Wraz z początkiem roku szkolnego, pełną parą rusza życie w Paryżu. Zaludniają się ulice
(pięknie opalonymi i szczupłymi jak łanie Paryżankami), otwierają po letniej
przerwie piekarnie, zapełniają tarasy kawiarń i parkowe trawniki. Uaktywniają
się również organizatorzy pchlich targów
pod gołym niebiem, sprzyjają im jeszcze ciepłe słoneczne dni.
Wczoraj wybrałam się na Święto książki,
organizowane corocznie na ulicy Davy, w 17-stce i przyznam się, wróciłam do
domu nie tylko obłowiona nowymi lekturami, kupionymi za grosze, ale jeszcze
zauroczona panującą podczas tego Święta atmosferą. Jest to bowiem nie tylko Święto książki, ale także
Święto rodziny. Na skrawkach materiałów, chustach, składanych stolikach
rozkładały bowiem swoje książki całe
rodziny. Wszędzie krążyły dzieci wymieniające się książkami, mamy z małymi
dziećmi na rękach tłumaczyły, doradzały, przekonywały, którą książkę warto
przeczytać i dlaczego. Na czas trwania festiwalu zamknięta została cała ulica.
Imprezie towarzyszyły spotkania z pisarzami podpisującymi swoje dzieła, atelier
dla dzieci, które chciałaby czytać poezje Préverta oraz spacer jego śladami.
Wieczorem, księgarnia organizująca to spotkanie wręczała autorom przyznawane
corocznie nagrody literackie.
Kupiłam kilka książek, które od dawna chciałam
przeczytać, przydadzą się, gdy nadejdą jesienne słoty. Wśród nich biografia
Fouqueta napisana przez znanego francuskiego intelektualistę Paula Moranda,
reportaże z Bagdadu jednej z najlepszych francuskojęzycznych reporterek wojennych
Anny Nivat (jej ojciec jest wielkim
autorytetem w dziedzinie literatury rosyjskiej), nieznaną mi powieść Elsy
Morante, Aracoeli, dla której mam zamiar nauczyć się włoskiego oraz Jorge’a
Semprune’a „Pisanie albo życie”-chyba jego najważniejsza pozycja dotycząca wspomnień
z okresu wojny.
Znalazłam też małe polonikum, reportaże
amerykańskiego magazynu Time z krajów Europy Wschodniej z 1966 roku. Znakomite
teksty, jeszcze lepsze zdjęcia-bo właśnie w nich Time się specjalizował. Oto
dwa z nich, z Krakowa, pokazujące młodą dziewczynę na stopniach tramwaju i scenę, która
zafrapowała amerykańskiego dziennikarza-polski mężczyzna z kurtuazją całujący
dłoń damy na krakowskiej ulicy. Tak oto fama o dobrych manierach naszych
mężczyzn szła w świat…
Następne Święto za rok, a w przyszły weekend wydarzeniem
będą dni dziedzictwa narodowego, już trzeba rezerwować najbardziej oblegane miejsca…
Wspaniała paryska niedziela, siłaczko. Noszenie tych wszystkich tomów...
OdpowiedzUsuńTo były czasy, można było (choć najczęściej musiało się z braku miejsca w środku) jeździć na stopniach. Dziś, gdy drzwi się uszkodzą, tramwaj zjeżdża do zajezdni wysadzając bezradnych pasażerów na środku ulicy.
Ciekawa jestem jakież to przedsięwzięcia, związane z dniami dziedzictwa narodowego są 'tak oblegane' ?
Na przykład Comedie Francaise -próbuję się tam dostać od trzech lat i bezskutecznie. Obleganych jest oczywiście bardzo wiele innych obiektów-chyba największym sukcesem cieszy się Pałac Elizejski, około 5 godzin stania w kolejce, ale to mam już na szczęście za sobą...
UsuńP.S. http://www.polonika.fr/wiadomoci/kultura/612-europejskie-dni-dziedzictwa.html :)
OdpowiedzUsuńSuper-dziękuję za linka!
Usuńhej mam pytanie, poniewaz za miesiac wybieramy sie na 5 dni do paryza i mam klopot z szukaniem noclegu, slyszelismy o podziale miasta i bardzo chcielibysmy uniknac akomodacji w emigranckiej dzielnicy, a moze poradzisz czym powinnismy sie sugerowac jezeli chodzi o lokalizacje, chcielibysmy mieszkac jak najblizej centrum, dzieki i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMiasto składa się z 20 dzielnic-są lepsze i gorsze, droższe i tańsze, ale każda zasługuje na odwiedzenie, każda ma zupełnie inny klimat. Co to znaczy emigrancka dzielnica? Chodzi ci o dzielnice wielokulturowe? Jeśli chcesz oglądać jedynie francuską burżuazję, to polecam 16-stkę, tam rzeczywiście chyba nie mieszkają tzw. emigranci. I wszystkie dzielnice centralne tzn 1, 2, 3, 4,5,6,7. Natomiast odradzam Montmartre, mieszka tam wielu emigrantów! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCoś wspaniałego, dla tych, którzy chcą się pozbyć, wymienić i dla tych, którzy z żadną pozycją nie potrafią się rozstać - szansa na powiększenie zbiorów ;), na przyszły rok, Holly, z torba na kółkach ruszaj, żeby kręgosłupa nie przeciążyć ;)
OdpowiedzUsuńTrafiłaś w dziesiątkę! Już w tym roku byłam niepocieszona, że nie mogłam kupić więcej. Na szczęście, przywiozłam do domu wszystkie moje zdobycze Velibem, inaczej chyba by mi odpadły ręce! Wózek w przyszłym roku, to znakomity pomysł, dziękuję!
Usuńdziękuję za informacje, cieszę się, że mogłam odwiedzić ten kiermasz książek, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńj
Nie mogę przejść obok, ponieważ dziś zetknelam się z wierszem "La Grasse Matinee" Jacques Prevert - bardzo się spodobal (na swój smutny sposób) i chce więcej. Temu autorowi mowie zdecydowanie tak! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńhej, dzieki wielkie za odpowiedz, juz zabukowane, teraz tylko pytanie gdzie jesc a czego unikac, moze polecisz jakies lokaliki dla fanow lokalnych specjałow, nasz hotel oddalony od ronda cdg zaledwie 400 metrow, pozdrawiamy
OdpowiedzUsuń