Paryż artystów i zakochanych, bukinistów i włóczykijów. Pieszo, metrem i z aparatem. O mieście, jego historii i mieszkańcach oraz o wszystkim tym, o czym nie przeczytacie w przewodnikach.
foto
środa, 8 czerwca 2011
Kamienie z Hebronu w Luwrze
Na dziedzińcu Luwru, kilka kroków od słynnej piramidy Pei , wyrosły przed kilkoma dniami dwa mury. Ten pierwszy, z jasnego kamienia, osadzony na żółtym piasku i drugi, mroczny, z ciemnego kamienia z mocnym pęknięciem pośrodku, na granitowym gruncie. Wydawać by się mogło, że na tym regularnym, kwadratowym klasycystycznym podwórzu będą one odstawać od architektury sąsiadujących z nim budynków, ale nie, robią wrażenie, że stoją tu od zawsze, że są fragmentem krajobrazu.
Te fragmenty murów, to fragmenty zburzonych domostw w Betlejem, Hebronie, Hajfie, Fassucie czy Galilei. Pozbierała je autorka projektu, izraelska artystka, fotograf i filmowiec o dla nas męsko brzmiącym imieniu Michal Rovner. Przywiozła też ze sobą do Paryża dwunastu murarzy z Palestyny i Izreaela, którzy stali się wykonawcami pracy artystki.
„Każdy kamień to fragment ludzkiego życia, ma własną historie, ślady pochodzenia z innej kultury-tłumaczyła lakonicznie autorka. Wystawie nie towarzyszy ani konferencja na temat konfliktu na Bliskim Wschodzie, ani żaden manifest, ot dwa mury, dwa światy, porozbijane, popsute, niekomunikujące…
Autorce projektu Luwr oddał do dyspozycji nie tylko podwórze Napoleona, ale również średniowieczne podziemia i sale starożytności Levantu. Podziemia Luwru, od których zazwyczaj grupy wycieczkowe rozpoczynają zwiedzanie, są z reguły miejscem dość smutnym, przechodzi się przez kilkanaście minut długimi korytarzami odsłoniętych, nagich murów historycznego pałacu. Michal Rohner połączyła dwie przestrzenie, filmując tę nadziemną, podwórko Luwru z tworzącą się kilometrową kolejką i wyświetlając ten obraz wraz z piramidą Pei i tworzącym się przed nią kolejkowym wężem na jednej ze ścian podziemnego muzeum.
Druga filmowa interwencja na nobliwych murach to wyświetlane na nich, zmieniających formę postaci. Duchy przeszłości? Dusze zmarłych?
Wreszcie sale starożytnego Levantu, gdzie „nowoczesne” prace Michal Rovner nie byłyby zauważalne, gdyby nie dołączona do nich tabliczka, tak dobrze komponują się ze swoimi starożytnymi przodkami. Zdaniem autorki-jej prace to „kolekcja mozaiki ludzkiej cywilizacji”. Jej kamienne tablice, które przypominają trochę te otrzymane przez Mojżesza na górze Synaj, stoją obok syryjskich menhirów.
Kamienie zachowują pamięć, kamienie do nas mówią. Autorkę interesuje archeologia, pamięć , terytorium i przeszłość jako nieustanny ruch.” Chciałabym znaleźć połączenia pomiędzy tymi kamieniami, bo właśnie ten nieustający proces najbardziej mnie interesuje a Luwr pozwala na czasowe i przestrzenne przenoszenie się z jednej przestrzeni do drugiej”.
Wystawa potrwa do 14 sierpnia 2011.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Bardzo to niezwykłe. Największe wrażenie robią na mnie filmowe cienie na murach sal starożytności.
OdpowiedzUsuńI ta mistrzowska precyzja wybudowanych murów, nie-murów wokół piramidy Pei. Poruszająca wizja.
Intrygujący, fascynujący pomysł. I daje do myślenia. Sztuka przez duże S.
OdpowiedzUsuńEwo, opowiadanie swojej historii światłami na podziemnych, średniowiecznych murach jest dość niezwykłe, na mnie największe wrażenie zrobiły chyba jednak Makomy, czyli konstrukcje na podwórzu Napoleona, przypominające dwa menhiry albo dwie świątynie albo dwa różne światy…
OdpowiedzUsuńCzaro,
OdpowiedzUsuń22 czerwca odbędzie się spotkanie Michel Rovner z palestyńska filozof Sari Nusseibeh w audytorium Luwru. Data może warta zapamiętania?