foto

foto

piątek, 27 maja 2011

Czy afera DSK to wina francuskiego libertynizmu?

Nie sposób pisać bloga z Paryża i nie wspomnieć o szoku, w jakim żyje od kilkunastu dni Francja, wywołanym domniemaną agresją seksualną szefa Międzynarodowego Funduszu Walutowego i kandydata na prezydenta Francji z ramienia socjalistów Dominique’a Strauss Kahna na hotelowej pokojówce. Spędziłam ubiegły weekend w Warszawie, i dało się odczuć, że w Polsce mało kogo ta sprawa obchodzi, ani my nie jesteśmy klientami MFW ani Francja nie jest obiektem naszych pasji.

Ale z paryskiego okna sprawa wygląda nieco inaczej i trudno być tak całkowicie na traumę francuską obojętnym. Z góry mówię, że trudno obie sytuacje porównywać, ale skala szoku jakiego doznała Francja jest porównywalna do katastrofy smoleńskiej w Polsce. Nie ma co prawda ofiar śmiertelnych, ale Francja straciła prezydenta, ale nie tylko jego, ale narodową godność , honor a przynajmniej tak odczuwało się to we Francji gdy w telewizjach na całym świecie pokazał się niedoszły francuski prezydent w kajdankach na rękach w drodze do nowojorskiego więzienia dla kryminalistów. DSK, z którego Francja była naprawdę bardzo dumna, chociażby dlatego, że przewodniczył najważniejszej na świecie instytucji finansowej, miał niewątpliwie charyzmę, był kompetentny , w niego wierzono.

Popierało go, jak wynikało z sondaży, 60 proc. społeczeństwa. W zasadzie urząd prezydencki miał w kieszeni a tu nagle, w przeciągu kilku minut stracił absolutnie wszystko..
O sprawie DSK piszą od dziesięciu dni wszystkie francuskie gazety, nie przestaje nadawać na ten temat radio i telewizja-najczęściej komentatorzy przekrzykują się w oskarżeniach o tym, „kto wiedział i dlaczego nie powiedział”. Temat ten przesłonił naprawdę wszystkie inne wydarzenia i nie należy się temu dziwić.

Zatrzymanie DSK na lotnisku w Nowym Jorku, pokazanie go w kajdankach i przetrzymywanie w ciężkim więzieniu wywołało we Francji oburzenie, bo przecież, krzyczą wszyscy, łącznie z największymi autorytetami moralnymi, istnieje domniemanie niewinności!-termin ten słyszy się wszędzie, bez przerwy, tak jakby Francuzi nie chcieli uwierzyć, że to jest jednak możliwe. A przecież doskonale wiedzieli. Było tajemnica poliszynela, ze DSK jest, jak to się u nas mówi, podrywaczem, i że żadnej urodziwej pannie nie przepuści . Wszyscy znany ten rodzaju mężczyzn. We Francji, ze względów historycznych, tradycji libertyńskiej tego rodzaju zachowania są dość mocno tolerowane. I być może we Francji uszło by mu to bezkarnie albo za odpowiednia rekompensatą by się z tego wywinął, ale nie w Stanach Zjednoczonych. Skądinąd taki był główny argument wszystkich obrońców, bo przecież u nas...

Jakiś rok temu DSK został zaproszony do radia francuskiego France Inter. Znakomity satyryk, Stephane Guillon, zrobił wówczas na te okazję rewelacyjny humorystyczny program emitowany przed spotkaniem z szefem MFW, w którym naśmiewał się z seksualnego apetytu francuskiego socjalisty. Był jeszcze dziennikarz Liberation, Jean Quatremer, który podczas wyborów DSK na szefa MFW wprost powiedział wprost, że jego jedynym problemem jest apetyt na kobiety…

Cala sprawę obserwuję na co dzień czytając prasę i śledząc wydarzenia we francuskiej telewizji. To, co najbardziej zaskakuje, to całkowite negowanie wydarzen i domniemanej winy DSK, zarówno przez lewicę jak i prawicę. Tak jakby nie chciało się przyjąć do wiadomości, że fakt ten może okazać się prawdą. Druga ciekawa rzecz, to brak jakiegokolwiek współczucia dla ofiary, którą teraz będzie nagabywać armia detektywów, adwokatów, i szukać, grzebać w każdym drobiazgu z jej życia, aby udowodnić wszelkimi dostępnymi środkami niewinność Francuza. Jedyną osobą z francuskiej klasy politycznej, która upomniała się o poszkodowaną kobietę była Marine Le Pen, nowa szefowa skrajnie prawicowego frontu Narodowego. Ale nikt z lewicowej partii socjalistycznej, nawet wśród kobiet o biednej niepiśmiennej kobiecie, nawet nie wspomniał.

Być może po raz pierwszy w życiu będę miała okazje się przekonać, ile jest wart tak naprawdę amerykański system sprawiedliwości, na ile warto wierzyć w sprawiedliwość amerykańskiego sadownictwa i na ile bogatemu DSK uda się uniknąć odpowiedzialności za to co uczynił, jeśli uczynił.

Stoi za nim niezwykle mądra, błyskotliwa i nieprzyzwoicie bogata żona, dziennikarka, którą świetnie pamiętam z programu telewizyjnego 7/7 prowadzonego w każdy niedzielny wieczór-Anne Sinclair. Jest ona spadkobierczynią ogromnego majątku otrzymanego w spadku po dziadku, Paulu Rosenbergu, jednym z największych kolekcjonerów sztukiz początku wieku, przyjaciela Matissa, Picassa i wielu innych. W 1940 roku, w obawie przed prześladowaniami wyjechał do Stanów i tam założył nowojorska galerię sztuki. Nikt tak dokładnie nie wie, co kryje się w zbiorach Anne Sinclair, żony DSK, kolekcja jest ukryta w genewskim Port Franc i jak twierdzą kolekcjonerzy sztuki, jej właścicielkę nie kusza żadne pieniądze. Wiadomo jedynie, że obraz Matisse’a Odalisque z jej kolekcji został sprzedany na aukcji w 2007 roku za 33 .6 mln euro.

Anne Sinclair jest członkiem rady administracyjnej Muzeum Picassa w Paryżu, obecnie w remoncie, bliską przyjaciółką Elie Wiesela, skądinąd jej syn nosi jego imię, do niedawna z Waszyngtonu prowadziła bloga „Dwie trzy rzeczy widziane z Ameryki”. Dziś całkowicie poświeciła się obronie męża.

A tak już na marginesie. Czy to ma być model nowoczesnej kobiety? Przebaczyć zawsze i mimo wszystko? Bez względu na to jak jest się traktowanym przez męża, zdradzanym, ponizanym, ośmieszanym na oczach całego świata? A honor? A szacunek do samej siebie? Czy nie obowiązują nas już żadne normy etyczne?

Zaskakuje mnie również, że jak się okazało, francuska lewica wybrała na swojego kandydata, człowieka żyjącego w skrajnym luksusie, przedstawiciela burżuazji francuskiej, Miał on reprezentować francuską klasę robotniczą… na rezydencje w której pilnowany jest DSK Anne Sinclair, jego żona wybrała dom w Tribece za 35 tys. euro miesięcznie, czyli luksusową złotą klatkę. I to miał być prezydent francuskiej lewicy?

Francja czeka na dalszy ciąg rozprawy, akt oskarżenia zostanie wysunięty 6 czerwca.



Oto obraz Picasso, który przedstawia babcię Anne Sinclair trzymającą na kolanach jej mamę "Michu"

18 komentarzy:

  1. Przyznam się, że nic nie słyszałam o tej sprawie.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest taki gatunek mężczyzn, całkiem liczny niestety; postrzegający kobiety przedmiotowo. Kobieta gadżet, trofeum, broszka... A już nagabywanie kobiety "typu pokojowa" z pewnością nie jest dla nich wyrzutem sumienia. Ot, niewinny grzeszek. Uczucia tej kobiety - nie człowieka przecież - nie mają tu nic do rzeczy.
    I jest też gatunek kobiet, nie widzących problemu, gdy ich mężczyzna się 'zabawia'. Kobieta nierzadko przecież, postrzegana jest wyłącznie przez pryzmat partnera z którym dzieli łoże. Czyż mówienie o mężatce "Madame Dominique" nie dodaje jej splendoru w powszechnym społecznym mniemaniu? Tak więc DSK ma wielkie szanse na uzyskanie uznania 'świętego prawa' do korzystania z uciech życia w sposób sobie właściwy.
    Ale może nie tylko libertyni, mizogini i kabotyni wydają sądy?

    OdpowiedzUsuń
  3. Ewo,
    To, ze są tacy mężczyźni, to warto sobie dość wcześnie w życiu uświadomić, żeby nie wpaść w sidła…ale nie bardzo rozumiem, jak kobieta może mieć do tego stopnia klapki na oczach, żeby to tolerować! Gdy się poznali, ona była sławna, wielkiej urody i nieprzytomnie bogata a on zaledwie debiutującym politykiem. Wiec nie jest to w jej przypadku absolutnie sprawa koniunkturalizmu…Więcej, to ona dla niego zrezygnowała z pięknej kariery, jest dwujęzyczna, robiła wywiady telewizyjne z największymi tego świata a gdy DSK został ministrem finansów, odeszła z telewizji…Nieprawdopodobna historia…I do tego dochodzi zaślepienie francuskiej klasy politycznej, która nie chciała widzieć rzeczy ewidentnych…

    OdpowiedzUsuń
  4. Holly, no cóż. Wiesz, że miłość bywa ślepa. A później pozostaje zachowanie status quo i to pewnie ten rodzaj historii. Nawet przepiękne, mądre, bogate kobiety bywają zagubione. Jeśli był tu koniunkturalizm to wyraźnie z jego strony. Złapał okazję (pieniądze, kontakty itd.) i koncertowo ją wykorzystał. Ale wyraźnie jej nie szanował, tym bardziej że dla wsparcia jego kariery poświęciła wszystko. Tak więc ona teraz może ratować jedynie, co możliwe. Inaczej poczucie przegranego życia byłoby jeszcze bardziej dotkliwe. A klasa polityczna? Czyż jest mądrzejsza od tej kobiety, która totalnie straciła rozeznanie. Takich mamy polityków, wykorzystują wszystko i wszystkich. Żaden szczytny cel im nie przyświeca. Mam tylko nadzieję, że nie wszyscy są z tego samego worka.

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy29.5.11

    Zaraz. Czy to znaczy, ze Anne Sinclair powinna byla wszczac posepowanie rozwodowe natychmiast po aresztowaniu meza ? Albo wydac orzeczenie, ze go potepia i ze sie nim brzydzi? To by bylo w porzadku?
    Nie bronie DSK oczywiscie. Ale autorka bloga i autorki wpisow chyba nie rozumieja natury zwiazku laczacego dlugoletnie malzenstwa. No i tego, ze minimum lojalnosci wobec dlugoletniego partnera, z ktorym sie wiazalo na dobre i na zle, wymaga, zeby nie porzucac go jak goracy kartofel natychmiast po aresztowaniu, nieprawdaz?
    Topolowka

    OdpowiedzUsuń
  6. Naturę długoletniego związku rozumiemy świetnie. Tylko pomiędzy 'porzuceniem gorącego kartofla' a gorącą obroną wiarołomnego jest olbrzymia przestrzeń. I tu tkwi ta ogromna przesada... Jednak nadgorliwą obronę wystawionej na pośmiewisko (a niebawem i ostracyzm) A.S., tłumaczyłabym paniką - przed upadkiem z tak wysokiego konia. Więc to już raczej nie lojalność - Miły Anonimowy.

    OdpowiedzUsuń
  7. Małżeństwo jest rodzajem kontraktu opartego na zaufaniu, wierności, wzajemnym szacunku i jeśli któraś ze stron się z tego kontraktu nie wywiązuje, to moim zdaniem trzeba taki kontrakt rozwiązać, dla dobra obu stron. Jeśli się tego nie czyni, to szkodzi się sobie i drugiej osobie. Gdyby A.S. wcześniej zareagowała na wybryki męża i nie przymykała oczu, to Francuzi nie musieliby by dzisiaj świecić oczami przed całym swiatem, nieprawdaż? Ale brnie dalej…bez sensu

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo ciekawy tekst!
    Na szybko mam trzy uwagi, które trochę idą pod prąd Twojego artykułu, ale może Cię jednak zaciekawią:

    - "A przecież doskonale wiedzieli. Było tajemnicą poliszynela, że DSK był podrywaczem".
    Nie stawiałabym jednak znaku równości między "podrywaczem" a "gwałcicielem". W złym świetle stawiałoby to jakieś 80% męskiej części francuskiego narodu, nie mówiąc już o krajach takich jak Włochy, Hiszpania, czy mieszkańcach Maghrebu ;)

    - Nie za bardzo rozumiem atak pod adresem Anne Sinclair. W jednym zdaniu stawiasz "model nowoczesnej kobiety" i "przebaczenie" jako wykluczające się. A przebaczenie jest sprawą ludzką, a nie kobiecą i nie ma nic wspólnego nowoczesnością, to pewien stan emocjonalny, do którego należy dążyć, jak twierdzą psychologowie i nie tylko. W komentarzach piszesz, że to małżeństwo nie miało nic wspólnego z koniunkturalnością, a raczej miłością. To wszystko zatem jest bardzo spójne. Fakt, że Anne Sinclair nie porzuca teraz swojego, chociaż dalekiego od ideału i podejrzanego o ciężkie przestępstwo, męża, wpisuje się w ten brak koniunkturalizmu. A już oskarżenie w komentarzu powyżej "Gdyby A.S. wcześniej zareagowała na wybryki męża i nie przymykała oczu, to Francuzi nie musieliby dzisiaj świecić oczami..." - to chyba wynik pewnego zagalopowania się...

    - Domniemanie niewinności nie zostało wymyślone dla DSK, ale jest po to, żeby chronić nas wszystkich. Zdjęcia, o których wspominasz, wywołały oburzenie, bo we Francji przed procesem byłyby niemożliwe. Paradoksalnie zasada ta nie została również wymyślona, żeby upokarzać ofiarę.

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  9. Anonimowy30.5.11

    Od czasu kiedy wybuchala afera DSK nie moge pojac tego jak takie okropne, lekcewazace traktowanie kobiet mozna tlumaczyc odmiennoscia i specifika kultury francuskiej. I burzy mi sie krew na reakcje francuskich socjalistow, ktorzy broniac DSK rzucaja hasla, ze przeciez "nikt nie umarl", "wielkie hallo o podniesienie spodnicy sluzacej" itp.

    OdpowiedzUsuń
  10. Czaro,

    Nie stawiam równości miedzy podrywaczem i gwałcicielem, ale staram się zwrócić uwagę na różnice kulturowe, ogromne, miedzy tym jak mężczyzna może się zachowywać wobec kobiety we Francji i w Stanach. Już sam fakt całkowitego bagatelizowania tego, co mogło się wydarzyć i całkowity brak jakiegokolwiek współczucia dla ofiary we Francji już przecież o czymś świadczy. Wiekszosc Francuzow nie widzi przecież, z czego tu ogóle robi się problem…
    Pytasz o atak pod adresem Anne Sinclair? Miłość do mężczyzny nigdy nie powinna oznaczać utraty szacunku do samej siebie a przecież DSK traktował ja wyjątkowo podle, od dawna…w tym tygodniu, w Stanach wybuchł inny skandal, okazało się ze Schwarzeneger, gubernator Kalifornii ma dziecko z gosposia. Czy wiesz co zrobiła jego zona od 25 lat i matka czworga dzieci-wyprowadziła sie do hotelu i złożyła pozew o rozwód-proste! Przebaczać? Przebaczać to można później…jeśli jest nadzieja, ze ta osoba się poprawi…dura lex sed lex…

    Oczywiście, że obowiązuje domniemanie niewinności, ale to też stanowi część amerykańskiego showu i wszyscy są do tego przyzwyczajeni. We Francji może nie ma zakuwania w kajdanki, wszystko odbywa się bardziej dyskretnie, w białych rękawiczkach, ale rezultaty są takie same a nie wiem czy nie gorsze. Wczoraj został o jakieś seksualne wybryki oskarżony członek rządu Sarkoziego i zanim rozpoczął się jakikolwiek proces, już wyleciał z rządu…podobnie z Erikiem Woerthem. Niczego jeszcze im nie udowodniono a już musieli się pożegnać z posadami. Pewnie warto się zastanowić, jakie są granice i co tak naprawdę dziś znaczy „domniemanie niewinności”.

    Serdecznie pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. akuku31.5.11

    Zona DSK stoi za nim i mowi ze jest pewna, ze jest niewinny. A skad wie? Siedziala w szafie i wszystko widziala? Przeciez jej maz od lat cieszyl sie opinia podrywacza i wtedy ona twierdzila ze jej to nie przeszkadza, wrecz przeciwnie: jest dumna z niego! Bo jak twierdzila 'polityk powinien byc uwodzicilem tlumow". DSK mial romanse z podwladnymi(Piroska Nagy) i tez to bylo w porzadku, maly wybryk. A teraz jest taki niewinny...Bo to jest kobieta, ktora jest tylko pokojowka i nie liczy sie? To jest potworne, jak ci ludzie maja podwojne standarty. Straszni z nich socjalisci

    OdpowiedzUsuń
  12. Akuku.
    Calkowicie sie zgadzam!

    OdpowiedzUsuń
  13. Holly, w wielu punktach masz rację i powiem Ci, że trudno dyskutować, by nie postawić się w pozycji adwokata diabła. Dla mnie jednak życie nie jest takie czarno-białe i takie ocenianie i sugerowanie jakie człowiek powinien podejmować decyzje w obliczu prywatnych nieszczęść (bo tak tę sytuację też należy rozumieć) - będzie zawsze budziło mój sprzeciw.
    Co do domniemania niewinności - to zgadzam się, polityków powinny obowiązywać wyższe standardy i bardziej się im patrzy na ręce. DSK jeśli naprawdę zrobił, to o co go oskarżono, to zasługuje na najwyższą karę i potępienie. A jeśli nie, jeśli go uniewinnią (co by mnie zdziwiło, niezależnie od tego co się wydarzyło), będzie pewnie już tak czy tak, na zawsze skończony.
    A do komentatorki powyżej - niewierny mąż nie równa się od razu gwałciciel. Może pani Sinclair również ma romanse z swoimi podwładnymi czy kimkolwiek. Rzucajmy kamieniem.

    OdpowiedzUsuń
  14. Czaro,
    Oczywiście, że nie wszystko jest czarno –białe, ale czy wyobrażasz sobie jaki to miałoby wydźwięk, gdyby pani AS trzasnęła drzwiami, właśnie teraz i powiedziała, że się na takie traktowanie nie zgadza, na ile dodałoby to siły i odwagi kobietom? Tym wolnym, które są dość często ofiarami korzystających z pozycji zawodowej panów i tym zamężnym, które musza znosić i tolerować pańskie „wyskoki”, bo dzieci, bo rodzina, bo uzależnienie materialne …I tylko dlatego tak źle ją oceniam. To nie jest niczyja tragedia a jeśli już, to tej biednej kobiety, na którą napadł podczas pracy jakiś brutal.

    OdpowiedzUsuń
  15. A moim zdaniem każdy przeżywa swoje życie i niekoniecznie po to, żeby stawać się jakimś symbolem i być wciąganym na bandery kogokolwiek. Ja też bym nie podejmowała żadnych nerwowych decyzji przed wyrokiem, zdrowy rozsądek i przyzwoitość aż prosi o jakąś powściągliwość w komentowaniu tej afery.
    A co do ferowania wyroków, kogo spotkało nieszczęście, a kogo nie - tu już w ogóle nie czuję się kompetentna.

    OdpowiedzUsuń
  16. Czaro,
    Czekajmy wobec tego na finał...

    OdpowiedzUsuń
  17. U nas też było głośno o tej sprawie, ale w przeciwieństwie do francuskich mediów w naszych pojawiły się artykuły przede wszystkim o kobietach: tekst o pokojówkach nowojorskich, które opowiadają o swoim doświadczeniu z "trudnymi" klientami, obnażającymi się przed nimi czy molestującymi seksualnie (niekoniecznie chodzi o gwałt, a czasem po prostu dotyk); gdzie indziej tekst o francuskim feminiźmie i pozycji kobiety (nie czytałam). Nacisk zdecydowanie położony był na kobiety, co by Ci się, Holly, podobało :)

    W sprawie DSK nie mogę się za bardzo wypowiadać, bo dowiedziałam się o nim tak naprawdę dopiero w związku z tą sprawą i nie wiedziałam, że uchodził za podrywacza. Natomiast co do jego żony to zgadzam się z Czarą. Nie oceniałabym jej postawy pochopnie, być może w jej związku wierność fizyczna nie ma żadnego znaczenia - są takie związki, gdzie liczy się przede wszystkim wierność emocjonalna. Co innego moim zdaniem jednak mieć romans, a co innego zgwałcić kobietę - tu już nie chodzi o zdradę fizyczną, a o przestępstwo, traktowanie kobiety przedmiotowo, wykorzystanie wbrew jej woli. Nie wiem jak DSK tłumaczy to żonie (pewnie nie przyznaje się do winy, ale oczywiście nie wiem na pewno), a ona albo mu wierzy albo chce wierzyć. Mało mnie interesuje, czy odejdzie od niego czy nie. Jak Czara słusznie napisała "każdy przeżywa swoje życie", nie każdy musi być symbolem i świecić przykładem dla innych.

    OdpowiedzUsuń
  18. No i co teraz? Tak jak oburzalo mnie ciaganie DSK przed kamerami w kajdankach, zanim uznano, ze jest winny, tak samo nie podoba mi sie nagly atak na domniemana ofiare na podstawie jednego artykulu w gazecie. Wydaje mi sie, ze znow zbyt pochopnie rzuca sie oskarzeniami - najpierw mowiono, ze na pewno zgwalcil, bo zawsze lubil kobiety, a teraz, ze ofiara na pewno klamie, bo ma kilka abonamentow telefonicznych...
    Czy to wina amerykanskiego systemu sprawiedliwosci lub mediow doby internetu, czy niczyja i wszystko jest w zupelnym porzadku?

    OdpowiedzUsuń