|
Kosmetyki z oślego mleka |
Nie samym chlebem…ale też i nie samą sztuką żyjemy, nieprawdaż? Przed dwoma dniami odwiedziłam po raz pierwszy francuski Salon Rolnictwa, organizowany corocznie w miasteczku wystawowym przy Porte de
Versailles. Pokazano na nim wszystko to, co we Francji najsmaczniejsze,
najdorodniejsze i najbardziej okazałe. A więc: imponującą rozmaitość krowich ras, spośród
których chyba najbardziej zaimponowały mi rozmiarami byki rasy Charolais
ważące…ponad półtorej tony każdy, wszystkie chyba odmiany oślej,
baraniej i koźlej rodziny, błyszczące kolorami
piór koguty, angorzaste kocury i puszyste króliki. Nie wspominając o świnkach,
które Francuzi po prostu uwielbiają, a dlaczego, napiszę innym razem... Było tam więc wszystko to, co hoduje i produkuje francuska zagroda. Najbardziej atrakcyjny
dla podniebienia okazał się pawilon numer 7, ze wszystkimi specjałami z
każdego regionu Francji: niezliczoną ilością serów i win z Burgundii, win i specjałów takich jak Pineau de
Charentes z okolic Jarnaca, szynek i pasztetów z Franche-Comté, których
…zapach czuć było od samych drzwi wejściowych, piwa z Normandii,
najwyborniejszych miodów i konfitur właściwie zewsząd…
Ogromną atrakcją okazało się stoisko firmy Loué, producenta drobiu, który na okres wystawy
zamontował kilka inkubatorów w których, na naszych oczach, wykluwały
się…kurczęta! Jakież to były emocje, oglądanie rozbijania skorupek przez kurczaczki. Dla mieszczuchów -widok niepowtarzalny.
Można też było podejrzeć uwijających się wokół
swoich specjałów fachowców od mięsa szynek, chleba. Piekarzy, objaśniających
jak robi się bagietkę i porozmawiać z producentem kosmetyków z oślego mleka,
produkowanych na fermie z francuskimi burritos. Nie omieszkałam też zajrzeć do
naszego, polskiego stoiska, które co prawda bardzo, bardzo skromne, ale było!
Niestety nic nie udało mi się zakupić, nie można było, w przeciwieństwie do
większości stoisk, płacić kartą. Szkoda! A już tak na marginesie, to czy taka
potęga rolnicza jak Polska, nie mogłaby mocniej zaakcentować swojej obecności
na paryskich targach rolnych?
|
Prezentacja rasy Charolais |
|
Rzeźnicy w akcji! Na wesoło! |
|
Jak się robi bagietkę? |
|
Unikalne Pineau de Charente! |
|
Nieco zmęczona maskotka salonu... |
Wyobrazam sobie te twarze paryzan ogladajacych male pisklaki wykluwajace sie z jajeczek :D
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńA do tego można je było pogłaskać, tłum wokół zgromadził się nieziemski...
Ależ ruszyły mi zmysły i ślinianki, holly.
OdpowiedzUsuńPrzepięknie, barwnie z nerwem opisując cuda Salonu, zapewniłaś mi dobry nastrój, na co najmniej tydzień !
OdpowiedzUsuńA jaka szkoda, że nie mogłyśmy degustować tych wszystkich przysmaków razem! Zwłaszcza win, bo ja pewnie wiesz, jest to wymarzone miejsce do takich zajęć , na każdym stoisku ktoś cię nęci, kusi, aż głupio odmówić...Pani z winami austriackimi była jednak niepocieszona, gdy po spróbowaniu wszystkich jej specjałów nie chciałam kupić butelek po 50-60 euro jedna...
Bardzo lubię takie klimaty:) W Polce odwiedzam targi rolnicze, ale one są w nieco innym klimacie:) Pisklaki cudne:) Pozdrowienia serdeczne!
OdpowiedzUsuń