Uff… projekt zlozony i jesli dopisze nam szczescie, to na jesieni przyszlego roku, w samy sercu Paryza, w teatrze Lucernaire, slychac bedzie polski jezyk, bajki Ficowskiego i Lesmiana. Teraz pozostaje juz tylko zaciskac mocno kciuki i czekac...
Wspomniany teatr, a wlasciwie caly koncern artystyczny miesci sie tuz przy Ogrodzie Luksemburskim. Zastanawiam sie przez kilka sekund co robic, wrocic do pracy, czy tez popedzic w strone bedacego w zasiegu reki...tuz...tuz ogrodu. Nie, w moim wypadku niestety rzadko zwycieza rozsadek... wiec przekraczam potezna brame ogrodzenia i zapuszczam sie w uginajace sie pod stopami, zawilgocone alejki, szuram butami po przykrytym brazowymi liscmi troatuarze....Park otula bardzo delikatna i rozmywajaca sie mgla, a moze to tylko ziemia paruje? Moze przykryte chmurami niebo nie daje sloncu jej osuszyc? Kolo poludnia, w taki zwyczajny, listopadowy dzien snuje sie tu najwiecej mlodziezy. Zadzieram do gory glowe i widze na masywnym budynku napis „Lycée Montaigne”- stad tyle mlodych twarzy...
Przy samym wejsciu trafiam na ogrodzone poletko zapelnione ulami. Pasieka?
Szukam tabliczki, jakiejsc informacji-pszczoly tu? w parku? Po chwili juz wiem, ze choduje sie je tu od 1856 roku, i poza krotka przerwa spowodowana pracami Hausmanna byly tu zawsze, dwadziescia kolonii...duzo. Do dzis miod sprzedaje sie podczas otwarcia jesiennej wystawy. W tym roku wiec przegapilam-moze wiec w przyszlym? Chce podejsc blizej, ale zerkam na polozona na drewnianym trawniku tabliczke.
„Nie chodzic po trawniku, niebezpieczenstwo pszczol”. Pszczoly w trawie? Zblizam sie powoli, ale nic nie slychac. Czy pszczoly zima zasypiaja? Musze tu przyjsc na wiosne, moze uslysze ich rowne, miarowe brzeczenie...
W porownaniu z pogodnymi, slonecznymi dniami , kiedy kazda alejka i lawka roila sie od spacerowiczow Ogrod dzis wydaje mi sie pusty. Nie dociera nawet odglos klaksonujacych samochodow. Jakis dziadek przywoluje do siebie wnuczeta, ale poza nim calkowita cisza, chlod, wilgoc. Chyba nawet Baudelairowi zrobilo sie zimno w rece-jedna schowal pod plaszcz.
Wyciagam z torebki fioletowe rekawiczki, moze tym kolorem jeszcze bardziej wpasuje sie w klimat jesieni?
W calym ogrodzie Luksemburskim kroluja chryzantemy, na skwerach, w wielkich donicach, wokol klombow: biale, fioletowe, pomaranczowe...we wszystkich kolorach.
Z daleka widac wieze Eiffla, ktora dzis tez cala w kolorowych, jesiennych kwiatach.
I nagle, na nadbrzezu parku jakies rajskie drzewo, pokryte kolorowymi owocami niczym drzewo poznania.. Co to takiego? Pomarancze, mandarynki...podchodze blizej, to jakas nieznana mi odmiana kaki, a wygladaja tak jakby ktos o nich zapomnial, nie mial dla nich czasu...wisza na pustych, bezlistnych badylach...
Nie ma zakochanych, przytulajacych sie do siebie jak niegdys, na kazdej lawce, par, nie mowi sie dzis o milosci, o nadzieji, nie przynosi zareczynowych pierscionkow. Lawki sa puste. Niektore z nich nie chca byc samotne-ustawiaja sie wiec tak, aby w nocy mogly ze soba rozmawiac, szeptem, zeby nie budzic odpoczywajacych po uciazliwym dniu mieszkancow miasta.
Czas wracac. Z gory spoglada na mnie grecki aktor uczacy sie tekstu. Powracam myslami do Lucernaire, do naszego projektu i do Lesmiana, ktorego czytam od kilku dni do poduszki. Mieszkal tez, tak jak ja, dwa lata w Paryzu, kochal filozofie Bergsona, pasjonowal go Baudelaire. Czy tez przychodzil na spacery do Ogrodu Luksemburskiego? Czy ktos cos wie o jego paryskich peregrynacjach?
bardzo ladnie, moze juz za parenascie dni odwiedze to miejsce:-)
OdpowiedzUsuńCzy z tym pieknym, czarnym labradorem?
OdpowiedzUsuńoczywiscie, on zawsze z nami podrozuje:-)
OdpowiedzUsuńParyz juz mial raz przyjemnosc zwiedzac, tyle ze byl to dosc krotki spacer (po drodze z wakacji nad Atlantykiem). teraz nieco dluzej, 5 dni w grudniu.
Strasznie kocham psy, moze dlatego nie mam odwagi, aby trzymac je w mieszkaniu, w miescie... Zwlaszcza teraz, Paryz nie jest wymarzonym miejscem dla czworonogow...moze, gdy osiade gdzies na stale? Serdecznie pozdrawiam cudne psisko i prosze dac znac, gdyby potrzebne byly jakies rady czy tez informacje.
OdpowiedzUsuńWitaj,cudne zdjęcia mojego ulubionego miejsca w Paryżu i miejsca moich zaręczyn:)Zawitam tam ponownie w grudniu:)Huraaa.Mam nadzieje zobaczyc jesienny i przedświąteczny Paryż:)Stety-niestety będę we Francji służbowo,ale liczy się to,że będę,prawda?pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJest naprawde kazdego dnia coraz piekniej...miasto zaczyna byc swiatecznie"ubrane" i mysle, ze do grudnia, a to juz przeciez za kilka dni, bedzie fajerwerkiem swiatel...nawet podczas sluzbowej wizyty mozna przeciez zawsze wyrwac sie na wieczorny spacer...Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńI kto by pomyślał, że jesień może być tak ukwiecona? :-) Trzymam mocno kciuki za Twój projekt, z całych sił!
OdpowiedzUsuńto prawda, w Paryzu ciezko z psem chodzic, tzn chodzic sie da, ale znalezc miejsce by pies pobiegal juz trudniej. szczegolnie gdy sie nie jest mieszkancem:-)
OdpowiedzUsuńmieszkalismy na Montmarte, zaraz przy Moulin Rouge, specyficzne miejsce ale na te 4 dni pasowalo i mialo to swoj..urok.
frankfurt to tez spore miasto(oczywiscie z Paryzem nie ma co sie rownac), ale mieszkamy przy parku i tzw psiej lace, do lasu w Taunusie jedziemy samochodem ok 15-20min, czyli nie jest zle.
oczywiscie milo by bylo mieszkac w okolicy Bordeaux, nad Atlantykiem;-))
w Paryzu chodzilismy non stop a i tak pozostal niedostyt, jak zawsze.
niestety tego wspanialego ogrodu nie odwiedzilismy, licze ze w marcu sie uda, choc wtedy bedziemy tylko na weekend, no ale juz w ogrodzie bedzie wiosennie.
przyznaje, ze mielismy szczescie, bo udalo nam sie dojechac do Paryza bez problemu i wrocic spokojnie. a juz wtedy byly spore opady sniegu, slisko itd
u Enzo na blogu jest troche wspomnien paryskich/
serdecznie pozdrawiam Kasia(pani labradora Enzo;-)))