O dynamice i pomysłowości innych niż nasz,
instytutach kultury w Paryżu, pisałam już nie raz. Kolejny przykład aż się
prosi o podanie dalej. Otóż na wiosnę tego roku Instytut Kultury szwedzkiej,
położony w przepięknym pałacu z ogrodem w Marais, postanowił urozmaicić
tradycyjny lunch i zaproponował swoim gościom podczas przerwy w południe ...dyskotekę! Nazywa się to „lunch
beat”, a pomysł narodził się w Sztokholmie. Jak wykorzystać sympatycznie
przerwę na lunch? A może by tak potańczyć? Ponoć inicjatywa znakomicie się już
sprawdza w innych stolicach europejskich, a Paryż dopiero debiutuje…Wejście
kosztuje 5 euro, wliczając w to kanapkę przypominającą mniej więcej
to, co zazwyczaj zjadamy w południe podczas naszych wypraw do Ikei. Następna
sesja „tańczących lunchów” jest przewidywana na koniec lutego. Może warto tam zajrzeć? W każdym bądź razie na pierwszych seansach tańczących lunchów były tłumy, przede wszystkim młodzieży, co oczywiście cudownie służy promocji kraju. Kiedy więc nasi biało-czerwoni zaproszą młodych Paryżan do siebie na dyskotekę?
Ja tam nawet nie marze o dyskotece, ale moze w ogole by nas do siebie zaprosili ?;)
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńA może napiszemy list?
Super pomysł:) Szczególnie, że po kilku godzinach siedzenia od wczesnego rana, miło byłoby poruszać się i rozprostować kręgosłup:) Pozdrowienia z zimowej Polski:)
OdpowiedzUsuń
UsuńSerdecznie dziękuję za pozdrowienia! U nas szykuje się chyba znów zima bez śniegu. Czekamy, czekamy wyglądając każdego dnia przez okno i nic! Pozdrawiam z jeszcze w jesiennej aurze Francji.
No proszę, promocja jedna z najmilszych możliwych. Koniecznie powinniśmy i my spróbować propagować 'nasze wartości', w ten, czy podobny sposób. A ileż to malowniczych tańców mamy do zaproponowania. Jest nawet 'chodzony' dla nieroztańczonych :)
OdpowiedzUsuń
UsuńEwo,
Ty to masz genialne pomysły! Jestem przekonana, że gdybyś szefowała tej instytucji, to byłoby to najbardziej roztańczone i prężnie działające miejsce w Paryżu;)
Ale że Szwedzi wpadli na tańce w południe... Nie doceniałam tej nacji.
OdpowiedzUsuńOczami wyobraźni widzę, jak drzwi by się nie zamykały w IKP w Paryżu, gdyby wulkany pozytywnej energii w osobach Holly i Ewy stanęły za sterami...
Pomysł jest świetny, choć zastanawiam się, w jaki sposób promuje Szwecję? Chyba, że lunchom towarzyszy muzyka Abby i Lykke Li :)
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję za życzenia!
OdpowiedzUsuńPewnie tak! Sprawdzę w lutym i opowiem...