28 kilometrów z Paryża do Auvers-sur-Oise,
położonego na północ od stolicy miasteczka, pokonaliśmy w zaledwie pół
godziny. Pewnie ta senna mieścina nie wzbudziłoby nigdy niczyjego zainteresowania,
gdyby nie fakt, że pod sam koniec życia, na ostatnie 70 dni, przeprowadził się tam
słynny impresjonista Wincenty Van Gogh. I gdyby właśnie w tym małym, uroczym miasteczku, nie został pochowany na pobliskim cmentarzu, tuż za
kościołem.
Ale dowiedziałam się o tym dopiero po wjeździe
do Auvers. Na ślady van Gogha trafiłam bowiem zupełnie przypadkiem. Otóż od moich przyjaciół bukinistów dowiedziałam się, że w Auvers sur Oise znajduje się od lat niezwykły
antykwariat. Mieści się on bowiem… na rampie kolejowej, w wagonach!
„Jaskinię z książkami”, bo taką nazwę nosi
antykwariat, znalazłam dość łatwo, rozlokowana jest ona bowiem tuż koło maciupeńskiego, niezwykle urokliwego dworca. Weszłam do środka... i
wsiąknęłam w nią na dobre dwie godziny, próbując ogarnąć, liczące na moje oko, kilkudziesięciotysięczne
zbiory. Sam antykwariat nie mieści się jednak jedynie
w wagonach, główna sala antykwariatu została przekształcona z wielkiej hali starego
dworca towarowego. Ale właśnie z niej wchodzi się w głąb wagonów.
Wagon-antykwariat |
Tak wygląda wnętrze wagonu pocztowego |
Fragment pomieszczenia głównego |
Całość zajmuje powierzchnię ok. 250 m2. Pomysł utworzenia tego bibliofilskiego raju zrodził się w głowie byłego pracownika wydawnictwa Bayard. Philippe Ferry, erudyta i bibliofil, którego dziś zastępuje jego przesympatyczny syn Antoine, postanowił na początku lat 90-tych wykorzystać to miejsce do przechowywania 5 tys. zebranych na rozmaitych pchlich targach paperbacków. Władze miasta uznały, że wybrany przez niego teren i tak nie nadaje się budowy, postanowił więc zwrócić się do działającego w miasteczku stowarzyszenia fanów kolejnictwa, aby zainstalować fragmenty szyn. Stare wagony zostały natomiast zakupione od poczty francuskiej. Wagony, poza książkami, zapełniono rozmaitego rodzaju bibelotami. I co tu dużo mówić, dla takich moli książkowych jak ja, to raj na ziemi… Znajdują się tam książki właściwie na każdy temat: sztuki, poezji, historii, filozofii, ale także słowniki, stare podręczniki szkolne, sporo bibliofilskich wydań- na przykład dzieła Kafki, Prousta…Kupiłam sporo, może kiedyś zdradzę tytuły. Na zdjęciu, Antoine pakuje zakupione przez mnie książki do kartonu…
Antoine pakuje moje skarby |
Dalsza część popołudnia upłynęła już pod znakiem
Van Gogha. Przede wszystkim udało nam się dotrzeć do oberży, w której zmarł
malarz. Następnie zwiedziliśmy pałac w Auvers, gdzie została zrekonstruowana
trasa Paryża impresjonistów, znakomicie udokumentowana, z makietami,
fragmentami filmów, fotografiami z epoki. I wreszcie, wraz z kilkoma cudzoziemcami
podążającymi w tym samym kierunku, wyruszyliśmy na cmentarz. Spodziewałam się
pięknego grobu, kwiatów, słoneczników lub irysów a zastaliśmy grób porośnięty jedynie zielonym bluszczem. Grób dwóch braci Van Gogh. Nie wiem dlaczego jest aż tak skromny, ale chyba wszyscy byli odrobinę zażenowani, że grób być
może najsłynniejszego malarza na świecie wygląda tak ubogo.
Urzekł mnie natomiast kościół Notre-Dame
d’Auvers, malowany pod koniec życia przez Van Gogha. I to, że stałam dokładnie
w tym samym miejscu z którego malował on.
Miasteczko żyje nadal tymi kilkudziesięcioma
dniami spędzonymi tu przez genialnego artystę. W oknach, na wystawach, zobaczyć
można obrazy słynnego artysty. W malutkim parku tuż obok dworca stoi rzeźba van Gogha wyrzeźbiona przez Ossipa Zadkina.
Miasto leży na niewielkim wzgórzu, wokół roztaczają się
widoki na pola zarośnięte zbożem.
Pewnie tam jeszcze powrócę. Okolice Paryża to ukochane miejsca impresjonistów a ponadto, dowiedziałam się, że gdzieś w okolicach Roissy jest jeszcze jedna wioska książek...
UWIELBIAM TAKIE ODKRYCIA ! ! ! Nie wiem, czy dwie godziny by mi wystarczyły, żeby przejrzeć półki antykwariatu i nasycić się tym miejscem (nie mówiąc o dokonaniu wyboru ;), a co do nagrobka, jest skromny, ale właściwie taki jak życie artysty, przecież tak naprawdę został doceniony dopiero po śmierci...
OdpowiedzUsuńJa też! Zwłaszcza, gdy odkrywane miejsce daje okazję pobuszowania po starych księgozbiorach. Dwie godziny, to oczywiście za mało i nawet rozważałam możliwość zamknięcia się tam na całą noc, ale na szczęście nie byłam sama:)) Z nagrobkiem pewnie masz rację, niemniej jednak wszyscy odchodziliśmy jacyś tacy nieco zażenowani:(
UsuńAleż wspaniałe miejsce! nie dość, że grób jednego z impresjonistów to jeszcze wagon z książkami!
OdpowiedzUsuń...Które teraz trzeba będzie przeczytać i o nich napisać. Czeka mnie sporo pracy, ale jakże przyjemnej:)
UsuńUwielbiam takie wycieczki! A pomysł z "kolejowym" antykwariatem świetny :) Poza tym obstawiałabym, że grób Van Gogha znajduje się raczej gdzieś na południu ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMarzy mi się, że jeśli kiedyś wrócę do Warszawy, do założę jakiś taki zwariowany antykwariat, może z literaturą francuską? Pozdrawiam serdecznie!
UsuńTrzymam za słowo.
UsuńJaki cudny pomysł na antykwariat - dziękuję za pokazanie tego miejsca:) Bardzo lubię takie niecodzienne klimaty.. Grób Van Gogha w istocie skromny, ale mnie się takie najbardziej podobają.. Pozdrowienia serdeczne!
OdpowiedzUsuńNie wiem, może znajdę kiedyś odpowiedź dlaczego akurat jego grób porasta tylko zielony bluszcz. Jest to chyba najskromniejszy grób na całym cmentarzu! Pozdrawiam z opustoszałego Paryża!
UsuńO Auvers i Van Goghu slyszalam, jak wiele pewnie osob. Natomiast o takim antykwariacie nigdy. Taka wizyta w takim antykwariacie bylaby dla mnie ogromnym testem moich minimalistycznych dazen ! No a dla mego malzonka jeden karton pewnie by nie wystarczyl :))
OdpowiedzUsuńSwietne miejsce!
Pozdrawiam Nika
Ja też czytam książki o minimaliźmie, nawet próbuję wprowadzać go w życie, ale jednej dziedziny on nie dotyczy-książek. Nie potrafię się pozbyć nawet jednej. W ogóle nie potrafię zrozumieć jak ludzie potrafię się nimi dzielić:) No właśnie, mój z kolei zamiast studzić moje emocje, to jeszcze je podsyca i całkowicie akceptuje. Ale prawdę mówiąc, pod tym względem, dobraliśmy się jak w korcu maku! Jedynie interesujące nas tematy się różnią. Pozdrawiam!
UsuńWspaniały antykwariat ,pomysł aby wagon przerobić na sklep to fantastyczny pomysł.
OdpowiedzUsuńdzięki za piękne zdjęcia i możliwość odwiedzania cudownych miejsc.
pozdrawiam serdecznie
No i to już drugie pokolenie! Antoine (obecny szef) jest strasznym książkowym wariatem. Przy mnie rozpakowywał gigantyczną kolekcję jakiegoś pana, którą kupił za 40 tys. euro! Trzeba być naprawdę szaleńcem, żeby dziś za takie pieniądze kupować książki, podczas gdy wielu ludzi się ich pozbywa. W całym jego zbiorze było chyba sporo kolekcji prywatnych. Szukałam oczywiście poloników, i znalazłam jeden- wydawnictwo Polskiej Biblioteki w Paryżu z 1938 roku "La France et Pologne dans leurs relations artistiques" Jest to kwartalnik, pierwszy numer, ale nie wiem, czy ich się wiele ukazało później. Do sprawdzenia! Pozdrawiam serdecznie!
UsuńA mnie się wydaje, że skromne miejsce spoczynku malarza i jego brata to troszkę efekt traktowania zmarłych w ogóle. Będąc na największym i najbardziej znanym paryskim cmentarzu długo szukałam grobu Pissarra, mimo, iż miałam mapkę. Kiedy już po bezowocnym poszukiwaniu chciałam się poddać trafiłam na zaniedbany i od dawna przez nikogo nie odwiedzany rodzinny grobowiec. Pamiętam, iż jedyny grób, jaki nosił oznaki odwiedzin to był grób Chopina, o którym pamiętają zapewne polskie wycieczki. Natomiast bardzo mi się podoba francuski zwyczaj stawiania reprodukcji prac artysty, w miejscach, w których malował swoje obrazy. Co do antykwariatu moją zazdrość studzi jedynie pociecha, iż raczej nie były to książki polskojęzyczne :)
OdpowiedzUsuńMyślisz, że dotyczy to wszystkich we Francji. Nie, ten cmentarz był naprawdę zadbany, groby udekorowane kwiatami, nawet kilka osób je podlewało. Musi być chyba w takiej dekoracji jakiś sekret. Pytanie tylko, jaki? My też zawsze szukamy grobów-ostatnio zajrzałam na Montmartre, bo moja znajoma miała jeszcze godzinkę do wyjazdu, żeby obejrzeć grób Damy Kameliowej i czy wiesz kto leży obok? Lelewel, nasz Lelewel! Jeśli chodzi o reprodukcje, to były one ustawioen na całym szlaku, ale ja nim nie przeszłam. Van Gogh namalował w Auvers-sur-Oise około 90 obrazów, wiele z nich to były ilustracje okolicznych pejzaży. To prawda, polskich książek tam niestety nie było. Odbiję sobie w Warszawie-do której wyruszam już za niecały tydzień!
OdpowiedzUsuńTak mi się wydawało po doświadczeniu z odwiedzinami jednego zaledwie, ale jakże znacznego miejsca spoczynku i tych wielkich i tych pomniejszych. Natomiast co do cmentarza w Auvers-sur-Oise to myślę, iż dla miejscowych jest to tylko grób dawno zmarłego malarza, a wycieczki pewnie są mimo wszystko rzadkością, od czasu do czasu zabłąka się tutaj jakiś turysta. Co do Warszawy - polecam Dedalus bo tani i Zeszyty Literackie bo z ich asortymentu chciałabym niemal wszystko, jakiś czas temu Iza (z filetów z Izydora) polecała ciekawy antykwariat wpis tutaj http://filetyzizydora.blogspot.com/search?q=antykwariat
OdpowiedzUsuńBon voyage
Guciu,
OdpowiedzUsuńTo jest jedno z głównych miejsc na szlaku impresjonistów i podejrzewam, że na co dzień pełno tam autokarów i chińsko-japońskich turystów. Nawet parking koło cmentarza wybudowali. Tak myślę, ale może to Ty masz rację.
Dziękuję za jakiekolwiek porady dotyczące Warszawy, poruszam się już w niej jak w obcym mieście, znane mi antykwariaty, na przykład na Nowym Swiecie-już dawno zostały zamienione na sklepy z ciuchami i w ogole Warszawa to teraz taki jeden wielki dom handlowy, ale może się mylę...
Dziękuję!
Zazdroszczę tak fascynującej wyprawy! :)
OdpowiedzUsuń