foto

foto

piątek, 1 marca 2013

Wszystko dla podniebienia...


Kosmetyki z oślego mleka
Nie samym chlebem…ale też i nie samą sztuką żyjemy, nieprawdaż? Przed dwoma dniami odwiedziłam po raz pierwszy francuski Salon Rolnictwa, organizowany corocznie w miasteczku wystawowym przy Porte de Versailles. Pokazano na nim wszystko to, co we Francji najsmaczniejsze, najdorodniejsze i najbardziej okazałe. A więc: imponującą rozmaitość krowich ras, spośród których chyba najbardziej zaimponowały mi rozmiarami byki rasy Charolais ważące…ponad półtorej tony każdy, wszystkie chyba odmiany oślej, baraniej i koźlej rodziny, błyszczące kolorami piór koguty, angorzaste kocury i puszyste króliki. Nie wspominając o świnkach, które Francuzi po prostu uwielbiają, a dlaczego, napiszę innym razem... Było tam więc wszystko to, co hoduje i produkuje francuska zagroda. Najbardziej atrakcyjny dla  podniebienia okazał się pawilon numer 7, ze wszystkimi specjałami z każdego regionu Francji: niezliczoną ilością serów i win z Burgundii, win i specjałów takich jak Pineau de Charentes z okolic Jarnaca, szynek i pasztetów z Franche-Comté, których…zapach czuć było od samych drzwi wejściowych, piwa z Normandii, najwyborniejszych miodów i konfitur właściwie zewsząd…

Ogromną atrakcją okazało się stoisko firmy Loué, producenta  drobiu, który na okres wystawy zamontował kilka inkubatorów w których, na naszych oczach, wykluwały się…kurczęta! Jakież to były emocje, oglądanie rozbijania skorupek przez kurczaczki. Dla mieszczuchów -widok niepowtarzalny.

Można też było podejrzeć uwijających się wokół swoich specjałów fachowców od mięsa szynek, chleba. Piekarzy, objaśniających jak robi się bagietkę i porozmawiać z producentem kosmetyków z oślego mleka, produkowanych na fermie z francuskimi burritos. Nie omieszkałam też zajrzeć do naszego, polskiego stoiska, które co prawda bardzo, bardzo skromne, ale było! Niestety nic nie udało mi się zakupić, nie można było, w przeciwieństwie do większości stoisk, płacić kartą. Szkoda! A już tak na marginesie, to czy taka potęga rolnicza jak Polska, nie mogłaby mocniej zaakcentować swojej obecności na paryskich targach rolnych?

Prezentacja rasy Charolais

Rzeźnicy w akcji! Na wesoło! 




Jak się robi bagietkę?

Unikalne Pineau de Charente!
Nieco zmęczona maskotka salonu...


5 komentarzy:

  1. Wyobrazam sobie te twarze paryzan ogladajacych male pisklaki wykluwajace sie z jajeczek :D

    OdpowiedzUsuń

  2. A do tego można je było pogłaskać, tłum wokół zgromadził się nieziemski...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ależ ruszyły mi zmysły i ślinianki, holly.
    Przepięknie, barwnie z nerwem opisując cuda Salonu, zapewniłaś mi dobry nastrój, na co najmniej tydzień !

    OdpowiedzUsuń

  4. A jaka szkoda, że nie mogłyśmy degustować tych wszystkich przysmaków razem! Zwłaszcza win, bo ja pewnie wiesz, jest to wymarzone miejsce do takich zajęć , na każdym stoisku ktoś cię nęci, kusi, aż głupio odmówić...Pani z winami austriackimi była jednak niepocieszona, gdy po spróbowaniu wszystkich jej specjałów nie chciałam kupić butelek po 50-60 euro jedna...

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo lubię takie klimaty:) W Polce odwiedzam targi rolnicze, ale one są w nieco innym klimacie:) Pisklaki cudne:) Pozdrowienia serdeczne!

    OdpowiedzUsuń