Jeśli szukacie sympatycznych internetowych adresów o Paryżu, przeznaczonych bardziej dla mieszkańcow niz turystów i pod którymi można znaleźć informację o tym, gdzie można zrobić zakupy „vintage”, zapisać się na ekskluzywne spotkanie z Claudem Lelouche’em czy też który paryski targ bio wybrać, to na pewno warto polecić stronę internetową „My little Paris” , którą założyła podajże przed dwoma laty grupa bardzo sympatycznych młodych ludzi. Dwa razy w tygodniu, „My little Paris” wynajduje zupełnie niesamowite miejsca i proponuje je swoim czytelnikom- a to degustację win, a to wyprzedaż ciuchow znanych projektantów po niskich cenach. Nie jest to strona dla snobów, konserwatystów ani ludzi z tzw. kasą, ale dla młodej paryskiej inteligencji, kreatywnej i kreujacej, no i oczywiscie z chudą portmonetką. Autorzy strony bronią niezależnosci a więc, nie daja sie ponoć „kupic”, płacącym za reklamę wielkim firmom. Gdy piszą o dobrej restauracji, to sami płacą rachunek, a gdy o teatrze, to bilety. Nie ma na niej ani recenzji z wielkich wystaw, ani z bestsellerowych ksiazek. Po prostu informuje o ciekawych adresach i wydarzeniach.
Tak czy inaczej, strona cieszy sie wielkim sukcesem i stala sie autentyczną instytucją, produkujacą na przykład własne filmy, a ilustracje do blogów to prawdziwa perelka. Firma „My little Paris” się rozrasta, o czym świadczy fakt, że przed kilkoma miesiacami „My little Paris” wydał własny przewodnik.
I tak na przyklad, w ten weekend, „My little Paris” zaprasza na brunch do St. Ouen, gdzie znajduje sie najwiekszy w Paryzu pchli targ. Mlody i kreatywny (do tego przystojny!) wlasciciel trzech sklepikow noszacych oryginalna nazwe "Tombées du camion"(„To, co spadlo z ciezarowki”) z wszelkiego rodzaju „mydłem i powidłem”, stara pasmanterią, przedmiotami pochodzącymi z likwidacji fabryk, zbędnymi naklejkami i tysiącami innych gadżetow organizuje brunch dla swoich klientow. I tak „gwiazdą” jego butikow są... szklane oczy starych lalek! Kupił kilka tysiecy egzemplarzy pochodzacych z likwidacji starej fabryki. Myślę, że jesli ktoś ma artystyczną duszę, to z tych wszystkich zbędnych, ale pokrytych patyną czasu drobiazgów, wyczaruje nowy swiat. Ja chyba sie tam w niedzielę wybiorę.
Niedziela , 3 kwietnia , od 10-14h, stoisko Targ Vernaison, stoisko 126. Podaje rowniez strone internetowa trzech paryskich sklepikow „Tombées du camion”.
Byłam tam, byłam! Przy rue Joseph de Maistre, mały sklepik, ale niesamowite rzeczy i klimat! Mnóstwo oglądania :)) Zachwycałam się vintage'owymi pudełeczkami, puszkami, stemplami, ahhhh... wszystkim! Polecam :)
OdpowiedzUsuńOj, jaka szkoda ze nie wiedziałam o tym wcześniej. Właśnie wróciliśmy z Paryża. Jednak z pewnością przyda się w przyszłym roku.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię Twój blog! Wiele ciekawych rzeczy się z niego dowiaduję! Pisz więcej i częściej!
Pozdrawiam
Partycjo,
OdpowiedzUsuńOuah! To w takim razie musze sie koniecznie tam wybrac w niedziele. Witam na blogu i dziekuje!
Fajnie jest zobaczyc taki mlody, zywy, kreatywny Paryz, a nie te wieczne paryskie klisze (miasto zakochanych/Mekka artystow/wojna gangow na przedmiesciach), ktore spotykamy w wielu filmach.
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy widzialas "Tout ce qui brille", ale spodobalo mi sie to rowniez w tym filmie - pokazuje mlodych, inteligentnych paryzan chcacych sie bawic, a nie typowych bohaterow filmow kreconych w i o Paryzu (cierpiacy artysta intelektualista, ewentualnie nienawistna mlodziez z banlieues).
@Modeliste,
OdpowiedzUsuńDziekuje za motywacje i mile slowa, sporbuje wiecej pisac! Ciekawa jestem, co udalo Ci sie zobaczyc i co Cie interesuje na przyszlosc?
"Katasia,"
OdpowiedzUsuńNie, nie widzialam jeszcze "Tout ce qui brille, ale widzialam "Les petites mouchoirs", nie wiem czy to nie jest podobna tematyka. Obejrze na pewno przy najblizszej okazji. Dziekuje za sugestie!.
Hm, chyba nie bardzo, bo akcja "Les petits mouchoirs" toczy sie jednak glownie w okolicach Bordeaux. Szczerze mowiac, nam ten film wyjatkowo sie nie podobal, choc cala reszta kina wydawala sie zachwycona.
OdpowiedzUsuńTo w takim razie mamy chyba podobne gusta! Mnie tez sie ten film nie podobal, ale we Francji obejrzalo go 5 mln! Owszem, akcja toczy sie w Bordeaux, ale klimat bardziej niz paryski...Czy polecasz "Tout ce qui brille"?
OdpowiedzUsuńTout ce qui brille jest naprawde urocze, bezpretensjonalne (czyli przeciwienstwo "Chusteczek"), lekkie i zabawne, a przy tym wcale nie takie glupie. Zdecydowanie polecam!
OdpowiedzUsuń