Opowiastka, którą mam nieposkromioną ochotę się podzielić, tylko
pozornie nie ma nic wspólnego z Francją i Paryżem. Po pierwsze sam Villon był Paryżaninem, a po drugie, bohater tej opowieści wyraźnie jest zainspirowany duchem Oświecenia. A kto ukrywa się pod "profesorem"? Konia z rzędem temu kto zgadnie!
Pewien znamienity profesor
literatury francuskiej postanowił uczcić 500-lecie urodzin francuskiego,
średniowiecznego poety Villona serią odczytów. I wszystko byłoby dobrze, udało
mu się „zwilonizować” 24 miasta, i niektóre nawet dwukrotnie, ale kłopoty
naszego mówcy rozpoczęły się w silnie katolickim mieście Toruń. Odczyt miał się odbyć
w sali teatralnej, gdy nadeszła depesza, że zostaje odwołany a dyrektorowi
teatru zagrożono nawet zdemolowaniem sceny, jeśli wpuści naszego mówcę na
scenę.
Podobnie sprawa miała się w Gdyni. Nasz profesor na stacji kolejowej kupił
miejscową gazetę i co w niej przeczytał? Że „wróg kościoła jest w Gdyni”(to o
nim!) Ale odczyt się odbył. Ale następnego dnia „Goniec Pomorski” poinformował: „społeczeństwo katolickie powinno zwrócić uwagę na występy tego znanego wroga
religii katolickiej”…Następne miasto, Włocławek wita go tytułem w prasie „W
obronie godności naszego miasta” a w artykule jest mowa o tym, że „rzecz
ciekawa, kto w naszym mieście odczuwa potrzebę tej niewybrednej strawy, jakiej
dostarcza umysł godnego współczucia człowieka. Jedno wiadomo, że ogół zdrowo
myślących obywateli naszego miasta jeszcze tak nisko nie upadł, by dla
zaspokojenia swych potrzeb kulturalnych miał słuchać ludzi, których
zainteresowania nie wychodzą poza wąski zakres spraw seksualnych…Nie współdziałajmy
z tymi, co dokonują moralnego rozbioru Polski”-pisze włocławska gazeta.
Po Włocławku przychodzi kolej na Płock ale i tam odczyt o francuskim
poecie źle jest widziany. „Doszło do naszej wiadomości, że (i tu pada nazwisko
naszego profesora)ma wygłosić w Płocku odczyt, „ze względu na całokształt jego
działalności, która godzi w istotne zasady moralności chrześcijańskiej, mamy
głębokie przeświadczenie, że wszyscy, którzy czują i myślą po katolicku nie
wezmą udziału w zapowiedzianym odczycie”. Podpisali proboszczowie wszystkich
parafii Płocka…Ale proboszczowie nie tylko podpisują petycję, ale prowadzą
również intensywną agitację z ambony. Co daje bardzo konkretne rezultaty, bo
jak wynika z relacji profesora, powtarzano sobie, że ksiądz nie da
rozgrzeszenia temu, kto pójdzie na „wiec” zorganizowany przez antychrysta
(chodziło o odczyt o Villonie!) „W niedużym mieście, gdzie każdego widzą i
każdego znają, mało kto ma ochotę dostać się na czarną listę Czarnej Ręki.”
A tak oto nasz specjalista od Villona wraca do Warszawy i w domu
odkrywa listy, listy -jak pisze- pełne zgrzytów zębami i strachu przed
„okupantem”. „Ludzie boją się utraty chleba, represji, zemsty. Ucisk, w małych
zwłaszcza środowiskach jest straszliwy. Tam nie można nawet być neutralnym,
trzeba być karnym szeregowcem w kadrach świętoszkarstwa, patrzyć bez mrugnięcia
okiem na ogłupianie, łupiestwo, cynizm tyjący kosztem skrajnej nędzy, na
zuchwałą brutalność czarnych wielkorządców”. Pisze mu ktoś ze Sląska że „
sprawa mieszania się kleru do wszystkiego ma odrębny i niespotykany gdzie
indziej charakter. Ta tłusta czerwona łapa, wyciągnięta z czarnej sutanny gnębi
najmniejszy przejaw myśli…”
Profesor komentuje: „Od dziecka każdy musi być wpisany do bractwa.
Najpierw do Stowarzyszenia Dzieciątka Jezus, wyciskającego z dzieci-jak
dzisiaj-bezrobotnych przeważnie nędzarzy znaczne kwoty na „Murzynka” w Afryce.
Starsi, to Stowarzyszenie Młodzieży. Oczywiście składki. Dziewczęta po dziesięć
tworzą „różę”. Jedenasta już szuka towarzyszek do nowej „róży” a każda „róża”
musi przynajmniej raz do roku dać na mszę za członkinie. Prócz tego inne
związki młodzieży. Straż Honorowa, tercjarze, sztandary, kwesty, pielgrzymki,
nie kończące się nigdy „odnowienia kościoła”. Składki, składki. Starsi-na
przeróżne Bractwa Mężów i Żon Katolickich, Czcicieli Oblicza Pana Jezusa. Najstarsze
baby-to Arcybractwo Matek. I znów składki, składki aż do ostatniego tchu.”
„Ale-pisze profesor- największy terror połączony jest z obrzędem
kolędy. Cóż za uroczystość, cóż za aparat, i w rezultacie do jakiego celu!
Ksiądz obchodzi domy w asyście kościelnych, organistów, zelatorów. Drzwi domów
muszą być na oścież otwarte. Na stole ma być krzyż i jarzące się świece-obok
pisma kościelne i religijne. Gdyby ktoś nie daj Boże –musiał wyjechać, ma
zostawić pieniądze dla księdza u gospodarza. Tymi i innymi sposobami, tam gdzie
komornik nie znajdzie nic, poborcy w sutannie wyciskają z największej biedoty
miliony”…(…) Kontrast bogactwa kleru z nędzą jego podatników jest przerażający.
A życie duchowe, umysłowe w tej atmosferze fałszu, ucisku, ciemnoty,
szpiegostwa, denuncjacji?
I już tak na zakończenie, nasz profesor, którego odczyt o Villonie
został zakłócony interwencjami kleru pisze: „ katolicyzm w Polsce jest zaledwie
20 proc. religią a w 80 proc. przemysłem, znakomicie zorganizowanym przedsięwzięciem
finansowym. Aparat działa z drapieżną precyzją, ale zarazem z poczuciem, że
wszystko wspiera się na ciemnocie i na zastraszeniu i że wystarczyłoby trochę światła
i powietrza, aby podciąć ten przemysł, uprawiany w mroku i zaduchu.”
Wspaniałe, nieprawdaż? A jakie aktualne! Czy ktoś zgadnie kto i kiedy napisał te słowa?
Nasz "profesor" to oczywiście Boy-Żeleński, więc związek z Paryżem lepszy już być nie może. :) Co do samych słów, to jak odważnie brzmią i dziś, a co dopiero w latach 30! Szkoda, że tej aktualności im jednak nie ubyło.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
trochę mi to zajęło, żeby sobie przypomnieć, ale potem przypomniał mi się "Reflektorem w mrok" ;), więc brawo dla jesif ;)
OdpowiedzUsuńBlogiem w mrok? ;) Słowa Żeleńskiego są tak aktualne, że aż się dziwię, że się nie boisz, że Twój blog trafi na jakąś czarną listę ;)
OdpowiedzUsuńCzaro,
Usuńbardzo by mi to pochlebiło, znalazłabym się chyba w bardzo dobrym towarzystwie, nie sądzisz?
Czaro,
UsuńDziękuję! Nareszcie zrozumiałam tytuł..."Reflektorem w mrok". A blogiem, czemu nie! W każdym bądź razie jeśli trafię na czarną listę to będę bardzo dumna-czy wyobrażasz sobie to znakomite towarzystwo?
Toż nasz kraj jawi się jak fundamentalny kraj muzułmański i tak katolicyzm jest postrzegany przez wolne zachodnie umysły.
OdpowiedzUsuńArdiolo,
Usuńcoś mi się zdaje, że on się nie jawi, ale naprawdę taki jest...
Od wielu lat zajmuję się Reformacją, więc dodam że w tym samym duchu wypowiadał się w XVI wieku Mikołaj Rej i dziesiątki innych pisarzy-ideologów reformacyjnych... Jak widać ich pisma stale aktualne...
OdpowiedzUsuńMnie też od wielu już lat pasjonuje Reformacja, przede wszystkim Kalwin i Zwingli, ale mam wrażenie, że wiedza o niej w Polsce jest znikoma…
UsuńJesif,
OdpowiedzUsuńBrawo, nie spodziewałam się, że ktoś jeszcze ten znakomity esej pamięta! Niestety, mam wrażenie, że nasz genialny Boy nie dorobił się następców a i on sam jest chyba raczej „źle obecny”, ale może się mylę?
Niestety tekst aktualny, jak cholera. Przepraszam za szafowanie nazwą choroby, ale taka jest gorzka prawda. A Toruń nadal zapisuje niechlubne karty swej ultrakatolickiej historii.
OdpowiedzUsuń"Nic nowego pod słońcem" okazuje się po raz kolejny.
OdpowiedzUsuńCzłowiekowi wydaje się, że zmiany następują; bo to autobus był raz 5 min przed czasem a kolejno 15 min po-...
Białe, drobne rączki opadają, gdy pomyśli się o "tłustej czerwonej łapie".
Czy jak zmienię hasło - mój blog ocaleje? Nie tyle o sobie myślę, co o historii, dla której 'tworzę' :)
Ewo,
UsuńNajcenniejsza jest w tym wszystkim odwaga, odwaga myślenia, no i ten cudowny, kolorowy język, tylko się od niego uczyć. A mnie zainspirowały ostatnie wydarzenia związane z rodzącą kochanką księdza. I jakieś bzdury o funduszach alimentacyjnych, podczas gdy wyrządza się krzywdę dziewczynom, ale przede wszystkim dzieciom-Boy się chyba przewraca w grobie, bo nasza prasa, pewnie ze strachu milczy, albo bardzo nieudolnie zabiera w tej sprawie głos pozwalając kryminalistom na panoszenie się!