Czasem trzeba opuścić miasto, żeby polubić je
jeszcze bardziej, nie sądzicie? I pod takim właśnie pretekstem wyruszyłam na ten weekend paryską objazdówką do Genewy- ospałego,
protestanckiego miasteczka, w którym żyje się na poziomie wywołującym zazdrość niejednej europejskiej metropolii. Niskie bezrobocie, miłe dla oczu położenie
nad jeziorem, spokój i relatywny dobrobyt-czy można marzyć o czymś
więcej?
Ale w ten weekend, to spokojne na co dzień miasto, oszalało na punkcie
ceramiki. Nie tylko na placu centralnym w sardyńskiej dzielnicy Carouge
zorganizowano ogromną wystawę połączoną ze sprzedażą i konkursami, ale prezentacje ceramiki odbywały się w dziesiątkach galerii, muzeach, pracowniach a nawet w księgarniach, aby
amatorów glinkopodobnych wyrobów zapoznać z najnowszymi tendencjami w tej dziedzinie sztuki. Nie będę się wymądrzać, podzielę się tym, co zobaczyłam i co
mi się najbardziej podobało. Może kogoś coś zainspiruje?
Ale zanim przejdę do ceramiki, żeby Was prowadzić w klimat szwajcarskiej Genewy (chociaż miasto jest pod silnym wpływem Francji!) kilka szybkich migawek z miasta Kalwina:
Po pierwsze, tu najważniejsza jest czystość, po mieście wszędzie jeżdżą takie oto urządzenia:
Po drugie- ekologia. Nie, to nie samochód na benzynę-to samochód napędzany siłą ludzkich mięśni! Jeśli planeta będzie nadal się ocieplać tak jak ostatnio, to niedługo wszyscy przesiądziemy się w takie oto pojazdy! Czemu nie? Ja przepadam za rowerem a w Paryżu zupełnie już odzwyczaiłam się od samochodu...
|
Tak ów pojazd wygląda od wewnątrz |
Po trzecie: genewski i ogólnoszwajcarski, nieagresywny styl uprawiania polityki. Wokół miejskiego targu promują się politycy z trzech rozmaitych obozów: socjaliści (lewica-czerwone balony), Zieloni (zielone balony) i Genewski Ruch Obywatelski ( MCG-prawicowa, populistyczna i nieco ksenofobiczna partia-żółto-czerwone balony)-uśmiechem i dobrym słowem przekonując mieszkańców do swoich poglądów.
I wreszcie targ, na ktorym wszyscy spotykają się w sobotni ranek i gdzie prezentuje się różne dziwne warzywa. Uwaga, bardzo kłuje! Czy ktoś wie co to takiego?
Ale miało być przecież o ceramice. I będzie -słowa dotrzymuję.
Pierwsze zdjęcie- to cudeńka inspirowane ceramiką z Azji, no bo "przecież nie sposób przejść obojętnie obok najdoskonalszych wzorów powstałych właśnie w tym regionie świata"-powiedział mi ich autor Hugues de Crousaz z Genewy/Bernex, jeden z niewielu mężyczn zajmujących się tą dziedziną kreacji.
|
W nich się po prostu zakochałam... |
|
Ptaszydła z ceramiki jak żywe! |
|
Kolorowa ceramika Potsfink |
|
Masimishi Yoshikawa-przyjechał prosto z Japonii |
|
i sprzedawał jedną z najdroższych |
waz jakie widziałam w życiu, kosztującą ponad 7 tys. franków!
|
minimalistyczna forma do nowoczesnych wnętrz |
|
Jak żywe! |
|
Ceramika Chloe Peytermann-70-100 franków za sztukę |
|
Potsfink-dzban |
|
Jakby z kamienia wulkanicznego prace Camille Rolier |
|
"opowieści" Chloe Peytermann |
|
Hugues de Crousaz-inspiracja koreańską ceramiką |
|
Urocze, stare żelazko z ceramiki dostrzeżone na wystawie |
I tyle udało mi się zobaczyć w Genewie, dalszą część zwiedzania uniemożliwiły mi gęsi...
Czy miasto/miejsce doceni się dopiero po wyjeździe? W pierwszej chwili żachnęłam się, że skądże, że ja cenię miasta nie wyjeżdżając z nich (vide własne- choć przyznaję, że kochając je od zawsze - z wiekiem widzę je inaczej, pełniej. Jednak po chwili zastanowienia myślę sobie, że coś w tym jest. I dotyczy to (u mnie przynajmniej) miast, które nie zdobyły mego serca od razu, z którymi nie znajdywałam wspólnego mianownika. Nie wiem, jaki wpływ ma na ten stan nostalgia, sentyment, w każdym razie dziś, kiedy myślę o miejscach, które nie zrobiły na mnie szczególnego wrażenia podczas pierwszych i jedynych odwiedzin i co do których byłam pewna, że jednorazowa wizyta oznacza wystarczającą ilość czasu i uwagi poświęconych miejscu- to chciałabym tam wrócić, te zwykle czy nawet mało ciekawe miejsca wydają mi się godne uwagi i tęsknoty :) Szwajcaria - a raczej niewielki jej wycinek (wycieczka wzdłuż jeziora Genewskiego, co ja tam widziałam- niewiele, oraz wizyta w Muzeum w Martigny pozostawiły bardzo miłe wspomnienia i były to odwiedziny, co do których nie miałam najmniejszych wątpliwości, że kiedyś tam wrócę, ...jak będę obrzydliwie bogata mogłabym nawet trochę pomieszkam :) Pozdrawiam i do zobaczenia wkrótce
OdpowiedzUsuńIntensywność życia w Paryzu powoduje, że czasami mamy ochotę po prostu zwolnić i wyciszyć się. Genewa jest do tego idealnym miejscem. Do zobaczenia!
UsuńKto rano wstaje ma szanse widzieć wszystkie te cuda. Ty na żywo, ja we wspaniałej relacji.
OdpowiedzUsuńJak tam czysto; można spuchnąć z zawiści, gdy wokół ma się renowację i przebudowę ulic.
Miłego weekendu, u nas też słoneczko :)
W Genewie też się sporo buduje, ale nie w tej ślicznej, starej dzielnicy Carouge. Dziękuję za miłe słowa!
UsuńNa tym bardzo ostrym zdjęciu to zgaduje, ze są to kasztany jadalne - jadalne oczywiście po obraniu :) A jeśli chodzi o sama ceramikę to piękne te szkliwione jak i matowe dziela :)
OdpowiedzUsuńNo pewnie, że kasztany! Widziałam je jak dotąd już obrane. Ceramika piękna, ale u nas też powstaje mnóstwo wspaniałych rzeczy, a ceny nie są takie astronomiczne!
OdpowiedzUsuńDo cermaiki czuje ogromny sentyment - zamilowanie i wyksztalcenie jako garnkolepiec ;) W Polsce jest naprawde bardzo duzo artystow, ktorzy pieknie przedstawiaja rodzimy przemysl :) A jesli chodzi o francuska ceramike to bardzo lubie te z nad morza-z Bretanii :) Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńCeramika niesamowita.. Ale w istocie ceny trochę ten zachwyt zmniejszają:) Szwajcara jest miejscem nieodkrytym jeszcze, ale bardzo zachęcają Twoje posty, żeby tam się wybrać:) Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńDziękuję, Holly, za ten wpis o ceramice, która jest jedną z moich pasji. Zdjęcie czar do ceremonii herbacianej z podpisem "w nich się zakochałam" mnie również przyprawiło o szybsze bicie serca :) Żaden chyba naród na świecie nie kocha ceramiki tak jak Japończycy (ceny dzieł uznanych współczesnych artystów osiągają tam wartości stanowiące np. równowartość samochodu...). Dokonaniami Japończyków w tej dziedzinie świat inspiruje się od dawna, m.in. w Muzeum Sztuki Współczesnej w Palais de Tokyo można obejrzeć dzieła francuskich ceramików z przełomu XIX/XX wieku inspirowane Japonią.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńW Genewie rzeczywiście żyje się bardzo przyjemnie (spędziłem tam ponad 20 lat). Może dlatego jest mi tak trudno odnaleźć się w Warszawie?
OdpowiedzUsuń