Był to pierwszy, prawdziwy, gorący
dzień lata. Z bulwaru Montparnasse punktualnie o godz. 14 wyruszyła wczoraj barwna,
rozkrzyczana, roztańczona karawana,
zmierzając nieśpiesznym krokiem w stronę bulwaru St. Michel. Miała później skręcić
w Bulwar St. Germain i mostem Sully przedostać się na drugą stronę rzeki, aby
zakończyć przemarsz na placu Bastylii. Ale gdy ok. godz. 18. 30 opuszczałam
tegoroczną „Gay Pride”, jeszcze końca tego bardzo długiego węża
nie było widać…
Lubię uczestniczyć w tej paradzie wolności. Nikogo nic nie szokuje, niczego się nie kwituje jakimiś bezsensownymi komentarzami, a jeśli,
to tylko śmiechem, żartem, wyrozumiałym potaknięciem głową. Nie ma moralizatorskich
ocen, a z podziemi wychodzi w ten dzień na powierzchnię ten niedostępny, zupełnie schowany, nieznany nam na co dzień świat. Ci, których otacza się na co dzień
nienawiścią, pogardą, nietolerancją nagle ukazują się nam w dziennym świetle,
robią za gwiazdy, ubierają się w swoje najbardziej ekstrawaganckie
kostiumy, nie bojąc się, że spotkają ich złośliwe uwagi, to oni dominują nad ulicą, w ten jeden jedyny dzień.
To także wielkie święto młodzieży, młodego pokolenia, które dojrzewało w różnorodności kulturowej, które wierzy w wartości takie jak tolerancja, szacunek, respektowanie inności i które chce budować nowe społeczeństwo, nie takie w jakim wyrosło- konserwatywne i nietolerancyjne- ale nowoczesne, otwarte. W tym roku parada odbywała się również pod znakiem rządów socjalistów, którzy po dziesięciu latach objęli w tym miesiącu władzę we Francji. Jeden z „wozów” zafundowała swoim członkom partia socjalistyczna, inny- „zieloni” . W pochodzie wzięli udział również nowi ministrowie rządu utworzonego już za czasów prezydencji Françoisa Hollande’a.
Oprócz tradycyjnych już w tego rodzaju
pochodach roszczeń gejów, lesbijek, bi i transów (we Francji stosuje się skrót
LGBT)o równouprawnienie, o walkę z homofobią i dyskryminacją, prawo do adopcji,
sztucznego zapłodnienia-słowem legalizacji homoseksualnych rodzin, pojawiły się
również hasła legalnego uznania władzy rodzicielskiej na wychowywanymi przez pary
homoseksualne dziećmi, możliwość przepisania aktów stanu cywilnego dzieci
urodzonych za granicą z zastępczych matek czy też wykluczanie gejów z
możliwości oddawania krwi, spermy, organów czy też szpiku.
"Moje dzieci są homoseksualistami, powinni mieć takie same prawa jak wasze" I na drugiej tablicy" Mój syn jest gejem, moja córka lesbijką, czy wam to przeszkadza? Mnie nie, kocham je takimi jakimi są"
Największe wrażenie robi na mnie jednak widok
kobiet idących w żeńskich parach i popychających wózki z dziećmi, albo, jak w
tym roku, mały pociąg, w którym kobiety przewijały i karmiły dzieci. To są te walczące o równouprawnienie. Może i są psychologowie temu przeciwni, ale uważam, że dziecku potrzebna jest przede
wszystkim do rozwoju miłość i troska, a kto będzie jej już dostarczał, nie ma
moim zdaniem żadnego znaczenia. Ale jak przełamać społeczne przesądy?
Ale nie wszyscy myślą podobnie. Mniej więcej w
połowie bulwaru St. Michel w małym kościółku „okopała” się grupa katolickich
integrystów, którzy maszerujących bulwarem drażnili przystawianym do
ogrodzenia albo wzniesionym wysoko transparentem „Ani małżeństw, ani adopcji”-wywołując natychmiastową
reakcję gwiżdżącego na nich tłumu. W
którymś momencie policja musiała kościół zupełnie odgrodzić od manifestujących,
ponieważ, rozpoczęło się rzucanie wzajemnie na siebie chyba jedzeniem…trudno z
oddali powiedzieć.
Podczas gdy ulicą maszerowali inaczej myślący...
Gay pride nazywana po francusku „pochodem dumnych” jest przede wszystkim pochodem walki o prawa polityczne, okazją, aby pokazać, że się istnieje, powalczyć dla, jak to się ładnie mówi po polsku „kochających inaczej”. Maszerując, proszą o zaakceptowanie, niewykluczanie ze społeczeństwa, z rodzin. „Nasza miłość jest silniejsza niż wasza nienawiść” ktoś nosił takie hasło wypisane na transparencie. Gay Pride to dla mnie święto wolności, miłości i tolerancji. Spędziłam dziś bawiąc się i maszerując z jej uczestnikami cudowne popołudnie. Adieu, à la prochaine!
Coz dziecko adoptowane przez gejow bedzie mialo wszedzie (szkola,ulica) etykietke "jestem adoptowany". Oraz dawke troche zlosliwosci od rowiesnikow, wyzywania od homo...A te dzieci,po przejsciach, maja przede wszystkim potrzebe "normalnosci". Akurat par hetero, kandydatow do adopcji nie brak- czas oczekiwania na dziecko we Francji to minimum 5 lat,niektore pary po 10 latach wciaz sie nie doczekaly...We Francji dzieci do adopcji (tzw pupilles d'état) jest bardzo malo (bo aborcja jest na porzadku dziennym), a co do adopcji zagranicznej, wiekszosc krajow (Wietnam,Chiny,Rosja itp) par gejowskich akceptuje, cokolwiek by Hollande nie wymyslil...
OdpowiedzUsuńIntegryści katoliccy w Paryżu? Ech, dobrze, że przynajmniej jedzeniem, a nie kamieniami, jak to w Polsce bywa. Nawiasem mówiąc pozdrawiam chwilowo z Polski, straszliwie upalnej!
OdpowiedzUsuńCzaro,
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że zastanawiałam się, kto też ukrywa się za tymi barierkami, Paryżanie? Dziękuję za pozdrowienia! Korzystaj ze słońca, tu trochę cieplej, ale jak na pierwszy dzień lipca to za gorąco nie jest...
Podziwiam determinację ludzi walczących o naturalne, zdawałoby się, prawa.
OdpowiedzUsuńZdumiewają ci, którzy podając się za religijnych, nie przestrzegają podstawowych zasad wiary.
Choćby; kochaj bliźniego swego.
Dzieci - w związkach hetero, miewają zbyt często życie jak 'w obozie karnym', tego jednak 'obrońcy rodziny' nie dostrzegają. I w każdej sytuacji rodzinnej mogą być narażone na 'łatki' rówieśników (a i dorosłych niestety). Zawsze znajdzie się powód do docinków, gdy chce się go znaleźć. Każda inność jest dyskredytowana czy wręcz piętnowana. Wciąż 'dziwny jest ten świat', mimo postępów w nauce i świadomości.
Ewo,
UsuńW takich tradycyjnych związkach mam wrażenie, że zawsze utrzymywana jest jakaś forma dominacji mężczyzny nad kobietą. A ponadto z natury jesteśmy chyba niezwykle konserwatywni, wolimy to, co znamy, co jest już oswojone, Każda nowa forma jest przez nas naturalnie odrzucana. Ale społeczeństwo ulega ewolucji, może bardziej we Francji, gdzie tradycyjnej struktury, bardzo często spychającej potrzeby kobiety na drugi plan, nie podtrzymuje na siłę kościół. W każdym bądź razie nowy prezydent już zapowiedział, że w przyszłym roku zostanie zalegalizowana możliwość zawierania małżeństw i adoptowania dzieci przez osoby tej samej płci. Jestem za.
Super, ze bylas! :)
OdpowiedzUsuńMi sie nie udalo, ale chce umiescic u siebie na blogu zdjecia mojego kolegi, ktory tam byl i pstrykal fotki :)
Koniecznie, jestem bardzo ciekawa, co udało mu się zarejestrować. A w przyszłym roku zachęcam do pójścia, jest to przepiękne święto!
UsuńCo za hipokryzja - rozumiem że geje mogą do woli ośmieszać symbole religijne, drwić sobie z ludzi wierzących, i jest to "wolność wypowiedzi" Ale jeśli katolik sprzeciwia się krzywdzie dzieci, jaką jest wychowanie w homoseksualnych związkach (co dobitnie wykazały badania przeprowadzone w USA), to zaraz nazywa go się homofobem i usiłuje odebrać prawo do wyrażania swojej opinii pod pretekstem "mowy nienawiści".
OdpowiedzUsuń