Moja serdeczna przyjaciółka regularnie się spóźnia. Ale jest tak uroczą osobą, że nie sposób nie wybaczyć jej, tej niegroźnej przecież, przywary. Toteż zazwyczaj uzbrajam się w cierpliwość i... czekam. Czekam tam, gdzie się umawiamy, czyli najczęściej na schodach przed Operą. Na szczęście czas spędzany na paryskiej ulicy płynie zazwyczaj szybko, przyglądanie się
przechodniom, nie jest w Paryżu, nigdy czasem straconym. Zauważyłam też ostatnio dziwną prawidłowość. Każdy, no może prawie każdy, kto
przechodzi przed Operą, nawet objuczony zakupami, spiesząc się do
metra lub na randkę, musi, chociaż na sekundę, zatrzymać się i zrobić zdjęcie.
Przybierają dziwaczne pozy, klękają- tak jakby mieli się modlić a nawet ryzykują własnym życiem stając pośrodku ruchliwej ulicy- młodzi,
starzy, kolorowi, ale spełniający się w pasji fotografowania. Podczas mojego ostatniego "czekania" wyjęłam z torby aparat i... tak powstał mój mały reportaż- „fotografując Paryż”. Czy rozpoznajecie się na którymś ze zdjęć?
ja chyba wypadłabym jeszcze dziwaczniej ;)
OdpowiedzUsuń
UsuńAle za to pewnie zdjęcia są znakomite!
Niezłe:))) ja mam zdjęcie z mężem na schodach Opery:))))
OdpowiedzUsuń
UsuńA nie mówiłam?
Holly, świetny wpis, ja też uwielbiam fotografować fotografujących, to jest takie totalne mis en abyme, jak to jest że fotografujący często się wydają ciekawsi od obiektów fotografowanych?
OdpowiedzUsuńNo popatrz, a ja nawet nie wiedziałam, że używam naukowego procederu, tu myślę o mis en abyme. Uczono mnie, że jak widzisz przed sobą coś, co już kiedyś widziałaś na zdjęciu, to nie warto naciskać migawki-stosuję się do tej zasady i z reguły nie fotografuję obiektów turystycznych, ale robiąc zdjęcia ludziom nieźle się bawiłam, chyba bardziej niż oni, skupieni, aby uchwycić ten jedyny, najlepszy kadr, no i żeby było ostro!
UsuńO tak, Opera jest godna fotografowania bez umiaru.
OdpowiedzUsuńA twój reportaż! rewelacja! Aż nabrałam ponownej ochoty, na... połknięcie tego 'bakcyla'
Poproś może Mikolaja o aparat pod choinkę...magiczna zabawka!
UsuńHolly, fajny temat wyłowiłaś i profesjonalnie zrealizowałaś. Chylę spóźnionego czoła ;) (Czekam, kiedy naukowcy zidentyfikują gen odpowiedzialny za spóźnianie, bo z tym się człowiek rodzi:)
OdpowiedzUsuńBardzo nie lubię punktualnych, nie ma się nawet czasu na rozejrzenie się wokół i już są! A poza tym, jestem za różnorodnością, tolerancją i miłością bliźniego, nawet takiego, który się notorycznie spóźnia, widocznie inaczej nie potrafi! Dziękuję za miłe słowa!
UsuńBardzo przepraszam, że się nie spóźniłam :)
UsuńAle uwielbiam ludzi z takim jak twoje poczuciem humoru;)
UsuńMnie nie ma na tych zdjęciach... a szkoda.. :)
OdpowiedzUsuńPostaram się następnym razem, abyś była!
UsuńHolly jak bede miała być w Paryżu to napisze Ci wcześniej gdzie będe chodziła :))
UsuńFotografujący zapominają o podstawowej zasadzie fotografii, że najlepsze zdjęcia wychodzą dobrej perspektywy, więc najlepiej Operę fotografować gdzieś w połowie ulicy :), no chyba, że fotografują swych bliskich na tle gmachu, a nie sam gmach. Oczywiście wymądrzam się, bo sama ilekroć przechodzę w pobliżu robię dokładnie to samo, tyle, że staję w pobliżu wejścia do metra, albo na dachu Lafayette albo u wylotu Rue Rivoli, albo........... :)I brawo dla babci fotografującej wnuczka, która zdaje się operę ma gdzieś, bo jej najpiękniejszy obiekt stoi obok.
OdpowiedzUsuń
UsuńWidzę, że mam do czynienia z fachowcem;) Jest na zdjęciach taka jedna, a patrząc na nią drżałam, że za chwilę rozjedzie ją samochód, ale twarda bestia, niczego się nie przestraszyła, nawet szalonych francuskich kierowców, dzielna dziewczyna. Znakomite spostrzeżenie na temat babci. A może to stare pokolenie, liczył się jeszcze człowiek, wnuczek, syn...a nie jakieś tam kamienie;)
Tylko bez nabijania się ze starszej pani :) - mówię o sobie :)
UsuńTo już chyba wszystko miesza mi się w głowie, w parku Monceau nie poznałam przecież żadnej starszej pani, o ile pamiętam...
UsuńZabawny temat poruszyłaś. Mam taką przyjaciółkę, która pstryka i pstryka, ale się nie spóźnia:)
OdpowiedzUsuńRzadki okaz! radzę o nią się troszczyć, aby nie zaginął;)
UsuńSuper zdjęcia:) Rzeczywiście coś jest w tej okolicy - jakiś przymus fotografowania:) Osobiście mam słabość do fotografowania schodów kościoła Magdaleny:) Pozdrawiam cieplutko!
OdpowiedzUsuńByłoby to chyba dobre pytanie dla psychologa/socjologa: no właśnie, dlaczego fotografują? Może to taka ekspresowa i łatwa forma zarchiwizowania najpiękniejszych widoków, jakie oglądamy w życiu? Kiedyś kupowało się pocztówki a teraz, wszyscy biegają z aparatami. Mam tylko nadzieję, że później nie muszą tego oglądać znajomi...bo to dopiero jest koszmar!
OdpowiedzUsuń1/ Holly, mam aparat. Brak mi tylko zacięcia, od jakiegoś czasu.
OdpowiedzUsuń2/ A ja się nie spóźniam, przychodzę wręcz przed czasem. Przestaniesz mnie lubić? Poprawię się!
widząc te uliczki, aż chce się tam być. a ludu turystycznego jak w Londynie;)
OdpowiedzUsuńAz dziw, ze nikt sie nie położył na tej ulicy. Rzeczywiście to wygląda na jakieś opętanie. Wytlumaczenie jest pewnie proste. Przez tyle lat odnawiali fasadę, ze teraz jest ona tak piękna jak tuz po wybudowaniu. No i te złocenia! Widocznie nikt nie moze im sie oprzec!
OdpowiedzUsuńA moze oni w ogole nie fotografuja wcale opery tylko te pszczoly, kore maja swoje ule na dachu i wcale do tego zadna perspektywa im niepotrzebna?
W kazdym razie swietne spostrzezenia :)
Nika
PS Ja czasami fotografuje dyskretnie rozne dzwne osoby w metrze. Dyskretne coby nie oberwac, bo moze nie kazdemu sie to podoba. Ale czasem niektore postacie sa tak oryginalne, ze w zyciu nikt by tak ich nie ubral nawet dla zartow
Ufffff! Nie ma mnie ;)
OdpowiedzUsuńAle ja zwykle bywam w tamtych okolicach po zmroku i nie powiem, czesto wyciagam telefon i pstrykam jakas fote ;)
Ha, widzę, że w Paryżu niewiele się zmieniło przez ostatni rok :) Ja również z upodobaniem fotografowałam grupy Chińczyków fotografujących Perłę Orientu w Szanghaju (w Szanghaju jest pewnie równie dużo chińskich turystów, co w Paryżu).
OdpowiedzUsuńBARDZO PODOBA MI SIĘ TEN POST :)
OdpowiedzUsuńNAPRAWDE ŚWIETNY :)
PARYŻA OCZYWIŚCIE ZAZDROSZĘ JAK SAM DIABEŁ
ALE CO TAM
WRÓCE KIEDYŚ DO NIEGO JAK NIC :)
POZDRAWIAM
SERDECZNIE
MONIKA