy w historii traci swe ciało i każdy odchodzi ku Tobie".
To cytat z wiersza: "Rozpoczyna się rozmowa z Bogiem".
Oczywiście, nie usprawiedliwiam, ja w wierszu "Motylowy kwiat miłości" piszę konkretnie o miłości do bardzo młodej kobiety, Dalidy z Paryża:
Masz w sobie młodość wiosennego
rozkwitania i smak dzikiego miodu.
Życie to burza i w strumieniu.
Jeśli chcesz (złapać swój czas),
nie zamykaj skrzydeł:
Miej je otwarte w metaforze zaśnięcia,
na swój sposób - iskrzące !
A co pisze Karol Wojtyła w wierszu "Dzieci":
"Dorastają znienacka przez miłość i potem tak nagle dorośli
trzymając się za ręce wędrują w wielkim tłumie".
Więc, o co chodzi w tej miłości ze strony dwóch poetów, i co warto przekazywać w wierszach ? Ja myślę, że wszystko, co jest bezpieczne i zawsze ukryte w człowieku. Każda miłość jest potrzebna i pożądana na swój sposób. Bo nawet pisząc o niej dojrzewamy z każdym słowem - dla innych, oczekujących miłości.
_______________________