foto

foto

niedziela, 15 kwietnia 2012

Trzy szalone dni w Paryżu


Nic chyba nie sprawia mi większej przyjemności niż niespodziewany mail czy też  telefon od znajomych z zapowiedzią…„przyjeżdżam do Paryża, będziesz?” albo, czy mogę do Ciebie wpaść na ….i tu pada liczba dni, które ktoś hojnie przewidział na odwiedziny a przy okazji zwiedzanie miasta. To zawsze wielka radość, bo oznacza, że nie tylko spotkam się z kimś bliskim, ale także, że będę miała okazję wymęczenia mojego gościa spacerami po « moim Paryżu », pokazania tajemniczych miejsc, zakątków, zaprowadzenia do ulubionych muzeów, podzielenia się najlepszymi adresami restauracji…słowem, spędzę kilka pasjonujących dni. Każdy przywozi bowiem ze sobą swój świat, swoje pasje i swoją wizję miasta. Łakomczuchy zamawiają prawie zawsze żabie łódka i ślimaki(toteż znajomy sprzedawca pyta mnie już przy  każdej okazji ”no to kto tym razem Panią odwiedza?”), marzyciele szukają miejsc oryginalnych, ogrodnicy-parków.

Ja natomiast staram się przygotować każdemu gościowi program.Uwielbiam to! Przekopuję wówczas magazyny Pariscoop i Figaroscoop, wertuję specjalistyczne przewodniki, kupuję bilety do teatru i na wystawy- słowem staram się, aby mój gość się w tym mieście  zakochał . I z reguły cel osiągam, a moje programy „na rozmiar” sprawdzają, choć miałam też i małe wpadki. Znajomej, która buduje Muzeum Żydów w Warszawie przygotowałam intensywny program związany z kulturą żydowską w Paryżu (to oczywiste, nieprawdaż?) - Marais, synagogi, pomnik Shoah, etc. a ona, tuż po przekroczeniu progu mojego mieszkania oświadczyła „ależ ja przecież przyjechałam na wakacje,  nie do pracy!” i cały mój program diabli wzięli,  pokazywałam jej natomiast Paryż wielokulturowy, Barbes i okolice a tam, jak się okazało, jeszcze nigdy nie była. Tak więc nieustraszona w moich przedsięwzięciach i nigdy nie zrażona porażkami, dowiedziałam się przed paroma tygodniami, że odwiedzi mnie młoda dama studiująca w Warszawie historię sztuki. Sam miód! Łatwizna! Paris Fair Art? Wspaniale! Wystawy czasowe! Jak najbardziej! Galerie? Marzenie…

Piątek, godzina 17.00 Porte Maillot. Mój gość wysiada z mocno spóźnionego autobusu. Pierwszy raz w Paryżu. A więc do domu pójdziemy pieszo, to raptem 15 minut, a pogoda piękna. Walizka zostaje  w domu. No tak, i od czego tu zacząć. Montmartre? I już pięć minut później jesteśmy w metrze niebieskim „2”. Przystanek- Anvers skąd zaczynamy wspinać się w górę. Przemykamy wąskimi uliczkami, podziwiając prace twórców streetartu. Plac Tertre tonie w słońcu, na schodach Bazyliki Sacre Coeur tłumy rozbawionej młodzież, panorama miasta osnuta lekką mgłą. Robimy zdjęcia przy spadających gdzieś w dół schodach. I zejście do metra na Placu Pigalle. Wszędzie tłumy, gęsty tłum przez który trudno się przecisnąć. Ale czasu mało. Metrem dojeżdżamy do Grand Palais, w którym przez cztery dni trwają jedne z największych w Europie targów sztuki. 120 galerii z całej Europy przywozi swoje najcenniejsze eksponaty.
Taka rozmaitość kierunków, materii, kolorów i form, że trudno się we wszystkim połapać, ale dostrzegłyśmy zdecydowaną tendecję do kiczu i pop-artu, a także do ich bardziej wyrafinowanej, ironicznej, żartobliwej formy campu, bo czyż nie jest nim to co widzicie na zdjęciach?








Grand Palais opuściłyśmy już prawie po zamknięciu czyli po 22h., ale starczyło nam jeszcze siły, aby przejść spacerkiem z placu Concorde do piramid Luwru. Był piękny ciepły, łagodny wieczór. W jednym z korytarzy Luwru wiodących do Pałacu Królewskiego (Palais Royal) rozchodził się cudowny dźwięk saksofonu…to jakiś widocznie nie potrafiący odnaleźć snu artysta zabłąkał się w okolicy. Żółte, ciepłe światło dopełniało reszty…Ale trzeba było wracać do domu, odchodziło ostatnie metro…a my byłyśmy na naszych „ostatnich” nogach…


 Sobota rano: Cel pierwszej wyprawy-Matisse „Pary i serie” w centrum Pompidou. Obrazy, które doskonale znamy z albumów, pocztówek i  kopii tym razem pokazane w seriach i parach. „Martwa natura z pomarańczami” z 1899 roku Luxe 1 i Luxe 2, „Tańczące nagietki” I i II. Wystawa ciekawie pokazuje cały proces powstawania dzieła, etapy poszukiwań, dzieła niedokończone a obok nich, już te ostateczne. Autor „Aktu siedzącej na ornamentowym tle”, szalony fowista, jak mało który malarz zyskuje, gdy ogląda się jego prace „na żywo” a dużo traci na slajdach czy w katalogach. Dość, że mój gość, mimo iż na trzecim roku historii sztuki, nigdy nie widział jego prac „na żywo” (aż trudno w to uwierzyć). Zastanawiam się, jak w Polsce można uczyć historii sztuki, jeśli nie organizuje się regularnych wyjazdów do muzeów zagranicznych. Czy w ogóle można?

Jedna z "par" na wystawie Matisse'a
 Z wystawy  przejeżdżamy metrem na drugi koniec miasta, do Maison Rouge koło Bastylii  na wystawę poświęconą wykorzystania neonu jako środka przekazu w sztuce zatytułowaną „Kto się boi czerwonego, żółtego i niebieskiego, czy neon budzi strach?”. Oryginalne, nieprawdaż? Neon wynalazł w 1912 roku Francuz, Georges Claude. Początkowo wykorzystywano gazy bezbarwne- ale już wkrótce okazało się, że jeśli zastosujemy helium (światło żółte), argon (fioletowe) i czy argon z oparami rtęci(światło niebieskie) to rezultaty mogą się okazać niezwykle. Początki używania neonu przypadają na lata 20-ste, ale dopiero w latach 60-tych zaczyna się ich złota era, przede wszystkich u konceptualistów i minimalistów amerykańskich, oraz w arte povera we Włoszech. Neon staje się  językiem poezji i narracji, językiem sloganu politycznego i zabaw językowych, grafiki i reklamy.




 Słynny slogan polityczny powstały w Mozambiku w walce o niepodległość, wykorzystany w maju 1968 roku przez studentów paryskich



"Słowa są czynami"-Eric Michel






 Kendel Geers Terror/Error



Po wystawie, szybki lunch w okolicznej restauracji podczas którego pada pytanie o najfajniejsze butiki  kreatorów mody. Oczywiście Marais, tym bardziej, że z placu Bastylii mamy naprawdę niedaleko! I tak spędzamy popołudnie krążąc po pasjonującym świecie mody…Czy podać kilka moich ulubionych adresów? Wreszcie powrót do domu i zmiana  strojów, buty na trampki, ciepłe szale i swetry bowiem…kluczem wizyty ma być trzygodzinny przejazd rowerem przez Paryż,  z przewodnikiem.
O godz. 20.00 wyruszamy punktualnie w czteroosobowej grupie z 44, rue Orsel (gdzie mieści się przesympatyczna wypożyczalnia rowerów)  na trzygodzinny, nocny rajd po Paryżu a w programie: Moulin Rouge, Opera Garnier, Plac Vendome, Hotel Inwalidów, Wieża Eiffla i czy też przejazd Polami Elizejskimi (niezapomniany!)Wiatr świszczy nam w uszach, gdy przemykamy nocnymi, rozświetlonymi bulwarami Paryża. Ma się uczucie, że miasto do nas należy, bo jesteśmy w przeciągu tych zaledwie kilku godzin je ogarnąć.
Nie może się po tych przeżyciach obyć bez gorącej herbaty i spaceru po zaczarowanym w nocy Montmartrze. Wracamy znów ostatnim metrem do domu…


 I niedziela, od rana w kolejce, aby obejrzeć cudowną wystawę poświęconą aktom Edgara Degas w Muzeum Orsay, później spacer nad Sekwaną, po ogrodach Tuleryjskich i Muzeum Sztuk Dekoracyjnych. Zatrzymujemy się na moment w ogrodzie pałacu Królewskiego wystawiając na chwilkę spragnione po zimie buzie do słońca, obiad na Montmartrze, galerie sztuki na ulicy Abbesses i już pędzimy na pchli targ w 19-stce, przy ulicy Secretan, z którego wracamy objuczone bajecznymi zakupami, przybyły mi nowe świeczniki i akwarela. Jest już wieczór, gdy resztkami sił wydostajemy się z domu na wystawę fotografii Helmuta Newtona w lewym skrzydle Wielkiego Pałacu, otwartą do 22h. Niestety już robi się noc. W poniedziałek rano, zostaje już tylko czas na ekspresową wizytę romantycznego parku Monceau i szybki marsz w stronę Porte Maillot, skąd nasz autobus już odjechał, ale będzie następny, już czeka.
Macham ręką do mojej młodej damy z przekonaniem, że jej  romans z Paryżem dopiero się rozpoczął, że na pewno wróci, a jeśli już nawet mnie tu nie będzie, to pozostaną jej wspomnienia…tych trzech szalonych dni.

Następny mój gość, który odwiedzi mnie za tydzień, stara przyjaciółka, która rzeźbi i maluje. Już mi  zapowiedziała-żadnych muzeów- tylko "street art"... zaczynam zbierać podręczniki i szukać inspiracji...





21 komentarzy:

  1. Czuję się , jakbym od Ciebie właśnie odjechała, wraz z Twoją trzydniową towarzyszką, choć właściwie dopiero trafiłam na Twój blog, z czego bardzo się cieszę i do którego wkrótce zajrzę wraz z następnym gościem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny blog, super... Ile bym dała za taką wycieczkę :), na pewno będę zaglądać na bloga, ba ja już zakochana w Paryżu jestem. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja czytając nazwy odwiedzanych miejsc oczyma wyobraźni podążałam waszymi śladami.

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja winszuję wszystkim gościom świata, takiej gospodyni.
    Fantastyczną wyprawę zaserwowałaś nie tylko 'młodej damie', ale i mnie.
    Z radością, cichutko, podążałam za wami. Prawie zaczęły boleć mnie nogi, tak sugestywnie wszystko przedstawiłaś. Mam nadzieję, że i street-art paryski poznamy.

    Miałam powiedzieć już wcześniej. Podoba mi się bardzo nowy układ strony.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nauka sztuki bez wyjazdów zagranicznych, wspomniałaś. A moje pokolenie uczyło się języka angielskiego bez oryginalnych nagrań i tekstów/ w liceum/, bo na studiach już był inaczej, ale nadal bardzo biednie w tym zakresie. A gdzie było marzyć o wyjeździe?
    Ja tak w Londynie robiłam za wieloletnią przewodniczkę i najbardziej bawiła mnie czyjaś radość z oglądania wspaniałych zabytków i muzeów, oraz moja sprawność topograficzna/ nie mieszkałam w Londynie, tylko byłam pilotem/. A teraz zapraszam tutaj do siebie i nie przyjeżdżają Polacy, bo za bardzo skomplikowany dojazd, tylko polscy "Anglicy", bo mają tanie bezpośrednie loty.
    A za Paryżem tęsknię tylko na romantycznej wycieczce z moim mężem, parę pieknych randek tam spędzilismy, on wie, jak mi zrobić przyjemność, ewentualnie jeszcze bawiłaby mnie wizyta z córkami. Ale twoje inspiracje wspaniałe.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję za te spacery po Paryżu.. Czytając wyobrażałam sobie te miejsca i było mi .... ojej, błogo i przyjemnie.. Gdybym tylko mogła - byłabym zaraz w Paryżu, ech..A ponieważ nie mogę na razie - tym bardziej dziękuję:)) I pozdrawiam serdecznie z Gdańska:)

    OdpowiedzUsuń
  7. @Jo, jest mi niezwykle miło i zapraszam na „następny raz”, jeśli lubisz wędrowanie po Paryżu (o którym opowiadam nie tylko przy okazji wizyt gości!)

    @Louis, no to pewnie nie musiałabym Cię przekonywać, ale z pewnością znalazłabym coś, czego jeszcze nie znasz!

    @Guciamal-dziękuję! Czyli udało mi się przekazać choć odrobinę z naszych oglądanych w wielkim pośpiechu miejsc?

    @ Ewo, czekam od Ciebie na maila, na szczęście troszkę (dzięki blogowi i nie tylko, znam Twoje pasje…)

    @Ardiolo, ale gwarantuję Ci, że dzięki blogowi coraz więcej ludzi będzie to Ciebie zaglądać. Natomiast jeśli córki jeszcze nie znają Paryża, to musisz koniecznie je tu przywieźć, to miasto dla młodzieży (albo tych, którzy się młodo czują!)

    @Anex-dziękuję za pozdrowienia z Gdańska, może kiedyś uda mi się tam też dojechać, a w Paryżu wiosna jest teraz naprawdę przepiękna, choć od kilku dni troszkę wieje…

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno znajdzie się sporo miejsc których jeszcze nie znam :), ale bardzo bym chciała poznać i nie mogę się doczekać kiedy się wybiorę. Pozdrawiam... :)

      Usuń
    2. Ciagle brakuje pieniedzy i odpowiedniego czasu, zeby je razem we dwie przywieźć do Paryza.Bardzo nad tym ubolewam! Teraz jedna przyjezdza na tydzien na tzw weekend majowy, ta starsza, ona byla juz kilka razy we Francji i w Paryzu, ze mną dwa razy, ona zarabia i moze sobie pozwolic a ja cos zawsze dołożę. A ta mlodsza wydaje tylko pieniadze, zmienia studia, nie wie, co robic w zyciu,za duzo mnie kosztuje w Polsce i nie starcza na podroze.Byla u mnie raz i bardzo będę ją chciała mieć tutaj w wakacje. Moze wtedy ten Paryz...
      Jak tam wybory w Paryzu?

      Usuń
  8. Weekend idealny, wszystkie punkty programu by mi odpowiadały :) Ze szczególnym naciskiem na Newtona w Grand Palais. Troszeczkę tęsknię za paryskim morzem możliwości. Muzyków w przejściach Luwru bardzo lubiłam, szczególnie wieczorami, kiedy dźwięki kontrabasu, saksofonu czy skrzypiec, wzmocnione przez sklepienia, brzmiały magicznie na pustych dziedzińcach.

    OdpowiedzUsuń
  9. Bee,
    Miałam strasznie mało czasu, zaledwie trzy dni. Newton mnie natomiast rozczarował, to nie jest fotografia artystyczna (z mojego punktu widzenia), ale komercyjna. Ale klasyk, można się od niego uczyć i miejsce wystawy było bajeczne. I tak jak piszesz, dźwięki muzyki w pustych dziedzińcach Luwru/Pałacu Królewskiego brzmią magicznie, niesamowita akustyka...Pozdrawiam serdecznie i czekam na Twoj powrót, choćby na krótko!

    OdpowiedzUsuń
  10. To niezły wyczyn, że w tak krótkim czasie pokazałaś gościowi tyle różnych odsłon sztuki, włącznie z pchlim targiem, gdzie też można wypatrzyć piękne okazy. Ciekawam tych świeczników i obrazka. Na ostatniej giełdzie we Wrocku nabyłam chińskie talerze i olejny pejzaż leśny. Chętnie pokażę przy okazji :) Wiosennie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. No jasne i to jak się udało :) A swoją drogą podziwiam chęci i czas poświęcany gościom.

    OdpowiedzUsuń
  12. Zgadzam się, musi być cudownie być Twoim gościem :) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  13. Czaro,
    ...nie wiem czy cudowne, ale na pewno wykańczające fizycznie! Również pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  14. Holly, musisz by najlepszym przewodnikiem po Paryżu na świecie!

    Tym eksponatom z Grand Palais faktycznie patronuje chyba Jeff Koons, a już porcelanowych Mickey i Minnie mógłby nawet sam wykonąć i wyeksponować ;)

    Nocna przejażdżka rowerem wydaje się fantatyczną sprawą, poddałaś mi ciekawy pomysł. Chyba też zakocham się na odległość w Twoim Paryżu :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Zamiast spać tonę w tym Twoim blogu i odliczam dni do wyjazdu... Jeszcze tylko 14:)
    Mam też pytanie o bilety na wystawę Newtona.
    Próbuję zabukować przez internet, ale nie widzę nigdzie możliwości zakupu. Czy mogłabym Cię prosić o linka do sprzedaży on-line? No i pytanie do Myszki Miki - na długo zostaje w Paryżu?

    Pozdrawiam,
    Marta

    OdpowiedzUsuń
  16. Myshowata,
    Na wystawę Newtona kupisz bez trudności bilety już na miejscu, nie powinno być tłumów.Myszka Miki już wyjechała, ale gwarantuję Ci, że tyle tu się dzieje, że na pewno znajdziesz dla siebie coś ciekawego. Zapraszam na bloga-przez najbliższe dwa tygodnie będę sporo pisała o różnych paryskich ciekawostkach i miejscach do odwiedzenia. Pozdrawiam i życzę miłego pobytu.

    OdpowiedzUsuń
  17. Zrobiła nas się całkiem spora grupka,po cichu podążająca za Tobą :)
    Ahh aż troszkę oczywiście nie złośliwie :) ,zazdraszczam Twoim bliskim i dalszym i wszelakim znajomym takiej przewodniczki,takich możliwości :)
    Piękny opis -byłam w Paryżu -choć póki co tylko w marzeniach :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Anonimowy6.5.12

    Wraz z majowym odpoczynkiem i lenistwem przypomniałam sobie o moim intensywnym pobycie w Paryżu. Przedstawiam się, to ja - "młoda dama", która miała przyjemność przeżyć opisaną powyżej przygodę. Polecam wszystkim tak cudowny pobyt w Paryżu!!!! Poza atrakcyjnymi punktami programu spędziłam czas w urokliwym Paryżu na miłych rozmowach i ciekawej wymianie myśli na temat sztuki, za co jeszcze raz bardzo, bardzo dziękuję!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  19. Ależ to ja bardzo dziękuję za przemiłe towarzystwo i okazję spędzenia naprawdę przeuroczych chwil! Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś powtórzymy to udane doświadczenie. Trzymam kciuki i życzę wielu sukcesów !

    OdpowiedzUsuń