Juz sam fakt zaproszenia polskiego przedstawienia na prestizowy Festiwal Jesienny do Paryza jest sporym wyroznieniem. Co do tej kwestii nikt nie ma watpliwosci. Pozostaje pytanie, czy spektakl Jana Klaty „Sprawa Dantona spodobal sie Francuzom?
Nie bez znaczenia jest fakt, ze wystawienia „Sprawy Dantona„ nie zaplanowano w zadnym prestizowym teatrze w centrum miasta, jak to mialo miejsce w wypadku „Apollonii” Warlikowskiego. Nie byl to tez, jak przypuszczam, przypadek. „Sprawe Dantona” w rezyserii Jana Klaty, zagrano w Créteil, na odleglych „przedmiesciach” Paryza. Mysle, ze wybor tego miejsca mialo spore znaczenie w lekturze przedstawienia. Przedmiescia francuskie zamieszkuja bowiem wyrzucane poza granice miasta, gorzej wyksztalcone, biedne, kolorowe grupy ludnosci. Na przedmiesciach zyje sie zle, ale to nie znaczy, ze ich mieszkancy na takie zycie sie godza. Co kilka lat, ostatnio w 2005 roku buntuja sie i wtedy przedmiescia plona... Francuzi boja sie przedmiesc, nazywaja je „bomba z opoznionym zaplonem” ale problem pozostaje nierozwiazany, dojrzewa...
Gdy wiec zobaczylam na scenie przestrzen zagracona dziesiatkami tekturowych domkow- ruder, rozpadajacych sie barakow, skojarzylam je z atmosfera owych przedmiesc, z ich brudnymi blokami, z ich bieda i brakiem nadzieji na przyszlosc. U Klaty, rewolucja rodzi sie wsrod kartonowych barakow i tam wlasnie odbywaja sie, slowne potyczki kliki Dantona i Robespierra, cynicznego racjonalizmu i rewolucyjnego nawiedzenia. Idea jest genialna i bardzo czytelna we Francji.
Nie wiem, czy Francuzom podobal sie tekst Przybyszewskiej. Nie wiem tez, czy mogli ten tekst docenic, gdyz czytali tlumaczenie na podwieszonych pod sufitem ekranach. Niestety tlumaczenie, chocby bylo najlepsze, zabija nierzadko dowcip i ironie, zwlaszcza gdy nie jest dobrze zsynchronizowane. A odnioslam wrazenie, ze nie bylo. Ponadto dekoncentruje... Tekst Przybyszewskiej byl jednak tylko pretekstem wtornym do samej inscenizacji. Tak czy inaczej, Francuzi znaja znakomicie swoja historie i wszystkich bohaterow dramatu pamietaja ze szkolnej lawy. Wystarczylo tylko rozpoznac postaci. I tu wielki uklon w strone rezysera, ktory w genialny sposob odmalowal swoimi aktorami charaktery i osobowosci bohaterow dramatu Przybyszewskiej.
Czy Klata uwiodl francuska publicznosc? Mysle, ze tak. Uwiodl wspaniala wyobraznia inscenizacyjna, finezja gry aktorow, dynamika spektaklu i szalonymi, dowcipnymi rekwizytami. Na „Sprawie Dantona” sie nie nudzimy, nie ma tez szans na drzemke, z ktorej w kazdej chwili moze nas wyrwac psychodeliczny TREX swoimi „Dziecmi rewolucji” , Tracy Chapman „Talking about the revolution”, „Etiuda Rewolucyjna” Chopina czy tez Marsylianka. Muzyka jest znakomita, wyczuwalne sa wplywy Tadeusza Kantora, ktory krasil dosc gesto swoje przedstawienia mocnymi emocjonalnie kawalkami.
Znakomite i czytelne sa tez pily elektryczne ktorymi aktorzy zapowiadaja terror, choc we Francji kojarza sie one takze z aparatami Karchera, ktore chcial uzyc swego czasu Sarkozy aby, jak to powiedzial „oczyscic” przedmiescia.
W calym Paryzu reklamuje sie od kilku tygodni wodke „Sobieski” ktora ma byc, jak twierdza slogany, prawdziwie polska. Nasz szczescie, dzieki takim artystom jak Warlikowski, Lupa czy Klata, polski teatr staje sie obok wodki i ogorkow znakomitym polskim towarem eksportowym.
A jesli wierzyc organizatorom odbywajacego sie wlasnie festiwalu „Boska Komedia” w Krakowie, pelniacego cos w rodzaju targu polskiego teatru, eksportowych przedstawien nie brakuje. To dobry znak, ze o nasze miejsce w Europie, nasz image, walczymy kultura.
To prawda! Jestesmy coraz bardziej rozpoznawalni i to wsrod elit! Wlasnie przegladam aktualnego Vogue'a, gdzie znalazlam informacje na temat Krzysztofa Warlikowskiego i oczywiscie niejedno polskie nazwisko - polskie modelki sa caraz bardziej popularne i doceniane:DD
OdpowiedzUsuń