Francuzi maja znakomitych humorystow. Valerie Lemercier, Anne Roumanoff, Florence Foresti, to tylko kilka przykladow tych najbardziej znanych. Jednym z najbardziej popularnych jest Stephane Guillon. Dzieki jego kronikom, ktorych slucha sie stojac miedzy 6 i 9 rano w korkach na podparyskiej objazdowce, France Inter zyskala tysiace sluchaczy.
Ja tez wpadlam w sidla Guillona i przez pierwsze trzy dni tygodnia zrywam sie o swicie, zeby juz z kawa i dobrze obudzona wysluchac o 7.55 na France Inter jego kroniki . Sa niebywale zjadliwe, zlosliwe i w zasadzie wiecej mozna sie z nich dowiedziec o zyciu politycznym we Francji niz z Le Monde'u a moze po prostu inaczej. Guillon nie przepusci zadnej okazji zeby wbic szpile, wysmiac malostkowosc a jego imitacji politykow (najlepsze - Sarkoziego!) slucha sie z rozkosza.
Nicolas Sarkozy: "To jest obelzywe, wulgarne i zlosliwe"
Dominique Strauss Kahn (prezydent Miedzynarodowego Funduszu Walutowego)"Humor nie jest smieszny, gdy opiera sie przede wszystkim na zlosliwosci"
Eric Besson (Minister do spraw immigracji w rzadze Fillona/Sarkoziego) "Stefan Guillon marnuje swoj prawdziwy talent"
A jesli ktos ma ochote wysluchac jednej z jego najlepszych ostatnich kronik to zapraszam na strone:
http://sites.radiofrance.fr/franceinter/chro/lhumeurde/index.php?id=84223
Zabawilam sie w przetlumaczenie tez brawurowej kroniki. Mozna wiec ogladac po francusku i czytac tlumaczenie po polsku.
Nie bardzo rozumiem fali oburzenia, ktora wywolala nominacja Jana Sarkoziego na szefa EPAD.....nepotyzm...republika bananowa...we Francji i za granica. Przeciez od dawna nasz prezydent zachowuje sie jak monarcha. Jakies pietnascie dni temu zamknieto ulice aby umozliwic naszemu „Sir” Nicolas Sarkozy de Nagy Bocsa i towarzyszacej mu krolowej Carli Bruni-Tedeschi kupno mebli. Nie ma co sie denerwowac, kazdego dnia jestesmy coraz blizej monarchii dziedzicznej a juz niedlugo atmosfera bedzie przypominala dwor krola Slonce...
Dla Was, drodzy sluchacze, bez tytulow, sprobowalem wyobrazic sobie te atmosfere.
/Muzyka dworu krolewskiego/
Jestesmy w roku 2011. Ksiaze Jan czuje sie troszke scisniety w swojej rezydencji w Puteaux, na 160 ha, i chcialby poszerzyc swoja posiadlosc o departament Haut-de -Seine, najbogatszy we Francji. Krol Nicolas juz zdecydowal, ze ziemia bedzie nalezala do niego i na wiesc o wyborze nowego zarzadcy cala arystokracja Sarkoziego zostala zaproszona do palacu. To ma byc prezent pod choinke dla ksiecia Jana.
Ksiaze Jan wjezdza na swoim wierzchowcu. Jest to wspanialy skuter 125. Spieszy mu sie, wiec po drodze potraca kilka samochodow.
- „Prosze sie rozstapic, ktoz to odwaza sie wybrac te sama droge co ja...”. Mozecie zlozyc skarge i tak nie zostanie ona wzieta pod uwage. Moj ojciec jest krolem. I wszystkich was pozbawi tytulow”!
Tego ranka ksiaze wyglada na zmartwionego. Okropny Laurent Fabius znow nasmiemal sie z jego slabego wyksztalcenia. To prawda, ze powtarzac pierwszy rok prawa to wstyd, ale jakie to ma znaczenie.
Gdy biala grzywa ksiecia przesuwa sie wzdluz tlumu, wszyscy sie klaniaja.
Xavier Bertrand, wzruszony jak dziewica, pada na kolana.
-Wstancie -mowi Jan. Czy wszyscy sa juz gotowi na moj prezent Bozonarodzeniowy?
-Tak Panie, gdy weszliscie, tylko Jean François Coppet sie nie uklonil.
- Dziekuje, mozecie na mnie liczyc-doniose ojcu. Gdzie jest moj ojciec chrzestny, pan Hortefeux?
-W salonie, opowiada kawaly o Arabach. Arcyksiaze Philip de Villepin uwielbia takie dowcipy.
-Czy wiesz, ze wczoraj sam wypelnilem Sudoku?
-Brawo ksiaze, brawo, zaslugujesz na to, zeby byc premierem
-Przesadzasz Panie...
-Ale skad, syn geniusza politycznego sam jest geniuszem...
-Czyje to stopy wystaja spod bufetu?
-To Borloo, przyszedl wczesniej i wyprobowal juz wszystkie aperitify.
-A kim jest ten zdrajca o twarzy morszczuka?
-To Besson-wyglada na sprytnego. To te nocne czartery z Afganczykami tak go wyczerpuja.
W tym momencie pojawia sie minister kultury François Mitterand powracajacy z podrozy do Tajlandii
-Dobry wieczor ksiaze.
Towarzyszy mu mlody korrespondent tajlandzki. Sluzacy myslac ze to dziecko, daje mu do picia lemoniade. Minister kultury wtraca sie.
-Daj mu lampke wina, Kong ma 45 lat.
Przybywaja Balkany Isabelle i Patryk. Jan to ich ulubieniec, protegowany, duma.
-Gdy juz bedziesz mianowany i czegokolwiek ci zabraknie pieniedzy, nosiciela walizek, masazystki- to daj znac...
Kilka minut pozniej wchodzi krol Nicolas...
-Nie spuszczaj go z oka, to moj syn, ale on nie wymyslil pudru, niech gra w Sudoku i nie podejmuje zadnej decyzji-rozumiesz?
Znakomite, nieprawdaz?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz