Niedzielne popoludnie. Zeby dotrzec do "Exploradôme" w Vitry sur Seine, rodzaj interaktywnego muzeum nauki ktore chce obejrzec nasz syn, spedzamy prawie poltorej godziny w samochodzie, choc wedlug przewodnika Michelin mialo byc 16 minut. Wreszcie jestesmy. Za godzine zaczyna sie jakies pasjonujace atelier dla syna. Mamy wiec godzinke aby zajrzec do rzucajcego sie w oczy przy wjezdzie do miasta muzeum sztuki wspolczesnej VAL/MAC. Eksponatow jest sporo, moze napisze o tej wystawie przy okazji. Ale przyznam, mijam je dosc obojetnie. Bez emocji.
I nagle mala salka. I wideo z ubranym jak na niedziele mezczyzna, siedzacym na tarasie z widokiem na Nowy York. Na starym patefonie kreci sie plyta. Slychac muzyke. Mezczyzna nic nie mowi. Slucha. Tytul pracy "I love Paris" muzyka Cole Porter. Nie ma slow, ale slucham jak zaczarowana dzwiekow.
Gdy wracam do domu szukam jej...i znajduje...tym razem ze slowami i interpretacja Elli Fitzgerald.
Every time I look down on this timeless town
whether blue or gray be her skies.
Whether loud be her cheers or soft be her tears,
more and more do I realize:
I love Paris in the springtime.
I love Paris in the fall.
I love Paris in the winter when it drizzles,
I love Paris in the summer when it sizzles.
I love Paris every moment,
every moment of the year.
I love Paris, why, oh why do I love Paris?
Because my love is near.
Wideo zostalo zrealizowane przez Cécile Paris, mlodego filmowca, ktorej prace charakteryzuja sie tym, ze nie ma w nich slow. Jest tylko obraz i muzyka. Za kazdym razem tylko jeden utwor i tylko jedna postac wykonujaca jeden jedyny gest albo akcje.
Tematem filmu jest motyw "Odyseji", czyli obsesje powrotu do kraju, owego greckiego "nostos", ktore nam wiecznym poszukiwaczom przygod, nie jest obce. Moze dlatego akurat to wideo zwrocilo moja uwage w VAL/MAC-u? A moze dlatego, ze do miasta zawitala juz prawdziwa wiosna?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz