Popołudnie ze znakomitymi esejami Adama Zagajewskiego " Lekka przesada" w parku Monceau. Opowiada, jak podczas wizyty we Lwowie, podczas kolacji, zaczął oskarżać swoich współtowarzyszy, że "niczego nie rozumieją z miasta, że oglądają je jakby byli w dowolnym miejscu Europy, że nic nie czują, tylko omiatają obiektywnymi spojrzeniami ulice i place, tak jakby byli tylko aparatami fotograficznymi, a przecież to jest miasto niezwykłe, tu są rzeczy wspaniałe, choć ukryte. ....Że trzeba pewnego wysiłku wyobraźni, żeby się do nich przedostać, to nie jest łatwa Florencja, z jej oczywistą absolutną, potwierdzoną przez sto przewodników urodą, to nie Rzym, którego zobaczy każdy idiota"...ani Paryż, chciałoby się dodać-miasto, w którym poeta spędził z przerwami prawie dwadzieścia lat życia i o którym dalej pisze, "że to już zupełnie inny świat. Należy do niewielkiego grona wiecznych miast Europy, jest metropolią nie podlegającą sezonowym zmianom, zachowującą-od kiedy? od Rewolucji Francuskiej, czy może dopiero od wielkiej rekonstrukcji podjętej pod rządami Napoleona Trzeciego i barona Haussmanna? jedność stylu rzadko spotykaną gdzie indziej". Potwierdzenie jego słów znalazłam w rozpościerającym się przed moimi oczami widoku...
A tych kilka obrazów, jak Paryżanie delektowali się dziś pierwszym dniem wiosny, zanotowałam obiektywem...
Kiedy to u nas będzie można położyć się trawie i podziwiać kwitnące kwiaty? Pozazdrościć tylko można Paryżanom, cichutko. Cudnie masz z tym eleganckim Monceau w pobliżu, sama przyjemność fotografować takie cudeńko. Co widać wyraźnie!
OdpowiedzUsuńCzytałam już gdzieś, że w Polsce prawdziwa wiosna zaczyna się za tydzień...Park Monceau przeuroczy, warto tam zaglądać, zwłaszcza z dobrą lekturą...
UsuńWłaśnie zrobiło się cieplej! Widziałam już pierwsze rabaty pełne żółtych i fioletowych krokusów :)
UsuńZazdroszczę wiosny w Paryżu i lektury Zagajewskiego - tego tomu esejów niestety nie czytałam, pozostaje mi zatem nadrobić zaległości w tym przedmiocie i wyczekiwać wiosny tutaj... Podrawiam :)
OdpowiedzUsuń
UsuńPolecam, wiele w nich mądrości. To troszkę przypomina bloga, takie notatki na gorąco bardziej niż poważne eseje, ale ciekawe jest oglądanie świata jego oczami, sporo też notatek z podróży, wspomnień o rodzinie. Pozdrawiam:)
Oj jak tęsknię, u nas nadal biało i szaro :/
OdpowiedzUsuńaż chciałoby się pobiegać tak jak ten pan z #2 ...
OdpowiedzUsuńmnie ten Paryż Haussmanna wielgachnych przestrzeni nie pasuje i nie mam pojęcia co ludzie widzą w tej architekturze narodzonnej za tyranów Napoleonów (na wielkich placach i alejach łatwo kontrolować ludność mającą dość tyranii).. Mussolini budował podobnie .. obydwaj panowie N marnie skończyli doprowadzając Francję do upokorzeń i ruiny a przy okazji spustoszyli połowę Europy w imię 'wolności'
bardzo cenię sobie poezję Zagajewskiego chętnie sięgnę po jego eseje .. pozdrowienia :^)
UsuńTo bardzo ciekawe jest to, co piszesz. Bardzo wielu historyków i architektów jest zdania, że Haussmann zmasakrował Paryż, wyburzył najbardziej klimatyczne zaułki. Na szczęście ostał się na przykład taki Montmartre czy też wyspa św. Ludwika. Ale trzeba mu jednak przyznać, że to dzięki niemu spacerujemy dziś szerokimi, widnymi bulwarami...Trudno osądzić...Pozdrawiam:D
Piotrze, a ja będę bronić Haussemanna. Redukowanie tego, co on zrobił do czystej tyranii architekturalnej to bardzo upraszczająca wizja. Oprócz zniszczeń, Haussemann stworzył w Paryżu skwery i parki, kanalizacje i miejskie wyposażenie, żeby ludziom żyło się lepiej i czyściej. Oczywiście byli tacy co się skarżyli, że coś ginie i się traci, jak Baudelaire, ale już George Sand na przykład pisała, że wreszcie może spacerować po tym mieście, bo wcześniej nie dało się wśród labiryntu gęstych i wąskich uliczek. Oczywiście ma to swoje złe strony, ale trudno zaprzeczyć, że ta jednolitość architektury tworzy też wyjątkowy obraz miasta. A Napoleon III to nie Napoleon I i zaręczam Cię, że akurat on troszczył się o politykę mieszkań socjalnych i lokale dla robotników.
UsuńA ja myślę, że pewnego wysiłku wyobraźni i dużego przygotowania wymaga każde z odwiedzanych miast. To chyba Ty mówiłaś do mnie (albo inna mądra osoba) miasto (miejsce) odda nam tyle z siebie, ile my jemu damy. I nawet oczywiście piękny Rzym, Florencja czy Paryż nie zachwycą, jeśli oglądać je będą osoby nieprzygotowane. Muszę przyznać, że niemal tymi słowami, co Zagajewski gromiłam swoją współtowarzyszkę podróży we Florencji, którą bardziej niż Piazza Signoria interesował kurs waluty i buty na wystawie sklepu obuwniczego. Tymi słowami gromię w myślach ludzi, którzy nie potrafią dostrzec piękna w otoczeniu. A Paryż ... wiosną - marzenie, czy to w parku Monceau czy na bulwarach, czy w każdym innym miejscu. No i muszę sięgnąć po Zagajewskiego wreszcie, bo się kurzy na półce
OdpowiedzUsuńGuciu (tak pięknie nazwała Cię Czara),
UsuńJa napisałam, ale taki wniosek wyciągnęłam czytając o Twoich przygotowaniach do każdej podróży. Teraz to mam nawet wyrzuty sumienia, jeśli nie przeczytam przed każdą jakichś lektur pomocniczych... Myślę, że wiem o co chodziło Zagajewskiemu, gdyż byłam w ubiegłym roku w Kijowie-zniszczonym, zmasakrowanym, gdzie tynki i balkony spadają na głowy przechodniów i potrzeba ogromnej siły wyobraźni, aby ujrzeć to miasto takie, jakim było kiedyś, za czasów Bułhakowa, tak samo zresztą z wieloma innymi miastami na wschodzie Europy...Nawet nie wiem, ile książek u mnie się kurzy przez Ciebie( czytaj-dzięki Tobie) i ciągle jeszcze tych "zakurzonych" przybywa, ale powoli, powoli...
Dobrze, że nie widzisz mnie teraz, bo rumienię się okrutnie. Tyle miłych słów. Ale mogę to zwalić na karb uczulenia spowodowanego winogronami :) A tak poważnie mówiąc to bardzo inspirujące bywa czytanie blogów (zwłaszcza niektórych blogów - a na pewno takich jak ten). A ja oczyma wyobraźni widzę was (z Czarą) razem w Parku Monceau, ją pokonującą kolejne kółka i Ciebie na ławce pogrążoną w lekturze, która przestaje się kurzyć na półce. Pozdrawiam wiosennie, bo wreszcie i u nas pokazało się parę promyków słoneczka, a śnieg zaczyna topnieć.
UsuńDziś u nas słońce (Mazowsze, 100km na północ od Warszawy), ale jeszcze mdło, pusto, bezbarwnie, ze śniegiem. Brakuje mi barw, szczególnie tej zielonej. Ponoć w sobotę ma być 19 stopni. Czekam.
OdpowiedzUsuńI gdzie to może być, 100 km na północ od Warszawy...to już chyba Mazury? Życzę, aby z każdym dniem przybywało tego zielonego a w sobotę nie zawiódł termometr...
UsuńDZiékuje za piekny spacerek w Paryzu! W Anglii tez juz wiosennie:) Zagajewskiego jeszzce nie czytalem ,ale jesli czyta sie go tak jak Twoj blog,to biore w ciemno:)
OdpowiedzUsuń
UsuńDziękuję! Zagajewskiego czyta się sto razy lepiej, ja się z nim nie rozstaję!
Piękne zdjęcia jak zawsze! Tym razem moje ulubione to to pierwsze :) Musiałyśmy się minąć wczoraj, ja byłam na chwilę w Monceau wśród tych biegających :)
OdpowiedzUsuń
UsuńDaj znać następnym razem, wpadnę z aparatem! Wczoraj było szaleństwo maratonu, widziałam wiele osób w jakichś dziwnych kurtynkach i z plecaczkami, to byli chyba maratończycy...Ja też byłam bardzo krótko!
No właśnie maraton... my tylko parę kółek w parku, dla mnie to wysiłek porównywalny ;) I wątpię, żeby była bardzo fotogeniczna biegając w dresie D. ;) Ale już wkrótce będziemy się tam umawiać na ciepłe i słoneczne spacery, obiecuję!
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńParę kółek? Brawo! My zazwyczaj robiliśmy jedno a w rozpędzie dwa, ale... młodość ma swoje prawa...Już się cieszę na wiosenne spacery!
Ojej.. Ależ zazdroszczę:) i parku i wiosny.. pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńPiękniście
OdpowiedzUsuńWzruszająco i dobitnie powiedzial Zagajewski o Lwowie. Ja tak podobnie mówię do mojego Mister Ameryka, gdy chcę mu coś udowadniać, a stale to robię ostatnio. Tak mnie draznią jego narzekania na Polskę. To oczywiste jest zachwycac sie Rzymem i Paryzem.
OdpowiedzUsuńA Zagajewskiego pamietam z wczesnej mlodosci razem z Julianem Kornhauserem. Potem nie wiedzialam dlaczego oni nagle znikli ze sceny. Dopiero chyba w czasach demokracji dowiedzialam sie o jego antykomunistycznej dzialalnosci w latach 70.
Wiosna, znów nam ubyło lat...