W dzieciństwie, moją ulubioną
bajką był „kwiat paproci”. Jest taka jedna, jedyna noc w roku,
podczas której kwiat paproci zakwita, to noc św. Jana. Bohater tej bajki,
starał się w tę noc nie zasnąć, aby kwiat ów punktualnie o północy zerwać…spełniały się wówczas wszystkie marzenia. Na śnieg w Paryżu czekałam,
tak jak bohater kwiatu paproci. I nareszcie pada, wielkimi płatami…Spędziłam
tę noc maszerując po puchowym, świeżym śniegu, od Opery do Palais Royal, od Luwru do Akademii Francuskiej i od Pont des Arts do Pont Neuf... nie było zbyt wielu nocnych marków takich jak ja, a z tymi, których
spotykałam, wymienialiśmy się tajemniczym uśmiechem... Jutro już śniegu nie będzie, zniknie, jak efemeryczny kwiat paproci, trzeba będzie czekać do przyszłego roku, ale może spełni się marzenie...
holly, te zdjęcia piękniejsze od kwiatu paproci. Śnieg w Paryżu widziałam 2 x, w ciągu kilkunastu lat, więc to wielka rzadkość. Nigdy też nie było go aż tak dużo by ulepić... bałwanka. To musiał być piękny spacer i dłuuuugi :)
OdpowiedzUsuń
UsuńPrzede wszystkim było jakoś dziwnie ciepło, może dlatego, że nie było wiatru? I miasto jest w nocy pięknie oświetlone, niektóre fasady nawet na kolorowo, wygląda to naprawdę bajkowo...
To życzę jeszcze kilku takich dni i nocy ;), niech się spełni ;)
OdpowiedzUsuń
UsuńDziękuję!
Cudny spacer. Naprawdę paryżanie tak rzadko oglądają śnieg? Nie wiedziałam.:)
OdpowiedzUsuń
UsuńPadało po raz pierwszy od dwóch lat...nie wiem, może to sprawa klimatu?
Ojej! Śnieg w Paryżu! :)
OdpowiedzUsuńSama też bym się wybrała na spacer, żeby rozkoszować się Paryżem przykrytym białym puchem.
U nas śnieg to na dzień dzisiejszy chleb powszedni. Ale te pierwsze dni są zawsze takie magiczne :)
Pozdrawiam
UsuńZwłaszcza, jak sypie wielkimi płatkami, nieprawdaż? Czasem sobie myślę, że chyba nigdy nie dorosnę, tyle mam zawsze z tego śniegu radości...
Oj, jak ślicznie! Taką Operę widziałam chyba z 13 lat temu i to też przez jeden wieczór! A ja w ten weekend na południu i znów się rozminęłam ze śniegiem :)
OdpowiedzUsuńJak pech to pech:)
UsuńSlicznie, i o dziwo pusto...na schodach nie było nikogo, raptem kilka osób krążyło po okolicy, nawet jak na Paryż to niezwykłe, zazwyczaj jest więcej ludzi, ale może przestraszyli się śniegu?
Ale pięknie!!! Pierwszy raz widzę Paryż otulony sniegiem :)
OdpowiedzUsuń
UsuńPrzyznam się szczerze, że ja też!
Zdjęcia wspaniałe! Paryż otulony śniegiem:)
OdpowiedzUsuń
UsuńDziękuję!
taką noc filmowcy powinni krecic bez przerwy, bo podobne plenery są rzadkoscia, a uroku dodaja te puste ulice. Wydaje sie jakby inny wiek.Wyjatkowo piekne.
OdpowiedzUsuń
UsuńTylko chyba nikt nie jest w stanie przewidzieć takiej pogody z wyprzedzeniem...
Śnieg dodaje uroku każdemu miejscu na ziemi, a kiedy miejsce jest urokliwe samo w sobie to wrażenia z oglądania Paryża w śniegu (w bieli) muszą być niesamowite. Życzę spełnienia życzenia wypowiedzianego w tę noc cudów. A śnieg przed Luwrem i to w takiej ilości przekracza nawet moje wyobrażenia, a wyobraźnię mam bujną, co oznacza, że może następna zima w Paryżu? Tylko na kiedy zamówisz śnieg?
OdpowiedzUsuń
UsuńW przyszłym roku na dłużej, bo dziś rano była już tylko breja i chlapa, a mogłoby jeszcze przez kilka dni popadać...Ale jest nadal zimno, wracałam przed chwilą z teatru i wszyscy, przy temperaturze -6 siedzą na tarasach kawiarni (oczywiście podgrzewanych!), i napawają się widokiem resztek śniegu na drzewach...Spektakl sam w sobie!
A można wiedzieć na czym byłaś w teatrze? Pewnie opiszesz :)
UsuńWitaj Holly:) Śnieg w Paryżu:) Nie może być:) Cudne zdjęcia, zauroczyło mnie to z Luwrem.. Widziałam śnieg w Paryżu, ale nigdy w takiej ilości.. Pozdrawiam cieplutko!
OdpowiedzUsuńWitaj Anexie,
OdpowiedzUsuńOj tak, nareszcie, długo wyczekiwany, ale jest...Pozdrawiam serdecznie!
Slicznie to wyglada, noc czarow!
OdpowiedzUsuńJeszcze by sie przydaly sanie i biale konie... .
Milla
Pozwoliłam sobie nominować Twój blog do Liebster Blog Award. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńMadeleine (http://polkawefrancji.blogspot.fr/)
Super zdjęcia :) Ja niestety jak zaczęł padać śnieg to zamiast biegać z aparatem, schowałam się z herbatką pod kołderkę :) A w ciągu dnia niestety zdjęcia już nie wychodzą tak magicznie - jest szaro i wcale nie bajkowo...
OdpowiedzUsuńTrzecie zdjęcie - wg mnie najlepsze :) Pamiętam, że dwa lata temu w Ile de France padał śnieg w grudniu. Byliśmy w Bievres w Muzeum Fotografii. Nie zapomnę zaśnieżonego widoku tego miasteczka, ale trzeba nam było gnać do Paryża :)
OdpowiedzUsuńW taka pogode to tylko na spacer i zdjecia robic... A reszta niech siedzi w domu pod kocem i potem oglada to co przegapila ! Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńwspanjale zdjecia, snieg w Parizu to brzmi jak bajka, magiczne.Snieg tutaj tylko zjawisko meteorologiczne
OdpowiedzUsuń