Gdy wyjezdzalam do Paryza, jedna z moich przyjaciolek westchnela: "Ach, gdybym tak mogla, choc jeden raz w zyciu, odwiedzic Opere Garnier"... Po przyjezdzie do Paryza, przejezdzalismy ktorejs nocy taksowka obok bajecznie oswietlonego budynku o imponujacej architekturze. To byla wlasnie Opera Garnier! Budynek tej Opery stal sie zrodlem inspiracji dla Lloyda Webera do napisania slynnego musicalu "Upior w operze".
Istnienie podziemnego jeziora okazalo sie jedynie mitem ale prawda jest, ze gdy 35-letni architekt Charles Garnier, rozpoczal budowe tego obiektu, natknal sie na spore ilosci wody gruntowej. Musial ja nawet przez kilka miesiecy wypompowywac i do dzis, w podziemiach Opery, zgromadzona jest w wielkim zbiorniku woda, ktora paryscy strazacy wykorzystuja do hodowli karpii i wegorzy...
O architekturze tego obiektu mozna sie rozpisywac godzinami, tak jest wspaniala! Ale warte uwagi sa przede wszystkim piekne marmurowe schody, widoczne z dziesiatek balkonow rozpoztartych wokol. Byl to bowiem okres, gdy do Opery chodzilo sie 3-5 razy w tygodniu i przede wszystkim po to, zeby sie pokazac. Z nowa kochanka, z zona w nowej, modnej sukience albo corka na wydanie. Stad tez najwazniejsza role spelnialo foyer oraz ogromne, przestrzenne loze. Za zaslonka takiej gralo sie w karty, skladalo wizyty, flirtowalo. Slowem, wazne bylo nie tyle to, co dzialo sie na scenie, ale za jej kulisami.
Pierwsze trzy rzedy zarezerwowane byly tylko dla mezczyzn. Czy domyslacie sie dlaczego? Otoz nie miescily sie w nich krynoliny pan! A panom z kolei bylo to tez niesamowicie na reke. Mogli ogladac zgrabne nozki tancerek i wybierac, z ktora to spedza wieczor. Pamietajmy, ze pod koniec XIX wieku utrzymanie kochanki i do tego tancerki bylo czyms w rodzaju spolecznej koniecznosci.
Czyli czasy niewiele sie roznily od tego, co dzieje sie w dzisiejszej Warszawie...
Jest tez male polonikum zwiazane z Opera Garnier. Z ramienia rzadu francuskiego opieke nad budowa sprawowal syn Napoleona I i Pani Walewskiej (ur. w 1910 roku czyli w okresie trwania Ksiestwa Warszawskiego!) Alexander Colonna Walewski, zajmujacy wowczas fotel ministra odpowiedzialnego za Sztuki Piekne. On rowniez zasiadal w Jury, ktore oddalo projekt budowy Opery w rece nieznanego, mlodego architekta Charlesa Garnier.
I jeszcze jedna ciekawostka. Na dachu tego przepieknego budynku hoduje sie...pszczoly. Stoja tam dwa ule a poniewaz wladze Paryza nie spryskuja klombow miejskich zadna chemia, totez miod ten jest wysokiej jakosci a sprzedaje sie go w najbardziej eleganckich delikatesach paryskich u Fauchona w malutkich sloiczkach za...bagatelka...480 euro za kilogram.
Opera paryska bedzie miala od wrzesnia nowego dyrektora. Belga Gerarda Mortier, ktory uwielbial prowokacje i skandale (i dzieki niemu Krzysztof Warlikowski mogl wyrezyserowac dwa przestawienia) zastapi bardzo dyskretny milosnik baletu, Nicolas Joël. W ten sposob, w budynku Opery Bastille beda sie odbywaly w nowym sezonie glownie przedstawienia teatru operowego natomiast Opera Garnier goscic bedzie balet.
Oj, kocham Opere! To wlasnie ja chcialam zwiedzic jako pierwsza zaraz po przyjezdzie! Zakupilam wiec bilet na Giselle i w taki sposob zwiedzilam sobie Palais Garnier - w czasie przerw:) A o miodzie dowiedzialam sie z pieknego dokumentu pt. "Danse":D
OdpowiedzUsuńW dacie urodzenia Walewskiego zauważyłam błędną cyfrę (nie 1910, lecz 1810:)), ale blog bardzo ciekawy- chętnie czytam i pozdrawiam
OdpowiedzUsuń