Dla tych, ktorzy kochaja operetke i Paryz, Alain Sachs wyrezyserowal w teatrze Antoine’a « Zycie paryskie » Offenbacha, jedno z najbardziej znanych dziel tego kompozytora.
Libretto jest w sumie proste. Szwedzki baron de Gondremarck przybywa do Paryza, aby nasycic oczy widokiem pieknych pan i "zatopic sie" w atmosferze miasta. Ksiaze Raoul de Gardefeu wciela sie w jego przewodnika i ... przygody szwedzkiego goscia przenosza nas w feeryczny swiat kobiet, bali, muzyki - miasta widzianego oczami autorow slynnego libretta Henry de Meilhaca i Ludovica Halévy i muzyki skrojonej na ich potrzeby przez Jacquesa Offenbacha.
Owszem, przyznaje, wersja jest odchudzona. Na scenie nie ma piecdziesieciu aktorow, nie ma tez ogromnej orkiestry, rozmachu w strojach i dekoracjach, wszystko jest skromne, oszczedne, ale moze wlasnie dzieki temu operetka, ktorej libretto napisano ponad 150 lat temu nabiera lekkosci, jest bardziej wspolczesna-slowem- odswiezona.
Gdy wchodzi sie na widownie i spoglada w strone sceny, to pierwsza rzecza jaka rzuca sie w oczy to brak orkiestry. Ale gdy kilka minut pozniej, podnosi sie kurtyna a na scene wbiega mlodziez i stopniowo, zaczyna grac, wydaje nam sie ze rozgryzlismy zagadke. No dobrze... jest orkiestra, ale kiedy pojawia sie aktorzy? I minuta po minucie, ku naszemu zaskoczeniu dowiadujemy sie, ze mlodzi ludzie potrafia nie tylko grac na instrumentach ale takze spiewac, tanczyc i mowic tekst!
Alain Sachs powiedzial w wywiadzie, ze dzis malo kto decyduje sie na wystawienie tej operetki gdyz po prostu nikogo juz nie stac na taka inscenizacje. Gdy wpadl na pomysl realizacji tego utworu , nic nikomu nie mowiac, rozpoczal od szukania aktorow, ktorzy mogliby sie sprawdzic we wszystkich dziedzinach sztuki scenicznej. Na poczatku nie bardzo wierzyl, ze znajdzie, ale udalo sie. Gdy mial juz w notesie nazwiska trzynastu mlodych, wszechstronnie wyksztalconych wirtuozow sceny, wiedzial, ze moze rozpoczac proby....
Przerobka, jakiej dokonano na starym, zdziebko zwietrzalym tekscie graniczy z arcydzielem. Praktycznie przez dwie godziny wszyscy sa na scenie , bo jesli nie spiewaja to tancza, a jak nie tancza to graja na instrumentach. Jak Sachsowi udalo sie to wszystko razem skoordynowac pozostanie dla mnie wielka tajemnica.
I jeszcze jedno. Wstepuje sie do teatru Antoine’a jak do swiatyni. Scena znana jest na calym swiecie jako pierwsza, ktora wprowadzila do repertuaru takich autorow jak Ibsen, Turgieniew, Haumptman i Tolstoj. Byl rok 1877, gdy Antoine objal te scene i postanowil zrewolucjonizowac nie tylko repertuar, ale rowniez gre sceniczna. Byl to poczatek konca pojedynczych tyrad, poczatek gry zespolowej i tzw. „wczuwania sie” w role. I mial odwage wprowadzic literacki repertuar. W trzy lata zagral 59 autorow i czterdziestu dwoch mialo mniej niz 40 lat. Teatr Antoine’a to tez przyklad naturalizmu w teatrze. Pamietam jeszcze ze szkolnych podrecznikow w Polsce zdjecia sztuk miesa wieszanych na scenie. To bylo wlasnie w teatrze Antoine’a na bulwarze Strasbourg!
Przyznam sie bez bicia, ze z teatrem troche na bakier jestem, zwlaszcza tutaj we Francji... ale Twoja recenzja zachecila mnie do tego, by ten stan rzeczy zmienic - wizyty w teatrze dopisuje do listy noworocznych postanowien ;)
OdpowiedzUsuńWidze zmiany - bardzo ladnie! (Lubie 'minimalistycznego' blogspota :))
Mnie też się podoba ta nowa szata graficzna! Wiesz, nie mam za dużo doświadczeń z operetką, bo mnie drażni trochę, ale mam wrażenie, że w takiej formie mi się spodoba. Tytuł i Offenbach bardzo już zachęcają, po tej notce, biegnę sprawdzić czy są na weekend jakieś miejsca :) Nie znam tego teatru, chętnie poznam.
OdpowiedzUsuńJa mogę Ci natomiast polecić "Cyganerię" Pucciniego,czy "Bohéme", na której byłam w listopadzie w Operze Bastylii. Dla mnie to było niezapomniane widowisko. Zachwyciła mnie muzyka, śpiew i inscenizacja. A może już widziałaś?
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCyganeria i Bohème to jedna i ta sama opera....
OdpowiedzUsuń